5.

Ubrałam białą koszulkę z logo "NBA", która sięgała mi niemal do połowy uda, oraz czarne leginsy. Moje nowe, białe tenisówki zastąpiłam na stare, wysokie Victory. Włosy związałam w wysokiego kuca.

Odetchnęłam parę razy... Tak przygotowana wyszłam z damskiej szatni. Na zewnątrz zobaczyłam, że wszyscy tu obecni siedzą na ławkach i wpatrują się centralnie w moją osobę. Zignorowałam to i zaczęłam szukać dziewczyny w tym tłumie chłopaków. Ujrzałam ją na poboczu wraz z Imayoshim. Szybko do nich podbiegłam. Kiedy stanęłam przy nich kapitan zlustrował mnie z góry na dół.

- O co chodzi? - zapytałam patrząc uważnie w stronę, jeszcze, trzecioklasisty.

- Chłopacy chcą ci zrobić mały test - ogłosiła Satsuki.

- Test? - powtórzyłam marszcząc brwi.

- Tak, by zdecydować, do którego składu cię wcisnąć - głos zabrał Shoi.

- Składu? - znów się powtórzyłam lekko spanikowana. 

- Uspokój się Noriko - poczułam dłoń na ramieniu - Dasz sobie radę - Momoi uśmiechnęła się zachęcająco. Spojrzałam na chłopaka. 

- Gotowa? - zapytał na co skinęłam głową i poszłam za nim. Kazał ustawić mi się na linii rzutów wolnych - Okey. Sprawdźmy jak dobrze rzucasz. Masz sześć piłek. Zaczynaj.

Po tym podniosłam  jedną piłkę i obróciłam ją w dłoniach. Ja cię... długo nie rzucałam... Mimo wszystko przyjęłam pozycję i lekko pchnęłam piłkę w górę. Trafiła idealnie. Prosto do siatki. Następnie podniosłam drugą...

"TIME SKIP"

- Eee... Woah - po zakończeniu rzutów wpatrywałam się w okularnika. Nie wydawał się za bardzo zaskoczony. Wręcz przeciwnie... jego twarz nie wyrażała jakichkolwiek emocji - Sześć na sześć... interesujące. - przyznał pocierając skroń. Obróciłam się w stronę ich menadżerki, która szczerzyła się jak głupia do sera - To teraz mijanie - "Mijanie"? Zawołał jakiś trzech innych ludzi, którzy ustawili się po całym boisku. Kuźwa... to będzie trudniejsze. - Dasz sobie radę? - spytał po chwili widząc zapewne moją minę.

- Tak myślę - powiedziałam i podniosłam jedną z piłek z ziemi. 

Zaczęłam nią kozłować poruszając się do przodu. przede mną znajdował się "numer jeden". Spojrzałam na jego nogi... i już wiedziałam jaki ruch wykona. Szybko wyminęłam go z lewej i pobiegłam dalej. 

To było dosyć proste.

 "Numer drugi" nachylał się nade mną jakby chciał zablokować mnie przed jakimkolwiek przejściem bocznym. Wystarczyło skoczyć daleko w tył. On w tym momencie stracił równowagę, co dało mi czas na spokojnie wyminięcie go szerokim łukiem.

Kątem oka spostrzegłam, że wszyscy wpatrują się we mnie jak w jakiś cud, czy coś w tym stylu. Kapitan ze skrzyżowanymi rękoma dalej nic nie pokazywał. Jego postawa sprawiała jakby wszystko po nim spływało. 

Wróciłam swoimi myślami ponownie do gry. Chodź w duchu skakałam z radości. Może nawet dostanę się do drugiego składu. O pierwszym nawet nie marzę. Wątpię by przyjęli dziewczynę do wyjściowego składu. Ale co tam!

Teraz stałam na przeciwko "numeru trzy" - chłopka, który rozłożył szeroko ręce wokół mnie. W ogóle się nie poruszał... Szlag! Jak mam określić jego ruch...? Chwila. Nie rusza się... To jest to. Od samego początku stoi jak stał. Mimo wszystko zadryblowałam i chyląc głowę przeszłam zwinnie pod jego ręką. Nawet nie zdążył zareagować. Kiedy nic już nie stało na mojej drodze, pokonałam te ostatnie metry i podskoczyłam wysoko niemal robiąc wsad. Zwisałam na siatce od kosza.

Wszyscy biegali po boisku w całkowitym chaosie. Zobaczyłam podziw na twarzy Imayoshiego i przerażenie na twarzy Momoi. Po chwili usłyszałam krzyki.

- CZY KTOŚ MOŻE PO NIEGO PÓJŚĆ?! GDZIE JEST AOMINE?!

***

"Aomine P.O.V"

Leżałem jak zwykle, na dachu szkoły i próbowałem spać... Jednak co chwila coś mnie budziło. Eh... Nagle do moich uszu dotarł stukot obcasów i głębokie dyszenie.

- Dai-chan! - usłyszałem głos różowowłosej. 

- Heee...? - zapytałem przeciągając się - Kapitan dał mi dzisiaj wolne... Idź sobie - machnąłem ręką, a po chwili poczułem ból w kostce. Szybko podniosłem się do siadu krzycząc - AAA?!! Satsuki! - złapałem się za obolałe miejsce, zaciskając mocno oczy. Co za mała, wredna...

- WSTAWAJ IDIOTO! - krzyknęła tupiąc nogą. Oho... była wściekła  - Musisz coś zobaczyć!

- Co znowu? - powiedziałem znudzony i znów opadłem na plecy z zamiarem odpoczęcia po ciężkim dniu nic nie robienia.

- DAI-CHAN!!! - ugh... nie mogąc dłużej znosić tych żałosnych krzyków... dla własnego dobra wstałem z tej potulnej ziemi i stanąłem obok dziewczyny. Sięgała mi ledwo do klatki piersiowej.

- Co... ZNOWU?! - wydarłem się przy okazji ziewając.

- Chodź do sali gimnastycznej - złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę drabiny.

- Jeżeli to jest podstęp... to możesz się do mnie nigdy więcej nie odzywać Satsuki...

- Tak, tak.. - powiedziała jakby od niechcenia i pobiegła do środka szkoły. 

Wywróciłem oczami. Co ja z nią mam... Wolnym krokiem ruszyłem za przyjaciółką...

"Noriko P.O.V"

- Jejku! Widziałeś to?! - skakałam obok Shoichiego i śmiałam się - Udało mi się! - nadal nie dowierzałam, że minęłam tych trzech chłopaków. Kapitan uśmiechnął się do mnie - I co? Wydaje mi się, że do drugiego składu nadaję się bez dwóch zdań. 

- Muszę jeszcze porozmawiać z trenerem, ale również mam taką nadzieję - znów się uśmiechnął, a ja poczułam nagły przypływ adrenaliny.

- NAPRAWDĘ?!  - krzyknęłam szczęśliwa. Obok mnie pojawiła się zdyszana Momoi - Nareszcie będę mogła grać - powiedziałam do niej, a ona zaśmiała się radośnie. 

- Mówiłam ci - nagle usłyszałam, że drzwi do sali się otwierają. Spojrzałam tam i zobaczyłam jakiegoś chłopaka. Jego postawa (ręce w kieszeni i błądzenie wzrokiem gdzieś po bokach) świadczyła o tym, że nie chciał tu być. Więc po co przyszedł...?

- Aomine... - zaczął Shoi, a chłopak spojrzał w naszą stronę. Kiedy mnie zobaczył zmarszczył brwi i zaczął podchodzić.

- Po co kazałaś mi tu przychodzić? - zwracał się do menadżerki.

- Oj, Dai-chan, nie bądź taki sztywny - dała mu kuksańca w bok, na co trochę się wkurzył i zaczęli się kłócić. Westchnęłam i wróciłam wzrokiem do Imayoshiego.

- Kto to? - wskazałam głową na nowo przybyłego chłopka.

- Aomine Daiki. Nasz as w...

- Jest w drużynie? - zapytałam zaskoczona, a on się tylko krótko zaśmiał.

- A co? Nie wygląda?

- Eeee... nie o to chodzi. Wygląda na takiego, który ma wszystko w dupie...

Powiedziałam przyglądając się temu jak Satsuki krzyczy na chłopaka, który stoi w miejscu z dłonią na karku i zamkniętymi oczami. Jakby przyjmował wszystko na klatę bez zbędnego gadania. Dziwny typ...

- Hah... Nie tylko na takiego wygląda... on taki jest - powiedział po czym krzyknął do niego - AOMINE... ZAGRASZ JEDEN NA JEDNEGO Z NORIKO?!

Słysząc to automatycznie się spięłam. Spojrzałam na Daikiego, który wpatrywał się we jak na jakiś zagrożony gatunek. Kiedy w końcu dotarło do mnie to co powiedział kapitan...

- COOO?!?! - wykrzyczałam w tym samym momencie co "Pan znudzony życiem".

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top