Rozdział 39: Miłość i wspomninia
Wszystko jest takie mylące. Co to są za rzeczy, które ciagle widzę?
- Brianna. - wołał głos mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam stojącą tam mamę.
- M...mamo? - wykrztusiłam się, a łzy napływały mi do oczu.
Zrobiła krok w moją stronę, kładąc delikatnie dłoń na moim policzku. Robiąc to nie jest mi zimno. Czuje ciepło.
- Czy ja nie żyje? - zapytałam, a łzy spłynęły mi po twarzy.
- Nie kochanie, ty żyjesz. - pocałowała mnie w czoło i objęła mnie.
- Czy to jest prawdziwe? Naprawdę tu jesteś? - moje ramiona objęły ją. Nigdy jej nie puszczę.
- Tak jestem prawdziwa. Ty tak sprawiasz, że jesteś słodka. To jest twój umysł. - Pociera tył moich włosów.
- Mój umysł? - wyciągałam się z uścisku zmieszana.
- Jesteś uwięziona w swojej podświadomości.
- Jestem. - spojrzałam na swoje ręce i zobaczyłam, że są zakute w łańcuchy.
- C...co? To nie czyni żadnego... - rozejrzałam się i już jej nie było. - Mamo! Halo?
- Brianna, jest w porządku. - powiedział męski głos za mną. Rozpoznałam natychmiast. - Tata. - wzdychnęłam i odwróciłam się patrząc na niego życzliwą twarz.
- Co się dzieje? Jak się tu znalazłeś? - Uśmiecha się i chwycił mnie za ręce. - Tak naprawdę mnie tu nie ma, kochanie. Jesteśmy w twojej głowie. Myślisz o tym to co chcesz zobaczyć. Mogę być kimkolwiek zechcesz.- wtedy on zniknął.
- Zaczekaj! Potrzebuję odpowiedzi! - skoczyłam do przodu, ale łańcuchy przyciągnęły mnie do tyłu.
- Co jest kurwa? - pociągnąłem je za sobą, ale nie ustąpiły.
Czekaj. Przecież jestem wampirem. Mam nadprzyrodzoną siłę.
Spróbowałam ponownie, ale nie pękły.
- Nie jesteś tu tutaj wampirem, Brianna.
- Allison? Podniosłam głowę i podeszła do mnie. - Dzięki Bogu, że widzę kogoś, kto jeszcze żyje.
- Nie jesteś już wampirem. - uśmiechnęła się i pochyliła się do mnie.
- Nie jestem?
- To jest twój umysł. Tu możesz wszystko wyobrazić, czego chcesz. Nie chcesz być już wampirem, więc nim nie jesteś. - patrzyłam na nią zdezorientowana.
Uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła klucz, gdzie wypuściła mnie z łańcuch. - No dalej, musimy iść. - chwyciła mnie za rękę i pociągła mnie nigdzie.
- Allison, nie mam dokąd iść. To wszystko... - i znowu jakby w kilka sekund zostałam sama. W szkole.
Chodzę po ciemnych, pustych korytarzach próbując znaleść Allison.
Czuje się bezużyteczna, widząc, że nikogo tu nie ma.
Weszłam do najbliższej klasy i usiadłam na ławce.
Spojrzałam na tablice i widzę napisany na niej symbol. Jest to odwrócona piątka. Oznacza Ja.
- Mogę rozpocząć wojnę lub ją zakończyć. - odwróciłam się powoli, aby zobaczyć Nogitsune, gdzie powoli wchodził do pomieszczenia. - Mogę dać ci super siłę i zostawić cię bezsilną, mogę zostać złapany na pierwszy rzut oka, ale żadna siła nie może zmusić mnie do pozostania. Kim jestem?
- Co to jest? Jakaś gra umysłowa? - zapytałam ze strachem.
- To zagadka, Brianna. - wyszeptał jego niski, chrapliwy głos. - Rozwiąż.
- Mogę rozpocząć wojnę lub ją zakończyć. Mogę dać ci super siłę i zostawić cię bezsilną, mogę zostać złapany na pierwszy rzut oka, ale żadna siła nie może zmusić mnie do pozostania. Kim jestem?
- N...nie wiem. - powiedziałam i zamknęłam oczy.
Próbowałam wstać z ławki, ale bezskutecznie. Czuje się, jakbym była zmuszona tu zostać.
- Znasz odpowiedź, Brianna. - czuje jego gorący oddech przy uchu, gdy stoi tuż za mną.
- To emocja. - podszedł do tablicy i odwrócił piątkę.
Emocja? Zajęło mi to trochę czasu, ale w końcu znalazłam odpowiedź.
- Miłość. To miłość. - zamknęłam oczy i chwyciłam za biurko.
Otworzyłam oczy i nie byłam już w ciemnej klasie. Tylko z powrotem na korytarzu.
Poczułam potworny ból głowy, który sprawił, że cofnęłam się. Jęknęłam i złapałam się za głowę.
- Hej, wszystko w porządku? Zapytał mnie chłopiec o brązowych oczach i włosach. Skinełam powoli głową, niepewnie siebie.
- Zauważyłem, że jesteś na mojej ostatniej lekcji, Brianna prawda? - poniwnie kiwnełam głową - Niewiele mowisz?
- Czy to jest normalne? Bo nie wydajesz się być tak przerażony jak ja - zapytalam cicho, gdzie moje gardło zaschło.
- Tak, mam na myśli nie. Nie ptaki, jakieś szalone rzeczy się zdarzają w Beacon Hills, mam na mysli, że przywykłem do tego od moich najlepszych... - zaczął kaszleć, jakby chciał powiedzieć coś, co nie miał na myśli to.
Spojrzałam na niego zamieszana
- Nie, to zwykle się nie zdarza. - przetarł tył głowy, nie nawiązując ze mną kontaktu wzrokowego.
- Jak masz na imię? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Stiles - wyciągnał rękę, aby się przywitać.
- Miło cię poznać Stiles. - uśmiechnełam się do niego. Nie mogłam powstrzymać się od patrzenia na niego. Coś w nim przyspieszało moje serce, ale nie wiem dlaczego.
Allison podzeszła do mnie, wyciągając mnie z myśli.
- Hej, widzę, że poznalaś Stiles'a, czy on cię już dziwuję? - za śmiałam się i pokręciłam głową.
- Hej, wiem, że jestem dziwny, ale nie musisz mówić nowej dziewczynie. Myślę, że szło mi dobrze, prawda? - mrugnął do mnie, a ja się zaśmiałam.
Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Stiles był dla mnie taki miły pierwszego dnia i nadal jest.
Potknęłam się do przodu i oparłam się o ścianę, a ból znów wrócił do mojej głowy.
- Może powinnaś porozmawiać o tym z mamą o tych wampirach, wilkołakach? To szalone - ścisnęło mnie w gardle i spojrzałam na swoje dłonie.
- Chciałabym móc... ale ona... um... nie żyje. - moje oczy zaczęły się szklić, poczułam jak łzy leciały mi po policzku. Cholera, znów płaczę.
- O rany, Bri, przepraszam, nie wiedziałem. Nie chciałem sprawić, byś tak płakała. - położył rękę na moim ramieniu.
- Wiem, że nie wiedziałeś. Nie mam nikogo, żeby o tym porozmawiać. - pociągnęła nosem i przetarłam oczy.
- Wiem, jak się czujesz -powiedział cicho - Moja mama też nie żyje. - spojrzałam na niego i zobaczyłam jak bawił się palcami.
- Przykro mi. - spojrzał na mnie ze smutnym uśmiechem. Nadal czułam łzy spływające po moich policzkach. Stiles położył dłoń na moim policzku i otarł ją kciukiem. Patrzyłam na niego tak jak on na mnie.
Opuścił rękę i spojrzał mi w oczy. Zawsze miałam coś do brązowych oczu.
Nawet nie zdałam sobie sprawy, że zaczął się do mnie zbliżać. Ostatnią rzeczą, którą widziałam to, że się pochyliłam. Zamknęłam oczy, gdy jego usta dotknęły moje.
Przeżyłam to uczucie. Poczułam, jak szarpnęła mnie elektryczność, gdzie przepłynęło przez moje ciało w chwili, jak dotknęliśmy się ustami.
Odsunęliśmy się od siebie. Czy to się naprawdę stało? Właśnie pocałowałam chłopaka, którego ledwo znam, ale... spodobało mi się.
Wspomnienia z Stiles'em i ze mną przeszły przez mój umysł. Z każdą małą rzecz, przez którą przeszliśmy razem, od momentu pierwszego naszego spotkania, aż do pierwszego pocałunku. Każdą małą rozmowę, którą przeprowadziliśmy. Kiedy byłam tą, kiedy to ja go zabiłam, kiedy dwa razy włączył mnie z powrotem do człowieczeństwa, a potem do naszego ostatniego pocałunku.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to „połączenie" między nami naprawdę istnieje.
- Bardzo dobrze, Brianna. - wybełkotał. Odskoczyłam i zobaczyłam Nogitsune stojącego. Dokładnie tam, gdzie byliśmy wcześniej. Spojrzałam w dół i widzę, że wciąż siedzę na ławce. Kurwa.
- Mogę wywołać łzy w twoich oczach, mogę wskrzesić zmarłych, sprawić, że się uśmiechniesz. - o rany, tylko nie kolejna zagadka. - I odwróci czas. Tworzę się w jednej chwili, ale wytrzymuje całe życie. Kim jestem?
Siedziałam cicho. Ciagle powtarzając zagadkę.
Mogę wskrzesić zmarłych...
Odwrócić czas.
- N... nie wiem. - Nerwowo przegryzłam wargę.
- Tak, Brianna. Po prostu nie chcesz w to uwierzyć.
- Nie wiem o czym mówisz. - spojrzałam na niego i spojrzałam mu w prosto oczy, a przynajmniej tam, gdzie by były. Biorąc uwagę to jest pokryty bandażem.
- Doświadczasz je przez cały czas, po prostu nie chcesz wierzyć, że to prawda. Mogę wywołać łzy w twoich oczach, mogę wskrzesić zmarłych, sprawić, że się uśmiechniesz i odwróci czas. Tworzę się w jednej chwili, ale wytrzymuje całe życie. Kim jestem? - krzyknął ze złością.
- Wspomnienia! Odpowiedź to wspomnienia! - krzyknęłam, a łzy napłynęły mi do oczu. - Powiedziałeś, że doświadczamy przez cały czas, ale z teraz nic nie pamiętam. - zamknęłam oczy i ukryłam twarz w dłoniach.
Po czułam miękką, ciepłą dłoń na moich plecach. - W porządku, kochanie. Zrozumiesz wszystko, gdy się obudzisz. Powoli podniosłam głowę i zobaczyłam, że to znowu moja mama.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top