Rozdział 6

Rano, już uszykowana na obecny dzień, zeszłam na dół. Zaśmiałam się cicho widząc Nialla i Louisa, którzy leżeli na całej szerokości swoich łóżek. Głowa blondyna zwisała w dół, więc mam nadzieję, że nie spał długo w tej pozycji, bo krew mogła mu dopłynąć do mózgu. Stanęłam nad nim, bo chciałam go położyć normalnie, ale nagle się obudził.

- Co jest? - spytał i położył się właściwie.

- Nic, leżałeś dziwnie, więc chciałam cię posunąć.

- Tu i teraz?

Zamrugałam nie wiedząc o co mu chodzi, ale gdy zobaczyłam jego głupi uśmieszek, pacnęłam go w głowę.

- Niall...

- Tak, Jenny?

Westchnęłam i chwyciłam go za nogę, by zrzucić go z łóżka. Na szczęście udało mi się. Zaśmiałam się, bo Niall jęknął, gdy upadł na podłogę.

- Żartowałem!

- Wojna?! - usłyszałam za sobą głos Louisa. Usiadł gwałtownie, ale gdy nas zobaczył, zaśmiał się i przetarł swoje oczy - Co tu się wyprawia? Jestem zmęczony, więc teraz będziesz mnie nosić cały dzień, Jenny.

- Chyba śnisz.

Zaśmiał się znowu patrząc na moje nogi, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi. Spojrzałam się w dół i zanim się spostrzegłam, leżałam na podłodze, razem z Niallem.

- Niall!

- Nic się przecież nie stało, nie dopuściłbym do tego.

- Och, czyżby?

Niall wstał i nachylił się, żeby wziąć mnie na ręce.

- Co ty robisz? Postaw mnie!

Jedyne co słyszałam to śmiech Louisa.

- Wiem, że to ci się podoba.

- Nie.

- Dziewczyny lubią jak ktoś je nosi.

- Skąd wiesz?

- Dużo wiem - mrugnął, po czym postawił mnie na podłodze. Chciałam go uderzyć w ramię, ale złapał moją rękę.

- Znów to samo - westchnął i pokręcił głową.

- Jak to znów to samo? Co jej robiłeś, że chciała cię uderzyć? - Louis zapytał zdenerwowany.

- Kolego, spokojnie. Nigdy nie zrobiłbym czegoś złego dziewczynie.

Niall puścił mnie i zostawił mnie samą z Louisem, bo poszedł do łazienki.

Tomlinson spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem, a ja pokręciłam głową, przypominając sobie wczorajszy poranek, gdy Niall prawie mnie pocałował. Chyba, że tylko mi się wydawało, że chce to zrobić. Cokolwiek, nie wiem co mam o tym myśleć. W końcu to Niall, a on jest nieobliczalny.

Po dwóch godzinach wszyscy staliśmy w kolejce do baru. Zamówiłam tortillę, na którą miałam ochotę i usiadłam przy ławce, by w spokoju czekać na odebranie zamówienia. Po kilkunastu minutach mogłam cieszyć się smakiem dania, które było naprawdę dobre.

Siedzieliśmy na dworze, więc jeszcze było można czuć to świeże, poranne powietrze. Szum drzew i śpiew ptaków mnie uspokajał, dlatego lubiłam jeździć nad jezioro.

W końcu wszyscy znaleźli się przy stole i wspólnie mogliśmy zjeść nasze śniadanie/obiad.

Było po trzynastej, a nadal było tu mało ludzi. Może to przez dzisiejszą imprezę, a założę się, że większość ludzi wyszło z niej pijanych.

- Gdzie teraz idziemy? - zapytał Harry, gdy wszyscy skończyli swoje posiłki.

- Może na plażę? Jeszcze wczoraj mogłabym zaproponować spacer, ale dziś totalnie mi się nie chce - powiedziała Alice.

- Ale musicie iść się z nami kąpać - Louis uśmiechnął się szeroko, jakby wiedział, że się zgodzimy.

- No dobrze, ale później wszyscy będziemy się opalać! - powiedziałam, a Louis westchnął.

- Okej.

Przybiłam z Alice piątkę, podczas gdy Louis kręcił głową zrezygnowany. Wiem, że tego nie lubił ani on ani Harry, ale słowo się rzekło i tak powinno być.

~~~

- No dalej - powiedział Harry pochylając się, bym wskoczyła na jego plecy, ponieważ razem z Louisem chcieli zrobić z nami wyścigi do wody. Nie chciałam tego, bo co jak utopi się razem ze mną? Umiem pływać, ale rzecz w tym, że boję się tego robić na dużych głębokościach.

- Nie - pokręciłam głową.

- Jenny! Mam nosić Nialla czy co?

- Tak, dobry pomysł.

Westchnął, ale w końcu na niego wskoczyłam. Przytuliłam się do niego mocno i po chwili byliśmy na równej linii, którą Niall narysował na piasku.

- Już - powiedział nagle, a Louis za Alice pobiegli już w stronę jeziora.

- Hej! - Harry krzyknął, nieprzygotowany na taki rozwój wydarzeń. Niall zaczął się śmiać, a ten coś do niego powiedział. Louis po chwili wrócił, cały mokry, ale ponowiliśmy bieg. Tym razem wybiegliśmy równo.

- Na razie! - krzyknął Louis, ale Harry i tak go wyprzedził, dzięki czemu znaleźliśmy się pierwsi w wodzie, a dla bezpieczeństwa wspięłam się wyżej na plecach Harry'ego, by nie spaść.

- Zanurzamy się? - spytał, a ja otworzyłam szerzej oczy z przerażenia.

- Oszalałeś?! - pisnęłam i zakryłam jego oczy odruchowo.

- To nie pomoże - pokręcił głową i udał na przód, przez co w końcu mój tyłek się zamoczył, a ja zaczęłam panikować. Patrzyłam się przed siebie, mocno przytulając chłopaka, ale gdy nagle przed nami wynurzył się Niall, myślałam, że z wrażenia wpadnę do wody.

- Nienawidzę was!

Niall zaśmiał się i przeczesał dłonią mokre włosy opadające mu na oczy, przez co chwilowo nic nie widział.

- Chłopcy, proszę was!

Oboje porozumieli się przez spojrzenia, a ja bałam się co wymyślili. Harry cofnął się o kilka metrów i podał mnie Niallowi. Objęłam jego szyję i patrzyłam w przód, by upewnić się, że idzie w kierunku plaży. Spojrzałam na jego twarz, a on tylko patrzył się skupiony przed siebie mając zmrużone oczy, co wyglądało gorąco.

W końcu odstawił mnie na plaży, za co mu podziękowałam. Kiwnął głową, a ja poszłam do naszego koca, by wytrzeć się ręcznikiem bo zrobiło mi się zimno.

- Teraz się z nami opalacie - wspomniałam, a Louis westchnął.

- Ale najpierw jedzenie! - powiedział, a ja wiem, że to była jego wymówka.

- No dobra, ale nam też coś kupcie - powiedziała Alice.

Louis poczekał na resztę chłopaków i wziąwszy pieniądze poszli do baru.

Musieli stać w długiej kolejce, bo długo nie wracali. Razem z Alice wstałyśmy i przeszłyśmy się trochę, by w końcu ustawić się plecami w kierunku słońca.

- Co oni tak długo tam robią? - Alice westchnęła i spojrzała w stronę, w którą poszli - Nie zdziwiłabym się, gdyby nagle z baru poznikał cały alkohol.

- Ja też nie - zaśmiałam się.

- Co tak panienki same tu stoją? - po jakimś czasie usłyszałam czyjś głos, więc odwróciłam się w stronę, z której pochodził. Należał do jakiegoś starszego, a do tego pijanego chłopaka, co przypuściłam po woni alkoholu bijącej z jego strony.

- Tak samo jak inni ludzie? - Alice spojrzała na niego krzywo.

- Nie chciałybyście się gdzieś przejść, hm?

Alice spojrzała się na mnie, a ja przewróciłam oczami.

- Nie sądzę - odpowiedziałam, a on zaśmiał się głupio.

- Możesz po prostu stąd pójść? Nie życzymy sobie byś tu stał.

- Czy ja wam przeszkadzam?

- Tak i to... - mówiłam, ale nagle pisnęłam, gdy poczułam jego zimną dłoń na swoich plecach. Oburzona odeszłam od niego kilka kroków.

- Co ty robisz?!

- Jenny, chodź - powiedziała Alice, ale wtedy zza naszych pleców wyszedł Niall.

- Co to miało znaczyć? - zapytał i oddychając szybciej stanął obok tamtego kolesia, więc mogłam się domyśleć, że zauważył to wszystko i dlatego przybiegł tutaj.

- Hm, nie jestem pewien, ale... - nie dokończył, bo Niall nagle go odepchnął, dzięki czemu przewrócił się na piasek.

- Nie jesteś pewien czego?

- Stary, o co ci chodzi? - wstał chwiejąc się na nogach i unosząc dłonie w obronie.

- Tłumacz się. Raz.

- Z czego?

- Dwa.

- Ale...

- Trzy.

- Stary!

Niall uderzył go w twarz, przez co znów upadł na ziemię, tym razem łapiąc się za szczękę. Zakryłam usta dłonią i odsunęłam się razem z Alice, nie wiedząc co Niall może zaraz zrobić.

Wokół siebie usłyszałam szum, ludzie zaczęli się zatrzymywać i patrzeć co się dzieje. Niall stał nad tym chłopakiem, aż nagle usłyszałam Harry'ego.

- Niall, zostaw go - podbiegł do nas i odciągnął blondyna od leżącego, mimo tego, że w jednej ręce miał jedzenie dla nas.

- Z jakiej racji?

- Nic się nie stało.

- Ty nic nie widziałeś, ja owszem.

Harry szybko przekonał Nialla by stąd pójść zanim przyjdzie ktoś, kto mógłby wszcząć większą awanturę. Po chwili całą grupką poszliśmy w górę schodów, po drodze mijając Louisa.

- Co jest? - spytał, a Harry pokręcił głową na znak, żeby lepiej nic nie mówił.

Doszliśmy do naszego domku, gdzie Niall usiadł na schodkach do niego prowadzących.

- Nie bądź zły, nic się nie stało - zapewniła go Alice, siadając obok niego.

- Wszystko w porządku? - spytał, podnosząc wzrok i patrząc się na mnie.

- Tak, zapewniam cię - uśmiechnęłam się lekko.

Czy on się o mnie martwi?

- Nie reaguj tak gwałtownie - Styles powiedział do Horana.

- Zabronisz mi? - prychnął - Mówiłem, nie widziałeś, więc się nie wypowiadaj - wymamrotał wstając powoli.

- Skąd wiesz?

Niall zmierzył go wzrokiem.

- Nie rozumiesz - odparł cicho i zniknął w domku trzaskając za sobą drzwiami. 

 Harry spojrzał na mnie, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Postanowiłam wstać i pójść do Nialla. Grzebał w plecaku Louisa.

- Co ty robisz?

- Mam nadzieje, ze Louis nie obrazi się za to - powiedział wyciągając papierosa i zapalniczkę.

- Co? Ty palisz?

- Jeżeli sytuacja tego wymaga... - westchnął i udał się do kuchni, więc szybko podążyłam za nim. Otworzył okno i wychylił się przez nie nieco, zapalając papierosa i zaciągając się nim.

- Ty nie...

- Mała, cichutko - powiedział wypuszczając dym ze swoich ust.

Okej, to było gorące.

- Hej, co jest?

- Nic, jestem tylko zdenerwowany.

- Tylko tą sytuacją? Przecież nic się nie stało.

- Prawie.

- Och weź. Dziękuję, ale to nie wymaga tyle nerwów.

- Nie chodzi tylko o to.

- A o co?

Nie odpowiedział.

- Mam nadzieję, że nie palisz za często, prawda? - spytałam podchodząc do niego tak, że widziałam jego twarz.

- Nie bój się o mnie, mam silną wolę.

- Mam nadzieję.

Mrugnął do mnie i po chwili wyrzucił zduszonego papierosa przez okno.

- Lepiej? - spytałam, a sam uśmiech chłopaka odpowiedział mi, że tak własnie było. - Wrócimy do nich? Zapewne zastanawiają się co robimy.

- Jeszcze nic, coś proponujesz? - uniósł brew i oblizał swoje usta.

Boże, nie.

Widząc moją reakcję zaśmiał się i wyminął mnie, by skierować się do wyjścia na zewnątrz. Patrzyłam się na jego plecy gdy odchodził i to, że chodzi na siłownię, jest nieuniknione.

- Jenny, jedzenie czeka! - powiedział Louis, kiedy wyszłam na taras. Odebrałam od niego hamburgera, by zacząć go jeść. Po chwili dołączył do nas Niall i momentalnie Louis się na niego spojrzał.

- Paliłeś?

- Nie, coś ty!

- Czuję - Louis zmrużył oczy i wyciągnął do niego dłoń. Niall udawał, że chce na nią napluć, więc Tommo ją odsunął.

- Pieniądze.

- Auta. Gramy dalej?

- Nie no, serio wziąłeś moje fajki?

- Tak. Mogę ci kupić całe opakowanie jak chcesz.

- Proszę państwa, z tym człowiekiem da się zbić niezły interes! - rozłożył ręce mówiąc donośnie, a my się zaśmialiśmy. - Patrzcie na to - mrugnął - A więc może dwie paczki? - podniósł brew, którą poruszył.

- Nie - odpowiedział szybko i wrócił do domku, a my wybuchnęliśmy śmiechem. Gdy wszystko zjedliśmy, Niall wrócił, ale całkowicie przebrany. Miał na sobie czarne dresowe spodnie i do tego granatową bluzę z czarnymi rękawami.

- Zimno ci? - spytał Harry, patrząc się na Horana.

- Trochę.

- Ma rację, zrobiło się nieprzyjemnie. Wieje - stwierdziłam.

- I niedługo zacznie padać - powiedziała Alice, patrząc na niebo. Również to zrobiłam i zauważyłam ciemne chmury, które zbierały się nad nami.

- Będzie burza - stwierdził Harry.

- Tylko nie to - Alice pokręciła głową.

- Spokojnie kochanie, będę przy tobie - powiedział Louis, przytulając ją.

Wydałam z siebie ciche "aww" bo to było słodkie.

- Czemu dziewczyny boją się burzy i pająków? - spytał Niall, bardziej prześmiewnie.

- Ja nie boję się burzy - powiedziałam, a on się uśmiechnął, jakby poczuł jakąś ulgę - Ale pająków owszem.

- Jenny, proszę cię - westchnął.

- Nie zrozumiesz nas.

- Nie zaprzeczę.

Zobaczyliśmy ludzi, którzy zaczynali schodzić z plaży. Usłyszałam grzmot z daleka, więc najlepszym pomysłem byłoby schowanie się pod dachem. Weszliśmy wszyscy do domku i rozsiedliśmy się na łóżku Nialla i Louisa.

- Poopowiadamy sobie straszne historie - powiedział Tomlinson, ale Alice od razu odrzuciła jego pomysł.

- Będę się bała spać.

- Która tak właściwie jest godzina? - spytał Harry, który siedział obok mnie razem z Niallem.

- Prawie wpół do szóstej - powiedział Niall, patrząc na ekran swojego telefonu.

- Jakim cudem ten czas tak szybko leci? - westchnęłam kręcąc głową. - Zaraz wrócę - powiedziałam i szybko skorzystałam z toalety. Poprawiając włosy przed lustrem usłyszałam kolejny grzmot, który tym razem był bliżej nas.

Scena jak z horroru. Grupka przyjaciół w drewnianym domku, nad jeziorem w lesie. Pada. Opowiadają sobie straszne historie, ale zanim ktoś się zorientuje, jeden z nich na przykład wychodzi na dwór, by zobaczyć, czy jego auto jest w porządku, a potem ślad o nim zaginął.

Wyszłam z łazienki, i nikt nie uwierzy co właśnie usłyszałam i zobaczyłam.

- Mam nadzieję, że nie będzie gradu, bo kurwa, moje auto - mruknął Niall, stojąc przy oknie i patrząc na zewnątrz.

Czyli Niall zginie pierwszy, tak?

Och Jenny, stop.

- Nie będzie - zapewnił go Harry, jakby był pogodynką i wiedział jaka będzie pogoda.

- A jeżeli tak?

- To co niby zrobisz? Wjedziesz autem do domku, hm? - spytał Louis i podszedł do Nialla by sprawdzić stan nieba. Zaczęło padać, a po chwili centralnie nad naszym domem zagrzmiało. Alice pisnęła i podeszła do mnie by się przytulić, bo to ja stałam najbliżej niej.

- Mam nadzieję, że w te wakacje nie będzie tak często padać - powiedział Niall i podszedł do swojego łóżka, by się na nim położyć.

Postanowiliśmy się umyć, by na spokojnie posiedzieć w piżamach i wspólnie spędzić tą noc, w jednym pokoju. Louis postawił na swoim i zaczął opowiadać nam straszne historie. W tym czasie Harry zniósł z góry koce i poduszki, by zająć podłogę na tą noc. Nie wiem dlaczego to robił, przecież przed potworami chroni tylko łóżko! Prawda?

Jenny znana również jako wieczne dziecko, oto ja.

Historie nudziły mnie, więc położyłam się zakrywając się kocem Nialla, który był ciepły i miękki.

W pewnym momencie Niall chwycił za moje włosy i zaczął się nimi bawić, nadal nie odrywając wzroku od Louisa. Nie wiem czy to robił nieświadomie, ale nie przeszkadzało mi to, a wręcz przeciwnie. Alice zasnęła na kolanach Lou, a moje oczy też zaczęły się powoli zamykać, aż w końcu i mnie zmorzył sen.

~~~

Przebudziłam się w nocy i przewróciłam się na drugi bok. Otworzyłam oczy i zobaczyłam zarysy twarzy Nialla. Była tak blisko mojej. Ratunku.

Czułam na sobie jego ciepły oddech, który uderzał w moje usta. Oddychał płytko i spokojnie. Mogłabym słuchać tego cały czas. W pewnym momencie maszła mnie myśl, żeby go przytulić, ale jakby to wyglądało?

Poruszyłam się lekko i wtedy Niall wzdrygnął się. Otworzył oczy i odchylił głowę, gdy zobaczył, że leżymy tak blisko siebie.

- Dlaczego nie śpisz? - spytał cicho.

- Przebudziłam się, zaraz pójdę spać - powiedziałam, po czym odwróciłam się plecami do niego.

Niall sięgnął ręką w dół i jak się okazało, chwycił za koc.

- Dziękuję, ale nie jest mi zimno.

- Shh.

Mruknął i przybliżył się do mnie i zakrywając mnie, zostawił rękę tak, że tak jakby mnie przytulał/obejmował.

Boże.

- Niall?

- Hm? - poruszył ręką, bo widocznie chciał ją stamtąd zabrać.

- Dobranoc.

- Dobranoc, Jenny.

Po tym szybko zasnęłam będąc obejmowana przez Nialla, który jeszcze bardziej przysunął się do moich pleców.

~~~

Gdy się obudziłam, Nialla już przy mnie nie było. Usiadłam na łóżku i spojrzałam się w kierunku drzwi wejściowych, zza których słyszałam śmiech chłopaków. Okazało się, że tylko ja spałam tak długo. Wstałam i udałam się do mojego pokoju, by wziąć potrzebne rzeczy i pójść do łazienki, by się uszykować.

Wyszłam z niej po około pół godziny i poszłam do przyjaciół, którzy stali na tarasie.

- Witamy śpiocha - powiedział Louis, który jako pierwszy mnie zauważył.

- Dzień dobry - odpowiedziałam ziewając i przeciągając się.

- Jak się spało? - spytał Niall, uśmiechając się lekko.

- Dobrze, dziękuję - odpowiedziałam mu z uśmiechem. Nie było innego wyjścia, bo w końcu spałam przy nim.

Chyba zaczęło mi na nim zależeć, ale martwiło mnie jedno: kim były te dziewczyny z klubu? Może się o nie po jakimś czasie zapytam, bo teraz to nie jest istotne.

- Kiedy wyjeżdżamy? - zapytałam.

- Jak coś zjemy - powiedział Harry.

- Tęsknię za normalnym jedzeniem - zaśmiałam się, a Alice podzieliła moje zdanie.

- To idziemy? Czekaliśmy specjalnie na ciebie - powiedział Niall, patrząc na mnie, a ja w odpowiedzi skinęłam głową uśmiechając się.

Schodząc ze schodów zobaczyłam dwóch chłopców, którzy szli obok siebie i pokazywali na nas palcami. Rozejrzałam się i tak, chodziło o Nialla. Wydaje mi się, że pamiętają go z tej afery na plaży. Niall odmachał im, a oni przyspieszyli kroku przestraszeni. Zaśmialiśmy się widząc ich reakcje.

Doszliśmy do baru i zamówiliśmy sobie coś do jedzenia. Wybrałam sałatkę, bo prawdę mówiąc nie miałam ochoty na nic innego.

- Basen za trzy dni, u mnie. Co wy na to? - zapytał Niall, gdy już wszyscy jedli swoje późne śniadanie.

- Jestem za! - Louis od razu się zgodził.

- Czemu akurat trzy? - spytał Harry.

- Nie wiem, chce spędzić trochę czasu z moją mamą - powiedział, co było słodkie bo martwi się o swoją rodzicielkę - Może pojadę z nią do SPA - zamyślił się.

- Ty też? - Louis zaśmiał się, a blondyn wzruszył ramionami.

W końcu skończyliśmy jeść i wróciliśmy do domku, by spakować swoje rzeczy. Niall zamknął za nami drzwi i oddał kluczyki tam, gdzie wypożycza się domki. Zaczęliśmy pakować swoje rzeczy do otwartego wcześniej samochodu i zajmować miejsca w nim.

- Usiądź na miejscu pasażera - powiedziała Alice, dźgając mnie w żebro.

- Dlaczego?

- Widziałam jak spałaś z Niallem - poruszyła brwiami.

- No i?

- On cię lubi!

- Proszę, przestań - westchnęłam i wsiadłam do samochodu, rzeczywiście na miejsce pasażera. Po jakimś czasie Niall dołączył do nas i zdziwił się widząc, że siedzę z przodu. Uśmiechnął się i nasunął na swoje oczy Ray Bany, by potem sprawdzić lusterka.

- Wszystko macie? - zapytał.

- Zostawiłam telefon - powiedziałam, a on spojrzał się na mnie.

- Serio?

- Nie, żartowałam.

- Kupiłbym ci nowy - wzruszył ramionami, a jego ton głosu był całkiem poważny.

Okej.

W końcu wróciliśmy do domu i śmiało mogę stwierdzić, że to był najlepszy wypad nad jezioro w życiu, a decydowała o tym właściwie tylko jedna noc, której na pewno w bliskim czasie nie zapomnę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top