♎Rozdział 3♎

Gdy Lara uniosła powieki, świat wydał jej się tak jasny, że zaraz z powrotem je opuściła.

Po chwili otworzyła oczy, usiłując przyzwyczaić je do światła i rozejrzała się wokół. Las, walające się cegły, dym... Przypomniała sobie wszystko.

Ostrożnie poruszyła palcami u rąk i stóp. Całe jej ciało pulsowało bólem, ale nie czuła, żeby złamała sobie cokolwiek. Jęknęła i wstała, chwiejąc się na nogach.

Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Od upadku z takiej wysokości już dawno powinna zginąć i połamać sobie wszystkie kości. To, co wyzwoliło się w niej podczas procesu, również nie było normalne. Jeszcze nigdy nie doświadczyła czegoś podobnego. Nie dość, że prawie spaliła Fortecę, to na dodatek jakimś cudem udało jej się zburzyć jej część.

Spojrzała na ruiny Fortecy Strażników i w mig podjęła decyzję. Musiała uciec i to jak najdalej stąd. Niezbyt dobrze znała te okolice, więc po prostu ruszyła, nie oglądając się za siebie.

Zasady Strażników Światła były surowe. Gdyby Lara mogła wybierać, nigdy nie chciałaby być jedną z nich. Niestety, jeżeli urodziłeś się Strażnikiem, pozostawałeś nim aż do śmierci.

Strażnicy zostali stworzeni przez Boga po zgrzeszeniu człowieka. Wówczas na Ziemię przybyły demony, piekielne istoty, które namawiały zwykłych ludzi, śmiertelników, do czynienia złego. Z czasem nauczyły się przybierać materialną postać, przez co wtapiały się w tłum i sprawiały, że trudniej było je odnaleźć. Do tego służyły specjalne amulety, nazywane Vittenami. Vittenami pomagały lokalizować demony dzięki zawartej w środku energii. Wyglądały jak zwykłe kamienie, oprócz tego, że miały kolor srebrny.

Do osiemnastego roku życia Strażnicy uczyli się walczyć w Ośrodkach Treningowych Strażników, potocznie nazywanych OTS – ami. Młodzi trafiali tam w wieku siedmiu lat. Po ukończeniu kształcenia w OTS – ie mogli uczestniczyć w oficjalnych zebraniach dorosłych Strażników i ubiegać o członkostwo w Radzie Strażniczej, odpowiedzialnej za podejmowanie wszystkich ważniejszych decyzji. Oczywiście dołączyć do niej można było dopiero po zaliczeniu szeregu specjalnych testów. Dwunastu najbardziej doświadczonych i najmądrzejszych członków brało udział w procesach i to ich decyzja była tą ostateczną.

O kolejnej z ras, wampirach, przez lata krążyło wiele plotek. Tak naprawdę powstały dzięki magii. Jakiś szaleniec wykonujący eksperymenty na ludziach pomieszał zaklęcia i stworzył groźną istotę, wiecznie głodną krwi. Z początku wampiry stanowiły niebezpieczeństwo dla społeczeństwa, gdyż mordowały zwykłych ludzi, ale z czasem nauczyły się powstrzymywać krwawe żądze. Od śmiertelników odróżniały je nienaturalna bladość, kły i czerwone, nabrzmiałe usta. Nie przepadały za Strażnikami, ale nie lubiły również demonów.

Jedynym gatunkiem, którego nienawidziły wampiry, były wilkołaki, zresztą z wzajemnością. Pojawiły się one na Ziemi bardzo dawno temu. Legendy głosiły, że pewnego dnia jakiegoś człowieka ugryzła bestia i przemieniła go w istotę wyjącą do księżyca w każdą pełnię, ale nikt nie znał prawdy. One również wolały zachować neutralność, choć od lat toczyły zażarty bój z wampirami, pogardliwie nazywanymi przez nich krwiopijcami. Podczas pełni całkowicie traciły świadomość i nie były w stanie panować nad swoimi instynktami drapieżników.

Następna z ras, syreny, jako jedyna zawarła sojusz ze Strażnikami. Od śmiertelników różniły się jedynie tym, że w wodzie wyrastał im rybi ogon. Działo się to jednak dopiero, gdy ciecz obmyła więcej niż dwie trzecie powierzchni ich ciała. Lara zawsze zastanawiała się, jak brały prysznic.

Śmiertelnicy nie mieli pojęcia o żadnym z tych nadnaturalnych gatunków. Zadaniem Strażników było pilnowanie, by nie dowiedzieli się o tym, jak jest naprawdę. Spowodowałoby to jedynie niepotrzebny zamęt i histerię. Oczywiście zdarzały się przypadki, że jakiś demon zabił czy opętał śmiertelnika, ale zazwyczaj Strażnicy mieli wszystko pod kontrolą. Oni byli bowiem zbyt silni, by wpuścić do środka demona. Śmiertelnicy często robili to nieświadomie.

Lara jeszcze nigdy nie spotkała żadnej z innych ras, nie licząc demonów, na które nieraz polowała razem z innymi młodymi Strażnikami. Cała wiedza, którą posiadała na ich temat, pochodziła z książek i opowieści. Z OTS – u pozwalano jej wychodzić tylko na polowanie i to za zgodą trenerów, którzy twierdzili, że walkę z demonami powinno zostawiać się tym starszym i doświadczonym.

Po kilku godzinach marszu, Lara poczuła, że już dłużej nie wytrzyma bez wody. Przed nią rozpościerało się niewielkie miasteczko. Odgarnęła włosy na plecy i weszła w alejkę, która, według planu miasta postawionego przy jej wylocie, prowadziła do parku. Nie miała pomysłu co ze sobą zrobić, więc postanowiła rozejrzeć się po okolicy. A nuż ktoś zostawił gdzieś jakąś butelkę wody...?

Była wdzięczna temu czemuś, co ją uleczyło. Gdyby nie ono, dawno umarłaby z wykrwawienia i przemęczenia. Już na rozprawie ledwo trzymała się na nogach.

Park, w którym rosły wyłącznie drzewa liściaste, sprawiał dość obskurne wrażenie. Ścieżki były wąskie, niewydeptane, jakby nikt tu nie przychodził. Ławek dziewczyna nie widziała wcale. Świetnie, pomyślała z rezygnacją. Wygląda na to, że umrę z pragnienia. Co za beznadziejna śmierć. Już wolałabym zginąć skacząc z okna i łamiąc kręgosłup.

Wtem usłyszała za sobą jakiś szelest. Obróciła się błyskawicznie i zamarła w bezruchu, uważnie przeczesując teren wzrokiem. Odgłosy ucichły.

Gdy Lara zaczęła myśleć, że może jest przewrażliwiona i natknęła się na jakieś zwierzę, zza zarośli wyłoniła się kobieta. Ona sama mierzyła prawie sześć stóp, ale przybyszka była od niej jeszcze wyższa. Miała bladą jak papier cerę, długie, czarne włosy, nie falowane jak u Lary, tylko idealnie proste.

– Co tu robisz? – wycedziła, spoglądając na Strażniczkę.

– Jesteś wampirzycą – domyśliła się.

– Owszem, Strażniczko Światła. Nasze rasy zawarły umowę, że nie będziemy wchodzić sobie w drogę, a ty wkroczyłaś na nasze terytorium.

Lara nerwowo podrapała się po szyi. Czułaby się pewniej, gdyby miała przy sobie chociaż scyzoryk.

– A mi się wydawało, że to tylko park. Co robicie ze śmiertelnikami, którzy tu wejdą? Pobieracie z nich krew i pijecie ze śmietanką?

Niemal natychmiast pożałowała tego, co powiedziała. Wnet wokół niej znalazło się kilkadziesiąt wampirów. Różniło je wiele rzeczy: wygląd, płeć, ubiór czy wzrost, ale łączyło jedno: wszystkie patrzyły się na nią jak na intruza i groźnie łypały spode łba.

– Śmiesz z nami zadzierać, Strażniczko? – zapytał jeden z nich, średniego wzrostu blondyn. – Myślałem, że macie trochę więcej rozumu, w końcu jakoś tropicie te demony.

– Dlaczego używasz liczby mnogiej? – spytała Lara, krzyżując ręce na piersi. Zdawała sobie sprawę, że powinna być cicho, ale jednocześnie uwielbiała potyczki słowne. Nigdy nie wdała się w żadną z wampirem, dlatego wydawało jej się to jeszcze bardziej kuszące. – Wiesz, nie wszyscy Strażnicy są tacy sami. Ja na przykład mam ładne włosy, z kolei na głowie Seleny Beller znajdują się druty, i to tłuste. Ja mam fajną twarz, a Melanie de Losso przesadza z makijażem, przez co wygląda jak Barbie.

Wampirzyca, którą Lara spostrzegła jako pierwszą, zmrużyła oczy i wykonała kilka kroków w jej stronę.

– Komuś tu nie brakuje pewności siebie – stwierdziła, biorąc się pod boki. – I próżności. Dobrze, może i jesteś ładna, ale co ci to da, jeśli wyzwę cię na pojedynek i przegrasz?

Lara nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu cisnącego jej się na usta.

– A co ci da twoje wyrachowanie i chłodna postawa, jeżeli przyjmę twoje wyzwanie i cię pokonam? – zripostowała.

– Widzę, że skromność również nie należy do twoich zalet – odpowiedziała. – W takim razie wyzywam cię. Ta, która pierwsza powali drugą na ziemię i przytrzyma ją na niej przez dziesięć sekund, wygrywa.

Lara zacmokała z aprobatą.

– Co wygrywa?

Wampirzyca zamyśliła się.

– Jeśli – o przepraszam, kiedy wygram ja, oddasz nam swoją krew. I, czysto teoretycznie, jeżeli wygrałabyś ty, puścimy cię wolno.

Dziewczyna uścisnęła wyciągniętą dłoń.

– Umowa stoi. Na noże czy...

– Na pięści – rzekła wampirzyca, lubieżnie oblizując spierzchnięte wargi. – Jak się nazywasz?

– Maya Stanshare – skłamała Lara.

– Jestem Ava Patelle. Sean będzie odliczał. – Wskazała na wampira, który opierał się o drzewo, z niezmąconym spokojem obserwując zaistniałą sytuację. – Chodźmy na polanę. Tam będzie dużo miejsca.

Lara ruszyła za Avą i resztą stada, jak nazywała ich w myślach. Czuła adrenalinę krążącą w żyłach, ale nie denerwowała się. Jedną z niewielu rzeczy, których mogła być pewna, były jej umiejętności walki. Nie wiedziała co prawda jak walczy jej przeciwniczka, lecz zakładała, że da sobie radę. Podobno wampiry i wilkołaki cechowały się nadludzką siłą, więc musiała postawić na uniki i ciosy od tyłu. Jej umysł pracował na najwyższych obrotach. Poza tym, te wszystkie opowieści o nieziemskich ciosach wydawały jej się przesadzone. Po sposobie chodzenia Avy wnioskowała, że w walce ta porusza się pewnie i płynnie. Gdyby tak jeszcze udało jej się rozproszyć jej koncentrację...

– Hej, Ava! – rzuciła niespodziewanie, przerywając ciszę. – Wiesz, czego najbardziej pragnie wampir latem?

Ava zacisnęła usta w wąską kreskę i spojrzała na Larę wyczekująco.

– Zimnej krwi!

Wampirzyca obnażyła zęby.

– A wiesz, czego pragnie wampir szczególnie ciepłym, słonecznym latem? Zimnej krwi Strażnika.

Lara niedbale machnęła dłonią.

– Ciepłe i słoneczne lato w Anglii? Doprawdy, świetny dowcip. Idąc twoim tokiem rozumowania, wampir nigdy nie pragnie zimnej krwi Strażnika, bo takie lata u nas nie występują, prawda?

Ava przewróciła oczyma.

– Dość. Jesteśmy.

Polana była niewielka i okrągła. Otaczały ją drzewa. Lara stanęła na środku, naprzeciwko Avy.

– Na trzy – oznajmił Sean. – Raz... dwa... trzy!

Ava zaatakowała tak gwałtownie, że Lara ledwo uniknęła jej kopnięcia, uskakując w bok. Wysunęła ostrzegawczo kły i zaszarżowała, lecz tym razem dziewczyna była na to przygotowana. Dowiedziała się na własnej skórze, że pogłoski o niesamowitej sile wampirów były prawdą. Udała, że celuje ręką w jej twarz, a tak naprawdę kopnęła wampirzycę w brzuch tak mocno, że ta na moment straciła oddech. Zamachnęła się, planując uderzyć ją w mostek, lecz ona już zdążyła się pozbierać. Z zaskoczenia rozorała paznokciami skórę na ramieniu Strażniczki aż do krwi.

Lara syknęła i zablokowała cios wyprowadzony przez Avę łokciem. Wykonała obrót i z podwójną siłą zaatakowała ją. Tym razem to jej wrogini była sprytniejsza, bo złapała ją za przedramię i pchnęła na jedno z pobliskich drzew. Dziewczyna odczuła silne pieczenie, które, ku jej zdumieniu, po chwili ustało. Czyżbym miała dziś jakąś dobrą passę do boskiej pomocy, czy co, zdziwiła się.

Nie miała jednak czasu na rozmyślania. Nie chciała stać się pokarmem dla krwiopijców, musiała więc działać. W jej głowie uformował się plan. Sprawnie odbiła uderzenie przeciwniczki i wyprowadziła kopnięcie, nie pozostawiając jej pola do manewru. Uśmiechnęła się pod nosem, gdy ta warknęła z wściekłości. Zaraz jednak poczuła ból w biodrze, wampirzyca bowiem nie pozostawała jej dłużna.

Aby ją pokonać, nie wystarczyło znać technikę samoobrony. Lara dobrze o tym wiedziała, dlatego wypracowała swój własny system walki z ludźmi o zbyt dużej pewności siebie, do których również się zaliczała. Udawała, że przegrywa, by na samym końcu uderzyć ze zdwojoną siłą i powalić wroga. Sama wielokrotnie została w ten sposób pokonana. Nauczyła się, by nie lekceważyć żadnego przeciwnika, nawet tego pozornie słabego i bezbronnego. Nigdy nie było wiadomo, jakie sztuczki miał w zanadrzu.

Ava, korzystając z chwilowego rozproszenia Strażniczki, spoliczkowała ją. Lara uniosła wysoko dłoń, udając, że chce zrobić to samo. Normalnie by tak nie postąpiła, ale wampirzyca jej nie znała, więc nie mogła domyślić się, że dziewczyna coś kręci. Zaatakowała ponownie, szarpiąc ją za długie włosy, których nie miała jak spiąć.

Wampiry oglądały pojedynek z politowaniem. Lara z satysfakcją spostrzegła, że dały się nabrać na jej przedstawienie. Nie sądziła, że będzie aż tak przekonująca, szczególnie, że z trudem powstrzymywała się od prawdziwej walki.

Ava podcięła jej stopy i powaliła ją na ziemię. Przez cienką bluzę, Lara czuła na plecach wilgotny od deszczu grunt.

– Już nie jesteś taka pewna, co? – zadrwiła Ava. – Wydaje mi się, że twoja krew będzie smakować wyśmienicie. Myślałaś, że masz ze mną jakiekolwiek szanse? Ups, to źle myślałaś.

Wampirzyca pochyliła się nad nią i przygwoźdźiła jej nadgarstki, lecz zapomniała o unieruchomieniu dolnych kończyn. Podstawowy błąd, często popełniany po wygranej. Lara zamachnęła się lewą nogą i wbiła kolano w jej plecy. Ava krzyknęła, rozluźniając uścisk, co dało Strażniczce możliwość wyrwania się.

– Łapać ją! – wrzasnął któryś z wampirów.

Lara wstała i puściła się biegiem. Ava, która zrozumiała, jaki błąd popełniła, ruszyła w pogoń, nakazując to samo reszcie stada.

– Pożałujesz tego, przeklęta Strażniczko!

Lara roześmiała się głośno.

– Zlekceważyłaś mnie i oto masz efekty. Adios, amigos!

Tak naprawdę nie miała zielonego pojęcia, co ze sobą zrobić. Zwróciła na siebie uwagę rasy, która na pewno nie puści jej tego płazem. Wampiry nigdy nie szły na kompromis. Były brutalne i nieprzewidywalne. Lara wiedziała, że będą ją ścigać dopóty, dopóki jej nie złapią oraz nie zabiją.

Lawirowała między uliczkami miasteczka, ignorując zdezorientowanych przechodniów i unikając ślepych uliczek. Nie mogła uciekać przez wieczność. Jako Strażniczka urodziła się szybsza, wytrzymalsza i bardziej odporna niż śmiertelnicy, ale i ona powoli zaczynała się męczyć.

Wtem wpadła na kogoś z takim impetem, że upadła na bruk, boleśnie zdzierając skórę na policzku. Był to ciemnowłosy mężczyzna w czarnym uniformie, wyglądający na około dwadzieścia lat. Na widok Lary wybałuszył szare oczy i chwycił się pod boki.

– Lissa?!


Co ta Lara znów wyprawia... Nudno z nią nie będzie, to na pewno :') Jak zwykle zachęcam do zostawienia po sobie gwiazdki lub komentarza, bo to bardzo motywuje. Zaczynają mi się ferie, to i czasu na pisanie będzie trochę więcej^^ Miłego weekendu!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top