11

Max

Jest piątek wieczór, a ja zamiast na wspaniałej imprezie w jednym z klubów siedzę w miłej restauracji na podwójnej randce. Dzisiaj moja siostra Nina postanowiła zabrać się za porządki. Wyrzuciła wszystkie prochy z mojego pokoju i powiedziała, że wychodzimy wieczorem. Szkoda, że przed wyjściem nie poinformowała mnie, że to randka w dodatku podwójna. 

Moja siostra miesiąc temu poznała chłopaka. Tak się składa, że do niego nic nie mam, ale do jego siostry – która sama nie potrafi znaleźć sobie towarzystwa – już tak. Siedzę tutaj już godzinę z Drew'em – bo tak ma na imię chłopak, Niną i ... Nawet kurwa nie mam pojęcia jak ona ma na imię. Cholerna cnotka. Ubrała się jak zakonnica, siedzi i je jak cholerna Magda Gessler i nie otwiera praktycznie w ogóle buzi. Myślałem, że chociaż porucham, ale przeliczyłem się. 

Nina próbuję jakoś skleić rozmowę. Opowiada o swoich ostatnich zajęciach i imprezach. Zwraca się nawet do dziewczyny, ale ta odpowiada jedynie skinieniem lub krótkim tak, nie. No zajebista randka. Nie wiem jak ja tutaj wytrzymam jeszcze godzinę, w dodatku bez tabletki. 

Najgorsze jest to, że moje objawy nie znikają. Wręcz przeciwnie nasilają się jeszcze bardziej. Codziennie nad ranem mam krwotoki z nosa, a jak nie wezmę tabletki do południa moja głowa świruje. Co tu dużo gadać, czuje się jak gówno. 

– Max. – Wewnętrzne przemyślenia przerywa mi głos siostry. – Może byś łaskawie odłożył telefon i porozmawiał z nami? 

Naprawdę miałem telefon w ręce? Nawet nie wiem kiedy go wyjął. Zerkam na godzinę zanim wsuwam sprzęt do kieszeni i doznaje szoku. Kurwa nawet godzina nie minęła. Gorzej niż stypa słowo daję. 

– Więc o czym rozmawiamy? – pytam przyjaźnie, ale w stronę siostry posyłam ten sarkastyczny uśmieszek. 

– Hayley pytała o twoje studia. – odpowiada Nina. 

Czyli zbłąkana siostra Drew'a to Hayley. Raczej obłąkana, a nie zbłąkana. Nie odrywa wzroku od mojej szczęki. Rozumiem, że jestem przystojny, ale zaraz będę musiał wycierać jej ślinę. Jeśli moja siostra nie odda mi mojego cennego czasu, oszaleje. 

– Studiuje prawo. – Krótko, zwięźle i na temat. 

Naszą jakże ciekawą wymianę zdań przerywa dzwoneczek nad drzwiami, który sygnalizuje, że ktoś wszedł do restauracji. Nie wiem dlaczego to aż tak mnie zaciekawiło, ale podniosłem wzrok znad stolika, przy którym siedzieliśmy i nie mogłem w to uwierzyć. Najwidoczniej moja mina mówiła więcej niż bym chciał, ponieważ Nina również poderwała głowę i spojrzała w danym kierunku. 

Przy wieszaku na okrycia wierzchnie stał Greg Fred wykładowca i nie kto inny niż Ashley w pięknej białej sukience na ramiączkach. Bił od niej wewnętrzny blask i coś jeszcze. Nawet nie potrafię wyjaśnić co. Fagas pomagał jej zdjąć czarną, skórzaną kurtkę którą miała narzuconą na ramiona i wtedy moja genialna siostra, wpadła na jakże genialny plan, dzięki któremu odkupiła wszystkie winy i grzechy jakie kiedykolwiek popełniła. 

– Ash! – wykrzyczała podekscytowana na całe pomieszczenie. Wszystkie głowy skierowały się w nasza stronę również ta wykładowcy i dziewczyny. 

Ashley spojrzała najpierw na Nine i była zmieszana. Odwróciła się do Pakera i posłała mu przepraszający uśmiech. Zaczęła podchodzić w stronę mojej siostry, ale w połowie drogi zauważyła mnie. Mina jej zrzedła i zatrzymała się. Patrzyła intensywnie w moje oczy a ja posłałem jej uśmiech. Nie mogę pohamować swojej radości, już nawet nie przeszkadza mi ten Fred który jest uwieszony na jej ramieniu. 

– Przyłączycie się do nas? – Nie dawała za wygraną Nina. – Podwójne randki okazują się strasznie drętwe, ale potrójna brzmi wspaniale. 

– Cześć. – powiedziała cicho brunetka i przywitała się z moją pyskatą siostrą. – Nie chcemy przeszkadzać. 

– No co ty! Nie widziałyśmy się chyba trzy lata dziewczyno. – moja siostra dostanie zaraz zadyszki, słowo daję. 

– Koniecznie się dosiądźcie. – Przerywam ich jakże poruszające spotkanie po latach. 

– Z przyjemnością. – Informuje nas Greg, a mi posyła spojrzenie mówiące " miej się na baczności, znam te twoje gierki ". Głupi fagas.

Przesuwamy się, żeby zrobić naszym nowym gościom miejsce. Nina wślizguję się obok swojego faceta, ja natomiast siedzę pomiędzy Hayley i Drew'em. Przy Ninie siada wykładowca, który jest pochłonięty rozmową telefoniczną, a naprzeciwko mnie siada Ashley i gdy nasze spojrzenia się spotykają posyłam jej mrugnięcie. 

– Co to za okazja na podwójną randkę? – pyta Ash, podkreślając słowa " podwójna randka". Unosi swoją brew i patrzy na mnie pytająco. 

– Drew ma urodziny, nie mieliśmy lepszego pomysłu na zorganizowanie jakiejś imprezy. – odpowiada swobodnie Nina. 

– Po prostu Drew to spoko facet, ale ma alergie na kluby i laski. – odpowiadam pomocniczo. 

Chłopak, a raczej mężczyzna, bo nie ma w nim nic chłopięcego, wywraca tylko oczami. 

– Nie miałem pojęcia, że chęć świętowania urodzin w małym gronie to przestępstwo. 

– Czy ty chociaż raz się zastanowiłeś. – krzyczę żartobliwie. – A co z uświęceniem tradycyjnego urodzinowego loda? A może myślałeś, że to ja ci go zrobię ?

– Jestem pewna, że dam sobie z tym radę. – wyskakuje moja siostra. 

Ashley parska śmiechem. 

– Ty pochodzisz z Dominikany? – zerkam na Pakera pytająco. Ten tylko nieznacznie kiwa głową. – To dopiero światowa stolica obciągania kumplowi. 

Pada jeszcze kilka zaczepnych zdań, ale sprzeczkę ucina kelnerka, która podeszła do brunetki i wykładowcy. Zamawiają swoje drinki, a raczej Greg zamawia drinka, a Ashley wodę z cytryną. 

– Woda? – pytam zaczepnie. – Jesteś pewna Ashley? A może wino? Tak zawsze uważałem, że do twarzy ci z winem. 

Dziewczyna mruży swoje oczy, ale nikt nie zauważa tego spięcia pomiędzy nami. Nikt nie przywiązuje wagi do mojego komentarza, przecież żadna osoba tutaj obecna – oprócz mnie i Ash naturalnie – nie wie, że po winie wylądowaliśmy razem w łóżku. 

Formuję maleńki uśmieszek na ustach, co wprowadza Ashley w zdenerwowanie. Nie chce jej robić na złość, ale muszę sprawdzić czy nadal na nią działam tak jak te trzy lata temu. 

Dziewczyna cały czas piorunuje mnie wzrokiem, a ja niezauważalnie wyciągam telefon z kieszeni i chowam go pod stół. Jedyną osobą, która może dać mi numer dziewczyny jest jej współlokatorka, z którą miałem okazję się spotkać na jednej imprezie. Niezła z niej laska, chodziła za mną cały wieczór, ale w końcu to przyjaciółka Ash. 

Nie myliłem się po dziesięciu minutach otrzymuję rząd cyfr. Poszło nawet szybciej niż myślałem, bez żadnych oporów wysłała mi tą wiadomość. Nie zastanawiając się dłużej wysyłam dziewczynie pierwszego sms'a. 

Do Ashley
" Pamiętasz jak wypiliśmy dwie butelki wina tamtego wieczoru, trzy lata temu ? "

Podnoszę wzrok i widzę, że Ashley wyciąga z torebki telefon. Patrzy zaskoczona na wiadomość i lekko się spina. Spogląda na mnie, a ja posyłam jej niewinne spojrzenie. Nie daje za wygraną i kontynuuję moją zabawę. 

Do Ashley

" Jak zaczęłaś się rozbierać i tańczyłaś na moich kolanach w samych stringach? Mhm twardnieję na samą myśl. "

Ashley robi się purpurowa. Dosłownie, jej uszy są czerwone jak buraki, a o policzkach nawet nie wspomnę. Zaciska usta w wąską linię i zauważam, że jej ręka rusza się pod stołem. Zaraz sobie przybiję mentalną piątkę za to zagranie. 

Od Ashley
" Pielęgnuj te wspomnienia Black, bo powtórki nie będzie." 

Do Ashley
" Chcesz powiedzieć, że nie podobało ci się jak lizałem twoje sutki? Albo jak robiłaś mi loda klęcząc przede mną. Wylizałaś wszystko do ostatniej kropelki. "

Dziewczyna kręci się na siedzeniu i ściska telefon w dłoni. Greg patrzy się na nią z troską ale o nic nie pyta. Ciekawe co mu naopowiadała o mnie, że niby co jej zrobiłem? Patrzę na jej piersi w taki sposób, aby dać jej do zrozumienia, że doskonale wiem co się teraz z nią dzieję. Płonie, tak jak ja. 

Jestem zaskoczony, że dziewczyna dalej mi odpisuję. 

Od Ashley
" Było okej. Skąd masz mój numer? "

Mój uśmiech się poszerza i posyłam go w stronę Ashley. Usłyszałem, ze rozmowa mojej siostry schodzi na moją prace magisterską i to kiedy zamierzam się bronić. 

– Nie wiem – odpowiadam na pytanie, które przed chwilą zadała mi Nina. – Na razie się tym nie martwię. Ale chyba lipiec będzie odpowiednią porą, jeszcze nawet nie zacząłem pierwszego rozdziału. 

Zwinnym ruchem ręki klikam w odpowiednie litery i znowu wysyłam wiadomość do Ashley. 

Do Ashley
" A wylizanie twojej cipki też było okej? "

Wiem, że teraz przesadziłem, ale w końcu to tylko ja. Jestem pewny, że mam u niej jeszcze szanse, a ona tylko się opiera i stwarza pozory. 

– Ash! – mówi poirytowana Nina.

– Przepraszam nie słyszałam cię. Co?

– Pytałam o twojego faceta. Gdzie poznałaś takie ciacho? 

– Na uczelni – odpowiada nieobecna. Zastanawiam się, czy odpiszę mi coś jeszcze, ale jej ręka w ogóle się nie porusza. – Jest moim wykładowcą. 

Wszyscy zamierają i patrzą na dziewczynę i Grega. Sam jestem zaskoczony, że powiedziała prawdę, w końcu ona może wylecieć z uczelni i on podobnie. 

– Oj kochana to takie... – Nina piszczała zachwycona. – Zakazane!

Moja siostra naprawdę potrafi zachować się jak rasowa blondynka. Właśnie teraz to robi, pustak numer jeden na świecie. 

– Czy ja wiem – Ashley jest kompletnie odcięta, nie wiem czy tylko ja to widzę. – A co u ciebie?

– Beznadziejnie, w dodatku muszę mieszkać z nim. – mówiąc to wskazuje palcem na mnie. 

– Teraz już rozumiem dlaczego jest beznadziejnie. – odpowiada Ashley i miażdży mnie wzrokiem. Nie rusza mnie to, doskonale wiem, co teraz się z nią dzieje, przez moje wiadomości. Zapewne jest tak mokra, że ledwo daje radę tu wysiedzieć. 

– Hej, hej! – wołam zadowolony. – Zejdźcie ze mnie. 

– Nigdy w życiu. – Parska szyderczo Nina. – Jesteś takim nadętym palantem, że aż dziwne, że jeszcze nie srasz małymi, brązowymi replikami tej swojej zadowolonej gęby.

– Serio? – pytam moją siostrę unosząc brew do góry.

Wszyscy parskając śmiechem, niektórzy puszczają jeszcze jakieś komentarze. A ja postanawiam znowu wysłać wiadomość. 

Do Ashley
" Jestem taki twardy, gdy się na mnie złościsz. Chciałbym znowu znaleźć się w tobie. "

Ashley odczytuje wiadomość i posyła mi mordercze spojrzenie. Blokuje telefon, najwidoczniej nie zamierza mi odpisać. Ale ja nie dam za wygraną. 

Do Ashley

" Następnym razem to ja będę dowodzić. Będę tak cholernie subtelny i powolny. "

Do Ashley
" Tak cholernie powolny kochanie. "

Dziewczyna czyta moje wiadomości z otwartą buzią. Tu mogę usłyszeć jej urwany oddech. Ona dyszy od samego czytania, aż boję się pomyśleć co się dzieje w środku. 

Bierze swoją szklankę z wodą i opróżnia ją jednym duszkiem. Zaczynam cicho chichotać, tylko po to aby dziewczyna na mnie spojrzała. Gdy w końcu odrywa wzrok od telefonu i podnosi go na mnie. Oblizuję swoje usta językiem, tak aby zobaczyła moją błyskotkę. Bawię się kolczykiem w wardze wciągając i wyciągając go przy pomocy zębów. 

Do Ashley
" Będziesz mnie błagać o więcej. "

Do Ashley
" Ale ja nie dam ci więcej. "

Do Ashley
" Będę cię torturował całą noc, posuwając cię milimetr po milimetrze. "

Do Ashley
" Całą Pieprzoną Noc ASH. "

Ashley zrywa się z krzesełka na równe nogi jakby ktoś właśnie wylał na nią gorącą ciecz. Jest cała czerwona i dyszy. Patrzy się na mnie wściekle, ale mogę dostrzec te iskierki pożądania w jej oczach.

– Wszystko w porządku Ashley? – pyta Greg Fred.

– Tak. Idę do toalety. – oznajmia. 

Ignoruje mój uśmieszek pełen satysfakcji i odchodzi od stołu tak prędko, jak tylko jest w stanie w tych kurewko wysokich szpilkach. 

Nie mogę jej teraz tak zostawić, musimy pogadać. 

– Idę na fajkę. – informuję wszystkich i szybko wstaję kierując się w stronę toalet. 



Ta dam ! Mamy rozdział z perspektywy Maxa. 

Jak myślicie co się stanie w toalecie? ^^ 

Pozdrawiam Was gorąco i życzę miłej lektury!

writes_girl

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top