Rozdział 5
Tydzień później w słoneczny dzień, a dokładnie nad ranem zbieraliśmy się, by pojechać nad jezioro, gdzie wynajęliśmy trampa kempingowego.
- Pamiętaj, by uważać na siebie! - mówiła moja mama, gdy ubierałam buty, by po chwili wyjść z domu.
- Tak, będę pamiętać.
- Jakby coś się działo, to dzwoń!
- Tak, mamo - westchnęłam bezradnie, bo mimo że nie lubiłam takich rozmów, były one nieuniknione. - Mogę już iść?
- Miłej zabawy - powiedziała z uśmiechem, po czym w końcu wypuściła mnie z domu. Zarzuciłam plecak na ramię i przeszłam na drugą stronę ulicy, by pójść do Nialla. Wczoraj zaproponował nam dojazd swoim samochodem, więc nie mieliśmy nic przeciwko. Louis nawet się ucieszył, bo nie musiał tracić pieniędzy na paliwo, bo to on miał robić za kierowcę.
Porsche Nialla stało już przy jego domu, a on sam chował coś do bagażnika.
- Hej, Niall - przywitałam się, a on kiwnął głową. Wziął ode mnie plecak i schował go do bagażnika, którego później zamknął. - Kiedy reszta przyjdzie? - spytałam, a on wzruszył ramionami - Masz może umiejętność mowy?
- Mowa jest srebrem, a milczenie jest złotem. Dlatego jestem taki bogaty - mrugnął, ale zaśmiał się, gdy przewróciłam oczami bo wiedział, że nie przepadam za takimi żartami. - Lubię cię denerwować - powiedział opierając się o samochód. Skrzyżował ręce na piersi i uśmiechnął się patrząc na moją twarz.
- Wiem i mogłeś to sobie oszczędzić dwa dni temu.
- Pijana jesteś słodka, nie sądziłem, że kiedyś cię taką zobaczę. Ale nie wiem dlaczego denerwujesz się, gdy ktoś ciągnie cię za włosy - zaśmiał się.
- Nie wracajmy do tego, okej? Bo cię uderzę.
- Proszę bardzo - odsłonił swoją klatkę piersiową i rozłożył ręce - Bij ile sił.
- Nie.
- Dlaczego nie?
- Mniejsza o to, jesteś głupi - skrzyżowałam ramiona na piersi i odwróciłam się od niego.
- Jenny - powiedział słodkim głosem i po chwili poczułam jak dźga mnie pod żebrami.
- Niall! - prawie krzyknęłam i odwróciłam się do niego. Teraz chciałam go uderzyć, ale zanim to zrobiłam, chwycił moje ręce.
- Puść mnie - powiedziałam powstrzymując się od śmiechu.
- Zmuś mnie do tego - powiedział ciszej i wtedy poczułam mrowienie w brzuchu, bo nasze twarze były dosyć blisko siebie. Przełknęłam ślinę patrząc w jego oczy, ale nagle usłyszałam głos Louisa.
- Już jesteśmy! - krzyknął z końca ulicy. Odsunęłam się od Nialla i opuszczając głowę spojrzałam na swoje buty. Znajomi na szczęście nas nie widzieli, bo staliśmy za autem.
- Hej - odkrzyknęłam odchodząc od samochodu i wychodząc na ulicę. Po chwili wszyscy do nas doszli, a Niall znów musiał otworzyć bagażnik, by reszta pochowała swoje bagaże.
- Po jaką cholerę ci taka duża torba? - Niall spytał Harry'ego, gdy ten usiadł na miejsce pasażera.
- Nie zabrałbym się!
- Jedziemy tam tylko na dwie noce - przypomniał Louis.
- Lepiej mieć więcej niż mniej, racja?
Nikt z nas tego nie skomentował.
Po około dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Nasz domek lokował się blisko jeziora, na podwyższeniu terenu, więc żeby dostać się na plażę, musimy zejść po schodach w dół.
Niall odebrał klucze i zaparkował obok naszego trampa, a po kilku minutach biorąc swoje bagaże, weszliśmy do domku. Były tu cztery łóżka, więc ja z Alice zajęłam jedno na górze, dzieląc pokój z Harrym, a Niall i Louis zostali na dole. Gdy rozłożyliśmy swoje rzeczy, spotkaliśmy się wszyscy na parterze.
- Idziemy się gdzieś przejść? - spytał Louis.
- Możemy, a najwyżej potem pójdziemy na plażę - powiedziała Alice, a reszta przytaknęła. Wzięliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i wyszliśmy na zewnątrz. Jako że bardzo dobrze znaliśmy okolicę, pokazaliśmy Niallowi gdzie co się znajduje i chyba najbardziej odpowiadał mu bar z budką z hot-dogami, który stał niedaleko naszego zakwaterowania.
- Wypadałoby się czegoś napić - Louis mrugnął, więc wiedziałam o co mu chodzi.
- Lubię sposób w jaki myślisz - powiedział Niall, po czym razem przybili piątkę.
- Tylko jedno, bo potem się potopicie - powiedziała Alice, a Lou podszedł do niej, by potargać jej włosy.
- Kochanie, o nas się nie martw - uśmiechnął się, a zdenerwowana dziewczyna poprawiła sobie włosy, nieco dłuższe od moich. Ściągnęła gumkę z nadgarstka i spięła je w kucyka, który dosięgał poza jej łopatki. Dobrze, że obydwie mamy z natury proste włosy, więc nie musimy męczyć ich prostownicą, ani narzekać na loki po kontakcie z wodą. Swoją drogą, tylko Niall z całej naszej piątki był blondynem, a w dodatku farbowanym, co na pewno go wyróżniało.
Zasiadłyśmy przy drewnianych ławkach ze stolikiem, a chłopcy w tym czasie poszli coś zamówić. Niall wrócił z puszką piwa i czekoladowym rożkiem, Harry przyniósł trzy puszki Sprite dla mnie, Alice i dla siebie, a Louis stwierdził, że jest głodny i oprócz piwa wziął frytki z ketchupem. Podkradłam mu ich trochę, ale na szczęście nie był zły.
- Pamiętacie tych kolesi, którzy pracują w budce z hot-dogami? - spytał Louis, popijając alkohol, a nasze głowy obróciły się w ich kierunku.
- Czy to ten Li-ktoś tam, który pomógł ci zdać klasę? - spytałam, a on pokręcił głową.
- Liam. A obok niego to Zayn, który mi sprzedawał fajki po szkole.
- Jenny, mamy okazję, by się z nim rozprawić! - powiedziała Alice, a Louis zaśmiał się.
- No co? Dobrze mówi, bo przez niego palisz! - zwróciłam mu uwagę.
- Nie przez niego. On mi tylko w tym pomagał.
- Cokolwiek - westchnęłam. - Dobrze, że ich trochę znamy, bo inaczej ja i Alice byśmy zrobiły im piekło.
- To słodkie, że się martwicie!
- Dobra, stop - powiedział Harry i zrobił palcami znak wymiotowania. Niall zaczął się śmiać, a Louis spojrzał na nich krzywo.
- No co?
- Louis, cicho bądź i skończcie jeść, bo chcemy iść popływać - powiedziałam, a on posłuchał się mnie na całe szczęście.
Po około piętnastu minutach, już w samych strojach kąpielowych znaleźliśmy się na plaży. Leżakowało tu już trochę ludzi, ale to nam nie przeszkadzało.
Ja z Alice rozłożyłyśmy koc, na którym się położyłyśmy, bo chciałyśmy się poopalać, natomiast chłopcy zostawili nas same mówiąc, że idą popływać.
- Na następny raz pojedziemy na drugą stronę jeziora, gdzie nie ma ludzi - powiedziałam zamykając oczy, by słońce mnie nie raziło.
- Na namioty?
- Tak. Będzie cisza i spokój.
Leżałyśmy w bezruchu jakiś czas, aż postanowiłyśmy położyć się plecami w kierunku do słońca. Jednakże zanim to zrobiłam, poczułam zimną wodę na moim brzuchu. Czując ją nabrałam powietrza i usiadłam szybko.
- Niall! - krzyknęłam widząc go stojącego nade mną. Zaczął się śmiać, po czym szybko odbiegł ode mnie.
- Co się stało? - spytała Alice, również siadając.
- Ten debil mnie oblał! - wskazałam na Nialla, który właśnie do mnie mrugnął.
- Podrywa cię - dziewczyna powiedziała znaczącym tonem, za co spojrzałam na nią krzywo, a ona poruszyła brwiami.
- Bo mnie oblał? Proszę cię - prychnęłam.
- Zobaczymy.
- A ty zamierzasz być z Louisem?
- Słucham? - zamrugała, a ja się zaśmiałam.
- Zobaczymy - zrobiłam z ust dzióbek, a ona uderzyła mnie w ramię i ponownie się położyła.
- No co? Czasami zachowuje się co do ciebie inaczej niż do kogoś innego.
- Nie widzę tego.
- Ale ja tak!
Nie odezwała się, czyli wiedziałam, że to ja miałam rację.
Chłopcy próbowali nas zachęcić do wejścia do wody, ale odmawiałyśmy, bo byłyśmy za bardzo rozgrzane i woda byłaby po prostu lodowata.
Poszliśmy w końcu coś zjeść i padło na budkę, w której pracował Liam i Zayn.
- Tak? - powiedział ten pierwszy, by przyjąć zamówienie, ale jak się odwrócił i zobaczył Louisa, zaśmiał się.
- Zdałeś? - spytał.
- Zdałem, dzięki.
- Czy oby na pewno przyszedłeś tu po hot-doga? - spytał Zayn, a Louis westchnął opierając się o ladę.
- Tak kolego. Zrób nam lepiej coś do jedzenia.
- Za to nam płacą - wzruszył ramionami i po kilku minutach każdy z nas dostał to czego chciał. Dowiedzieliśmy się, że Liam i Zayn mają tu domek i to niedaleko nas, więc umówiliśmy się na wspólną imprezę, która prawdopodobnie będzie miała miejsce w pobliskiej dyskotece.
~~~
- Mogę w tym iść? - spytałam Alice, pokazując się w białym crop topie z napisami "Kiss" i nadrukiem ust i w krótkich jeansowych spodenkach.
- Jasne! - usłyszałam głos Harry'ego, więc odwróciłam się do niego. Właśnie wszedł na górę, ale jak mam być szczera to nie słyszałam skrzypienia tych okropnych drewnianych schodów.
- Obydwie ślicznie wyglądacie - powiedział, za co mu podziękowałyśmy.
Zebraliśmy się na dole, bo dochodziła godzina dwudziesta, a niedługo mieliśmy wyruszyć do klubu.
Niall zlustrował mnie wzrokiem, a gdy nasze spojrzenia się spotkały, zachował kamienną twarz. Również mu się przyjrzałam, bo wtedy nie czułam się źle z tym, że tylko on mierzył mnie wzrokiem. Miał na sobie czarny t-shirt Stussy, jeansy, wysokie Converse oraz bransoletki na rękach, co było gorące. Na jego głowie znajdował się snapback z moro daszkiem, który był odwrócony do tyłu.
Trzymajcie mnie, on wyglądał tak dobrze.
- Więc zgoda? - słysząc przebijający się przez wszystkich głos Lou, spojrzałam na niego. Patrzył się na mnie zły, więc wiedziałam, że nie usłyszałam czegoś ważnego.
- Jenny, tu Ziemia - pokiwał do mnie - Idziemy po Liama i Zayna, a potem prosto pod bar w klubie - mrugnął, a ja nic nie odpowiedziałam, bo to w końcu typowe zachowanie Tomlinsona.
Po drodze Harry i Louis rozmawiali o jakiejś dziewczynie, która dziś potknęła się na pomoście i wpadła do wody tylko dlatego, że goniła swojego chłopaka. Ja z Alice śmiałam się z nimi, bo to musiało komicznie wyglądać, a tymczasem Niall nie odzywał się. Znów miał ciche godziny, a pomyśleć, że kilka godzin temu śmiał się jak idiota, gdy mnie oblał.
W końcu dotarliśmy pod domek Liama i Zayna, gdzie stali na tarasie i widocznie na nas czekali.
- W końcu! - powiedział Liam i razem ze swoim przyjacielem zeszli do nas - Teraz na spokojnie możemy się przedstawić, bo widzę tutaj nowe twarze - uśmiechnął się i spojrzał na mnie i na Alice.
- To nasze księżniczki - powiedział Louis wskazując na siebie i na Harry'ego.
- To wasze dziewczyny?
- Prędzej nasze siostry - sprostował Styles.
- Uch, tak - Louis westchnął, jakby... nieszczęśliwy?
Spojrzałam na Alice, a ona wzruszyła ramionami.
- A ty? - spytał Zayn kiwnąwszy głową do Nialla.
- Niall - odparł i uścisnął dłoń z chłopakami.
- Nie widziałem cię nigdy wcześniej. Chodzisz do naszej szkoły?
- Nie - westchnął - Nie jestem stąd. To znaczy, ostatnio wprowadziłem się obok nich - wskazał na nas.
- Świetnie! A teraz proponuję już iść, nie będą na nas czekać - powiedział Liam.
- Bez nas nie zaczyna się impreza! - Louis się zaśmiał.
Zaczęliśmy iść w stronę klubu, rozmawiając przy okazji. Idąc patrzyłam się na plecy Nialla, bo szedł prosto przede mną. Dłonie miał schowane w kieszeniach spodni, a jego ramiona, cóż, robiły na mnie wrażenie.
W końcu dotarliśmy na miejsce i dostaliśmy się do środka. Grała głośna klubowa muzyka, a nastolatków było tutaj pełno.
- Chcecie coś do picia? Ja stawiam - Niall się zaoferował.
- Wszystkim drinki - Harry wzruszył ramionami.
- Tak właściwie, ile macie lat? - spytał Niall patrząc się na mnie i na Alice.
- Ona jeszcze szesnaście - powiedziała za mnie.
- Ale za jakieś trzy tygodnie ma urodziny! - wspomniał Harry.
Och, jakbym sama nie mogła powiedzieć.
Będziemy teraz mówić o tym, że jestem tu najmłodsza? Kwestia kilku miesięcy różnicy jest pomiędzy Alice a mną, ale jednak. Za to przypuszczam, że wszyscy chłopcy są równego wieku.
- A ty ile masz lat, hm? - spytałam Nialla, a on podniósł brew.
- Zauważ, że wszyscy w tym roku będą mieć dziewiętnaście lat. Mam rację? - powiedział, a wszyscy skinęli głowami, więc moje przypuszczenia okazały się być prawdziwe.
- No dobra, teraz już wiem, okej?
Wzruszył ramionami. Znów wydawał mi się być niemiły, a to oznacza, że nie jest w dobrym humorze. Jestem ciekawa dlaczego.
- Nie kłóćcie się - Harry westchnął, po czym popchnął Nialla w stronę baru. Wszyscy gdzieś teraz poszli, a ja z Alice poszukałam wolnych miejsc dla nas wszystkich.
- On ma wahania nastroju gorzej niż niejedna dziewczyna - powiedziałam do niej mając na myśli Nialla.
Usiadłyśmy w wolnym boksie, którego znaleźliśmy i swoją drogą muszę przyznać, że ten klub był nawet niezły jak na to całe miejsce. Nie dziwię się, ze przyjeżdża tu tak dużo ludzi, ale ja osobiście preferuję ciszę i spokój nad namiotami.
Chłopcy odszukali nas i usiedli na wolnych miejscach, oczywiście przynosząc alkohol. Louis wcisnął swój wielki tyłek pomiędzy mnie a Alice, co było zabawne. Objął nas ramionami i to wyglądało tak jakby uważał się za króla wszystkich imprez, który wokół siebie ma pełno dziewczyn.
- No laski, napijecie się czegoś? - powiedział, a Niall tylko, albo aż podniósł brew. Siedział naprzeciwko mnie i ciągle patrzył się w naszą stronę.
Harry, Zayn i Liam zrobili sobie shoty, a Niall o dziwo nie pił, a pisał coś na swoim telefonie.
Okej.
Louis dołączył do nich, więc ja i Alice również. Skrzywiłam się lekko, bo wódkę miałam chyba drugi raz w moich ustach, a paliła moje gardło. Niall zaśmiał się widząc mnie, ale nie wiem dlaczego, bo to zazwyczaj normalna reakcja. Wstał i poszedł gdzieś, jak się okazało po piwo, bo wrócił z nim po chwili. Oparł się o kanapę i umieścił szklankę pomiędzy nogami, nadal ją trzymając. Patrzył się na mnie dosyć obojętnym wzrokiem, ale jednak.
Jestem ciekawa o czym myśli, o ile to robi.
Och, bardzo zabawne.
Zaczął stukać jedną stopą o podłogę, ale w końcu odwróciłam od niego wzrok, bo on nie raczył tego zrobić.
Po jakimś czasie wszyscy poszliśmy potańczyć, ale Niall poszedł gdzieś na bok. Zabijcie mnie, ale znalazły się tu dwie dziewczyny, które go znały.
O co chodzi?
Pochylił się i pocałował jedną z nich. W usta czy w policzek - nie wiem. Zasłaniał ją samym sobą, ale uch. Dlaczego się przejmuję, jeżeli i tak znam się z nim niecałe dwa tygodnie? Nie powinno mnie obchodzić co z kim robi, a nawet chyba sama nic o nim nie wiem. Oprócz tego, że jest bogaty. I wredny. Ale też zabawny i słodki.
Co do cholery?
Szybko zapomniałam o tym co widziałam, bo wciągnęłam się w zabawę ze znajomymi. Było świetnie.
Zaczęłam się zastanawiać czy wyprawić urodziny. Nawet nie mam pojęcia jakby miały wyglądać, ale wiem kogo bym zaprosiła. Skład byłby taki sam jak zawsze, chyba że mam liczyć Nialla, który nie wiem czy by przyszedł. Jakby był znów w złym humorze, to mogę się pożegnać z myślą, że będę go widzieć na mojej imprezie.
Cokolwiek, nie będę się do niego dostosowywać.
Nie obchodzi mnie.
Wcale.
Gdy wybiła północ, chciałam wracać do domu, bo byłam zmęczona. Wszyscy zgodzili się i nie mieli nic przeciwko, bo też ziewali.
Odprowadziliśmy Liama i Zayna, którzy i tak musieli być szybciej w domu, bo czeka ich dzisiaj kolejny dzień pracy. Współczuję im, jeżeli się okaże, że są na kacu.
Louis zanim wszedł do domku, zapalił papierosa na tarasie. Zostawiliśmy go samego i weszliśmy do środka. Niall ściągnął swoją bluzkę i rzucił ją na swój plecak i tak po prostu, w butach położył się na łóżku.
- Temu panu podziękujemy - Harry zaśmiał się patrząc na niego. Niall pokazał mu środkowy palec i odwrócił swoją głowę do ściany, by nie musiał nas widzieć. Pomińmy fakt, że i tak miał zamknięte oczy.
Zaburczało mi w brzuchu, więc udałam się do kuchni. Zdałam sobie sprawę, że nie jadłam dosyć długo, więc dlatego byłam głodna. Pochwyciłam ciasteczka, które Harry przywiózł razem ze sobą i zjadłam ich kilka. Jutro, to znaczy dziś rano musiałabym zjeść coś porządnego. Mam ochotę na tortillę.
- O której wstajemy? - spytałam Alice, gdy weszła do kuchni.
- Chcę się wyspać, więc nie mam pojęcia.
- Okej - odparłam, bo w sumie miała rację. Też byłam zmęczona.
Po około godzinie byłyśmy już umyte, więc mogłyśmy pójść spać. O dziwo było tutaj chłodno, więc razem z przyjaciółką złączyłyśmy nasze łóżko i Harry'ego zanim przyszedł na górę. Rozłożyłyśmy się, a on zaśmiał się, gdy zobaczył nas po kilku minutach.
- Nie za dobrze wam?
- Śpisz na podłodze, ups - Alice zaśmiała się, a on wszedł na łóżko i po chwili znalazł się pomiędzy nami pod kołdrą.
- Mi jest zimno, więc ja powinnam leżeć na środku! - powiedziałam, a on zamienił się ze mną miejscem. Położyłam głowę na jego ramieniu i prawie zasnęłam, aż nagle usłyszałam dźwięk sms'a.
- Alice - mruknęłam, a ona podała mi mój telefon z szafki, na której go zostawiłam. Odblokowałam urządzenie i zamknęłam chwilowo oczy, bo ekran okazał się być zbyt jasny. Zmniejszyłam jasność i wtedy odczytałam wiadomość, która była od Nialla.
Niall: Dobranoc
- Kto to? - Alice wymruczała.
- Nikt - powiedziałam i wsunęłam telefon pod poduszkę. Ułożyłam się wygodniej na ramieniu przyjaciela i zasnęłam z uśmiechem na ustach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top