8. Szczęśliwego! (nie bać się, mini rozdział też jest)
Ubrany dosyć elegancko jak na wyjście do kina, czekałem przed nim na Sehuna. Nie spóźniał się, ja byłem sporo przed czasem. Nic nie mogłem poradzić na to, że naprawdę się stresowałem naszym spotkaniem i nie mogłem usiedzieć w miejscu. Musiałem się ruszać, przez co zrobiłem już szóste kółeczko na chodniku, w przeciągu czterech minut, pobijając tym samym mój dotychczasowy rekord. Nie, żeby coś, ale chciałem go zobaczyć i przekonać się, czy wygląda tak, jak na zdjęciu. Wciąż nie byłem pewien, czy to dobry pomysł, ale teraz już za późno, żeby się wycofać. Nie chciałbym nawet. I chociażby okazał się starym dziadem i tak zostałbym, by nie było mu smutno. Mam za dobre serduszko, prawda?
Godzina spotkania zbliżała się nieubłaganie, przez co zacząłem się trząść.. Było gorzej, gdy dostałem wiadomość od Oh, że zaraz będzie na miejscu. I prawie zemdlałem, kiedy zobaczyłem, jaki mężczyzna zmierza w moją stronę.. Cholercia..
*z okazji nowego roku, chciałbym życzyć wam wszystkiego najlepszego skarbusie. kochajcie mnie*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top