Rozdział 21: „Ja nie wiedziałam, że jetem"
*Następnego ranka*
Po opuszczeniu Stiles'a, przez całą noc szukałam Julii. Żadnych śladów po niej nie było, też nie bardzo wiedziałam, gdzie jej szukać. Miałam nadzieje, że ze mną się skontaktuje, ponieważ nie wie, że znam prawdę.
Kiedy późnym wieczorem wróciłam do domu to Isaac siedział u mnie na werandzie. Przeprosił za nie odebranie moich telefonów i nie oddzwonienie do mnie, ale został w końcu na noc.
Stałam przed lustrem, kręcąc włosy. Isaac stanął za mną i owinął swoimi ramionami wokół mojej talii. - Przestań, muszę się wyszykować do szkoły. - chwyciłam za jego ręce i odsunęłam je.
- Dlaczego chodzisz do szkoły? Wiesz, że jej tam nie będzie. - wzruszyłam ramionami i odłożyłam lokówkę.
- Nie sądzę, żeby moje ludzkie ja cieszyło się, że ona tam będzie. Chodzi mi o to, co mam innego robić? Nie mam pojęcia, gdzie ona jest.
Pochylił się bliżej mnie - Dlaczego po prostu tu nie zostaniemy? - powiedział i przycisnął swoje usta do moich. Na początku byłam w szoku. Tak naprawdę nie całowaliśmy się wcześniej w usta.
Uśmiechnęłam się i odepchnęłam go do tyłu, więc upadł plecami na moje łóżko. Pochyliłam się do niego i pocałowałam go. Naprawdę nie wiem co robię, ale podoba mi się to.
Wycofałam się z pocałunku, gdy poczułam jak wychodziły mi kły. Gapiłam się na niego, a on uśmiechnął się do mnie, podnosząc dłoń do mojej twarzy. - Jesteś naprawdę gorącą wampirzycą.
Uśmiechnęłam się i chwyciłam jego włosy, odsuwając jego twarz, gdzie wbiłam zęby w jego szyję. Jego ręce opadły do pasa i przyciągnęły mnie bliżej. Odsunęłam się i usiadłam na nim.
Uśmiechnęłam się do siebie i wstrzymałam się. Chyba nie mam pełnej kontroli, ale udało mi się powstrzymać. Wytarłam usta, pocałowałam go w usta i zsiadłam z niego.
Podeszłam do lustra i poprawiłam się. - Nie możesz mnie tak po prostu zostawić. - powiedział siadając. Chwyciłam chusteczkę z komody i podeszłam do niego.
Stałam między jego nogami i wytarłam krew z jego szyi. - Słuchaj, nie sądzę, żeby to był czas na całowanie się, kiedy mamy Darach i stado Alf, które właśnie wędrują po okolicy.
- I myślisz, że to czas iść do szkoły? - on zapytał.
Spojrzałam na niego i złapałam torebkę.
- Dlaczego nie?
- Dobra, nie idę. Mam inne zmartwienia niż szkoła. - skinęłam głową i wyciągnęłam kluczyki do samochodu.
- Chcesz mój samochód? - powiedziałam wyciągając klucze. Spojrzał na mnie zmieszany. - Myślę, że pójdę na nogach. - skinął głową, wciąż trochę zdezorientowany i zabrał je z mojej ręki.
Uśmiechnęłam się i zeszłam po schodach do frontowych drzwi, a on za mną. - Okej, tym razem włączaj telefon i informuj mnie na bieżąco o Darach i innych ważnych sprawach.
Skinął głową i pocałował mnie w policzek. - Do zobaczenia później. Pa. - powiedział wsiadając do samochodu, kiedy odjechał, zaczęłam iść do szkoły.
Nie wiem, dlaczego zdecydowałam się nie brać samochodu, po prostu nie miałam na to ochoty. Rozejrzałam się, żeby zobaczyć, czy ktoś jest w pobliżu, a potem pobiegłam do szkoły. Do tarłam tam w mniej niż minutę.
Uśmiechnęłam się do siebie i weszłam do szkoły. Widziałam idących razem Lydie i Stiles'a, więc dogoniłem ich. Pierwszą rzeczą, jaką zauważyłam był siniak owinęty wokół szyi Lydii.
- Co ci się do diabła stało? - zapytałam pochylając się bliżej, żeby zobaczyć jej szyje.
- Cóż, powiedzmy to w ten sposób, że twoja tak zwana najlepsza przyjaciółka udusiła mnie garotą. - powiedziała, patrząc na mnie.
- Oh, chyba zostałaś złapana na wszystkim, jak sądzę - powiedziałam i spojrzałam na Stiles'a - Chyba nie powiedziano ci, że próbuje ją zabić po tym, jak właśnie się dowiedziałam, że to ona zabiła mojego ojca.
Mój telefon brzęczał w tylnej kieszeni i wyciągnęłam go. Stiles tak samo. Otworzyłam go i zobaczyłam sms'a od Isaac'a.
Isaac:
Jennifer załapała ojca Allison. Zadzwoń kiedy, będziesz mogła.
Spojrzałam na Stiles'a, ponieważ był trochę wyższy ode mnie. Wyraz jego twarzy był nieczytelny.
- Co to jest? - zapytała Lydia, podchodząc bliżej.
- To od Isaac'a. Jennifer ma ojca Alison. Porwała go. Teraz ma całą trójkę. - patrzyłam, jak Stiles chwiejnie chowa telefon do kieszeni.
- Jest jeszcze czas. Mamy czas, prawda? - patrzyłam, jak oddech Stiles'a stał się niespokojny. Potarł ręce o spodnie i rozejrzał się po korytarzu.
O nie. Wiem co się dzieje.
- Stiles, wszystko w porządku? - zapytała Lydia. Podniósł do niej rękę i odwrócił się. Wciąż pytała go, co się stało, a ja stałam jak idiotka.
- Chyba mam atak paniki. - chwyciłam go za ramię, żeby utrzymać go stabilnie. Odepchnął mnie i wpadł do szatni chłopców, która była tuż za nami.
Upuścił plecak, uderzył w szafkę i upadł na podłogę. Podbiegłam przed niego i usiadłam na kolanach z Lydia obok mnie.
- Stiles, wszystko będzie dobrze. Mam ataki paniki, po prostu musisz uspokoić oddech i słuchaj mnie. - potrząsnął głową i odwrócił się do mnie.
- Okej... - próbowałam wymyślić coś innego do zrobienia. - Wstrzymaj oddech. Wstrzymaj oddech, kiedy zacznę liczyć, a potem powtarzaj po mnie. - próbowałam nakłonić go do zrobienia tego, to co robiła ze mną pani McCall w szpitalu, kiedy poszłam zobaczyć ciało mojego ojca.
Ponownie pokręcił głową. - Nie mogę nawet złapać oddechu. - sapnął.
Chwyciłam jego twarz i sprawiłam, że spojrzał mi w oczy. - Spójrz na mnie, ciiiiii. - wyraz jego twarzy sprawił, że poczułam ból w żołądku.
Nagle wpadłam na pomysł, żeby przestał. Zamknęłam oczy i zatrzasnęłam moje usta na jego ustach. Czułam, jak szybko bierze głęboki oddech. Rozluźnił się przy mnie i odwzajemnił pocałunek. Zdjęłam ręce z boku jego twarzy i powoli się odsunęłam.
- J-jak to zrobiłaś? - jąkał się. Patrzyłam mu w oczy i położyłam ręce na kolanach.
- Zrobiłam, żebyś wstrzymał oddech, gdy cię pocałowałam. - przerwałam i spojrzałam w dół na moje dłonie. - powstrzymałeś oddech.
- Tak? - zapytał w szoku. Spojrzałam na niego i skinęłam głową. Uśmiechnął się lekko i podniósł rękę do moje twarzy.
- Dlaczego płaczesz? - zapytał wycierając kciukiem łzę, która była na moim policzku. Westchnęłam i otarłam oczy.
- J-ja nie wiedziałam, że jestem. - znowu poczułam ból w żołądku i wstałam.
- W-wszystko w porządku? - zapytałam. Lydia chwyciła jego plecak i pomogła mu wstać. Skinął głową i zarzucił plecak na ramiona.
- Dobra. Muszę zadzwonił do Isaac'a. Zobaczymy się późnej. - wybiegłam z szatni i wyciągnęłam telefon z kieszeni.
Kliknęłam w jego imię i zadzwoniłam do niego, odebrał. - Hej, jestem na zewnątrz, możesz wyjść ze szkoły? - zapytał.
Podeszłam do frontowych drzwi. - Tak, za sekundę. - rozłączyłam się i wybiegłam na zewnątrz, gdzie zobaczyłam go siedzącego w moim samochodzie.
- Wszyscy spotykamy się u Deaton'a. - powiedział, kiedy usiadłam na miejscu pasażera.
- Kto? - zapytałam. To imię wydaje się znajome, ale nie potrafię go określić.
- Możesz go spotkać, gdy tam dotrzemy. - powiedział i wyjechał ze szkoły.
Mój telefon znowu zaczął dzwonić. Odpowiedziałam, nawet nie patrząc, kto to był. - Cześć?
- Świetnie odpowiedziałaś! Co ci powiedzieli? - zapytała gorączkowo Julia po drugiej stronie. Spojrzałam na Isaac'a.
Nacisnęłam przycisk wyciszenia - To ona.
- Co masz na myśli mówiąc, że to ona?! - odpowiedział gorączkowo Isaac.
- To znaczy, że ta psychotyczna mordercza nauczycielka zabiła mojego ojca. - szepnęłam, chociaż mnie nie słyszała.
- Ona nie wie, że jesteś po naszej stronie, zobacz co ma do powiedzenia.
- Nie jestem po niczyjej stronie. - wymamrotałam i wcisnęłam przycisk un-mute.
- Nic mi nie powiedzieli. Wszędzie cię szukałam. Wszystko w porządku? - zapytałam z udawaną troską.
- Nic mi nie jest, ale potrzebuję twojej pomocy. - wiem, że Isaac przysłuchiwał się naszej rozmowie, więc spojrzałam na niego. Spojrzał na mnie i skinął głową.
- Tak, co jest? - przewróciłam oczami i odchyliłam się na siedzeniu.
- Idź do lofty Derek'a Hela i zobacz, czy wyleczył Core, swoją siostrę. Jeśli tak to zostań tam. Jeśli nie upewnij się, że to zrobi. Cokolwiek zrobisz, nie lecz Cory. Musi to on zrobić. - westchnęłam i przeczesałam palcami włosy.
- Tak, jasne. Co z tego będę miała?
- Kali będzie tam później. W końcu możesz zrobić to co chciałaś zrobić, odkąd tu jesteś. - potem się rozłączyła.
- I co teraz? - zapytał Isaac.
- Zabierz mnie do Derek'a.
***
- Chcesz, żebym poszedł z tobą? - zapytał Isaac, kiedy wysiadłam z samochodu.
Zamknęłam drzwi i spojrzałam na niego przez otwarte okno. - Poradzę sobie.
Patrzył na mnie przez chwilę. - Naprawdę mnie nie lubisz, wiesz, po prostu też cię zmusiłam. - wyraz jego twarzy był bezcenny. Uśmiechnęłam się do niego i odeszłam.
Usłyszałam trzaskanie drzwiami i przeszedł przede mnie. - Czemu?! - zapytał ze złością.
- Po pierwsze, jesteś dość gorący, to nie jest kłamstwem, a po drugie, głód, więc miałam zamiar karmić się tobą, aż dowiodę kontrolę. Wciąż pracuje nad tym. Więc, daj mi swój nadgarstek.
Spojrzał na mnie, próbując zwalczyć perswazje, ale wkrótce uniósł rękę. Uśmiechnęłam się złośliwie i złapałam go za ramię, odsuwając jego rękaw. Wyciągnęłam kły i wbiłam je w jego nadgarstek, pijąc jego krew, ponieważ od jakiegoś czasu nie karmiłam się.
Opuściłam jego ramię i wytarłam usta.
- Widzimy się później. - powiedziałam odchodząc od niego do budynku.
Zajęło mi trochę czasu, zanim zorientowałam się na, którym piętrze mieszka Derek, ale kiedy w końcu usłyszałam głosy, poszedłam za nimi i znalazłam drogę tam, gdzie byli.
Stałam przed całkiem dużymi drzwiami. Chwyciłam za uchwyt i odchyliłam go na bok. Weszłam do środka.
- Oh! Nadal jest chora, biedactwo. - wydąsałam się i podeszłam do miejsca, w którym Derek stał obok Cory.
Derek warknął i złapał mnie za gardło, przyciskając mnie do najbliższej ściany.
- Gdzie ona jest?! - krzyczał na mnie.
Z trudem złapałam powietrze, gdy zacisnął uścisk na mojej szyi. - Przestań! Jest po naszej stronie! - Wrzasnął znajomy głos. Rozejrzałam się i właśnie zauważyłam Lydie stojącą obok Peter'a.
Derek nie poruszył się ani o trochę. Złapałam go za ramię i złamałam nadgarstek. Puścił mnie i złapał się trzymając za nadgarstek, a ja upadłam na podłogę.
Trzymałam się swojej szyi i kaszlnęłam - Julia zadzwoniła do mnie i wysłała mnie tutaj, żeby zobaczyć, czy uzdrowiłeś Core.
- Więc, jesteś po jej stronie. - Derek warknął na mnie, pokazując swoje czerwone oczy alfy.
Wstałam powoli, używając ściany jako oparcia. - Nie jestem po niczyjej stronie i gdybym była, to na pewno nie jej.
Spojrzałam ma Derek'a, kiedy pocierałam szyję. Natychmiast miał wyrazu żalu na twarzy, ale nie wiem dlaczego.
- Dlaczego tu jesteś? - zapytałam Lydie. - Myślałam, że jesteś w szkole.
- Stiles i ja odkryliśmy, gdzie są rodzice, ale nie wiemy gdzie to jest.
Patrzyłam na nią, żeby kontynuowała. - Piwnica korzeniowa. Nie wiemy nic, tak jak ty, a podobno tam byłeś. Jesteś tu dopiero od tygodnia Peter. - nie przesadziła, odkąd jestem wampirem, myślałam, że nic nie wiem.
- Nemeton? - zapytałam, a jej oczy rozszerzyły się.
- Jak się... - przerwałam jej.
- To tam mnie stworzyła... Tam zrobiła ze mnie wampira, ale nie pamiętam, gdzie to jest. Myślę, że wymazała mi to z pamięci. - przeczesałam palcami włosy.
- Coż, oni nie wiedzą, gdzie to jest, a ty nie wiesz, gdzie to jest. To jak mamy je znaleść?
***
- To musi być na prądzie tellurycznym. - powiedział Stiles, gdzie gromadzimy się wokół metalowego stołu Deaton'a.
- Albo na przecięciu. - kontynuował Stiles. - Albo na zbiegu. Tam Derek zabrał Page, by umarła.
Chciałam zapytać kim była Page, ale nie sądzę, że mamy czas na opowiadanie historii. - Tata i Gerard raz tam byli. Gerard nie pamięta gdzie to było. - powiedziała Allison, a ja przewracałam oczami. - A mojego taty tu nie ma.
- Mojego też. - kontynuował Stiles.
- Brianna, powiedziałaś, że właśnie tam zabrała cię Jennifer, by stać cię kimkolwiek jesteś, ale to zadziało. Pamiętasz cokolwiek. - westchnęłam i pokiwałam głową.
- Wiem prawie tyle, ile wy wszyscy... co nie jest tego dużo. - wymamrotałam ostatnią część.
- Jak znajdziemy to miejsce? - „mój chłopak"zapytał obok mnie.
- Może jest sposób. Ale jest niebezpieczny. - powiedział ten tak zwany Deaton o którym dowiedziałam się wcześniej, że był człowiekiem, który przywiązał mnie do stołu i gdybym nie uciekła, bez wątpienia prawdopodobnie by mnie zabił.
- Potrzebujemy Scott'a.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top