51

Eric

- Możesz w to wszystko uwierzyć? Byliśmy nikim, a staliśmy się władcami krainy, w której się wychowaliśmy.

Stanąłem za plecami Allie. Objąłem ją w pasie i oparłem podbródek na ramieniu mojej pięknej kobiety. Allie zaśmiała się, unosząc w górę rękę, aby móc objąć nią mój policzek. Zdmuchnąłem kosmyk jej włosów, który przyczepił mi się do twarzy. 

Staliśmy na balkonie, obserwując piękno Desmondii. Teraz, gdy nie było już tutaj Westona Desmonda i Rogera, życie znowu było piękne. 

- Tak się cieszę, że Neptune i Fiodor nam pomogli. Myślałam, że nie ma na tym świecie już żadnych dobrych stworzeń. Życie w Desmondii mnie zniszczyło. Tak przynajmniej myślę, bo przecież nic nie pamiętam. 

Odwróciłem królową przodem do siebie. Allie otworzyła szeroko oczy, wyraźnie zaskoczona moim zachowaniem. Posłała mi uśmiech wyrażający chęć zabawy w łóżku, jednak na to miał przyjść czas trochę później. 

Allie położyła dłonie na mojej piersi. Jej pazurki delikatnie mnie drapały. Miałem na sobie szatę, ale była na tyle cienka, że wyraźnie czułem dotyk mojej ukochanej władczyni. W moich fantazjach wielokrotnie wyobrażałem sobie Allie jako królową, a siebie pozycjonowałem w roli jej niewolnika, ale nie sądziłem, że taka historia wydarzy się naprawdę. Nie byłem, co prawda, niewolnikiem Allie, ale pozycja jej króla była całkiem satysfakcjonująca. 

- Kochanie, naprawdę nic nie pamiętasz? Nic a nic? 

Dziewczyna pokręciła przecząco głową. 

- Niestety nie, skarbie. Roger pokazał mi kilka chwil dotyczących ciebie. Widziałam, jak walczyłeś z Westonem Desmondem na głównym placu. Zmaterializowała mi się także wizja tego, że byłam w ciąży, ale straciłam dziecko. Może wydawać ci się to dziwne, ale kiedy cię nie było, śniłeś mi się. Nie wiedziałam kim byłeś. Widziałam pięknego chłopaka o czerwonych włosach i spojrzeniu pełnym bólu. 

- Allie, nie musisz mi o tym mówić. 

- Wiem, ale zasługujesz na to, abyś wszystko wiedział. 

Moja ukochana ścisnęła mnie za ręce. Nie chciałem, aby płakała, choć w jej ślicznych oczach zobaczyłem łzy. 

- W tym śnie pokazałeś na mój ciążowy brzuch. Kiedy spojrzałam w dół zrozumiałam, że straciłam dziecko. To był dziwny sen. Przeraził mnie, ale dał dużo do myślenia. Przez cały czas gdy byłam z Rogerem czułam, że tak naprawdę nigdy go nie kochałam. Roger był dla mnie okropny. Znęcał się nade mną, choć czasami potrafił powiedzieć do mnie coś miłego. Nienawidziłam go, więc nie rozumiałam, jakim sposobem mogłam się w nim niby zakochać przed utratą pamięci. Przez cały czas czułam podstęp i jak się okazało, miałam rację. 

Przycisnąłem swoje czoło do czoła Allie. Spojrzałem jej głęboko w oczy i objąłem dłońmi jej delikatną twarz.

- Teraz rozwija się w tobie nowe życie, skarbie. Będziesz miała wspaniałe dzieci. 

Po policzkach Allie spłynęły łzy. Pokiwała twierdząco głową. 

- Nie pozwolę, aby były takie jak ich...

- Hej, to ja będę ich tatą, dobrze? Nie myśl nigdy więcej o Rogerze. 

- Ericu, ale on... 

- On już nie dyktuje naszym życiem. Rogera w nim nie ma. Jesteśmy tylko my. Możemy robić wszystko, na co mamy ochotę. Nikt nam nie podskoczy, Allie. Jesteśmy królem i królową i będziemy robić wszystko dla dobra mieszkańców Desmondii. 

- Nie sądzisz, że powinniśmy zmienić nazwę królestwa? 

Namyśliłem się nad tym przez chwilę. Uznałem to za całkiem sensowny pomysł. Chyba żadne z poddanych nie chciało, aby nasza kraina dłużej nazywała się Desmondią. Wcześniej, przed wstąpieniem Westona Desmonda na tron, nasze królestwo nie miało nazwy. Nie czuliśmy potrzeby, aby w jakikolwiek sposób się określać. Skoro jednak demon, który narobił tylu szkód w końcu zginął, nareszcie mogliśmy ruszyć dalej i zrobić to tak, jak należało. 

- Co powiesz na Eriallie? 

- Królestwo Eriallie? - spytała dziewczyna, po czym skinęła energicznie głową. - Podoba mi się! Połączenie naszych imion! Och, Ericu, tak bardzo cię kocham!

Allie przycisnęła usta do moich warg, składając na nich najsłodszy z pocałunków. Uśmiechnąłem się przy jej ustach i chwyciłem moją królową w pasie po to, aby unieść ją nad ziemię. Allie zachichotała, obejmując nogami moje biodra. Zabrałem królową z balkonu i przeniosłem ją do sypialni, w której rezydowaliśmy już od kilku dni. 

Kochałem Allie tak bardzo, że miłość do niej rozsadzała nie tylko moje serce, ale także całe ciało. Od dnia, w którym zostaliśmy uwolnieni, czułem się tak dobrze, jak to tylko możliwe. Niemal bez przerwy się śmiałem i zastanawiałem się, co było słychać u Neptune'a, Fiodora i pozostałych. Na razie się z nami nie skontaktowali, ale wcale tego od nich nie wymagałem. Wystarczająco nam pomogli. Czułem się szczęśliwy, że tak jak mówiła Allie, na świecie wciąż znajdowały się dobre istoty. 

Najtrudniejszym do przezwyciężenia było dla mnie to, że Allie nosiła w brzuchu dzieci, które nie należały do mnie. Myślałem, że pogodzenie się z tym będzie łatwiejsze, ale gdy całowałem ją po brzuchu wiedząc, że w środku dorastały dzieci, które spłodził inny mężczyzna, czułem się okropnie. 

Nie zmieniło to jednak mojego stanowiska w sprawie ciąży dziewczyny. Zamierzałem wychować te dzieci na najlepsze stworzonka na świecie. Obawiałem się, że będą miały w sobie cechy charakteru Rogera, ale obiecałem sobie, że zrobię wszystko, aby te dzieci były dobre i szczęśliwe. 

- Och, tak bardzo cię pragnę, Ericu. Nie kochałam się z tobą od... Na bogów, nawet nie pamiętam żadnego z naszych seksów!

- Seksów? Takie słowo istnieje? 

Allie uszczypnęła mnie w nos, gdy zmarszczyłem brwi. 

- Oczywiście, mój słodki idioto!

Rzuciłem Allie na łóżko. Zrobiłem to jednak delikatnie, aby jej nie skrzywdzić. Mimo, że lubiłem bawić się z nią ostrzej w łóżku, to od kiedy zaszła a ciążę, nie potrafiłem stać się dla niej takim bogiem seksu, jakiego pożądała. 

- Nie pamiętam, jak wygląda twój penis. Mamy przed sobą tak wiele pierwszych razów, skarbie. Tak wiele przygód jest przed nami. Ericu, czy coś się stało?

Allie musiała zauważyć zmianę w moim nastroju. W pewnej chwili bowiem odwróciłem się plecami do niej, zwracając się ku oknu. Rozpościerał się stąd zachwycający widok na Desmondię. 

Nie, to już nie była Desmondia. 

Nasze królestwo nazywało się Eriallie. 

Poczułem delikatne dłonie Allie na ramionach. Dziewczyna wtuliła się w moje plecy. Była taka krucha i delikatna. Zauważyłem, że po utracie pamięci bardzo się zmieniła. Zostały w niej pewne cechy dawnej Allie, ale nie była już tą dziewczyną, w której zakochałem się jako młody chłopak.

- Ericu, porozmawiaj ze mną. Czy coś cię martwi? Czegoś się boisz? Czy to przeze mnie jesteś smutny? 

Odwróciłem się do dziewczyny. Allie patrzyła na mnie z niezrozumieniem, ale i smutkiem. Myślała, że to przez nią byłem smutny. Po części była to prawda. Czułem się smutny właśnie dlatego, że bezpowrotnie straciłem dawną Allie. Nie oznaczało to oczywiście, że nie kochałem tej nowej. Allie była miłością mojego życia. Nie ważne czy w starej czy w nowej formie. Za tą dziewczynę oddałbym życie. Kochałem ją całym sobą. Po prostu nie byłem w stanie pogodzić się z tym, że przez króla Allie straciła coś, na co oboje pracowaliśmy latami. 

Allie nigdy miała nie pamiętać naszej pierwszej randki na wzgórzu, gdzie zrobiłem jej wianek z kwiatów i założyłem go na jej głowę. Miała nigdy nie pamiętać naszego pierwszego pocałunku mającego miejsce w mojej sypialni. Miała nigdy nie pamiętać dnia, w którym oznajmiła mi, że była w ciąży. 

Ja za to nigdy nie miałem dowiedzieć się prawdy. Allie została sprzedana do pałacu króla jako młoda dziewczyna i żadne z nas nie wiedziało, dlaczego do tego doszło. Mogliśmy tylko snuć przypuszczenia. Rodzice Allie już nie żyli, więc nie mogliśmy dowiedzieć się prawdy. 

To, że straciliśmy tak wiele nie oznaczało jednak, że nie mieliśmy przed sobą pięknej i wielobarwnej przyszłości. Czekało na nas mnóstwo ciekawych przygód. Bolało mnie tylko to, że podczas gdy ja zawsze będę wspominał z nostalgią wszystkie pierwsze razy spędzone z Allie, ona będzie musiała budować naszą historię na nowo. 

- Kochasz mnie? Naprawdę mnie kochasz? 

Dziewczyna zmarszczyła brwi. Pstryknęła mnie palcem w czoło. 

- Oczywiście, że cię kocham, głuptasku. Jak mogłeś pomyśleć, że jest inaczej? 

Zaśmiałem się, wzruszając ramionami. 

- Nie wiem, słonko. Już nic nie wiem. Chyba trochę się pogubiłem, ale skoro mam ciebie, na pewno pomożesz mi się odnaleźć, prawda? 

Allie padła przede mną na kolana. Przez chwilę byłem tak zamroczony, że nie byłem w stanie powstrzymać jej przed tym, co planowała. Gdy jednak mnie olśniło, pochyliłem się i chwyciłem ją za ręce. 

- Nie musisz tego robić. Jesteś w ciąży. Musisz się oszczędzać. 

- Naprawdę myślisz, że nie skorzystam z okazji, aby posmakować twojego fiuta? 

- Allie, ale...

- Nie, mój skarbie. Może jesteś królem, ale tak się składa, że ja jestem królową. Rozumiem twoją troskę o mnie, ale nie jestem ze szkła. Nie musisz się o mnie martwić. Nie musimy uprawiać dzikiego seksu. Po prostu mam na ciebie ochotę. Chyba mi nie odmówisz, prawda?

Kiedy patrzyła na mnie tymi swoimi dużymi, pięknymi oczami, nie byłem w stanie jej odmówić. 

Pozwoliłem, aby Allie rozchyliła poły mojej szaty. Patrzyła mi w twarz, kiedy ściągała mi bokserki. Nagle wyskoczył spod nich twardy jak kamień kutas. Trącił czubkiem policzek Allie. Dziewczyna zachichotała, masując mi penisa. 

- Na bogów, jaki on jest duży. Widziałeś, jakie ma ładne żyłki?

- Dziewczyno, wykończysz mnie. 

- Żebyś wiedział, że to zrobię, mój panie. 

Allie wzięła mnie między swoje wargi, nie tracąc czasu na grę wstępną. Pochłonęła mojego fiuta tak, jak zwykła to robić dawniej. Może jej ciało pamiętało, jak lubiłem, gdy się mną zajmowano. 

Odchyliłem głowę do tyłu, gdyż było mi tak przyjemnie. Szybko jednak powróciłem spojrzeniem na moją panią. Allie bezwstydnie patrzyła mi oczy, obciągając mi jak mała profesjonalistka. Dłońmi masowała moje jądra. Musiałem założyć ręce za plecy, aby nie wpleść palców we włosy Allie. Nie chciałem zrobić jej krzywdy. Może lubiłem ostry seks, jednak ostatnie wydarzenia kazały mi szczególnie zadbać o moją królową. 

- Nie pozwolę ci dojść tak szybko, mój królu. Muszę poczuć cię w sobie.

Allie wstała. Mój biedny penis zdawał się ze mnie kpić. Rozpaczliwie chciałem dojść, jednak skoro Allie chciała zabawić się w inny sposób, nie miałem nic przeciwko temu. 

Dziewczyna podała mi rękę i zaprowadziła mnie na łóżko. Posadziła mnie na nim, po czym stanęła przede mną i zaczęła się rozbierać. Z jej sukni wyskoczyły pełne piersi, po czym zobaczyłem jej ogoloną cipkę. Musiałem zacisnąć palce dłoni na brzegu łóżka, aby nie rzucić się na tą piękną, powabną kobietę. 

- Jestem twoja, a ty jesteś mój. Mam pięknego króla. 

Przełknąłem ślinę. Allie zszarpała ze mnie ubranie i usiadła na mnie okrakiem. Jej cipka ocierała się o mojego penisa. Musiałem schować ręce za plecami, aby nie zrobić czegoś, czego mógłbym pożałować.

- Och, dotknij mnie, mój panie. Proszę, nie skazuj swojej biednej królowej na męki. 

- Allie, na bogów... 

Nie byłem w stanie tego znieść. Tak bardzo tęskniłem za Allie, że władzę nade mną przejął jakiś iście zwierzęcy instynkt. 

W jednej chwili chwyciłem ją w biodrach i położyłem na plecach na łóżku. Allie ochoczo uniosła ręce nad głowę, a ja związałem je w nadgarstkach swoim ogonem. Dziewczyna wiła się na łóżku udając, że za mną walczy. Wystarczyło jednak spojrzeć na uśmiech malujący się na jej twarzy, aby zrozumieć, że tego właśnie chciała. 

- Kocham cię. Nigdy nie myśl, że jest inaczej.

- Wiem, Allie. Ja też cię kocham. Nigdy w to nie wątp.

Założyłem sobie nogi Allie na ramiona, otwierając ją na siebie. Zachłysnąłem się powietrzem, mając przed oczami jej śliczną cipeczkę. Natychmiastowo przycisnąłem do niej usta. Ssałem i lizałem Allie jak szalony, podczas gdy ona próbowała wyrwać ręce z kajdan zrobionych z mojego ogona i jęczała moje imię. 

- Na bogów, tak! Ależ jesteś cudowny!

Odsunąłem się od cipki Allie. Na ustach miałem jej soki, które chętnie zlizałem. 

- Moja mała, brudna dziewczynka.

Dałem Allie klapsa w udo. Krzyknęła i zaśmiała się. 

- Wejdź już we mnie, mój panie! Każda sekunda bez twojego penisa w mojej cipce jest marnotrawstwem! Wiem, że mnie pragniesz! Na bogów, ja... 

Allie urwała, gdy zrobiłem to, czego pragnęła. Wszedłem w jej mokrą cipkę i momentalnie dotarłem do jej tylnej ścianki. Allie zrobiła duże oczy i mocniej objęła mnie nogami, dociskając do siebie. Oparłem przedramiona na materacu po bokach jej głowy, aby nie przygnieść mojej żony. Posuwałem ją delikatnie, jednak z czasem przyspieszyłem. Allie jęczała słodko, a ja wydawałem z siebie pełne pożądania dźwięki. Dziewczyna była taka mokra, że bezproblemowo się w nią wślizgiwałem. 

- Dojdź we mnie! Już!

- Nowa Allie lubi wydawać rozkazy, co? 

Zaśmiała się, pokazując mi język. 

- Jestem pewna, że dawna Allie także to lubiła, ale nie była tak odważna, aby spełniać swoje marzenia. 

Miała rację. Allie wypowiedziała prawdziwe słowa. Dawna Allie była skryta w sobie, delikatna i bezkonfliktowa. Niemal w niczym nie przypominała tej nowej wojowniczki i dumnej królowej. Cieszyłem się, że miałem okazję poznać obie Allie. Byłem chłopakiem jednej i drugiej. Koniec końców moja kobieta była jednak cała moja, a ja byłem najszczęśliwszym draniem na świecie, mogąc trwać u boku tak pięknej i silnej niewiasty. 

****

Udanego Halloween! :D


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top