10
Ashley
Jestem skończona. Od wczoraj nie mam osoby, która mogłaby się zając Liamem. Poszłam na pierwsze wykłady ale to był błąd. Pni od psychologii – drobna, krótko ścięta brunetka – patrzyła na mnie poważnie, zza okularów w metalowych oprawkach. Jest bardzo rzeczową osobą i nie lubi, gdy coś lub ktoś zakłóca jej spokój na zajęciach. Dlatego też, byłam zmuszona opuścić zajęcia od razu gdy tylko weszłam do sali z moim synem.
Na ćwiczeniach nie było sensu nawet się pokazywać. Nie wiem co ja myślałam, kiedy zgodziłam się na te trzy miesiące. Ale teraz doskonale wiem, ze to był błąd. Kocham Liama, ale nie mam tyle czasu, żeby poświęć go mojemu synkowi.
Kończę naukę na bardzo ważny egzamin z praw obywatelskich, nadal czekając na choćby jeden odzew ze strony Iana, czy Belli. Pan Smith jest bardzo wyrozumiałym, starszym profesorem. Ale jego wyrozumiałość na pewno skończy się gdy przyjdę na zaliczenie z dzieckiem. Nie mogę opuścić tego terminu, ponieważ staram się o stypendium. Jest on też jedyną osobą na uniwersytecie, która znała moją ściskającą za serce historię. Jest też osobą , która nie daje mi przez to taryfy ulgowej, i jestem mu za to nieskończenie wdzięczna.
Zapinałam właśnie koszulę i podałam Liamowi czerwony klocek o który mnie właśnie prosił. Uśmiechnął się do mnie szczerze. Nie potrafię się na niego złościć, dziecko niczemu nie jest winne. To moja głupota jest powodem moich nerw. Nie wiedziałam, ze będzie aż tak trudno. Teraz przekonałam się, że oddanie Liama mojej matce, było jedyną słuszną decyzją.
Telefon, który leżał na łóżku za ćwierkotał. Rzuciłam się po niego, jakby był moją jedyną deską ratunku. Jednak, gdy ujrzałam wiadomość od Bells, załamałam się.
Od Bella
" Pan Smith twierdzi, że to by była przesada gdybyś przyszła na egzamin z dzieckiem. Masz jeszcze piętnaście minut, dłużej nie będziemy czekać. Sorki kochana, próbowałam wszystkiego, ale wiesz jaki on jest :( "
Ścisnęłam telefon w garści i zmusiłam się, aby wetknąć go do kieszeni. Jestem w tak podłym nastroju, że wolę jej nie odpisywać. Zraziłabym do siebie jeszcze bardziej ten cień człowieka noszący ubrania mojej przyjaciółki.
Jak na wtorkowy poranek, na kampusie było bardzo gwarowo. Zazwyczaj kampus tętnił życiem od godziny dziesiątej, uczelnia była niewielka.
Jedną rękę wsunęłam do kieszeni, a drugą trzymałam Liama, który starał się nadążyć za moimi dużymi susami. Skuliłam ramiona czując przeszywający mnie chłód. Nierozsądne było zakładanie samej koszuli o tak wczesnej porze. Snułam w swojej głowie niecne plany odnośnie moich weekendowych zakupów. Przydało by się wypełnić moją szafę cieplejszymi ubraniami. Miejcie się na baczności Ashley Montgomery bierze się za sprzątnie.
Moją ostatnią deską ratunku był Pan Paker. Wiem, że ma zajęcia we wtorki na naszym kapusie cały dzień. Jestem zniesmaczona swoją postawą, ale muszę spróbować. Mam nadzieję, że Liam będzie grzeczny, usiądzie w kącie i zacznie bawić się swoimi figurkami z LEGO.
Podchodzę do drzwi, gdzie zazwyczaj odbywają się zajęcia Grega i pukam nieśmiało. Otwieram ciężki drewniane wrota i szukam wzrokiem mężczyzny. Stoi z grupką dziewczyn i zawzięcie im coś tłumaczy. Z tego co zdążyłam zauważyć, jedna z nich w bardzo skąpym stroju jest uwieszona na ramieniu wykładowcy i z udawanym zainteresowaniem patrzy na kartce, na której Greg coś kreśli. Pan Paker co chwila zrzuca rękę "suki" i próbuję tłumaczyć dalej. Niestety ona nie daje za wygraną.
– Musicie wczuć się w tą rolę dziewczyny. Nie będzie łatwo, ale we wszystkim wam pomogę. – powiedział pewny siebie.
– A sceny seksu? – zapytała sucz numer dwa, która cały czas pożera Grega wzrokiem.
Greg po prostu się zaśmiał. Jest w swoim żywiole, młode dziewczyny w dodatku chętne na jednorazową przygodę. Nie wiem dlaczego się tak mną zaciekawił. Mnie nie interesują takie układy, mnie nie interesują faceci.
– No dziewczęta raczej wam w tym nie pomogę. – powiedział Pan Paker, wymawiał te słowa tak wyraźnie, jakby mówił do kretynki. Zgadzam się z nim, jest kretynką.
– Jest pan tego pewien? – świergocze dziewczyna numer jeden.
– Tak.
Sądzę, że to odpowiedni moment, żeby wkroczyć do akcji. Greg irytuje się trochę dziewczyną, która prawie zagląda mu do gaci na środku sali. Dziwne inni byliby wniebowzięci. Sądziłam, że Greg to totalny dupek, który ma kasę i dziewczyny na jedną noc.
– Mam nadzieję, że nie przeszkadzam Panie Paker. – Wchodzę śmiało do pomieszczenia, ciągnąc za sobą małego człowieczka.
Mężczyzna gdy usłyszał mój głos odwrócił się, a jego twarz się rozpromieniła. Spojrzał najpierw w moje oczy, później zeskanował moją sylwetkę w tak przeszywający sposób, że moje serce płata mi figle. – To przez to, że dawno nie miałam żadnego faceta. – Na samym końcu patrzy na Liama i się do niego przyjaźnie uśmiecha.
– Ashley! – powiedział uradowany tą swoją charakterystyczną chrypką, którą uwielbiałam. Jego głos z samego rana brzmiał jeszcze lepiej. – Co cię do mnie sprowadza? – zapytał podchodząc do mnie. Stanął bardzo blisko, co nie wypada na wykładowce. Zaciągnął się moim zapachem i przymknął na chwilę oczy. Nie wiem, czy wie, ze to zauważyłam – ale Greg ja to zauważyłam.
Dwie suki które stoją za nim mierzą mnie wściekłym spojrzeniem. Gdyby mogły, zabiłby mnie. Ciesze się, że nie ciskają we mnie małymi strzałkami, tylko po to aby mnie powalić. Uśmiecham się do nich chytrze doskonale zdając sobie sprawę z tego, że wykładowca poświęca mi całkowitą uwagę. Delikatnie się zarumieniłam i powróciłam spojrzeniem na szare oczy Grega.
– Za pięć minut zaczyna się egzamin z praw obywatelskim. Nie mam z kim zostawić Liama. – tłumacze zakłopotana, bawiąc się rączką chłopczyka.
– Chcesz poprosić o moją pomoc? – uśmiecha się z wyższością i doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że kawa na wykładzie, nie załatwi tej sprawy.
– Jestem dosłownie pod szubienicą.
– Ashley przecież wiesz że ja ci zawsze pomogę. – Delikatnie dotyka dłonią mojego biodra, a przez moje ciało przechodzi prąd. Nie wiem co on wyprawia, ale ja jestem za słaba, żeby to przerwać. Za bardzo podoba mi się to jaka jestem jemu uległa pod wpływem jego głosu, spojrzenia i dotyku.
– Mógłbyś to dla mnie zrobić? –pytam całkowicie zahipnotyzowana jego spojrzeniem. Dopiero po chwili się poprawiam. – Znaczy Pan?
– Jestem w stanie zrobić nawet o wiele więcej. – szepcze do mojego ucha, a ja odpływam. Jestem w szoku, jak Pan Paker na mnie działa. Nie potrafię się ogarnąć, w dodatku nadal czuje jego ciepły oddech na mojej szyi, uchu i policzku. Nie wiem nawet co sobie myślą teraz o mnie tamte studentki. Jestem całkowicie pochłonięta tą małą chwilą.
Greg odsuwa się ode mnie, a ja wybudzam się z amoku. Powracają funkcje życiowe. Na nową zaczerpnęłam powietrza i znowu owiało mnie zimne powietrze. Pan Paker przykucnął obok mojego synka i wyciągnął do niego rękę.
– Cześć jestem Greg a ty to pewnie Liam? – uśmiecha się do niego z taką sympatią, że moje serce znowu zabiło mocniej. – Pobawimy się chwilę, a mama pójdzie napisać egzamin. – byłam w totalnym szoku, skąd mu się wziął pomysł z matką?
– Ja nie jestem... – zaczęłam tłumaczyć, ale mężczyzna mi przerwał.
– Jesteś bardzo inteligentną dziewczyną Ashley, ale to ja tutaj jestem aktorem. – powiedział uśmiechając się przy tym. Nie wiem skąd on to wie, ale ja muszę wyrzucić to z jego głowy. W dodatku nie można mącić Liamowi. – Pogadamy o tym wieczorem.
Wiedziałam, że nie skończy się na kawie, jak ostatnio. Greg jest bardzo pewny siebie i nie pójdzie na moją odmowę. W dodatku mi przyda się jakieś wyjście na miasto. Nikt chyba od razu nie rozpozna Grega.
– Zgoda. – odpowiadam krótko i mogę zauważyć, ze mężczyzna jest zaskoczony moją odpowiedzią. Nie dziwie mu się, ja zaskoczyłam również samą siebie. – Za godzinę skończę egzamin i odbiorę Liama.
– Będę na ciebie czekał.
Daje jeszcze buziaka Liamowi na pożegnanie i chce już wychodzić, kiedy czuję delikatny ucisk na mojej dłoni. Podnoszę wzrok i zauważam, ze to Pan Paker trzyma mnie za rękę.
– Ze mną się nie pożegnasz?
On tak na serio? Nie wiem co powinnam mu odpowiedzieć. Jestem zmieszana, oczywiście podoba mi się ten pomysł, ale nie wypada. W dodatku na sali jest pełno dziewczyn, które z zazdrości rozniosły by tą plotkę prosto do dziekanatu.
– Ashley żartuję. – uśmiecha się, a mi głaz spada z serca, jednak z jednej strony jestem zawiedziona. Nie wiem co się ze mną dzieję, ale nie mogę sobie pozwolić na jakąkolwiek słabość tym bardziej do wykładowcy.
Spoglądam na Grega ostatni raz, macham jeszcze mojemu słodziakowi i wychodzę na korytarz. To spotkanie było pełne wrażeń i uczuć. Jestem przestraszona tym co zaszło pomiędzy nami, i dokąd to zmierza. Pozwoliłam na zbyt wiele panu Pakerowi.
Straciłam tyle okazji na poznanie jakiegoś faceta, na rozerwanie się. Zazwyczaj nie myślę często o tym co tracę. Koncentruje się bez reszty na tym, by zostać Ashley Montgomery – super prawniczką. Teraz jednak przebywając w towarzystwie Grega, mam poczucie jakbym w całym doświadczeniu życia pominęła bardzo istotny krok – poczucie bezpieczeństwa przy drugiej osobie.
Cześć wszystkim !
Co myślicie o tej chemii między Ash a Panem Pakerem?
Rozdział miał być w poniedziałek, ale z racji anginy, która przyszpiliła mnie do łóżka ( okropnie mi się nudziło) macie szybciej kolejny rozdział :)
Ci co jeszcze nie widzieli 2 rozdziału "the Better future", gorąco ich zapraszam :)
Mam nadzieję, że spodoba się Wam to opowiadanie.
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru,
writes_girl
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top