🌺𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 5🌺

"𝚆𝚢𝚓𝚊𝚣𝚍"

Była 3 w nocy kiedy leżałam w swoim pokoju i rozmyślałam. Godzinę wcześniej mój tata wrócił z pracy. Niestety często zdarzało mu się tak późno wracać.

Miałam wrażenie że coś ominęłam w szkolnej łazience. Chwilę nawet rozważałam decyzję o włamaniu się do szkoły. Wtedy przypomniałam sobie o Jake'u. Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu. Szybko odwróciłam się na plecy aby nie zdążyły spłynąć mi po policzkach. Nie będę płakać przez debila.

☆☆☆

Rano obudziło mnie pukanie do drzwi mojego pokoju.

-Proszę!- Krzyknęłam na tyle głośno ile się dało pięć sekund po obudzenou się.

Tata wkroczył pewnym krokiem z uśmiechem na ustach.

-Pakuj się- Powiedział.

-Dokąd?- Zapytałam zdezorientowana.

-Jedziemy na przerwę świąteczną do mojego przyjaciela.

Spojrzałam na niego pytająco.

-Jestem trenerem jego syna- Wytłumaczył.- Będziemy trenować u nich na działce nad morzem.

-Okej, ale kiedy wyjeżdżamy?

-Za dwie godziny- Odpowiedział.

-I dopiero teraz mnie budzisz!?- wytrzeszczyłam oczy.

-Tak?- Powiedział jakby to było oczywiste.

Szybko się obrócił i wyszedł z pokoju jakby czytał mi w myślach i wiedział że jeżeli by tego nie zrobił za równe pięć sekund oberwałby butem lub broń Boże czymś gorszym.

Szybko zerwałam się z łóżka. Odpuściłam sobie trening i zaczęłam się pakować. Wzięłam miliard bluzek, tyle samo spodni i jeszcze więcej bluz.

Potem spakowałam do plecaka ładowarkę, tablet, dziennik, notes, piórnik, laptop, trzy książki, podręcznik od historii i moją maskotkę żółwia.

Gdy byłam mała mama mi ją uszyła na drutach. Od tego momentu nigdy się z nią nie rozstaje. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w długie czarne dzwony i bluzę z napisem 𝘉𝘢𝘣𝘺 𝘐'𝘮 𝘢𝘭𝘭 𝘺𝘰𝘶𝘳𝘴 i umyłam zęby.

Następnie wzięłam swoją walizkę spakowaną jakbym wyjeżdżała na cały rok chociaż tak naprawdę nie było mnie w domu tylko niecałe dwa tygodnie, plecak i matę do ćwiczeń.
Zeszłam na dół i zostawiłam swoje rzeczy na korytarzu.

-Spakowałaś się jakbyś nigdy nie miała wrócić- Zaśmiał się tata gdy przechodziłam obok niego wracając do swojego pokoju.

-Zawsze trzeba być przygotowanym na najgorsze!- Krzyknęłam będąc już na tyle daleko że ledwo mnie usłyszał.

-Kurwa- Szepnęłam do siebie.-Jeszcze muszę spakować kosmetyki.

Wyjęłam kosmetyczkę z szafki pod umywalką i zaczęłam pakować szampon i tak dalej. Znowu zbiegłam na dół zostawiając kosmeczyczkę na szafce na korytarzu.

Weszłam do kuchni i przygotowałam dobie owsiankę. W końcu odetchnęłam i zjadłam na spokojnie.

-Gotowa?- Spytał tata wchodząc do kuchni.

-Tak mi się wydaje- Powiedziałam po przełknięciu posiłku.

Pośpiesznie umyłam miskę i włożyłam z powrotem do szafki.

-W takim razie jedziemy.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top