| 1 - Beztroska |
– Sakuya!
Ledwo powstrzymałem drżenie kącików ust, które ochoczo chciały podnieść się ku górze. Niby leniwie, niby niechętnie, odwróciłem się.
– O co chodzi, [T/I]?
Dziewczyna stanęła przede mną, zdyszana i oparła dłonie o kolana. Zaraz jednak wyprostowała się i klasnęła z ekscytacji malującej jej się na twarzy.
– Słyszałeś już o tym? – spytała, niemal krzycząc.
– O czym?
– O tegorocznym festynie! Odbywa się w pobliskim gimnazjum, ale to nie szkodzi! Goście z innych szkół są bardzo mile widziani! W dodatku-
– [T/I] – przerwałem jej z nutą rozbawienia. – Znowu to robisz.
– Ha? – [T/N] spojrzała na nie mnie zaskoczona. Chwilę później jej policzki zarumieniły się, prawdopodobnie ze wstydu. – Z-znowu zeszłam z konkretów, nie?
– Trochę – zaśmiałem się, ponawiając mój marsz po korytarzu, jednocześnie wiedząc, że dziewczyna będzie wiernie kroczyła obok mnie.
– Chciałabym, żebyś poszedł tam ze mną.
– Hmm?
– Wiem, że lubisz takie wydarzenia. A razem nam będzie raźniej!
Nie pozostało mi nic innego jak kiwnąć głową. Szkoda, pomyślałem ze smutkiem. I tak nie będę mógł przyjść.
[...]
– Sakuya, jesteś dzisiaj jakiś niemrawy – stwierdził Mahiru, przerywając swoje bento. – Wszystko w porządku?
Posłałem przyjacielowi zrezygnowane spojrzenie i westchnąłem.
– Nie, nie sądzę – mruknąłem, nie owijając w bawełnę. Chłopak widocznie się zmartwił i odłożył pudełko na bok. Gestem dłoni zachęcił mnie do mówienia. – Chodzi o [T/I].
Po minie Shiroty wywnioskowałem, że od razu zaczął rozumieć mój problem. Odkąd wojna między wampirami się skończyła, dalej należałem do "elity" Tsubakiego, przede wszystkim z wdzięczności za życie. Pozwolił mi ponownie chodzić do szkoły, ale nic więcej - obaj wiedzieliśmy, że to ryzykowne, w dodatku, że ostatnio chodziły niepokojące plotki.
– Dzisaj zapytała mnie, czy wybiorę się z nią na festyn, w pobliskim gimnazjum.
– A ty nie możesz iść, bo...
– Dokładnie.
Obaj równocześnie westchneliśmy. Podświadomie bardzo cieszyłem się z faktu posiadania przyjaciela, który wszystko wie i rozumie.
Chciałbym, żeby [T/I] również wiedziała, pomyślałem smętnie, zaraz jednak wybijając to sobie z głowy.
Nie może o tym widzieć. Nie może być w to wplątana.
Chociaż...?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top