rozdział trzeci

Około godziny 12 wracam do domu. Zanoszę swoje rzeczy do pokoju. Rozglądam się po pomieszczeniu i czuję, że coś jest nie tak ...

Wiem, że nikt w nim nic nie zmieniał, jednak coś mi nie pasuję. Zmienię trochę wygląd mojego pokoju, ale to potem, teraz czeka mnie obiad. Zanoszę piżamę, ręczniki i bieliznę, którą używałam na szpitalu, do kosza na pranie w łazience. Staję przed lustrem i wpatruję się w swoje odbicie.

Ciemne, średniej długości włosy opadają na moje ramiona. Brązowe oczy nie mają tego blasku, co wcześniej, otoczone są sinymi plamami. Blada cera jest wyjątkowo sucha. Ujmując wszystko w dwóch słowach - wyglądam okropnie.

Zamykam oczy i znowu widzę twarz chłopaka spotkanego na szpitalu. Odkręcam zimną wodę i przemywam nią twarz. Wycieram się białym ręcznikiem i zchodzę do kuchni sprawdzić, czy obiad jest już gotowy.

∆  ∆  ∆

- Mamo! Wychodzę na spacer. - krzyczę ubierając buty na korytarzu.

- Tylko uważaj na siebie i zadzwoń jeśli trzeba będzie po Ciebie przyjechać, dobrze?

Odpowiedam krótkie 'okej' i wychodzę na zewnątrz.

Jest ciepło, w końcu są wakacje, jednak mieszkam w Anglii, a tu dosyć zmienna pogoda. Mam na sobie krótkie szare spodenki i bladoróżową koszulkę z krótkim rękawkiem, a włosy splecione w luźnego warkocza. Pilnuję się, bym zakładała takie ubrania by nie było widać bandaża na mojej klatce piersiowej.

Ruszam przed siebie w kierunku parku. Jest on blisko mojego domu więc po kilku minutach siedzę na ławce przy skateparku. Obserwuję chłopaków, którzy jeżdżą na deskorolkach. Wykonują przeróżne triki, wjeżdżją  i zjeżdżają z rampy, podskakują przekręcając w powietrzu deskorolki, wjeżdżają na metalowe rurki lub schody. Nie mogę oderwać od nich wzroku, to co robią jest wspaniałe. Zawsze chciałam choć trochę umieć jeździć na deskorolce.

Nagle obok mnie siada przystojny chłopak o jasnych włosach zaczesanych do góry i niebieskich oczach. Stawia obok siebie deskorolkę i zaczyna zdejmować ochraniacze z kolan. Postanowiam odezwać się do niego. W końcu nic nie tracę. Jeśli jest miły i podtrzyma rozmowę zyskam znajomego, jeśli nie to trudno.

- Świetnie jeździsz. Zawsze chciałam choć w połowie tak umieć.

Blondyn przerywa swoje czynności i spogląda na mnie uśmiechnięty, w jego oczach widać błysk radości. Zapewne kocha to, co robi.

- Dziękuję. Jeśli chcesz to mogę kiedyś Cię nauczyć paru sztuczek.

Cieszę się z tej propozycji i uśmiecham się szeroko. Jednak po chwili pochmurnieję i spuszczam głowę patrząc na swoje stopy.

- Na razie nie mogę, dopiero miałam operację i muszę się oszczędzać. - grymas wdziera się na moją twarz.

- Przecież nie musi być teraz, kiedy już będziesz czuć się dobrze to pojeździmy -uśmiecha się lekko - Co to za operacja?

Patrzę na niego i zauważam ciekawość w jego oczach. Odsuwam kawałek koszulki przy szyi i pokazuję bandaż.

- Przeszczep serca. - mówię cicho i kieruję wzrok na ziemię. Przez chwilę nic nie mówi. Pewnie analizuje wszystko w głowie i stwierdza, że taka osoba jak ja nie jest mu potrzebna. Jednak przysuwa się bliżej mnie i obejmuje czule ramieniem.

- Będzie dobrze, wyzdrowiejesz mała.

∆  ∆  ∆

Blondyn podaje mi swój numer i każe pisać, jeśli chciałabym gdzieś wyjść i spotkać się z nim. Okazauje się, że nazywa się Luke Hemmings. Żegnam się z nim i wychodzę z parku.

Nogi kieryją mnie do kawiarni o nazwie "Taste of Summer". Otwieram drzwi i wchodzę do klimatyzowanego pomieszczenia. Podchodzę do lady i zamawiam malinowego shake'a. Płacę i odwrócam się by usiąść przy wolnym stoliku. Omal nie wypuszczam z rąk plastikowego kubka, kiedy widzę chłopaka, którego poznałam na szpitalu.
Serio, znowu on?

Nie wystarczy, że gdy próbuję zasnąć widzę wiele sytuacji z nim i jego przyjaciółką w roli głównej? Siadam przy stoliku obok i zaczynam pić shake'a. Co jakiś czas spoglądam na zielonookiego, pije o ile się nie mylę mrożoną herbatę. Po kilku minutach moich przemyśleń postanowiam pójść do niego i wyjawić całą prawdę. Liczę na to, że to zmniejszy moje koszmary senne. Staję przy jego stoliku i lekko kaszlę.

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale mam Ci coś do powiedzenia. Mogę usiąść?

Brunet spogląda na mnie z lekko zdziwioną miną i kiwa głową.

- No więc słucham. - oddzywa się, gdy siadam.

Układałam sobie wcześniej w głowie to, co mu powiem, ale teraz zdaję mi się, że to wszystko wyleciało z mojej głowy. Zbieram się w sobie i decyduję się się na jedno kilku wyrazowe zdanie. Już drugi raz dziś odsuwam koszulkę.

- Mam serce twojej przyjaciółki.

HARRY'S POV

Dziewczyna zaskakuje mnie tym stwierdzeniem i to bardzo. Ona ma serce mojej kochanej Em? Nie mogę w to uwierzyć. Zaczynam kręcić głową i w myślach powtarzam ''nie. nie. nie.'' patrzę na dziewczynę siedzącą naprzeciw mnie. Łza spływa po jej policzku, ma zamknięte oczy. Jest ładna, ale nie tak jak Emily ... Wstaję trochę zbyt gwałtownie, mówię ciche ''muszę iść'' i kieruję się do wyjścia. Jestem już przy drzwiach, ostatni raz odwracam się w stronę szatynki. Twarz ma schowaną w dłoniach a ręce oparte o stolik. Znowu kręcę głową i wychodzę z kawiarni. Siadam na ławce przed kawiarnią. Wyjmuję z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. Zostały dwie fajki czyli muszę odwiedzić sklep. Klnę w myślach i odpalam jednego papierosa. Po śmierci Em, czyli już od dziewięciu jebanych dni palę co najmniej paczkę dziennie. Zaciągam się i powoli wypuszczam dym z płuc. Jak to możliwe, że akurat ona ma serce Emily? Odradzałem rodzicom mojej przyjaciółki oddanie jej narządów, ale Em podpisała jakiś papierek i po śmierci jej organy miały trafić do 'potrzebujących'. Nic nie mogłem na to poradzić. Skoro taka była wola mojej słodkiej blondynki ...

Widzę wychodzącą z kawiarni dziewczynę z sercem mojej przyjaciółki. Czy zawsze będę ją tak nazywać? Nie znam jej imienia, więc na to kurwa wygląda. Dokańczam palić papierosa i rzucam go na chodnik. Wstaję z ławki i przygniatam peta gasząc go. Jestem dziś mega wkurzony. Cały dzień do dupy. Myślałem, że przyjście do ulubionej kawiarni Em i mojej to zmieni. Jednak to pogorszyło sprawę. Postanowiam pójść za dziewczyną.

i co myślicie o takim obrocie sprawy?
Powoli akcja się rozkręca xd
Myślicie, że Harry i Rose mogą się zaprzyjaźnić, czy Harry będzie ją uważał za intruza?
Co sądzicie o Lukeyu? Chłopak, czy tylko przyjaciel Rose?
LICZĘ NA WASZE KOMENTARZE, ILY ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top