Nemo~3
Minęło kilka dni zanim N całkowicie się oswoiła z nowymi towarzyszami. Z "O" niemal od razu poczuła te same więzi krwi, jednak z "M" było nieco gorzej. Z początku ich rozmowy składały się jedynie z wyzwisk i poniżania, lecz niedługo potem ich znajomość zaczęła iść w dobrym kierunku. Stali się dla siebie mili, a nawet "N" podzieliła się z "M" miejscem do spania. Przyjaźń trójki tych szalonych przyjaciół z każdym dniem polepszała się. Kawaii♡
Pewnego jednak dnia naszych bohaterów wzięło na rozkminy. M zaczął narzekać na nudę owych dni i zwrócił się z prośbą do towarzyszek:
- e debilki, macie lepszy plan na życie niż szyb mycie?
- Owszem- odparła O dodając- jeśli chcesz umilić sobie dni to radzę ci wybrać się do naszej szkółki. Obok niej jest mały opuszczony plac zabaw. Może spotkasz tam jakąś dusze.
- a to jedyne wyjście? Iść tam muszę?- spytał M
- Mogę iść z tobą kolego- zaproponowała N.
- ech, to ja też pójdę dla towarzystwa- odparła O
- To świetnie! Dziewczyny biegiem!- krzyknął zadowolony M
N i O wysłały sobie znudzone spojrzenia. Po chwili cała trójka szła już w stronę wspomnianego miejsca.
Pokonywali oni chwasty i zarośnięte pola.
- Daleko jeszcze?- spytał niepewnie M
- tyle, że nie dotrwasz- skitowała O
Po kilku minutach doszli oni do placu zabaw. Składał się on z dwóch huśtawek, zepsutej karuzeli i zjeżdżalni w nie najlepszym stanie. Szczególną uwagę dzieci jednak zwrócił pewien szczegół. Mianowicie chłopak, który samotnie bujał się na huśtawce. Był on dość wysoki. Na uszy miał naciągniętą granatową czapkę w czerwone paski. Posiadał również dłuższą beżową kurtkę i lekko przybrudzone trapery. Spoglądał on na ziemie z wielkim smutkiem malującym się na jego małych ustach zaciśniętych w linie.
Widząc to M zmartwił się o stan chłopaka. Podszedł on do niego ostrożnie i wydusił:
- Wybacz, że pytam, ale czy wszystko w porządku?
- Tak wyśmienicie, jestem pierdoloną oazą radości i spokoju- oparł młodzieniec
- Wyglądasz tak jakbyś chciał umrzeć- palnął M, lecz po chwili pożałował swych słów
- A skąd wiesz, że tak nie jest? A może specjalnie codziennie tu przychodzę i próbuje wypierdolić się z tej huśtawki, jednak ta nie daje mi zrealizować moich marzeń?
- I niech tak pozostanie. Miej chłopie marzenia, bo czym byłby świat bez marzeń?
- Nie wiem, źródłem zakażeń?
- Raczej życiem bez wrażeń- poprawił M
- Dlaczego właściwie tu jesteś?- chłopak z czapką zmienił temat
- Przyszedłem z moimi przyjaciółmi się odprężyć, ale tutaj nie zaznam ekstazy
- Prędzej nieboszczyków zarazy
M na tą myśl wzdrygnął się. Jednak nie spuścił wzroku z nowo poznanego chłopaka. Miał on w sobie coś niezwykłego, co przyciągało jego uwagę.
- Jak się nazywasz?- zagadał
- Jestem E- odpowiedział przystojniak
- Miło mi E, jestem M. Bardzo ładnie ci w tej czapce- odparł
- dzięki, mam ją po matce
- ja nie mam matki, bo ojciec miał wpadki
- ej stary lumpie, trawozjebie we się powiesz na drzewie- jebnela O skacząc z chuśtawki
- zaraz chuju, nie mam ławki- skitowal M po czym rozpoczął poszukiwania
- ja być twoją ławką mogę, tylko synu nie gryź w nogę! - krzyknęła N, na co M rzucił się na N po czym zrobił delfina w powietrzu łamiąc przy tym prawa grawitacji molowej i upadł w kamień.
- o ty chuju, mordozjebie, a tak byś się przydał w niebie- krzyknęła zirytowana O
- całkiem fajny z niego filet- powiedział E uważnie przyglądając się chłopcu
- lepiej kup mu stary, bilet- powiedziała N patrząc na zbuntowanego M
- E, ty spasiona gnido, szmato bez szacunku, zrywam z tobą!- ryknął M
- nie pozwól - wydyszał E, po czym dodał: by twoje słowa okazały się fikcją
- biorę ciebie E, przejebany brosie- odparła Ola podziwiając poziom intelektualny owego przystojniaka z brudnymi trumpami.
- O jak możesz, śmiecisty łajdaku, nędzny paszczurze!
- bierej szmatę ścieraj kurze- skitowala O
- N jest za ciężka- odpowiedział M robiąc mine "no time to die"
- nie moja wina, że stanowię wyzwanie dla tego świata- odparła dumnie N po czym pokazała swojego srebrnego kła i wykonała opętane ruchy z jej codziennego rytuału
- satan puchatke wyrucha ci łatke- uśmiechnął się szyderczo E do naszego wolnostojącego oranżu.
O nie chcąc słyszeć sprzeciwu uwiązała przybyszów bukietem z gałęzi nadając im braterskich więzi
- O, ty morderczy maniaczku- powiedział E
- pal ryj cwaniaczku- odburknela O po czym zajebala typowi z liścia
- au, w ryju czuję b00l
- A myślałam, że jesteś na to zbyt c00l odparła zrezygnowana O.
Trasa wyprawy trwała około pół słońca, które traci płomienie tak jak popęd tracą bogobojne jelenie.
Gdy nasi bohaterowie znaleźli się w domu, zasiedli na iglastym podłożu, aby wysłuchiwać słów O.
- od dziś tworzymy nieprzerwalną hot 4, moje szmaty. Żaden z was nie ośmieli się przede mną uciec, bowiem jestem bogiem i uczynię z was poddanych. Cel uświęca środki, a piwnica skrywa kotki. Chodźcie moje pikantne czildy i poznajcie świat mrocznej gildy!
:0 wows! Jesteście ciekawi, co skrywa O i jakie ma plany wobec swoich debili? Jeśli chcecie się dowiedzieć, to oczekujcie nowego rozdziału, który być może kiedyś się pojawi ^^
~Satou-chan21
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top