Trzy

Przez cały tydzień próbowałam namówić Jus do odwiedzenia mnie w kawiarni. Nie odwiedzałam jej w domu, ponieważ wciskałam jej kit - dla jej dobra, oczywiście -że jestem zbyt zapracowana i wreszcie zgodziła się przyjść. Powolnym krokiem podchodzi do lady. Wygląda strasznie. Zgarbione ramiona, podkrążone oczy i sam smutek na twarzy.

- Cieszę się, że przyszłaś -posyłam jej wymuszony uśmiech i staram się brzmieć naprawdę przekonująco.

Chyba dobrze mi idzie, bo Jus nie wydaje się być urażona. Chociaż nie wiem czy ostatnio cokolwiek ją poruszyło...
Podaję jej ulubioną kawę i staram się nie naciskać pytaniami, czekam aż sama coś powie.

- Jak ci się układa z Harrym? - pyta.

Z trudem ukrywam zdziwienie. Ona naprawdę chce słuchać o moim udanym związku po tym jak Aaron zwiał od niej od tak?

- Umm... Jest okej - mówię niepewnie. - Ale rzadko się widujemy, bo pracujemy - dodaję szybko.

Modlę się o ratunek i Niall zjawia się obok mnie jak na zawołanie.

- Cześć, Jus - rzuca wesoło do blondynki, jakby nie zauważył bijącej od niej negatywnej aury. -Smakuje ci ta kawa? Bo ja robię lepszą! - wypina dumnie pierś i posyła mi złośliwy uśmieszek.

Wywracam oczami ze śmiechem i zabieram się do pracy. Kilka minut później dzwoni mój telefon.

Meredith: Jack mnie zdradził

Claire: Żeby to pierwszy raz

Meredith: Ale tym razem serio koniec

Claire: WRESZCIE!

Szybko przekazuję Justice najnowsze wieści.

- Nareszcie przejrzała na oczy -stwierdza i upija łyk kawy. - Teraz mam ochotę go skopać za wszystkie czasy.

- Ja też - wzdycham i wlewam spienione mleko do kubka, po czym podaje je Niallowi.

Puszczam oczko blondynowi i czekam aż wróci za ladę, żeby zacząć wdrażać swój plan w życie.

- Muszę pilnie zadzwonić - wskazuję na telefon i wychodzę na zaplecze. Mój telefon wibruje. Dobrze, że nie ma szefowej...

Harry: Czym różni się bocian od wiewiórki?

Claire: Czym? 😂

Harry: No, to są różne zwierzęta

Claire: 😂😂

Claire: Kocham Cię, ale proszę, popracuj nad swoimi żarcikami 😂

Harry: Ranisz 💔

Claire: I tak mnie kochasz 😜

Harry: Pff...

Claire: Oj, no nie męcz się! Po prostu to powiedz 😂

Harry: No dobra!

Harry: Kocham Cię ❤

Claire: ❤❤❤

Wychylam się zza zaplecza i zerkam na moją przyjaciółkę i blondaska. Sukces! Justice uśmiecha się blado - ale jednak się uśmiecha! Niestety zaraz smutek wraca na jej twarz i tym razem wygląda jakby miała się rozpłakać, na co Niall tylko przytula ją niepewnie. Wzdycham jakby czując ulgę i wracam do ścierania blatów stołów.

Później Justice wraca do domu, a Niall postanawia ją odprowadzić. Zobowiązuję się do pracy w pojedynkę dopóki Liam i Grace nie przyjdą na swoją zmianę. Jeszcze tylko godzina.

Kiedy moi koledzy pojawiają się w kawiarni, po wymianie kilku zdań, szybko się zmywam. W metrze próbuję sobie wszystko poukładać. W pewnym sensie czuję się winna, bo nie umiem jej pomóc.

Dom zastaję pusty. Ignoruję kartkę na blacie - zapewne mama umówiła się z Jamesem po pracy. Udaję się do pokoju i rzucam na łóżko. Czuję się wyczerpana psychicznie. Podnoszę się z jękiem, kiedy dzwoni mój telefon. Zapewne mama chce się upewnić, że dam sobie radę sama. Jakbym była małym dzieckiem.
Aa, nie. Jednak Harry.

Harry: Za dokładnie 16 dni ślub! 😊

Claire: Cieszę się 😊

Harry: Ale będziemy densić!

Nie umiem mu odpisać, bo moje myśli krążą ciągle wokół Jus i zalewam się łzami bezsilności. Mimo, że to wszystko nie dotyczy bezpośrednio mnie, dotyczy jednak moich najwspanialszych przyjaciółek.

Harry: Kochanie?

Claire: Przepraszam, Harry. Jestem w złym nastroju, bo nie umiem pomóc mojej najlepszej przyjaciółce. Nie wiem co mam zrobić i czuję się okropnie.

Harry: Och, Claire... Nie możesz się za to obwiniać

Claire: Nie obwiniam się. Po prostu źle mi z tym, że naprawdę nie wiem co mam zrobić.

Harry: Może potrzeba czasu?

Claire: Mam wrażenie, że jak dam jej czas, to zarośnie mchem w swoim pokoju.

Harry: Normalnie bym się zaśmiał, ale nie wiem, co mam Ci poradzić, Kochanie. Jak ty jesteś smutna to ja od razu też.

Claire: Och, Harry ♡ Jesteś taki kochany, że aż mam wrażenie, że jesteś nieprawdziwy

Harry: A jednak żyję i marznę

Claire: Co? Dlaczego marzniesz?

Harry: Bo nie działa Ci dzwonek przy drzwiach

Wpatruję się przez chwilę w wiadomość z niedowierzaniem i szokiem. Wreszcie kiedy jestem w stanie wstać, zbiegam po schodach i rzucam się na drzwi.

~*~
I teraz wszyscy robimy zbiorowe "aww" 😊

Miłego dnia,
Soczysta Pomarańcza x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top