6.

Julka

Kładę się spać myśląc o Kubie. Nie o Lolku, tak jak zawsze, tylko właśnie o Namielinie...

Boże, przecież ja go nawet nie znam! Pewnie jest strasznym chamem i seksistą i...

Nie, nie mogę tak myśleć. Nie znam typa, tak?! Więc nie będę oceniać. Nie będę oceniać...

Nie mogę o nim myśleć. Powinnam pomyśleć o... no nie wiem... o! Mam! Na przykład o Maćku!

Teraz przed oczami mam jego i Kinię; wysoką, opalnoną i czarnowłosą szkolną piękność, której wszystkie zazdroszczą, a każdy chłopak chciałby ją mieć. W tym i Maciek, w czym polega cały problem...

Do niego po prostu nie dociera, że powinien ją sobie odpuścić, niezależnie od tego, czy mówię mu to ja, Gaba czy Jacek.

Dzisiaj spróbował ją gdzieś zaprosić, ale wyśmiała go i powiedziała że ma inne rzeczy do roboty. Godzinę po lekcjach spędziłam na pocieszaniu Maćka.

Z jednej strony dobrze, że mnie przy tym nie było, bo raz, że straciłabym wzorowe zachowanie na koniec roku, a dwa, że Kinia mogłaby się już nie podnieść... No ale z drugiej strony powinnam być przy swoim przyjacielu w chwili, kiedy robi coś, co planował od tak dawna, bo od początku gimby...

Kurwa, jak ja nienawidzę Kingi... Nawet nie dlatego, że jest taka ładna, tylko dlatego, że jest tak głupia... A chłopakom się to podoba.

I co zrobisz? Nic nie zrobisz.

Mój telefon wibruje. Ktoś coś do mnie napisał.

Włączam smartfona, żeby dowiedzieć się kto. Może Lolek? Albo...

Nie, to Maciek. Pisze, że nie będzie go jutro w szkole. Zaraz, co?! Kolejny SMS o treści "Nie pytaj czm, później Ci powiem" Tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że chodzi o Kinię.

Kurwa, co za szmata pierdolona, jak ja jej jutro zajebię, to się pizda nie podniesie!!

Zaciskam zęby w bezsilnej złości. Przecież wiadomo, że nic jej nie zrobię. Nie mam odwagi. Ani umiejętności. Tak jak Kaja na przykład.

Kaja, moja przyjaciółka z równoległej klasy, to osoba, którą za odwagę i umiejętności w sztukach walki od zawsze podziwiam. Gdybym była nią i nie przejmowała się swoją oceną z zachowania, zajebałabym Kingę jeszcze dzisiaj, zaraz po momencie, w którym dowiedziałam się o przebiegu jej rozmowy z Maćkiem.

Ale nie jestem Kają, nie mam tytułu Mistrzyni Judo Mazowsza, nie jestem silna ani bezwzględna. Nie jestem tak odważna ani tak uparta. Nie mam nawet chłopaka, który by to doceniał, czy wręcz kochał...

Kurwa, że też wszystko zawsze kończy się bolesnym stwierdzeniem, że jestem sama.

No bo ile można patrzeć, jak Hernandez przytula Kaję, zwłaszcza, że był moim crushem z czasów podstawówki. Ile można słuchać o zauroczeniach Gaby. Ile o tych wszystkich "koleżankach" Jacka z koła biologicznego. Ile o Kini.

Wzdycham ciężko. Czasem tak sobie myślę, że nikt nigdy się we mnie nie zakocha, bo nie ma w czym.

Nie jestem wyjątkowa, tak jak Kaja.

Nie umiem owijać sobie facetów wokół palca jak Gaba, która przynajmniej jest na tyle pewna siebie, żeby tak twierdzić.

No i właśnie! Nie mam nawet zasranej pewności siebie, jak którakolwiek z moich koleżanek.

Ale jednak mam nadzieję, że poderwę Ku...

Lolka.

Mam nadzieję, że zdobędę Karola przed końcem szkoły.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top