Prolog
Ashley
Siedzę właśnie w samochodzie mojego brata Iana, który ma mnie zawieźć, po wakacyjnej przerwie, do mojego mieszkania. Tak dostałam się na prawo. I prowadzę naprawdę zupełnie nowe życie. Od tamtych pamiętnych wakacji minęły trzy lata, a teraz jestem zupełnie inną Ashley.
Zaczynając od początku, dwa lata temu dostałam się na moje wymarzone studia na Brooklynie. Może nie do końca one były na samym początku wymarzone dla mnie, ale po pewnym czasie, zrozumiałam, ze życie zmusza mnie do tego, że muszę wybrać mniejsze zło. Teraz w końcu nie tylko ja jestem najważniejsza.
W Brooklynie, mieszkam razem z moją przyjaciółką, którą poznałam pierwszego dnia na wykładach. Jest sympatyczną ciemną blondynką o orzechowych oczach. Pochodzi z Bostonu i jest naprawdę świetną przyjaciółką. Może faktycznie jest trochę zwariowana, ale jej styl życia i opowieści wniosły do mojej nudnej egzystencji na studiach trochę rozrywki. Bella, bo tak ma na imię moja współlokatorka, jest bardzo drobnej postury. Jej chłopak Harry jest aniołem. Razem tworzą parę jakich mało. Jak tylko poznałam Belle, musiałam z nią zamieszkać. Siedzenie samej w takim mieszkaniu spowodowało by u mnie jakąś depresje.
Odnośnie znajomych na studiach,mam ich niewiele. Garstka osób, z którymi nieraz wyskoczę po wykładach na kawę, to jedyna moja rozrywka. Całkowicie skupiam się na nauce i jak najlepszych stopniach. Chce zdać dyplom z najlepszą oceną, następnie otworzyć, swoją kancelarie i być niezależnym.
Wydaję mi się, że są to bardzo wysokie ambicje jak na mnie, ale nie miałabym żadnych gdyby nie moja mama. Zbyt wiele jej zawdzięczam, gdyby nie ona, moje życie byłoby raczej marne. Jak to matka, przyjęła mnie pod swoje skrzydła, podczas największego załamania w trakcie mojego tak krótkiego życia. Dzięki niej jestem tu gdzie jestem. Zaczynam dumnie trzeci rok i ostatni.
Mieszkam w pięknej dzielnicy, niedaleko mojego domu rodzinnego. Mój brat razem ze swoimi znajomymi nadal studiuje na tej samej uczelni co ja. Nie wchodzimy sobie w drogę, nawet mnie to nie dziwi, są przecież tyle lat ode mnie starsi. Ale tym lepiej, nie chce mieć do czynienia z osobami z przeszłości, a zwłaszcza z nim- Maxem.
Ian mieszka nadal u ojca i spotyka się z moją najlepszą przyjaciółką od pieluchy- Kate. Wiedziałam, że Kate się w nim podkochuje, ale w życiu bym nie sądziła, że coś z tego wyjdzie. Doskonale znałam styl życia mojego brata i dlatego jeszcze bardziej mnie to zaskakuje. Taka słodka, niepozorna blondyneczka poprzewracała życie mojego braciszka do góry nogami.
Jadąc ulicami Nowego Jorku, zastanawiałam się gdzie bym teraz była, gdyby nie wydarzyły się te wszystkie rzeczy sprzed trzech lat. Czy pomimo tego, odnowiłabym relacje z moją rodziną, czy studiowała bym na jednej z najlepszych uczelni? Życie ma dla nas niespodzianki i cały czas nas zaskakuje. A moje wywróciło się o sto osiemdziesiąt stopni i pomimo tego co się stało, cieszę się z tego, że wylądowałam właśnie w tym miejscu.
Oglądam panoramę zza okna i podziwiam otaczający nas krajobraz. Właśnie znajdujemy się na słynnym moście w Broocklynie. Otacza nas błękit East River, i szerzące się wysokie wieżowce. Kocham to miasto, jest naprawdę piękne, a tak niedocenianie. Można się w nim zakochać.
Właśnie, zakochać...Wszyscy w koło są zakochani. Ian i Kate, Bella i Harry, mój ojciec i Jennifer, w dodatku moja mama wyszła za mąż po raz drugi. Ben,przystojny adwokat o czarnych włosach i posturze, której może mu pozazdrościć niejeden facet jest bardzo sympatyczny. To dzięki niemu, moja mama zaraziła mnie studiami prawniczymi. Facet mojej mamy, jest kochany, uroczy i bardzo uczuciowy. Pomaga nam we wszystkim, przede wszystkim w opiece nad uroczym Liamem...
- Ashley zaraz będziemy na miejscu chcesz odwiedzić ojca, czy jedziesz prosto do siebie?- z zadumy wyrwało mnie pytani moje brata.
- Jestem zmęczona, marze o drzemce, muszę jeszcze zadzwonić do mamy.
- Skoro tak uważasz, miło byłoby gdybys wpadła do nas chociaż wieczorem.- próbował mnie namówić, ale dobrze wie, ze bezskutecznie. Jak już się uprę, to nie ma mocnych. Bardzo rzadko jeżdżę do rodzinnego domu, boję się spotkania z Maxem, chociaż co weekend widuję jego młodszą, słodszą i najcudowniejszą na świece kopię.
- Przeprasza, ale naprawdę nie dam rady...
Ian cicho westchnął i zaparkował pod wieżowcem, gdzie znajduje się moje i Bells mieszkanie. Wysiedliśmy w niezręcznej ciszy z samochodu. Chciałam się już pożegnać z szatynem, ale uparł się, że wprowadzi moje walizki do góry. Jechaliśmy właśnie windą na piąte piętro, nadal kurna w cholernej ciszy. Była ona bardzo krępująca. Moje zbawienie, czyli drzwi od windy się otworzyły. Szybko wyszłam z puszki, w której się znajdowaliśmy i uściskałam Iana.
- Dalej sobie poradzę, muszę pobyć sama.- chyba zrozumiał. Odwzajemnij uścisk i już go nie było. Niepewnie kroczyłam korytarzem do mojego mieszkania. Wyjęła klucz i pchnęłam ciężkie dębowe drzwi. Kocham to miejsce. Skromne, małe ale to mój azyl. Weszłam do środka i chłonęłam wszystko, jakbym była tutaj pierwszy raz. Morski odcień ścian w przedpokoju i białe meble przypominały mi niebo. Wchodząc dalej było prawie tak samo tylko jedna ze ścian była cała przeszklona z wyjściem na balkon. Mały salonik z białą kanapą stolikiem i telewizorem. Minimalistyczny ale uroczy widok. Po prawo były jedne z białych drzwi, za którymi był pokój mojej współlokatorki, a obok kolejne drzwi prowadzące do łazienki. Zaś po lewo otwarta kuchnia i przestronnym murkiem, który służył za stół i drzwi do mojego pokoju.
Nie zastanawiając się dłużej weszłam do mojego raju. Wielkie białe łóżko, biała szafa z lustrem. Na środku biały malutki stolik z moimi rzeczami... I w końcu to co kocham najbardziej. Wielkie okno z parapetem na którym leży mnóstwo poduszek.
Położyłam się na łóżku patrząc na sufit na którym piętrzyły się malutkie gwiazdy. Od jutro zaczyna się mój ostatni rok na tej uczelni. Później mogę całkowicie skupić się na Liamie. Tak bardzo go kocham.
***
Witam wszystkich!
Skoro tutaj jesteście, mam nadzieję, ze przeczytaliście pierwszą część historii zbuntowanej Ashley. Jeśli, nie zapraszam do czytania WITHOUT EMOTIONS. Mam nadzieję, że spodoba wam się to jak potoczy się życie brunetki.
Zachęcam wszystkich do oddawania głosów i szczerej opinii. Takie miłe słowa, jak i uwagi dotyczące stylu, czy błędów są mile widziane i zachęcające do dalszej pracy.
Co tu dużo pisać, każda jakaś mała cząstka was tutaj jest naprawdę świetnym prezentem.
Życzę Wam moi kochani miłego czytania. Mam nadzieję, że i tą historię polubicie.
Chciałam, również wszystkim podziękować za czytanie pierwszej części. Wiele to dla mnie znaczy i cieszę się gdy widzę, że kogoś interesują losy bohaterów. Dziękuję Wam za wytrwałość podczas tych słabszych rozdziałów i za ekscytacje przy tych o niebo lepszych.
Zaczynamy :)
Pozdrawiam gorąco
writes_girl
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top