|54|
Na zebraniu padło pytanie odnoście nałożnic księcia Seungcheol'a. Nie było wiadomo co ma się z nimi stać. Żyły w żałobie do tej pory jednak żyły wiąż jako jego nałożnice. Siedziałam na ozdobnym krześle za księciem Wonwoo. Zaczęła się dyskusja na ten temat po tym jak skończyłam słuchać o sytuacji związanej z wodą w sąsiednich wioskach. Król wpadł na pomysł by były one po prostu nałożnicami obecnego księcia konnego. Mogłoby się na tym zakończyć jednak książę Jihoon ciągnął dyskusję dalej.
- Wystarczy mi jedna, wasza wysokość - odpowiedział spokojnym tonem głosu - nie mam tak dużej t-tej potrzeby. Niech pozostałe dziewczyny będą nałożnicami Mingyu - mówił na co aż otworzyłam usta spoglądając na równie zdziwioną twarz księcia Mingyu. Nie spodziewałam się, że coś takiego kiedyś usłyszę z jego ust. Książę Jihoon w tym czasie podniósł wzrok na tron - Dam znać jeśli moja potrzeba się zwiększy. T-teraz na ma sensu by były moimi nałożnicami skoro wiem, że nie będą mi potrzebne - dodał na co król po dłuższej chwili przymknął oczy kiwając głową z aprobatą.
- Która konkretnie? - spytał w końcu król otwierając oczy
- Pani Do... - odpowiedział książę Jihoon spoglądając na Harin czym mnie zdziwił jeszcze bardziej. Tak samo z resztą jak chyba każdego tutaj. Spojrzałam na Harin, która aż dostała odwagi by podnieść głowę i spojrzeć w naszą stronę. Jednak opuściła ją tak samo szybko jak ją podniosła.
- A-ale ona nie była nałożnicą Seungheol'a - odpowiedział król
- I jest moją służącą - odezwał się z lekka zirytowany książę Hansol z naciskiem na słowo 'moją'.
- Miał dziesięć, tam stoi dziewięć - odpowiedział książę Jihoon wskazując na miejsce, które ja dotychczas zajmowałam. Czyli wśród nałożnic...
- W takim razie nie mam zastrzeżeń - odpowiedział król na co spojrzałam w stronę księcia Mingyu... Wręcz widziałam w jego oczach jak łamie mu się serce. Niepewnie westchnęłam spuszczając głowę nie wiedząc co myśleć...
Miałam bardzo mieszane uczucia. Zwłaszcza, że albo mi się tylko to wydawało, albo książę Jihoon mówił to wszystko takim samym tonem jak kiedyś. Jakby się nie zmienił. Chociaż może to kwestia tego co się działo wcześniej. Pokazał, że ma uczucia, w które nikt nie wierzył, ale udowodnił, że się nie złamał i wciąż nadaję się na władcę. I mimo to wciąż mu ufam... czy to dlatego, że zobaczyłam w nim swoje podobieństwo? Sięgnęłam tylko dłonią do mojego brzucha zaczynając delikatnie gładzić go kciukiem. Spuściłam głowę patrząc na moją dłoń na tle błękitnej szaty. Nie wiem czy miałam ochotę słuchać tego wszystkiego. Miałam piekielnie mieszane uczucia co do tego. Nawet nie jestem pewna czy spodoba się to Harin, mimo że chciała się do niego zbliżyć. Zapanowało lekkie zamieszanie na sali poprzez szepty między ministrami.
- Wszystko dobrze, pani Jung? - usłyszałam głos królowej na co podniosłam na nią wzrok. Zauważyłam, że teraz wszystkie pary oczu były skierowane na mnie
- T-tak - odpowiedziałam zaskoczona nagłym zainteresowaniem. Lekko się uśmiechnęłam kiwając głową w stronę tronu. Wymieniłam się spojrzeniami z księciem Wonwoo, którego zaniepokojone spojrzenie zmieniło się na lekki uśmiech. Chwilę nawiązywaliśmy kontakt wzrokowy, którego nie przerwały nam dalsze przemówienia króla.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top