23
Noc z 31 marca na 1 kwietnia 2016 | Sage
Nie miałam pojęcia co mam zrobić z tą wiedzą. Trudno mi było pozbierać, po tym jak usłyszałam, że mój młodszy brat kogoś zabił.
- Idź spać - powiedziałam ze ściśniętym gardłem, gdy dałam mu suche bokserki zaraz po tym jak wyszedł z wanny. Zaprowadziłam go do jego pokoju.
- On powiedział, że tak będzie lepiej, że poczuję się lepiej, a oni pożałują, że mnie nękali - wymamrotał wchodząc do łóżka. Zamarłam z kołdrą uniesioną w górze, by zaraz móc go przykryć.
- On? - spytałam marszcząc brwi. Niall ułożył głowę na poduszce.
- Zayn. Powiedział, że zasłużyli - odparł wpatrując się przed siebie. Przykryłam go delikatnie.
- Namówił cię do zamordowania tamtych chłopaków? - spytałam kucając przy nim i łapiąc go za rękę.
- Spytał czy chcę to skończyć. Powiedziałem, że chcę. Miałem dosyć tego, że się nade mną znęcali - wymamrotał. Zacisnęłam usta wpatrując się w łzę spływającą po twarzy mojego brata. Starłam ją kciukiem - Zrobiłem coś bardzo złego.
- Śpij Niall - poprosiłam szeptem.
- Coś bardzo złego - zaniósł się płaczem wciskając twarz w poduszkę. Wyszłam szybko z pokoju i zakradłam się do sypialni rodziców. Z szafeczki od strony mamy wyjęłam opakowanie leków nasennych. Spojrzałam na śpiących rodziców i szybko wyszłam z ich pokoju. Z kuchni przyniosłam szklankę wody i wróciłam do płaczącego Nialla.
- Nialler - wyszeptałam i podałam mu dwie tabletki nasenne, które popił wodą. Minęło paręnaście minut płaczu zanim się uspokoił i w końcu zasnął. Spojrzałam przez okno na dom Malika, jak zawsze paliło się jedno światło na piętrze. Wzięłam z szafy bluzę Nialla i założyłam ją na swoją piżamę.
Wyszłam po cichu z domu i ruszyłam w kierunku ciemnego lasu. Otuliłam się bardziej bluzą, gdy zawiał chłodniejszy wiatr. Miałam na sobie jedynie krótkie spodenki od piżamy i koszulkę, więc drżałam z zimna. Stanęłam przed domem Malika i wzięłam głęboki oddech. Podeszłam do drzwi i zapukałam głośno. Trwało to parę minut zanim otworzył drzwi.
- O, Sage - powiedział marszcząc brwi, ale po chwili uśmiechając się lekko - Jest dość późno, co cię do mnie sprowadza? - spytał rozglądając się jakby szukał czegoś za moimi plecami. Lub kogoś.
- Niall śpi - odparłam zimnym głosem patrząc mu w oczy.
- Nie pytałem o niego - zaśmiał się cicho.
- Wrócił do domu cały we krwi - dodałam, a wyraz twarzy mężczyzny zmieniał się z sekundy na sekundę - Powiedział, że zamordował chłopców z jego szkoły - mój głos drżał, ale kontynuowałam - I że to ty go to tego namówiłeś - warknęłam.
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi - potrząsnął głową.
- Nie jestem głupia! - wysyczałam - Niall nie byłby w stanie kłamać, nie w tym stanie! Nakłoniłeś niewinnego dzieciaka by zabił! I zrobił to! A to zniszczyło go od środka! Jego psychikę..!
Nagle złapał mnie za koszulkę i wciągnął do domu. Złapał mnie za szyję i przycisnął za nią do ściany. Wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami. Moje dłonie powędrowały do tej jego, coraz bardziej zaciskającej się na mojej szyi.
- Niall miał rację. Nie jesteś głupia, tylko taką udawałaś. I gdybyś nie wtykała nosa w nieswoje sprawy.. - cmoknął niezadowolony, a ja rozchyliłam wargi, gdy zaczęło mi brakować tlenu. Zaczęłam się szarpać, gdy przed moimi oczami pojawiły się mroczki - Nie walcz, to nie ma sensu - powiedział i to było ostatnie co słyszałam. Co słyszałam przed śmiercią.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top