Szesnaście
Kilka drinków później rozmawiamy o wszystkim, zupełnie jakbyśmy się znały więcej niż dwie godziny. Jedna z dziewczyn wgapia się we mnie jak lew w surowe mięso, co trochę mnie niepokoi. Zauważam, że odkąd Stephanie siedzi z brodą opartą na swojej dłoni i skanuje monie wzrokiem, Melody stała się bardziej cicha i mniej skora do żartowania.
Nie przywiązuję do tego zbyt dużej uwagi, bo do naszego stolika podchodzi trzech facetów. Jeden z nachyla się w moją stronę i uśmiecha zadziornie. Jego ciemne, czekoladowe, lekko zamglone oczy wpatrują się we mnie. Przeczesuje dłonią swoje ciemne włosy i opiera łokciami o stół.
- Hej mała, zatańczysz?
W zielonkawym świetle neonu nad naszymi głowami jego skóra wydaje się mieć dziwny kolor, ale nie zwracam na to uwagi. Zanim zdążę się zorientować co się dzieje, zostaję wypchnięta przez rozbawioną blondynkę prosto w ramiona chłopaka. Łapie mnie za rękę i prowadzi na parkiet, gdzie zaczynam z nim tańczyć w rytm muzyki. Patrząc na niego robi mi się ciepło. Ale w sensie ciepło-ciepło, a to wszystko przez jego skórzaną kurtkę. Sama mam na sobie krótką spódniczkę i bluzkę na ramiączkach, a roztapiam się w tłumie ludzi na parkiecie.
Chłopak tańczy dość niezgrabnie i chyba sobie to uświadamia, bo ciągnie mnie za sobą do baru i stawia drinka.
Przy barze światło jest zdecydowanie jaśniejsze i bardziej białe, dzięki temu mogę zauważyć, że jego skóra jest oliwkowa, a wyraźna szczęka podkreślona kilkudniowym zarostem. Dopiero teraz zauważam kolczyka w jego nosie i kilka tatuaży na ramionach.
- Przyszłaś tutaj sama?
Mierzę go spojrzeniem uważnym na tyle, na ile pozwala mi alkohol krążący w moich żyłach. Zagryzam wargę i kręcę przecząco głową.
- Jestem z koleżankami.
Chłopak potakuje i zamawia dla nas po shocie. A potem kolejne i kolejne. Wreszcie odchodzimy od baru i idziemy z powrotem na pakiet. Z wielkich głośników zaczyna lecieć wolniejsza muzyka, a ja przerażona obserwuję co się dzieje. Wszystko toczy się jakby w zwolnionym tempie.
Chłopak robi krok w moją stronę, naruszając moją przestrzeń osobistą zbyt mocno jak na mój gust. Jego ręce opadają na moje plecy i dają uczucie niemiłego parzenia. Zaczyna nachylać się w moją stronę, co strasznie drażni mój wyczulony na ostry zapach alkoholu nos. Chcę się odsunąć, ale nie potrafię. Rozpaczliwie rozglądam się wokół. Gdzieś przed oczami miga mi roztrzepana głowa Mel ze srebrną, brokatową, wielką spinką.
Melody odpycha zdziwionego chłopaka ode mnie i łapie mnie za rękę. Ciągnie mnie przez tłum ludzi w stronę wyjścia. Dopiero na zewnątrz uderza we mnie świeże powietrze i uświadamiam sobie jak blisko było... Nadal rozchwiana po wydarzeniach sprzed chwili zaczynam pociągać nosem, nie chcąc, żeby po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Po drodze Melody narzuca na mnie swoją chustkę, żeby choć trochę zakryć moje nagie ramiona. W pokoju wstrząsa moim ciałem cichy szloch i przytulam się do Melody najmocniej jak umiem, rozpaczliwie pragnąć uczucia bezpieczeństwa jakie dawały mi ramiona Harry'ego...
Co ja teraz powiem Harry'emu?
~*~
Zapraszam na mojego IG - soczystapomarancza oraz na tt - SoczystaP - czasem pojawiają się tam spojlery i informacje o nowych rozdziałach! :)
Miłego dnia,
Soczysta Pomarańcza x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top