Rozdział II

Tourganka zaniosła mnie na statek. Tam czekały na nich klony.
-Startujcie kapitanie- powiedział Jedi kiedy wchodził na statek.
-Dobrze generale- odpowiedział klon. Spojrzał na mnie. -Kto to?-
-Nieważne- odpowiedziała Tourganka. Zakłuli mnie w kajdanki. Obudziłam się 15 minut później w małym pomieszczeniu. Nikogo nie było. Kiedy próbowałam się ruszyć, zauważyłam, że jestem przykłuta do ściany.
-Nie tak pamiętałam Jedi- pomyślałam. Nie miałam co tak stać. Podskoczyłam i położyłam nogi na ścianie. Ręką wyjełam z nogawki małe urządzenie, które otwiera kajdanki. Stanełam znowu na podłodze. Odkułam sobie ręce i stanełam przy drzwiach. Jeden z klonów przyszedł na kontrole. Wszedł do środka. Wtedy mocno go uderzyłam. Padł nieprzytomny na ziemke. Wziełam jego blaster. Przestawiłam na ogłoszenie. Wziełam też komunikator klona.
-TK-4327 zgłoś się- usłyszałam. Założyłam hełm.
-TK-4327 zgłaszam się- mój głos zabrzmiał podobnie.
-Co się stało z twoim głosem?-
-Letkie przeziębienie- powiedziałam i zakaszlałam -wszystko w porządku-
Poszłam dalej. Kiedy przechodziłam obok jednej z kabin, coś usłyszałam. Jednak nie był to normalny głos, który usłyszał by każdy. Coś kazało mi tam zajrzeć. Otworzyłam drzwi. Nikogo tam nie było. Wyglądało to jak jakaś szafa. Wisiał tam długi brązowy płaszcz i 2 stroje klonów z bronią. Kiedy do niego podeszłam zobaczyłam, że coś wystaje z kieszeni. Sięgnęłam po to. Przyjrzałam się temu. Miecz świetlny. Widziałam coś podobnego podczas walki o Naboo. Schowałam go. Wziełam cały strój klona i ubrałam go. Był mi trochę za duży. Wyszłam poprawiając hełm. Nagle coś wstrząsnęło statkiem. Obok mnie zaczęli przebiegać kloni z broniami w rękach.
-Co się dzieje?- spytałam próbójąc jak najbardziej upodobnić swój głos do męskiego
-Separatyści nas zaatakowali- odpowiedział jeden z klonów -Bierz broń i chodź-
Przez chwilę nie wiedziałam co robić. Nie miałam żadnego doświadczenia w walce. Jednak wziełam broń i poszłam za nimi. Miałam nadzieję, że niezoriętują się, że jest o jednego klona za dużo. Nasz statek został złapany w pole magnetyczne. Kiedy właz się otworzył, zaczęliśmy strzelać. Droidy padały jeden po drugim. Wtedy ze statku wyszedł Anakin i Ahsoka. Zaczęli rozcinać droidy. Anakin rzucił jednemu z klonów coś w rodzaju plecaka.
-Pilnuj tego. To oto im chodzi- powiedział.- wszyscy spotkamy się w hangarze dolnym.- Klon zarzucił to sobie na plecy i strzelał dalej. Radziłam sobie dobrze. Droidy powoli zaczęły się wycofywać. My biegliśmy za nimi. Kiedy roztrzeliliśmy ostatnie droidy, zkapneliśmy się, że jesteśmy w ślepym zaułku. Drzwi były zamknięte. Wtedy z drugiej strony zaczęły wybiegach droidy.
-To pułapka!- krzyknął jeden klon.
-Niech ktoś otworzy te drzwi!- krzyknął inny -KS-6492 obejdź ten zamek!-
Klon podbiegł do zamka. Szybko został postrzelony.
-No to po nas! Tylko KS umiał to otworzyć!-
Oczymś sobie przypomniałam. Sięgnęłam do kieszeni. Wyciągnełam miecz świetlny. Wysunęło się niebieskie ostrze. Wbiłam je w drzwi. Zrobiłam dziurę i wykopałam kawałek drzwi. Przeskoczyłam przez dziurę a klony za mną.
-Skąd masz miecz świetlny?- spytał ten, który wcześniej dostał plecak.
-Długa historia- powiedziałam. Wtedy drogę zastąpiły nam kolejne blaszaki. Dowódca pokazał palcem na klona z plecakiem.
-Połowa z armii na tego, który ma plany!- powiedział tym denerwującym głosem.
-Rozkaz rozkaz- odpowiedziały.
-Osłaniać KC-7335 przed blaszkami.- krzyknął sierżant - A ty KC uciekaj do punktu zbiornego!-
Zaczęła się wielka walka. Klony padały jak muchy.
-Za dużo ich tutaj!- krzyknął KC. W tej chwili został postrzelony. Podbiegłam do niego.
-Możesz wstać?- spytałam.
-Weź to i zanieś do generała Skywalkera- powiedział ostatnimi siłami podał mi plecak. Wziełam go. Wiedziałam, że blasterem nie przejść do hangaru. Na pewno nie w jednym kawałku. Wyciągnęłam miecz.
-Skupić cały ogień na Jedi- rozkazał dowódca droidów.
-Nie jestem Jedi- powiedziałam i rzuciłam się w ich kierunku. Rozcinałam ich tak jakbym to robiła całe życie. Po chwili wszystkie puszki leżały już na ziemi. Została tylko ja dwóch klonów, komandor i kapitan.
-Będzie z ciebie żołnierz- powiedział kapitan.
-Dziękuje, kapitanie.-
Pobiegliśmy długimi korytarzami. Po drodze rostrzeliwaliśmy droidy. Jeden z nich postrzelił kapitana w nogę. Przewrócił się. Kiedy to zayważyłam cofnęłam się do niego. Wziełam go pod ramię i zaczęliśmy iść. Odbijałam pociski droidów w ich stronę.
-Został mnie tutaj. Tylko was spowalniam- powiedział kapitan.
-Nie zostawię pana- odpowiedziałam
-Możesz zginąć. Uciekaj-
-Tchórze giną tysiące razy a bohater, tylko raz- powiedziałam. Dotarliśmy do punktu zbiornego.
-Zaraz ma wylądować statek Republiki, żeby nas zgarnąć- powiedział Anakin kiedy zobaczył, że dotarliśmy- Gdzie reszta?-
-Nie żyje- odpowiedział komandor.
-A plecak?-
-Ja mam- odpowiedziałam ściągając plecak.
-Jak się nazywasz? Ciebie chyba na naszym statku nie było- zdziwiła się Ahsoka. Ona to chyba wszystkich klonów zna na pamięć. -Zdejmij hełm.-
Chwilę się zastanawiałam ale zdjełam hełm. Widać było, że komandor, kapitan i Ahsoka bardzo się zdziwili. Jednak po Anakinie nie mogło się tego zobaczyć.
-Wiedziałem od początku- powiedział spokojnie. Teraz to ja spojrzałam zdziwiona -kiedy nasz statek zaatakowali separatyści poszedłem po ciebie do celi. Jak cię nie znalazłem na początku się zdziwiłem. Potem zauważyłem, że jest o jeden strój i broń za mało. Domyśliłem się.-
Kiedy chciałam coś powiedzieć przed nami wylądował statek. Wszyscy do niego poszliśmy. Przy statku przekazałam kapitana droidowi medycznemu. Wtedy coś zaczęło mnie przyciągać w innym kierunku. Kiedy się obejrzałam zobaczyłam jakąś białą kobietę która miała wyciągniętą w moją stronę rękę. Za nią stały droidy bojowe które zaczęły ostrzeliwać statek. Kobieta przyciągnęła mnie do siebie i chwyciła mocno za ramię. Klony to zobaczyły i zaczęły strzelać do droidów. Po chwili właz się zamknął i statek odleciał. Po chwili wskoczył w nadświetlną.
-Zabierzcie te smarkule do celi. Potem ją sobie przesłuchamy- powiedziała kobieta popychając mnie w stronę droidów.
-Rozkaz Rozkaz- odpowiedziały

Na statku Republiki

Klony pobiegły w stronę mostka. Tam Anakin rozmawiał przez hologram z Obi-Wanem.
-Generale Skywalker- powiedziały klony.
-Co się stało?-
-Separatyści zaatakowali statek przed wylotem-
-Jakieś straty?-
-Nic prócz... dziewczyny-
-Co?! Zabrali ją?!-
-Anakinie, o co chodzi?- spytał zdezorientowany Obi-Wan.
-Kiedy w R2 utknęły pliki, wzieliśmy go do mechanika- zaczął wytłumaczać Anakin -naprawiał go dziewczyna, która w celu sprawdzenia czy pliki nie są uszkodzone, odpaliła je. Widziała wszystkie dane Republiki. Od szczegółowej budowy statku przez planety sojusznicze do taktyk ataków-
-I właśnie tą dziewczynę zabrali?-
-Tak-
-Anakinie trzeba po nią szybko wracać zanim coś wyda.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top