II.II

- Już mi na nim nie zależy przecież... Więc czemu czuję... Złość? Ja pierdole. - warknął pod nosem przybijając czołem piątkę z biurkiem - Auuu...
- Yuu-kun, co ty wyprawiasz?
- Całuje sie z biurkiem, nie widać?
- A nie masz... mniej bolącego zajęcia?
- Nie. - burknął unosząc głowę. Z ciężkim westchnieniem przetarł twarz i spojrzał na Yoichiego, który magicznym sposobem pojawił się tuż obok jego biurka.
- Co robiiisz~?
- Matko jedyna! - podskoczył jak spłoszony kot uciekając pod ścianę - nie strasz... dostane w końcu zawału...
- Hihi~. - uśmiechnął się niewinnie siadając na kawałku jego biurka - Słyszałem co mamrotałeś...
- nic nie mamrotałem. - zaprzeczył podchodząc do okna - Po prostu jestem nie wyspany i... i chrapałem.
- Yuu-kun... - szepnął patrząc na jego obojętna twarz - No dobrze. Może potem będziesz chciał pogadać. - dodał rzucając się z przytulasem po czym opuścił jego biuro podskakując jak sarenka.
Pozostawił Amane w osłupieniu, próbującego rozkminić co się własnie wydarzyło. Kilkukrotnie zamrugał i wzruszył beznamiętnie ramionami. Spojrzał ponownie za okno, tym razem bardziej w dol. Na parking. Przed chwila przyjechał Mikaela z Anną. Coś go tknęło na widok ich razem. Jak byli blisko.
Zacisnął pięść ze złości która skręcała go od środka. Oparł czoło o rękę obserwując ich dalej, dopóki nie zniknęli mu z pola widzenia.
- Ja nie jestem zazdrosny. - fuknął jak obrażone dziecko. Potrzymał tak chwile po czym westchnął smutno kręcąc głową - Chyba... Chyba jednak jestem... Ty stara, ruda, rosyjska kurwo... Czego od niego chcesz...

- Heeej, Kimizuki-kun~.
- Yoichi, nie mam teraz czasu.
- Ale na chwile. Proszeee.
- Nie mogę. - pokręcił głową zerkając przez ramię na Yoichiego który cały czas miauczał mu nad uchem.
- Matkoooo. Idź z nim już lepiej. - zawołał Yuu zabierając kilka rzeczy z jego biurka - Wole pracować nad tym gównem w spokoju niż jak on nam tu jęczy. - zaśmiał się widząc reakcje szatyna. Nabrał mocnych kolorków i odwrócił głowę.
Mężczyźni zaraz opuścili pomieszczenie a Amane zajął się zaległą, uwielbiana przez wszystkich, praca papierkowa. Nie było mu jednak dane ja wykonywać zbyt długo.
- Are you Yuuichiro Amane? [ To ty jesteś Yuuichiro Amane? ] - zapytał ktoś w drzwiach.
Nim odpowiedział, spojrzał na swojego rozmówcę. Krotko po tym pożałował tego. Do jego biurka zbliżała się powolnym krokiem Anna wypełniając pomieszczenie stukotem obcasów. Zmierzyła go chłodnym spojrzeniem zdejmując okulary z nosa
- So, is that you... God, what does he see in you... [ A wiec to ty... matko, co on w tobie widzi...] - pokręciła głowa z dezaprobatą - I've got a proposition for you. It can help or harm you and your loved ones. [ Mam dla ciebie propozycje. Może ona pomóc albo zaszkodzić tobie i twoim bliskim. ] - prowadziła monolog wycierając swoje okulary o kawałek koszuli - And most importantly... You will save your work or even your life. [ A najważniejsze... Uratujesz swoją pracę, albo nawet życie. ] - uśmiechnęła się z nutką władzy i złośliwości.
- What do you want from me, Mrs. Fiodorow? [ Czego pani ode mnie chce, Pani Fiodorowo? ] -zapytał odkładając wszystkie rzeczy na bok czując jak jego serce zabiło mocniej a ręce zaczęły drzeć.
- Only one, little thing. [ Jedynie drobnostki. ] -poszerzyła swój uśmiech zakładając ponownie szkła na nos - You are to stay away from Mikaela. If I see you next to him, I don't care what the situation is, you'll regret it. [ Masz trzymać się z daleka od Mikaeli. Jeżeli zobaczę cie obok niego, nie obchodzi mi w jakiej sytuacji, pożałujesz tego. ] - syknęła ostatnie słowa pochylając się nad nim usatysfakcjonowana z przerażenia które udało jej się wywrzeć na mężczyźnie.
- You... You are insane. [ Jesteś... Jesteś jebnięta. ] - szepnął kręcąc głową lekko. Podniósł zadek z krzesła patrząc na nią z góry. W jego oczach był cień zaniepokojenia wywołany jej słowami - Why should I do that? What are you planning? [ Dlaczego mam to zrobić? Co planujesz? ]
- It's not your business. [ To nie twoja sprawa] - zadarła lejko głowę by spojrzeć w jego zielone oczy z czysta nienawiścią - Just do what I tell you and everyone will be happy. [ Po prostu rób co ci każę a wszyscy będą szczęśliwi. ]
- No. [Nie]
- What? [ Że co?]
- You are not my boss. I will never listen to you because you are insane. [ Nie jesteś moim szefem. Nigdy nie będę się ciebie słuchać bo jesteś pierdolnięta. ]
- What your words. [ Bacz na słowa. ] - westchnęła ciężko mrużąc oczy wściekła - If it looks like this ... We'll say goodbye soon. [ Jeśli to tak będzie wyglądało... To niedługo się pożegnamy. ]
- I hope, we will never meet again. [ Mam nadzieje, że już więcej się nie zobaczymy. ] - burknął wymijając ja by wyjść z biura nabuzowany emocjami.
Anna wyszła niedługo po nim zamykając za sobą drzwi. Jej uśmiech na pewno nie wróżył nic dobrego.

***

Przepraszam za wcześniejsze nie dociągnięcia, rozbieżność urządzeń.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top