New Avenger #2

-Wypuść mnie.

-Pomyślmy- udawał zamyślonego.
-Nie

-Dlaczego?

-Bo teraz należysz do mnie.

-Co chyba sobie żartujesz! Nie nalezę do nikogo, bo nie jestem przedmiotem!- krzyknęłam.

-Nigdy więcej nie podnoś na mnie głosu!- wykrzyczał i do mnie podszedł ja wstałam z ziemi. Co z tego, że byłam związana.

-Bo co zabijesz mnie!?- dalej się darłam. Loki nie wytrzymał i walnął mnie z całej siły w policzek. Poleciałam na ziemię. Ból przeszedł przez całą moją nogę.
-Nienawidzę cię.- szepnęłam. Usłyszałam jak zielonooki wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Próbowałam wstać, ale mi to za bardzo nie wychodziło.

-Panno Smys nic pani nie jest?- spytał męski głos.

-Kto to mówi?

-Jarvis. Sztuczna inteligencja pana Starka.- odparł.

-Powiedz, żeby jeszcze się nie martwili. Postaram się zdobyć jego zaufanie.- powiedziałam. Nagle do pomieszczenia wszedł Loki. Ja cofnęłam się przerażona do tyłu. Na moje nieszczęście ból nogi się nasilił.

-Wstawaj.- powiedział.

-Nie mogę.- jęknęłam z bólu.

-Powiedziałem coś.- syknął, po czym do mnie podszedł.

-Nie mogę.- szepnęłam ze łzami w oczach.
-Noga mnie boli.

-Pokaż.- mówiąc to ukląkł przy mnie i zaczął oglądać moje kolano.
-Midgarczycy są tacy słabi.- warknął do siebie, po czym powiedział jakieś zaklęcie, a ból minął. Następnie mężczyzna przeciął krępujące mnie więzy. Zaczęłam masować obolałe miejsca na dłoniach.

-Chodź.- powiedział i podał mi dłoń. Ja niepewnie ją chwyciłam.

-Gdzie idziemy?- spytałam.

-Gdzieś gdzie ta metalowa puszka i reszta przebierańców nas nie znajdzie.- powiedział, po czym chwycił mnie w tali i przeteleportował się do jakiejś krainy. Wszędzie sypał śnieg, a patrząc na to, że byłam w miniówce było mi strasznie zimno.
-Proszę komuś jest zimno.- powiedział z kpiną Loki, po czym ruszył przed siebie. Ja nie chcąc zmienić się w mrożonkę poszłam za nim. Nagle doszliśmy do ogromnego zamku z lodu.

-Co to za miejsce?- spytałam lecz nie uzyskałam odpowiedzi. Wrota od pałacu otworzyły nam jakieś niebieskie stwory. Ja bałam się ich wzroku, a Loki wręcz przeciwnie jeszcze dumnie wyprężył klatę, żeby pokazać, że jest lepszy. Zielonooki zaprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia. Pomimo iż w całym zamku było zimno w tym pokoju dało się wytrzymać. Na środku było ogromne łóżko, a pokój był urządzony w jasnych barwach.

-Co to za miejsce?- ponowiłam pytanie.

-Pytasz o zamek czy o ten pokój?- zapytał.

-O wszystko.

-To jest mój zamek, a ten pokój należy do ciebie.- powiedział krótko.

-Twój zamek, ale jak to? Przecież jesteś Asgardczykiem z resztą tak jak Thor. Dlaczego jesteś władcą tych stworów?

-Bo nie jestem do końca Asgardczykiem! Thor nie powiedział ci całej prawdy! Jestem potworem więc tak się zachowuje. A ten starzec...

-Odyn?

-Tak.- warknął nieprzyjemnie.
-Odyn okłamał mnie! Nie powiedział, że jestem potworem. Jego zdobyczą, która czeka zamknięta aż będzie mógł mnie użyć! Okłamywał, że mnie kocha!- wrzeszczał.

-Loki. Jak wyglądasz naprawdę? Jesteś taki jak tamci?- spytałam na co chłopak się odwrócił do mnie tyłem.

-Tak wyglądam jak oni. Wyglądam jak potwór, którym rodzice straszą dzieci w nocy. Mówiąc to odwrócił się do mnie przodem. Ja dopiero teraz zobaczyłam, że ma niebieską skórę i czerwone oczy. Na twarzy także miał liczne runy…

Niepewnie dotknęłam jego policzka na co zaczął wracać do normalnej wersji. Jego skóra była przyjemnie zimna.

-Nie jesteś potworem.- powiedziałam patrząc w jego piękne zielone oczy.
-Nie ocenia się książki po okładce, ani człowieka po wyglądzie.

-To może spójrzmy na moje czyny? Zabiłem osiemdziesiąt osób w dwa dni.- warknął.

-Po prostu zabłądziłeś. Pozwól mi pomóc ci wrócić na dobrą drogę.

-Nie wiem czy jestem w stanie wrócić.- powiedział to z lekkim uśmiechem. Tym razem to nie był złośliwy czy kpiący uśmiech. Ten był miły i ciepły.

-Panie.- nagle do pomieszczenia wszedł jeden z niebieskich ludzi.

-Czego?!- warknął Loki.

-Nasze czujniki wyłapały rozmowę.- odparł gigant.

-Jaką rozmowę?- zapytał. Strażnik nie czekając dłużej puścił mu nagranie. Na nagraniu znajdowałam się ja. Widocznie Lokiemu się nie spodobało to, że pracuję z Avengersami, bo kiedy oglądał nagranie zacisnął mocno pięści.
-Wyjdź!- warknął zielonooki na sługę ten posłusznie wykonał jego polecenie.
-Czyli to wszystko co mówiłaś było kłamstwem?! Mówiłaś to tylko po to aby zdobyć moje zaufanie.- syknął nieprzyjemnie. Nagle podszedł do mnie. Bałam się, że mi coś zrobi dlatego zaczęłam się cofać przez co natrafiłam na ścianę. Chciał mnie walnąć. Nawet już uniósł rękę do góry, ale tego nie zrobił.
-Zawiodłem się na tobie.- powiedział spokojnie, po czym wyszedł z pokoju. Zdziwiłam się jego zachowaniem.

-,, Może nie jest taki zły jak o nim mówią?"- pomyślałam.

(Loki)
-Loki. Jak wyglądasz naprawdę? Jesteś taki jak tamci?- spytała na co się obróciłem. Nie wiedziałem jak jej to wytłumaczyć więc postanowiłem, że jej pokaże.

-Tak wyglądam jak oni. Wyglądam jak potwór, którym rodzice straszą dzieci w nocy.- mówiąc to obróciłem się do niej przodem. Dziewczyna najpierw spojrzała na mnie z szokiem, po czym zaczęła do mnie niepewnie podchodzić. Nagle delikatnie dotknęła mojego policzka. Pod wpływem jej dotyku wróciłem do normy.

-Nie jesteś potworem.- powiedziała patrząc mi w oczy.
-Nie ocenia się książki po okładce, ani człowieka po wyglądzie.

-To może spójrzmy na moje czyny? Zabiłem osiemdziesiąt osób w dwa dni.

-Po prostu zabłądziłeś. Pozwól mi pomóc ci wrócić na dobrą drogę.

-Nie wiem czy jestem w stanie wrócić.- powiedziałem, po czym posłałem jej szczery delikatny uśmiech.

-Panie.- przerwał mi jeden z sług.

-Czego?!- warknąłem.

-Nasze czujniki wyłapały rozmowę.

-Jaką rozmowę?- zapytałem na co Jotun puścił mi nagranie. Ujrzałem Weronikę. Czyli ona współpracuje z tą bandą przebierańców. Najgorsze było to, kiedy dowiedziałem się, że robiła to wszystko dla jakiś informacji o mnie. Zacisnąłem pięści ze złości.
-Wyjdź!- warknąłem na giganta, który od razu wykonał moje polecenie.
-Czyli to wszystko co mówiłaś było kłamstwem?!- syknąłem, po czym poszedłem w jej kierunku. Dziewczyna widocznie się mnie bała, bo zaczęła się cofać do tyłu. Nagle natrafiła na ścianę. Chciałem ją walnąć lecz nie byłem w stanie. Pomimo iż byłem wściekły, że mnie oszukała polubiłem ją.
-Zawiodłem się na tobie. - powiedziałem, po czym wyszedłem z komnaty...

W pomieszczeniu zostałam sama. Nie widząc niczego do roboty zaczęłam czytać książkę. Lekturę przerwało mi pukanie do drzwi.

-Proszę.- powiedziałam patrząc na drzwi. Do pomieszczenia weszła służąca.

-Dzień dobry. Władca mówił, że pani ma się odświeżyć i ubrać tą suknię, a następnie przyjść do jadalni.- oznajmiła.

-Nie ubiorę kiecki.- prychnęłam.

-Władca spodziewał się, że to powiesz. Kazał przekazać, że albo przyjdziesz w sukni, albo nago.- wytłumaczyła. Nic nie odpowiedziałam tylko wyrwałam jej ciuch. Następnie udałam się do łazienki i wzięłam kąpiel. Odświeżona ubrałam się, po czym ruszyłam do jadalni...

Niestety po drodze zgubiłam się. Zaczęłam błądzić lodowymi korytarzami.

-Przepraszam.- poklepałam jednego z gigantów.
-Gdzie jest jadalnia?- spytałam. Olbrzym tylko na mnie spojrzał srogim wzrokiem.

-Co taka dziewczyna jak ty robi na Jotunheim?- zapytał.

-Zgubiła się i szuka jadalni.- odparłam.

-Nie powinnaś sama chodzić.- stwierdził, po czym do mnie podszedł. Zaczęłam się cofać przez co natrafiłam na ścianę.

-Czego chcesz?- zapytałam kiedy mężczyzna był metr ode mnie. Chciał mnie dotknąć, ale czyjaś ręka mu w tym przeszkodziła.

-Zostaw ją!- syknął Loki na strażnika, po czym chwycił mnie mocno za nadgarstek i pociągnął za sobą...

Szliśmy korytarzami już kilka minut. Poczułam jak przez uścisk zielonookiego krew mi nie dopływa do koniuszków palców. Nagle weszliśmy do jakiegoś ogromnego pomieszczenia na którego środku stał stół. Mebel lekko się uginał pod wszystkimi potrawami, których było mnóstwo. Chłopak odsunął mi krzesło jak prawdziwy dżentelmen, po czym obszedł stół i usiadł naprzeciwko mnie.

-O czym z nim rozmawiałaś?- przerwał ciszę Loki.

-Zgubiłam się więc zapytałam go o drogę.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Loki tylko na to kiwnął głową, że rozumie.

-To następnym razem poczekaj na mnie w pokoju.- powiedział. Po słowach chłopaka nałożyłam sobie trochę najbliższego posiłku…

-Zjadłaś już?- spytał po chwili patrząc na mój pusty talerz.

-Tak

-To dobrze, bo ja też.- mówiąc to wstał od stołu, po czym obszedł mebel i stanął za mną. Położył mi ręce na ramionach na co się wyprostowałam. -Jeszcze mi nie wynagrodziłaś uratowania życia.- szepnął mi do ucha, po czym zaczął całować mnie po szyi. Muszę przyznać, że mi się podobało. Nagle jednym ruchem obrócił mnie do siebie przodem. Zaczął całować coraz agresywniej. Nagle zacisnął dłoń na moim pośladku.

-Proszę.- jęknęłam.

-Cii...- uciszył mnie, po czym znowu złączył nasze usta.

-Loki ja... Nie chce tego.- powiedziałam na co chłopak przestał mnie całować.

-Dobrze. Poczekam, aż będziesz gotowa.- mówiąc to przejechał ręką po moich włosach. Następnie chwycił mnie w tali i oboje zniknęliśmy w zielonej mgle...

(Tony)
Avengersi zostali rozproszeni po całym mieście. Mieli tylko jeden cel znalezienie Weroniki i odbicie jej z rąk psychopatycznego Jelenia. Ja aktualnie leciałem nad ulicami Nowego Jorku.

-Panie Stark.- usłyszałem głos Jarvisa w słuchawce.

-Co Jarvis? Znalazłeś Weronikę?- zapytałem.

-Tak sir. Znajduję się na innej planecie, a nawet w innym wymiarze.- odparła sztuczna inteligencja.

-To jakim cudem ją namierzyłeś? O ile mi wiadomo nie możliwe są połączenia między wymiarami nawet z moją technologią.

-Jeszcze tego nie wiem sir. Mam zebrać wszystkich Avengersów w wieży?- zapytał.

-Tak zbierz ich. Może Thor będzie coś wiedział o miejscu pobytu Weroniki.- stwierdziłem, po czym poleciałem w kierunku wieży. Dzięki mojej zbroi dotarłem tam w kilka minut. Wylądowałem z gracją na balkonie, po czym Jarvis zaczął ze mnie ściągnąć zbroję.

Wchodząc do salonu zauważyłem, że wszyscy już byli.

-Znalazłeś coś?- spytał Steve siedzący na kanapie.

-Tak mam kilka informacji na temat pobytu dziewczyny.- odparłem, po czym podszedłem do barku z alkoholami i nalałem sobie trochę Whisky.

-Więc?- spytał blondyn.

-Podobno znajduje się na innej planecie lub nawet w innym wymiarze.- odparłem.

-Jak to możliwe, że ją wykryłeś?- spytała Natasha.

-Właśnie to pytanie chciałem zadać Thorowi.- powiedziałem na co bożek na mnie spojrzał.
-Jakim cudem ją wykryłem?- zapytałem.

-Zwykle jest to niemożliwe lecz zbliża się czas koniunkcji więc mogą się otwierać różne portale międzywymiarowe.

-Czyli?- zapytał kapitan na co przewróciłam oczami.

-Czyli raz na kilka tysięcy lat wszystkie dziewięć wszechświatów ustawia się w jednej linii i jest możliwe przemieszczanie się między nimi bez jakichkolwiek teleportacji, Bifrostu czy Tesseractu. Ich granice nachodzą na siebie...

-Czyli jakby się łączą ze sobą?- tym razem zadał pytanie Hawkeye.

-Tak.- dokończył blondyn z młotkiem.

-Pozostaje teraz drugie pytanie.- powiedziała Natasha.
-Gdzie jest Weronika?- zapytała.

-Jarvis namierzył ją na jakiejś lodowej planecie. W...

-Jotunheim.- powiedział zamyślony Thor.

-Co?- zapytałem.

-Jotunheim. Lodowa planeta zamieszkana przez lodowe giganty.- wytłumaczył młotek.

-Dlaczego Loki zabrał ją akurat tam?- tym razem pytanie zadał Steve.

-Ponieważ te królestwo należy do niego i może tam robić co chce.- odparł blondyn w pelerynie.

-No dobra to najpierw ułożymy plan działania, a potem ruszymy na wojska Jelonka.- oznajmiłem, po czym całą drużyną zaczęliśmy kombinować jak przejść przez linie obronne bożka...

Czy bohaterowie odbiją panne Smys z rąk Lokiego?

❤️😍❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top