19
30 marca 2016 | Niall
Kilka dni później, ponownie wymknąłem się w nocy do Zayna. Szedłem przez las, a uśmiech sam cisnął mi się na wargi, gdy myślałem o tym, co prawdopodobnie będziemy robić. Byłem w połowie drogi, gdy usłyszałem okropny wrzask. Zamarłem rozglądając się, doszukując się źródła krzyku. Zagryzłem mocno dolną wargę i rzuciłem się biegiem w kierunku domu Zayna.
Parę minut później wszedłem na posesję mężczyzny i otworzyłem drzwi. Poczułem jak robi mi się słabo i zbiera się na wymioty, na widok krwi w korytarzu. Oderwałem wzrok od wielkiej czerwonej kałuży i zobaczyłem ciało kobiety, a nad nią stojącego Zayna.
Gdy spojrzał na mnie, ja odwróciłem się i zacząłem uciekać ile sił w nogach.
- Niall! - wrzasnął i wiedziałem, że biegnie za mną. Biegłem najszybciej jak potrafiłem, ale biegnąc przez las zahaczyłem butem o korzeń i runąłem na ziemię. Zayn zatrzymał się przy mnie i złapał mnie za nadgarstek.
- Zostaw mnie! - krzyknąłem odpychając go. Machnąłem nogą i kopnąłem go. Jęknął cicho z bólu, zaraz jednak usiadł na mnie okrakiem.
- Niall zamknij się - warknął zakrywając mi usta dłonią. Jego ręce były pokryte krwią. Gdy zdałem sobie z tego sprawę, zacząłem płakać i się szarpać - Już, uspokój się. Proszę Niall. Nie skrzywdzę cię.. To co zobaczyłeś.. wiem, że to wygląda bardzo źle, ale.. Tobie nie zrobiłbym krzywdy.
- Właśnie zobaczyłem martwą kobietę w twoim korytarzu - wyszeptałem, gdy zabrał rękę. Teraz nie byłem już zły jak wcześniej, byłem całkowicie przerażony. Mężczyzna któremu zaufałem i oddałem siebie, jest mordercą - I mam jakimś cudem uwierzyć, że mnie nie skrzywdzisz? Szczególnie, że.. no właśnie, że widziałem to co zrobiłeś?
- To jest.. skomplikowane - powiedział odgarniając kosmyk włosów z mojego czoła.
- Mówisz? - prychnąłem - Błagam, puść mnie - wyszeptałem dopiero zdając sobie sprawę, że on jest cały we krwi, a ja mam ochotę zwymiotować.
- Pójdziesz ze mną. Chcę z tobą pogadać - odparł wstając ze mnie i podając mi rękę, by pomóc mi wstać.
- Pogaduszki nad trupem, słodko - wymamrotałem. Zayn całą drogę do swojego domu, trzymał mnie za rękę. Marzyłem by jak James Franco w 127 godzin odciąć sobie tą rękę i uciec jak najdalej od tego mężczyzny. Ale nawet jeżeli wyrwałbym dłoń z jego uścisku, gdzie bym uciekł? Do domu? Znalazłby mnie szybko i szybko zabił.
Weszliśmy do domu, a Zayn tak po prostu minął trupa i posadził mnie na kanapie w salonie. Jestem pewien, że byłem zielony po konieczności ponownego ujrzenia ciała.
- Jak mogłeś zabić człowieka - wyszeptałem patrząc mu w oczy, gdy usiadł naprzeciwko mnie na stoliku do kawy - Robiłeś to już wcześniej - powiedziałem jakby do siebie - Te krzyki, te wrzaski.. One były stąd, nie z lasu. Mordowałeś, od kiedy się tu wprowadziłeś. Czemu? - spytałem tylko, ponownie spoglądając mu w oczy - Co ona ci zrobiła? - na myśli miałem tą martwą kobietę w korytarzu za moimi plecami.
- Ja.. Czuję ekscytację, gdy to robię - powiedział, a ja wiedziałem, że muszę uciekać - Siłę. To moje uzależnienie..
- Podnieca cię mordowanie niewinnych?
- One nie są niewinne - zmarszczył brwi - Każda z nich zdradza swojego męża. Nie znoszę kłamstwa, a najbardziej niewierności. Moja matka zdradzała mojego ojca, po czym uciekła ze swoim kochasiem, zostawiając trójkę dzieci z małą pensją taty - powiedział patrząc mi w oczy.
- Zabijasz zdradzające kobiety, bo twoja matka..
- Nie rozumiesz! - powiedział wstając i wyrzucając ręce do nieba.
- Jak mam zrozumieć coś takiego?! - zawołałem.
- Chcę żebyś zrozumiał, bo jesteś dla mnie ważny. Potrzebuję cię przy swoim boku!
Wpatrywałem się w niego. Zatkało mnie. Jestem dla niego ważny? I jak tu na to zareagować? Być ważnym dla mordercy.. A myślałem, że to kiepsko jak mnie w szkole prześladują.
- Nie pójdę na policję - wyszeptałem wpatrując się w swoje dłonie. Wiedziałem, że prawdopodobnie to jest najgorsza decyzja w moim życiu.
Od autorki: Zapraszam Was na ff o Larrym autorstwa larryprincessxoxo pod tytułem "Hey Angel", które znajdziecie na jej profilu!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top