Niezwykłe wyznanie Blurryface'a

Josh obudził się z krzykiem na ustach. W nocy przypadkiem położył się na lewym boku i złamana kość przebiła mu skórę. Mocno krwawił z tego miejsca. Z trudem naciągnął na siebie koszulkę. Ta szybko się przekrwawiła. Tyler klęczał obok i ze wszystkich sił próbował mu pomóc.

- Josh, idziemy do szpitala. Nie warto było z tym zwlekać. - powiedział spuszczając drabinę.

Nie odpowiedział mu. Ból zapełniał mu myśli, zatrzymywał głos w gardle. Po zejściu na ziemię nogi się znów pod nim ugięły. Josh! Trzymaj się! Jesteś silny, wiem to na pewno. Nie dam rady zatrzymać krwotoku, ale... Nie dosłyszał ostatnich słów. Upadł prosto w ramiona Tylera.

Joseph ledwo mógł unieść Josha. Ile może ważyć koleś o wzroście 168 cm?! Przed sobą zobaczył znajomą ulicę. Wiedział, że zaraz znajdą się na drodze i jakimś cudem zdążą do szpitala zanim Dun się wykrwawi. Nie zdążycie. Ja wam przeszkodzę. Zamknij się deklu. Przez ciebie mogę stracić kumpla. I dobrze słabeuszu. A ty stracisz Spooky'ego. Wiem, że jest dla ciebie ważny. A-ale skąd wiedziałeś? zająknął się Blurry. Skąd wiedziałeś o tym? To proste. Zachowujecie się jak ja i Joshua. Niby się kłócimy, ale nie możemy bez siebie żyć. Blurry zamilkł. Tyler nawet nie zauważył kiedy doszli do ulicy, na której leży szpital. Druga dobra rzecz, którą zrobiłem. Przeniosłem was pod szpital. Dalej dasz radę sam. Ja... dziękuję. I przepraszam za tą nienawiść. Często mnie wnerwiasz, ale w środku jesteś nawet znośny. Nie mógł w to uwierzyć. Złamał Blurryface'a trafiając w jego czuły punkt. Wtedy zrozumiał o co chodzi. Blurry wyżywał się na nim i Joshu przez odrzuconą miłość do Jima. Bał się, że Tyler skończy tak samo, zabije się i opęta kogoś tylko po to, by się wyzłościć.
Od razu po wejściu zarejestrował Josha i go zabrali. Udał się do szpitalnej toalety i zamknął się w jednej z kabin. Eee... Blurry? Jesteś? Jestem i zawsze będę, Tyler. mówił dosyć innym głosem. Takim delikatniejszym, spokojniejszym. Chciałeś pogadać? Tak. O tym co było między tobą i Spookym. Tyler poczuł pulsujący ból w lewej skroni. Nagle naprzeciwko niego stanął Blurryface. Nie wyglądał jak ten "potwór", który skrzywdził Josha. Był uderzająco podobny do Tylera, tak jak w przypadku Josha i Spooky Jima. Miał jedynie czerwone tęczówki oczu i siny ślad po sznurze wokół szyi.

- Więc... - westchnął. - Ja i Spooky byliśmy najlepszymi kumplami pod słońcem. Po kilku latach znajomości stwierdziłem, że czuję do niego coś więcej niż przyjaźń. Powiedziałem mu o tym. To był błąd. - nagle pociągnął nosem i chwilę kręcił głową na boki. - Znienawidził mnie. Tydzień po tej rozmowie powiesiłem się. Dlatego mam czarną szyję. Chcę to ukryć. Nie poszłem ani do nieba, ani do piekła. Zostałem skazany na bycie demonem. Musiałem wkraczać w umysły ludzi i ich dręczyć do śmierci. Ale wracając do mojego pogrzebu... byli na nim wszyscy. Nawet Jim. Potem sam się powiesił i dostał tą samą karę co ja. Wiedzieliśmy o swoim istnieniu i trzymaliśmy się od siebie z daleka. Potem on trafił na Josha, a ja na ciebie. Z początku obaj nie mieliśmy pojęcia, że jesteście kolegami. Przed rozpoczęciem trasy ERS spotkaliśmy się w połączonych snach twoich i Duna. Odkryłem, że wciąż czuję do Spooky'ego to uczucie sprzed lat. Nie chciałem już z nim rozmawiać. Ale on mówił do mnie. Powiedział mi, że Josh cię kocha. Starałem się ciebie chronić, lecz ty mnie odpychałeś. Wtedy doszło co do czego. Znienawidziłem Jima za to, co rzekomo kazał zrobić Joshowi. Ale po wczorajszej rozmowie z nim zrozumiałem, że on działał z własnej woli. Pozostaliśmy przyjaciółmi.

Tyler wpatrywał się w smutne oczy Blurry'ego zwrócone w jego stronę.

- Mam jeszcze jedno pytanie. Gdzie rozmawialiście?

- W domku na drzewie. W tym, w którym nocowałeś z Joshem. Dowiedziałem się o nim z twoich wspomnień. A i jeszcze coś. Jenna cię nie kocha. Złożyła pozew i szuka kolejnego faceta. Ale bez Ciebie długo nie wytrzyma.

Tyler poczuł się jak rażony gromem. Jenna, jego była już żona, którą niegdyś kochał całym sercem, zostawiła go.

- Joseph, muszę wracać. Jak coś to wiesz gdzie jestem.

Przeszywający ból skroni zwalił Tylera z nóg. Leżał tak chwilę i wstał. Powoli podniósł się i chwiejnym krokiem wyszedł z toalety. Zaczął szukać Josha. Niemal od razu znalazł salę. Przez przeklętą Debborah Ann Ryan. Siedziała pod drzwiami i "płakała". Jakby wciąż jej na nim zależało. Ale to przez nią właśnie się rozstali. Przez to, że zdradzała Josha z kim popadnie. Raz próbowała nawet zaciągnąć Tylera do łóżka.

- Co ty tu robisz? - syknął Joseph.

- Jak to co? Czekam aż się wybudzi. I jak coś to wiem, że ty mu to zrobiłeś. - mówiła z wymuszonym szlochem.

Tyler parsknął cicho śmiechem. Odwrócił rozbawiony wzrok od jej twarzy i z nerwami wpatrywał się w drzwi.

Przeszedł go nagle dreszcz. Tyler! Dzięki Bogu! Josh nie miewa się za dobrze. Stracił mnóstwo krwi. Przed zabiegiem chwilowo odzyskał przytomność. Nerwowo rozglądał się po sali i pytał "Gdzie jest Tyler? Wszystko z nim dobrze?". Ale obok niego była ta szmata Debby. Co gorsza, podała się za jego narzeczoną. Co ja mam z tym wspólnego? Podejrzewają, że ty go pobiłeś. Wtedy do Jima dołączył Blurryface. Mogę pomóc. Tyler, musiałbym znowu stać się "potworem" i się jej pozbyć. Tylko, że jest jeden problem. Jestem podobny do ciebie. Ja ci pomogę. Dzięki. Liczę na was. Tyler, musisz jeszcze pójść do kibla. Inaczej ci z głowy nie wyjdę. Dobra, dobra... Nie histeryzuj. Tyler wstał i znów poszedł do toalety. Ledwo wszedł do kabiny i ból głowy znów zwalił go z nóg. Blurryface stał i przyglądał się swojemu odbiciu w lustrze. Obok niego zmaterializował się Spooky. Przypominał wyglądem listonosza.

- No to jedziemy z tym koksem.

- Ale Tyler... wiesz, że ona może się skapnąć?

- Posłuchaj Blurry. Ona nie wie o tobie, więc cię nie widzi. Proste.

- Ale mnie zobaczy.

- Tak.

Dalej sprawy potoczyły się szybko. Jim zagadał Debby i zaciągnął ją na zaplecze szpitala. Wtedy Blurryface wszedł do umysłu Ryan. Ta pod jego wpływem podniosła nożyk z ziemi i poderżnęła sobie gardło. Niestety Tyler wszystko widział. Po wszystkim chłopaki wrócili i znowu poszli z Josephem do kibla. Tam wrócili do swoich wcześniejszych postaci, Spooky poszedł do Josha, a Blurry przyprawił Tylera o kolejny ból głowy. Joseph powoli podszedł pod salę i czekał. Sam nie wiedział na co. Wtedy w drzwiach pojawiła się pielęgniarka.

- Pan Joseph?

- Tak? - jęknął Tyler.

- Może pan wejść. Obudził się i pytał o pana.

Tyler przeszedł obok pielęgniarki i podszedł do łóżka Josha. Wyblakły róż jego włosów odróżniał się od surowej bieli pomieszczenia.

- Joshie... - szepnął i złapał jego zimną dłoń. - Dobrze się czujesz?

- Jak nigdy. - powiedział cicho Josh.

Potarł delikatnie prawą dłoń Duna. Ten nieśmiało spojrzał w ciemne oczy Josepha. Niby znali się już szmat czasu, ale jednak wciąż czuł się przy nim prawie tak samo gdy się poznali. Zarumienił się lekko i spuścił wzrok.

- Jish? W porządku?

- Tak...

***

Stan Josha szybko wrócił do normy i po kilku dniach został wypisany.

- Wiesz co Tyler? - wypalił nagle w samochodzie. - Może zamieszkamy razem?

- Naprawdę? - Tyler na ułamek sekundy oderwał wzrok od drogi. - Niby gdzie?

- Eee... ostatnio znalazłem takie fajne mieszkanie w centrum Columbus... możemy tam zamieszkać.

Tyler chwilę się zastanawiał.

- Wiesz Jish, to dobry pomysł. Tylko gdzie się zatrzymamy?

- Musimy do ciebie. Do mnie na pewno nie pójdziemy, zastrzelą nas.

- Skoro nie mamy wyjścia... dobra, zaryzykujemy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top