Rozdział 43: To nie koniec

- S...Scott? - krzyknęła Brianna, kiedy zobaczyła, że znowu jest sama.

Stała w pokoju pod wiekiem nemetonem.

- Nie ma go tu, Brianna. - powtórzył niski, szorstki głos. - Tylko ty i ja.

Odwróciła się powoli, żeby stanąć twarzą w twarz z Nogitsune.

- N...nie. Nie kontrolujesz mnie! - krzyknęła ze złości.

- Wyjdź z mojej głowy!

Cały pokój zaczął się trząść i rozpadać.

- Wynoś się z mojej głowy!

Wokół nich rozległ się głośny hałas, przekłuwający ucho. Brianna padła na zimie, zakrywając uszy dłońmi.

I nagle...

Cisza.

Brianna zdjęła ręce i powoli otworzyła oczy.

- Zrobiłaś to moja mała dziewczynko. - pogruchotał do niej głos jej matki.

Uniosła głowę i zobaczyła stojących przed sobą matkę i ojca.

- Pokonałaś go. Wiedzieliśmy, że uda ci się to zrobić. - powiedział jej ojciec z uśmiechem.

- A...ale. - wstała, rozglądając się po otoczeniu. - Jeśli się go pozbyłam, to dlaczego tu wciąż jestem? J...ja nie żyję?

- Nie, kochanie. Nie umarłaś. Masz kontrolę nad umysłem, ale on nadal kontroluje twoje ciało.

Brianna rozejrzała się wokół, zdezorientowana otoczeniem.

Wyglada to tak, jakby była na jakimś dziedzińcu, a śnieg padał z nieba.

- G...gdzie ja jestem?

- Zostań tutaj. Tutaj jesteś bezpieczna. - jej matka położyła dłoń na policzku Briann'y.

Briann'e przeszedł zimny dreszcz na plecach.

Oczywiście, że oni nie są prawdziwi. Pomyślała Brianna.

Brianna zamknęła oczy, próbując wyobrazić sobie rodziców.

Było jej trudno ich zobaczyć, porozmawiać z nimi, czuć ich. Ponieważ, tak naprawdę nie byli prawdziwi.

Nie są prawdziwi.

To nie jest prawdzie.

Tym wszystkim gra umysł.

Wkrótce wszystko się udało. Zrozumiała, co musi zrobić, aby ocalić swoich przyjaciół... siebie.

***

Po upływie dnia. Scott i jego stado spotkali się w Oak Creek, aby uratować Lydi'e i Briann'e. Nie wiedzą nawet, że Brianna nadal nie jest sobą.

Scott wciął głęboki oddech. Jego stado zatrzymali się przy bramie.

- Robiliśmy to wczesnej. - zachęcił ich. - Kilka tygodni temu ratowaliśmy Malie. Kogoś całkiem obcego. Pamiętacie?

Popatrzył na Allison, a ona kiwnęła głową.

- Nie znaliśmy jej. Teraz chodzi o Lydi'e i Briann'e.

Chociaż Brianna wciąż jest dla stada obca, ale stała się częścią stada w chwili, gdy poznała Allison.

- Ratuję przyjaciółki. - powiedziała Allison z przekonaniem.

- A ja przyjaciela. - powiedział Scott patrząc na Stiles'a.

Isaac ruszył ramionami. - A ja unikam odrabiania lekcji.

Przyjaciele po raz ostani spoglądnęli na siebie przed wejściem przez bramę.

- Kira, wracaj do domu i zabierz przyjaciół ze sobą.

Zobaczyli stojącą na środku Noshiko, a za nią Oni.

Allison nałożyła strzał na swój łuk, będąc przygotowana do walki, gdy maszerując do przodu.

- Nie mogę. Dotarło do mnie z kim naprawdę grałam. Z tobą.

Scott i Stiles pobiegli w innym kierunku, aby znaleść Lydie.

Allison celuje strzałą w Noshiko. - Odwołaj ich.

- Chcecie go wziąć żywego? Chcecie go ocalić?

- A jeśli nam się uda? - powiedziała Kira.

- Próbowałam 70 lat temu. Straciliście go. - powiedziała Noshiko ze smutkiem.

Kira zrobiła krok do przodu. - Jesteś pewna? Może Stiles i Brianna nie musza umierać. Może Rhys też nie musiał.

Oni wyciągnęli miecze trzymając w ich stronę.

- Nie jestem już lisem. Ty nim jesteś. Ale to ja muszę rozprawić się z Nogitsune.

Oni zniknęli.

- Nie wygrasz. - śmiech rozprzestrzenił się wokół nich i Brianna wyłoniła się z ciemności.

Allison, Kira i Isaac zdali sobie sprawę, że to nie Brianna i plan Peter'a nie zadziałał.

Brianna stoi przed nimi z wysuniętymi kłami. Żądza krwi opanowało jej ciało.

Noshiko wzięła oddech, a jej oczy rozszerzyły się, gdy spojrzała na swoją dłoń.

- Jaki jest problem? - zapytała Brianna z uśmiechem na twarzy, przesuwając językiem po kłach.

Świetlik w jej dłoni zniknął w powietrzu.

- Mamo? - zapytała nerwowo Kira.

- Co to? Co to znaczy? - zapytał Isaac.

- Że zmienił się ich właściciel.

Wszyscy odwrócili się, żeby zobaczyć Void Stiles'a z Oni.

- Teraz należą do mnie.

Oni wymachali mieczami i za atakowali nastolatków.

Brianna syknęła i pobiegła do Isaac'a

Przemienił się w pełnego wilkołaka i chwycił ją i rzucił nią w betonową ścianę.

W tym czasie wstała, a jeden z Oni rzuciła Isaac'a na ziemię.

Brianna użyła wampirzej szybkości i skoczyła mu na plecy, wbijać zęby w jego szyje.

- Nie jesteś Briann'ą. - krzyknęła Allison, strzelając do niej z łuku.

Strzała wbiła się w jej ramię, a ona krzyknęła z bólu. Wyciągnęła łuk i przytrzymała ranę.

Kira używa swojego miecza, walcząc jednocześnie z Oni.

- Jak ich zatrzymać? - krzyknął Isaac na Noshiko.

- Nie są się!

Brianna upadła na kolana, próbując odzyskać siły.

Dwa Oni przejęli kontrolę nad Isaac'iem, podcinają w kółko.

Allison wyciągła ostanią strzałę i strzeliła w Oni.

Przeszedł szybko, a miecz upadł na ziemie i Oni wybuchł w powietrzu.

Brianna poświęciła ten czas na złapanie miecza i wbiła go w brzuch Allison.

Brianna, Void Stiles i Oni zniknęli.

Allison upadła, ale wkrótce Scott podbiegł do niej, trzymając ją w ramionach.

Isaac upadł na kolana, a łzy pojawiły się w jego oczach, a Kira wpadła w ramiona matki.

- Allison. - szepnął Scott.

- Znaleźliście ją? - Allison dławi się. - Jest cała? Czy Lydia jest bezpieczna?

Scott odsunął jej włosy z twarzy i położył dłoń na jej policzku.

- Tak, nic jej nie jest.

- Okej, o...okej. Teraz musisz uratować Briann'e. To nie była jej wina. Musisz jej powiedzieć, że to nie była jej wina. P...proszę, nie wińcie ją.

Scott kiwnął głową i położył dłoń na jej dłoni. - Nie mogę. Nie mogę zabrać ci bólu.

Allison uśmiechnęła się do niego. - Bo mnie nie boli.

Łza spłynęły po jej twarzy.

- Nie.

Kiwnęła głową, a on otarł jej łzy. Łzy również pojawiły się w jego oczach.

- W porządku. - dławi się.

- Allison.

- Jest dobrze. - pociągnęła nosem.

- Jest idealnie. Leżę w ramionach w mojej pierwszej miłości. Pierwszej osoby, którą pokochałam i zawsze będę kochać. Kocham cię. Scott. Scott McCall. - położyła dłoń na jego twarzy.

- Allison. Proszę, nie. - krzyknął Scott i przyciągnął ją bliżej siebie. - Allison, proszę.

- Przekaz mojemu tacie. Powiedz mu. - Allison zaczęła się jąkać, bo trudno jej oddychać.

A potem wzięła ostatni oddech.

***

Pov Brianna

Wydaję mi się, że spędziłam wiele godzin w tym miejscu.

Kiedyś wydawało się, że minuty minęły za każdym razem, gdy działo się coś się nowego. Kiedy zobaczyłam kogoś lub byłam w innym miejscu.

Ale teraz mam kontrole. Odkąd ją nam wydaję się, że trwa to wieczność.

Zostałam na tym dziedzińcu, tak jak powiedziała moja „mama". Może po prostu sonie to wyobraziłam, ale ufam to co powiedziała.

I nie czuję się tu bezpieczna.

Nagle drzwi z przodu dziecina zostały pchnięte i widzę, jak Stiles, Scott, Kira i Lydia wpadają do środka.

Wyglądają również na tak samo zszokowanych widząc mnie.

- Co jest kurwa? - wstałam i podeszłam do nich.

Scott patrzył się na mnie uważnie.

- Ty naprawdę... - zatrzymałam się, gdy na nich patrzyłam.

- Brianna? Czy to naprawdę ty? - zapytał mnie Stiles, patrząc mi prosto w oczy.

- Oczywiście, że to ja. Dlaczego nie miałabym być...- coś nie wyglądało dobrze.

- Gdzie jest Isaac? I Allison? Derek? Czy wszystko z nimi w porządku? Czy ja lub moje ciało, coś zrobiłam? Byłam tak przerażona i zdezorientowana. Nie mam pojęcia, co się dzieje. Poza tym jestem tu uwięziona. - owinęłam ręce wokół siebie, próbując się rozgrzać.

Wszyscy spojrzeli na mnie ze smutnym wyrazem oczu.

- C...co się stało? - strach ogarnął moje ciało, gdy mój umysł zaczął myśleć co raz gorzej.

- N...nic. Jest wszystko dobrze. A z tobą? - zapytał Scott, kładąc dłoń na moim ramieniu.

- N...nie wiem. Ale nie macie pojęcia, jak się cieszę, że was widzę. - uśmiechnąłem się do czwórki, a moje oczy spotkały się ze Stiles'em.

Stiles puścił Lydie i zrobił krok do przodu, przyciągając mnie do mocnego uścisku.

Wypuściłam oddech, gdy tylko nasze skóry się dotknęły. Ciepło przepłynęło przez moje żyły.

Potem przytuliłam Scott'a i Lydie.

Potem podeszłam do Kir'y. Osoba, która miałam nadzieję zobaczyć.

Spojrzała na pozostałą trójkę, po czym odciągnęłam ją na bok.

- Kira, musisz zrobić mi przysługę.- Spojrzałem w dół na miecz w mojej ręce. 

- Kiedy staniecie twarzą w twarz z Nogitsune, musisz przepchnąć tym mieczem przeze mnie. Albo moje ciało, cokolwiek, co wygląda jak ja. Scott ugryzie Nogitsune, a ty wbij ten miecz w mój brzuch, rozumiesz mnie?

Pokręciła głową. - Nie. Nie zamierzam cie zabić.

- Proszę, musisz. To jedyny sposób na zerwanie więzi. Proszę, Kira. - błagałam.

- Brianna. - odwróciłam się i zobaczyłam Scott'a z smutnym wyrazem na twarzy.

Nie, nie, nie. On nie powinien był tego słuchać.

Zrobił krok w naszym kierunku.

- Nie możesz tego zrobić. Nie, jesteśmy tu, by uratować tylko Stilesa, ale i ciebie. Nie możemy cię uratować, jeśli ty będziesz martwa. - To spojrzenie na jego twarzy złamało mi serce.

- Nie martw się o mnie. Ocal Stilesa. Proszę, nie pozwól, by cokolwiek mu się stało. Tak bardzo mi na nim zależy. Zależy mi na was wszystkich. - W moich oczach zaczęły pojawiać się łzy, ale je powstrzymywałam.

- Tak, jak ci obiecywałem, Stiles.

Wszyscy odwrócili się do drzwi, widząc stojącego tam Nogitsune.

Nie.

- Zabijemy wszystkich. - podniósł rękę.

- Jedno po drugim. - krzyknął ze złością i Oni pojawiły się znikąd.

- Co to ma być, do cholery? Gdzie my jesteśmy? - Scott zapytał Nogitsune.

- Między życiem a śmiercią.

- W bardo. - powiedziała Lydi.

- Tu tak nie ma dobrych bóstw, Lydia. Umierasz, Stiles.

Moja głowa odwróciła się do Stiles'a, a potem z powrotem do Nogitsune.

- Nie. On kłamie. To tylko kolejna z jego sztuczek. Nic z stąd nie jest prawdziwe. Mam kontrolę! - podniosłam ręce i cały pokój zaczął się trząść.

- Wyjdź z mojej głowy!

Wkrótce rzeczy zaczęły spadać i pękać. Oni zaczęli znikać jeden po drugim, a potem Nogitsune.

Kiedy ich nie było, wszystko się uspokoiło.

- Brianna, co się właśnie stało? - zapytał gorączkowo Stiles.

- Jesteście w mojej głowie. Nie wiem, jak to zrobił, ale zrobił to. - zamknąłem oczy i potknąłem się. Po czułem, jakby energia ze mnie wypływa. 

- Musicie odejść, teraz.- za żądałam i po pchnęłam ich w stronę drzwi. 

- Kira, obiecaj mi, że to zrobisz.- zatrzymałem ją i wszyscy patrzyli na mnie. 

- Co zrobić? - zapytał Stiles i spojrzał na nas.

- Obiecuję. - kiwnęła głową i odwróciła się tyłem do drzwi.

- Co zrobić? - zapytał Stiles trochę głośnej.

Wstałam i stoję przed nim, kładąc rękę na jego twarzy.

Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale słowa nie wychodzą.

Nie potrafię zebrać żadnych słów, więc zbliżyłam go do siebie i położyłam usta na jego ustach. Myśląc, że to może być ostatni raz.

To był krótki pocałunek, ale pełen pasji.

- Idź. Proszę.

Scott otworzył drzwi i wszyscy wyszli za nim.

***

Pov 3 osoby

We czworo przepchnęli się przez drzwi i trafiają do szkole.

Patrzą za siebie i widzą, że to tylko zwykłe drzwi, a za nimi nie ma Brianny.

- Nic nam nie jest. - powiedział Scott, rozglądając się.

- Nic nam nie jest...

Void Stianna ( ship Stiles x Brianna) pojawiły się za nimi, Stiles chwycił za Scotta i wrzucając go do szafki.

Brianna uderzyła Kirę w twarz, powodując jej upadek.

- To była moja gra. - powiedział Void Stiles, patrząc w dół na dwójkę.

Brianna i on patrzą na Lydie i Stilesa, którzy upadli powoli.

- Myślisz, że możesz mnie pokonać w mojej grze?- Void Stiles i Brianna poszli szybko w stronę pary.

- Boski ruch? Boski ruch? Myślisz, że masz w ogóle jakieś ruchy?

- Możesz zabić Oni. Ale mnie? Ja? Mam tysiąc lat. Nie można mnie zabić!

- Ale możemy cię przemienić. - powiedziała Lydia i zatrzymali się w miejscu.

- Co? - zapytał Void Stiles, próbując ukryć swój szok. 

- Zapomniałeś o zwoju. - powiedział Stiles. 

- Zwój Shugendo. - powiedziała Lydia uśmiechając się. 

Void Stilesa i Void Brianna nerwowo przełknęli ślinę. 

- Zmień gospodarza. - powiedziała Brianna pod nosem. 

- Nie możesz być lisem i wilkiem. - powiedział Stiles, trzymając mocniej Lydię. 

W tej sekundzie, Scott chwycił Void Stiles'a  i gryzł go w ramię, w tym samym momencie Kira wbiła miecz w brzuch Briann'e. 

Dzieje się z nimi to samo. Ugryzienie pojawiło się na ramieniu Brianny, a dziura w nogitsune. 

Brianna spojrzała w dół i kaszle czarną krwią, a wraz z nią wypadła martwa mucha. Następnie upadła na ziemię.

Wtedy nogitsune zaczął się trząść i upadł na kolana. Jego usta gwałtownie się otworzyły i wyleciała mucha. Potem została złapana przez Issac'a w pudełku.

Ciało Void Stiles'a zaczęło się drgać i szarpać. Nagle się zatrzymuje, a potem zaczął pękać i wyschną jak glina, rozpadając się w kupę kurzu na podłodze, która szybko rozpłynęła się do zera.

Wszyscy po patrzyli na siebie z szokiem na twarzach. Potem Stiles upada na ziemię nieprzytomny.

Lydia i Scott podbiegli w jego stronę i dowiedzieli się, że zemdlał.

Kira stoi nad martwym ciałem Brianny. Upuściła miecz na ziemię, nie mogąc się ruszyć.

Niecałą minutę później Stiles obudził się.

- Zemdlałem, prawda? - uśmiechnął się Scott do swojego przyjaciela.

- Brianna. - powiedział Stiles i usiadł, rozglądając się za nią.

Isaac podszedł do Briann'y i wziął ją na ręce.

- Allison i Brianna. Nie sądziłem, że umrą ostanie.

Lydia coś poczuła i spojrzała w stronę drzwi. 

Wstała i wybiegła przez drzwi, a reszta za nią. 

Wzdychnęła, gdy zobaczyła Aidena w ramionach swojego brata.

Odwróciła się i pobiegła w ramiona Stilesa. 

Isaac popatrzył w dół na Briannę, przeczesując włosy za jej ucho. 

Złożył delikatny, delikatny pocałunek na jej czole. Wspomina czasy, które spędzili razem. Choć był to krótki okres. Częściowo go wykorzystała, ale nadal uważa ją za przyjaciółkę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top