|51|

Obudziłam się w swojej komnacie. Mrugałam próbując wyostrzyć swój wzrok. Gdy mi się to udało zobaczyłam zmartwioną minę Soonyoung'a i o dziwo księcia Wonwoo. Ostatnie co pamiętam to rozmowa z księciem Jihoon'em. Patrzyłam na nich zastanawiając się co się stało i dlaczego nie pamiętam, że wracałam do komnaty.

- Co się stało? - wymamrotałam na co ci wymienili się spojrzeniami. 

- Zemdlałaś - odpowiedział książę Wonwoo, który usiadł na mim łóżku

- Dlaczego? - zaniepokoiłam się - czy to-..

- Nie przez ciążę - przerwał mi książę - Hasoo... - westchnął drżącym głosem. Złapał mnie za dłoń co mnie zaniepokoiło - właśnie skończył się pogrzeb Seungcheol'a - powiedział prawie szeptem powstrzymując płacz. Mimo to zobaczyłam łzy na jego policzkach. 

- Nie.. Nie żartuj, panie - zaśmiałam się chcąc odsunąć od siebie myśl, że to może być prawda. Jednak on patrzył na mnie śmiertelnie poważnie podczas gdy ja podniosłam się do siadu. Wtedy przypomniały mi się trzęsące się dłonie medyka... Jak tylko ten obraz wrócił mi przed oczy wybuchłam płaczem wtulając się w księcia Wonwoo. Usłyszałam jak sam zaczął łgać gdy objął mnie ramieniem. - G-gdzie jest jego stos? - wydukałam odsuwając się by spojrzeć na księcia

- Pójdziemy jak zjesz - odpowiedział wycierając łzy. Nie miałam apetytu ani trochę. Byłam rozdarta... miałam ochotę płakać, ale tak samo bardzo chciałam iść na stos księcia Seungcheol'a.

Udało mi się namówić księcia Wonwoo bym mogła iść od razu. Gdy doszliśmy do pola stosów kamieni nie mogłam powstrzymać łez. Sam widok stosów białych kamieni chwytał za serce i powodował, że radość malała. Dlatego nigdy tu nie przychodziłam. I też dlatego, że nie miałam do kogo... Wolnym krokiem podeszliśmy do jednego z większych stosów. Książę przystanął co spowodowało, że zdałam sobie sprawę, że to stos księcia Seungcheol'a. Wtedy wybuchłam cichym płaczem. Książę Wonwoo objął mnie ramieniem próbując uspokoić. Odsunęłam się pociągając nosem tylko po to by sięgnąć po kolejny kamień by dodać go do stosu. Kucając nie miałam siły wstać przez co klęknęłam na ziemi dalej płacząc. Książę Wonwoo uklęknął obok nic nie mówiąc. Spuściłam głowę czując pustkę w środku. Nie zważałam na to jak lodowata jest ziemia. Dłonie lekko mi się trzęsły, ale chwycił je książę Wonwoo przez co zaczęłam się powoli uspokajać. 

- Wiesz, że nie możemy być tu długo - przerwał ciszę księże szeptając by nie zaburzyć atmosfery. Pokiwałam tylko spuszczoną głową zdając sobie z tego sprawę. Faktycznie było zimno, a teraz muszę dbać o siebie bardziej. Pociągnęłam nosem ponownie wstając myśląc o tym, że pod sercem znajduje się osoba, która jest da mnie tak samo ważna jak książę Seungcheol. Która teraz musi być zdrowa i żyć jak najlepiej. Musze o siebie dbać by dbać o dziecko, które wciąż noszę. Gdy tylko przy pomocy księcia wstałam ten od razu mnie przytulił. Po chwili skierowaliśmy się do pałacu. 

Książę odprowadził mnie do mojej komnaty jednak przed wejściem zatrzymała nas moja służąca.

- Królowa kazała przekazać, że jutro w południe odbędzie się zebranie, pani - powiedziała kiwając głową po czym odwróciła się by ukłonić się księciu. 

- Dobrze - powiedziałam po czym posłałam słaby uśmiech księciu Wonwoo. Odwzajemnił go i gdy moja służąca otworzyła mi drzwi książę odszedł. 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top