NEMO~2

Tak jak powiedziano M i O zaczęli szukać swych ofiar. Udali się oni w najmroczniejsze lasy Meleven. Tropili i wyglądali za ciemne drzewa, z myślą czy przypadkiem nie mieszka tu człowiek z niedostatkiem. Poszukiwania trwały 3 pełne dni i były bez skutku. Już dwójka towarzyszy miała się zawracać, gdy nagle ujrzeli piękną dziewczynę. Była niezwykle intrygująca. Ubrana była w nieziemski uśmiech. Nie dało się określić koloru jej oczu. Lecz jedno można było powiedzieć: były śliczne, niczym fale morskie w blasku słońca.
Para przyjaciół spojrzała się na dziewczynę.
- Jest zbyt tandetna. Wygląda jak zaginiona księżniczka- szepnęła zniechęcona O
- Nie przesadzaj. Moim zdaniem wygląda dość fajnie. Przyda nam się ktoś wesoły!
-Jeden szczyl mi wystarczy- odburknęła O
-Och, O zgódź się. Zresztą ze mną jest ci tak źle?- spytał z wyrzutem w głosie
- Jest gorzej niż źle. Żerujesz na moim hajsie gnido.
- Ziom, ale przecież to szczegół. Mój uśmiech jest cenniejszy niż twe piniądze.
- Nie sądzę. Jeszcze raz mi się sprzeciwisz, a już nigdy nie poczujesz ciepła mego domu.
- oh gurl, przepraszam...
- Nie ma tak boi.

*ciszka*

- Ej wy, debile! Co się tak lampicie? Nie macie nic lepszego do roboty?!- głos nieznajomej rozszedł się po całym lesie.
- O chyba miałaś rację, ona jest dziwna. Lepiej chodźmy do domu- zaproponował M
-chyba śnisz, młody jeleniu. Bierzemy ją. Wyczuwam moją krew!- krzyknęła zachwycona O
- Co? Gdzie? Kiedy? Dlaczego chcecie mnie uprowadzić ?- spytała pięknooka
- Przyszedliśmy po to, aby cię zabrać do naszej sekty- odpowiedziała ochoczo O
- Jakiej sekty?! Nie szukaliśmy przypadkiem niewolników?- zadrżał speszony głos M
- Milcz, kiedy mówisz chamski nierobie- odpowiedziała królowa
- Chcecie, żebym została waszą niewolnicą w sekcie? Wybaczcie, ale nie interesuje mnie tak niskie stanowisko- odpowiedziała nieznajoma
- Masz rację, lepiej idź na śmietnisko!- zawołał M
- M nie masz prawa głosu, a ty cudnooka zostaniesz tym, kim będziesz chciała! A żyru będziesz nadmiar miała!- oznajmiła O
- oh, było tak od razu. Dla jedzenia jestem skłonna zabić. A tak przy okazji, jestem N. Miło mi was poznać moi utrzymacze!
- Nam również droga N. Pójdź z nami, a zaznasz najpięknieszy sen- odparła O
- A więc idę, przyjaciele. Obym żyru miała wiele!
- O, co ty odkurwiasz? Dlaczego chcesz mi odebrać moje jedzenie?- szepnął M do królowej
- Wybacz, ale są ci, którzy bardziej na nie zasługują.- zawyła O

M, O i N szli razem w stronę budynku. Przechodząc przez wysoką trawę M przewrócił się i pisknął.
- Co ci do cholerci jest?- spytała z zażenowaniem O
- liść mnie zwiódł- odparł O
- laska, wasza sekta serio jest niebezpieczna. Co bierzecie?- spytała podekscytowana N
- To przez M. On zaraża wszystkich swoją głupotą, uważaj na niego- poleciła O
- dzięki stara za radę. Będę ostrożna- odpowiedziała N.

Gdy już trójka ludzi weszła do domu. M jako pierwszy wskoczył na swoje łóżko i już miał iść spać, gdy nagle usłyszał przedziwny głos N:
- Hola hola wariacie, to takie zasady w tym burdelu macie?
- N nie zwracaj na niego uwagi, po prostu zwal go z wyrka. Nie zasługuje on na wygodne posłanie, od dziś będzie kimał na podłodze!- oznajmiła zwyrodniale O.

I tym oto sposobem nasz kochany M, poczuł co to złamane serce, gdy to szanowna O następnego dnia jeść mu nie dała, gdyż cały dzień przespała.

Hejaa
Witajcie moje zwariowane Śledzie!
Gorąco pozdrawiam moją kochaną. ekipke przyjaciół, bez których nie powstałaby ta książka. Znaczy się może powstałaby, ale jej treść nie byłaby taka chora c:

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top