1.

Julka

Moje rozpoczęcie każdego drugiego semestru w gimnazjum zawsze wygląda tak samo; ładna pogoda, angielski, okres i spóźnienie. Jako że to mój ostatni rok w tej szkole, chciałam przełamać rutynę i zapobiec jedynej rzeczy na którą mam wpływ, czyli spóźnieniu. 

Ale z mojego planu nici; właśnie biegnę do szkoły, bo za minutę dzwonek, a muszę przecież jeszcze zostawić kurtkę i wziąć książki ze swojej szafki. Wiem, ze się nie wyrobię.

Strasznie chciałabym dziś dobrze wypaść, bo do naszej klasy dochodzi nowy chłopak. Z tego co wiem od mojego przyjaciela Jacka, jest to dość znana nauczycielom osobistość. W naszej klasie jest dlatego, że w poprzedniej razem z kolegami nie dawał prowadzić zajęć, a do tego podobno jego angielski jest na takim poziomie, ze nasza klasa - dwujęzyczna - "to dla niego najlepsza opcja".

Trochę żałuję, że w naszej klasie będzie ktoś nowy; po pierwsze, bo normalnie jest nas - chłopców i dziewczyn - po równo (po 6), po drugie, bo w naszej klasie zawsze było tak spokojnie i przyjemnie, i po trzecie, bo mam złe doświadczenia z nowymi. W zeszłym roku do naszej szkoły doszedł inny chłopak, mega przystojny, z którym byłam przez jakiś miesiąc, ale to co zrobił... zostaje w pamięci.

Dzwonek. Wbiegam na korytarz na parterze mojego gimnazjum, skręcam w stronę swojej szafki, szybko ją otwieram i wrzucam do niej kurtkę. Następnie zamykam te kiczowato zielone drzwiczki i kieruje się w stronę schodów.

Stoi przy nich jakiś chłopak; około 170-180 wzrostu, krótkie ciemne włosy, czarna bluza z długim rękawem, plecak i buty z Adidasa,  słuchawki w uszach. Gdy podchodzę do drzwi z zamiarem otworzenia ich specjalną kartą, zagapiony w telefon szatyn podnosi wzrok. Boże... Jego oczy są tak niesamowite... Nigdy nie widziałam tak pięknego szarego koloru...

- Masz kartę? - pyta uśmiechając się gdy macham mu nią przed twarzą. - To zajebiście. Uratowałaś mi życie.

- Spoko. - uśmiecham się lekko. - Nie jesteś pierwszym ani ostatnim, którego tak ocaliłam.

Uśmiecha się i otwiera mi drzwi.

- Kuba.

- Julka.

Razem wbiegamy po schodach na drugie piętro, nic nie mówiąc. Wychodzę z klatki schodowej i szybko otwieram pierwsze drzwi po lewej.

- Przepraszam za spóźnienie. - mówię do naszej wychowawczyni.

- Akurat jak zdążyłam zatwierdzić w Librusie listę obecności. - mówi kobieta zabawnie zrezygnowanym tonem. - Siadaj Julka. A Ciebie, Jakubie zapraszam tu na środeczek.

Dopiero teraz orientuję się, ze Kuba wszedł do klasy zaraz za mną. Kurwa!

- Naprawdę muszę? - pyta niezadowolony. 

- Chyba powinieneś sie przedstawić, młody człowieku.

- Elo, jestem Kuba skurwysyny. - mówi, po czym idzie w kierunku jedynej wolnej ostatniej ławki - tej tuż za mną.

- Zapraszam Cię tutaj, na miejsce honorowe. - mówi nauczycielka wskazując pierwszą ławkę naprzeciwko swojego biurka, która również jest wolna. - A za Twoje słownictwo wstawiam Ci uwagę.

- A co ja takiego powiedziałem?! - staje w połowie drogi do swojego nowego miejsca.

- Doskonale wiesz. Poza tym nie dyskutuj ze mną.

Kuba przewraca oczami i siada w pierwszej ławce.

Dopiero teraz uświadamiam sobie, że nadal stoję, wiec siadam w drugiej ławce koło mojego przyjaciela Maćka.

Całujemy się w policzek na powitanie. Następnie odwracam się i tak samo witam się z resztą mojej "paczki", która siedzi ławkę przede mną; Jackiem i Gabą.

- Jak Ci się podoba nowy? - pyta mnie szeptem Gaba.

Przewracam oczami.

- Ma ładne oczy, ale charakter kompletnie nie w moim typie. - odpowiadam.

- To dobrze. Po Twoim ostatnim chłopaku z takim charakterem... - zaczyna Jacek.

- Kurwa, zamknij się! - krzyczę na niego szeptem, co musi śmiesznie brzmieć i wyglądać. - Pamiętasz, miałeś mi tego nie wypominać!

Jacek strasznie przeżył to jak tamten, i w ogóle jedyny chłopak, którego miałam, mnie zranił i wykorzystał. I nie dlatego, że mnie kocha czy coś, ale dlatego, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi już bardzo długo.
- Pamiętam, ale sądzę że powinniśmy zrobić coś, co solidnie będzie trzymać Cię z daleka od Kuby. - mówi Jacek.

- Niby co? Chcecie mnie przywiązywać do ławek, żebym z nim nie gadała?

- Może aż tak nie, ale naprawdę sprawa jest poważna, Julka. Nie chcę, żebyś znowu się cieła...

- Przestaniesz już? Mówię Ci że nigdy z nim nie będę. Never.

- W takim razie załóżmy się. - proponuje Gaba. - Jeżeli do końca roku szkolnego nie będziesz jego dziewczyną, stawiam Ci lody i pizzę przez całe wakacje. Jeżeli przegrasz, przejdziesz sama przez moją ulicę po zmroku.

Zastanawiam się przez chwilę. Generalnie nie ma chuja żebym chodziła gdzieś po zmroku, naczytałam się za dużo Creepypast. Ale z drugiej strony nie chcę się ograniczać. Chociaż mam jeszcze kogoś innego na oku, więc jak go poderwę, to Kuba z głowy.

- Wchodzę, laska.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top