22. On nigdy nie powiedział, że jest homo
– No, no. Timothy Warren!"
– odpisała nastolatka. – Co cię do mnie sprowadza?
– Głupia sprawa, ale potrzebuję pomocy – Zmrużyłem oczy i czekałem na dalszy rozwój sytuacji.
– Aha, no, jakiej pomocy? Co zrobiłeś? – Przeczytałem. – Konflikt z prawem?
– Potrzebuję twojej pomocy, a nie twojego taty – Zacząłem.
– Chodzi o dziewczynę? – Napisała Megan.
– No... Powiedzmy – Przyłożyłem sobie dłoń do twarzy. – Pomożesz?
Niepewnie spoglądałem na ekran telefonu i oczekiwałem odpowiedzi. Obserwowałem, jak trzy kropki skaczą do chwilę w dolnym lewym rogu telefonu i znikają.
– Dlaczego miałabym ci pomóc, Tim? Zerwaliśmy. I to już dawno temu.
– Zerwaliśmy, ale chyba możesz mi pomóc, co nie?
– Zależy jak
– Wystarczy, żebyś mi powiedziała jedną rzecz... Tylko spójrz na to neutralnie, okej? Czy ja wyglądam na geja??
– A co, dziewczyna ci tak powiedziała?
– Nie
– No to nieźle.
– Nie odpowiedziałaś..
– A wiesz, że się nad tym zastanawiałam? Nie chciałeś się ze mną przespać, ale uznałam, że nie jesteś po prostu gotowy. Jak tak teraz na to patrzę, to może jednak jesteś? Hmm... Jesteś?
– Nie, nie jestem
– To po co pytasz?
– Wiesz co, chyba już nieważne, dzięki. Pa
– Dziwak z ciebie. Dziwak, ale wciąż słodki. Narka, jak coś to pisz.
I na tym skończyła się nasza konwersacja. Nie wiedziałem, co ja w ogóle myślałem, pisząc do swojej byłej. Przynajmniej była szczera, miałem tylko nadzieję, że nikomu się nie wygada. Chociaż, po co miałaby to robić? Nie czerpałaby z tego żadnej korzyści, mogłem czuć się spokojnie.
Odłożyłem telefon i westchnąłem. Czym jest prawdziwa miłość?
Poczułem wibrację dochodzącą z urządzenia, więc ponownie je włączyłem. Spostrzegłem, że Gareth utworzył nową grupę na Messengerze, nie było na niej jedynie Mike'a.
Zacząłem czytać, o czym piszą moi przyjaciele... Ale w większości nie było to nic ciekawego. W końcu, gdy zauważyli, że wyświetlam ich wiadomości, odezwali się.
– Tim, jak się czujesz?? – zapytała Stephanie.
– Jakby mnie przejechał samochód – odpisałem.
– Czyli jak zawsze? – Zaczął Gareth.
– Zjadłeś ciasto? – dopytała Lilith.
– Nie, już dziś nie wstaję. Jutro zjem – odpowiedziałem.
Nie zamierzałem dłużej z nimi gadać i jedynie patrzyłem na to, co pisali. Wysłali mi również notatki z lekcji, ale nie czułem się na siłach, żeby je zrobić. Po chwili wróciłem do swoich myśli.
Czym jest prawdziwa miłość? Dlaczego nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałem? Czemu to mnie dopadło tak szybko i niespodziewanie?
Dlaczego Stan?
Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Chciałem natychmiast wiedzieć... Znać rozwiązanie! Znaleźć wyjście z tego cholernego labiryntu luster, który tylko i wyłącznie ze mnie drwił, gdy wpadałem na kolejną szybę... Albo przynajmniej nauczyć się życia w tej pułapce.
Jak to w ogóle brzmi?
"Hej, jestem homoseksualny! Mamo, tato, wasz jedyny syn, wasze pierworodne dziecko – jest gejem! Nie doczekacie się nigdy wnuków, ani nawet synowej, a wiecie czemu? Bo wolę facetów!"
Z trudem wypuściłem powietrze przez usta i zakaszlałem kilkakrotnie. Przed oczami mignęła mi twarz Megan, ale gdy je zamknąłem, zobaczyłem Stanleya.
– Kurwa – Potarłem dłońmi powieki, z nadzieją, że zwidy ustąpią. Jak sądziłem, tak również się stało, a ja zacząłem płakać bez powodu. Ostatnimi czasy zdarzało mi się to nad wyraz często i nawet mnie już nie zdziwiło uczucie ciepła rozpływającego się leniwie po moich policzkach.
Miałem gorączkę, zwidy i majaczyłem – to było dla mnie wtedy jedyne sensowne wytłumaczenie tej sytuacji.
Prawda była inna. Wiedziałem o tym doskonale, ale wciąż nie chciałem dopuszczać do siebie takiej myśli. Sądziłem, że człowiek zakochuje się stopniowo, a nie z dnia na dzień stwierdza "Och tak, zakochałem się w drugim facecie". Jakim w ogóle cudem to miało prawo się stać? Znałem Stanleya całe życie, a dopiero po tylu latach uświadomiłem sobie, że czuję do niego coś więcej? Bezsens, niedorzeczność. Zawód dla rodziców, wstyd przy przyjaciołach.
A może...? Może to właśnie nie była moja wina? Przecież Lilith...
Nie, ją poznałem dopiero we wrześniu, a to zaczęło się wcześniej... Gareth.
Wszystko zaczęło się od Garetha, który obraził się za nazwanie go gejem i...
Co ja bredziłem? Nie mogłem przecież zrzucać winy na niego. Tego nie da się nabyć, to w tobie siedzi całe życie. Wmówiłem sobie, że jest inaczej, bo moje uczucie było nieodwzajemnione i zdawałem sobie z tego sprawę. Nawet jeśli byłem biseksualny, to Stanleya wciąż nie mogłem zmusić do zmiany orientacji. To nawet nie byłoby możliwe... Przyjaciele mówią sobie o wszystkim, a on nigdy nie powiedział, że jest homo.
Ale też nie powiedział jasno, że jest hetero.
A może powiedział, tylko ja sobie dopowiadałem niestworzone sytuacje? Znów wszystko na własną korzyść.
Telefon ponownie zawibrował.
– Zapomniałam ci powiedzieć, że zaczęliśmy planować wycieczkę klasową, Tim! – napisała Lilith. – Wyślę ci linki do kilku stron i musisz mi powiedzieć najlepiej do jutra, gdzie chciałbyś jechać. Podam to wychowawczyni!
– No i wycieczka jest przełożona na koniec marca, a w kwietniu może gdzieś jeszcze pojedziemy – dodała Stephanie.
– Okej – Zaczekałem, aż Lilith podała mi strony internetowe.
***
Wciąż leżałem i próbowałem nie zwymiotować. Oferty wycieczek to (zresztą, jak się spodziewałem) zwiedzanie Waszyngtonu, wyjazd na biwak nad jezioro albo plaża w Kalifornii. Nie wiedziałem co wybrać, bo szczerze mówiąc nic do mnie nie przemawiało. Najchętniej bym nigdzie nie jechał, mimo, że zawsze uwielbiałem wycieczki. Moja niechęć była prawdopodobnie spowodowana chorobą i stresem. Orientacja seksualna, kto to wymyślił? Dlaczego to tak bardzo mnie krzywdziło?
Wróciłem do ofert wycieczkowych. Uznałem, że trzeba myśleć trzeźwo. Każda podróż miała trwać sześć dni, więc nie ułatwiało mi to wyboru.
Waszyngton – pokoje sześcioosobowe. Szybko odpadł. Niemożliwe, abym siedział w pokoju z piątką gości, szczególnie, że nawet tylu zbyt dobrze nie znałem.
Pozostał biwak i plaża. Na biwaku namioty byłyby trzyosobowe, a w Kalifornii pokoje dwuosobowe.
Wybrałem biwak i bez zastanowienia wysłałem swój wybór do Sullivan. Nie chciałem już o tym myśleć. W tamtym momencie jedyną rzeczą, jakiej pragnąłem był sen. Spokojny sen i zniknięcie odruchu wymiotnego.
***
We śnie nie zaznałem upragnionego odpoczynku i przez całą noc nękały mnie głosy różnych osób – Amber Scott, śmiejącej się z gejów na imprezie; Garetha mówiącego z wyrzutem, że nie jest homo i Thomasa Greena wytykającego mojemu ojcu... Prawdę. W pewnym momencie przez głowę przeleciała mi każda zła rzecz, jaką kiedykolwiek powiedziałem o homoseksualistach i nękany nocnymi koszmarami, zbudziłem się zlany zimnym potem. Czy to był pewien rodzaju sposób karmy? Zakochałem się w Stanley'u za karę? A może... Może te wszystkie żarty były sposobem na ucieczkę od własnego "ja"? I co w końcu z tym biseksualizmem? Byłem gejem czy biseksualistą?
Popatrzyłem na zegarek w telefonie, który wskazywał godzinę piątą nad ranem. Serce podeszło mi do gardła, a ja ledwo łapiąc oddech pobiegłem do toalety obok pokoju Gwen, aby zwrócić zawartość żołądka. Prawie nie zdążyłem, ale na szczęście nic nie pobrudziłem.
Chyba nigdy wcześniej nie zwymiotowałem tyle razy w jednym roku, to był zdecydowanie mój rekord. Czułem ten ohydny smak tańczący po moim podniebieniu, mimo, że torsje dawno ustały. Spuściłem wodę i natychmiast postanowiłem umyć zęby, z nadzieją, że smak miętowej pasty nie zachęci mnie do dalszego (kolokwialnie mówiąc) rzygania. Tak wielki stres i niepokój w połączeniu z grypą nie miały prawa wyjść na dobre. Wróciłem do łóżka, ale nie dałem rady zasnąć. Zbyt się bałem, że ponownie demony przeszłości postanowią mnie dopaść i być może nawet zamordować. Już nie odróżniałem jawy od snu. Byłem przerażony dudniącymi w moich uszach dźwiękami. Leżąc na boku, przytuliłem do siebie poduszkę i zacząłem płakać. Czułem się jak chory psychicznie, a to wszystko stało się tylko i wyłącznie za pośrednictwem przemęczenia oraz wyrzutów sumienia.
"Opowieść wigilijna" – edycja limitowana dla gejów. Tak to właśnie widziałem. Zaśmiałem się przez łzy, wyobrażając sobie swoje byłe jako zjawy, jęczące do mnie "TiIiIiIm, JeStEś GeEeEeEjEeEeMmMm". Typowe dla zjaw. Każda przecież mi wypomina, jakiej jestem orientacji.
Dopiero po naprawdę dłuższym czasie dałem radę zmrużyć oczy i choć na chwilę (ponownie) pogrążyć się we śnie. Chyba już nic mi się nie przyśniło – a przynajmniej tego nie pamiętałem. Uznałem to za zlitowanie się nade mną losu.
Losu, który i tak już był dla mnie okrutny.
。*✧✨✧*。
//Hej hej! Witam was w nowym rozdziale... No i jak wrażenia? Wiem, że dziś jest nudno, ale trzeba to jakoś rozkręcić. Obiecuję, że za kilka tygodni stanie się coś więcej, bo już piszę nowe rozdziały. Dziś musicie nacieszyć się takim luźnym.
Drugą rzeczą, jaką chcę powiedzieć jest fakt, że na moim profilu pojawiła się książka z talksami z tej książki! Jeżeli chcecie się pośmiać i uzupełnić sobie czas wolny o jakiś głupi żarcik o Timothym, to gorąco zapraszam. Zapewniam, że uśmiechniecie się chociaż raz!
To tyle, podzielcie się koniecznie waszymi wrażeniami i do zobaczenia za tydzień!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top