Rozdział 2: "Piekielna walka"
Oto i następny rozdział związany Violet, ciekawa jestem czy ten rozdział was zainteresuje, a uwierzcie mi że to co tam znajdziecie, może bardzo was zaskoczyć, zainteresowanych zapraszam do lektury ;)
------------------------------------------------
Dziewczyna czując jak jej oprawca wbija swoją broń prosto w oko, czuła przeszywający ból, a zimna stal coraz to głębiej wbijała się w jej głowę, dziewczyna powoli zaczynała tracić świadomość, jednym okiem widziała jak obraz jej się zamazuje i oddala, aż w końcu ogarnął ją mrok, lecz nie wiedzieć czemu, dziewczyna usłyszała jakieś niewyraźne szepty, gdy się obudziła zobaczyła że wokół niej było kompletnie ciemno, spojrzała na swoje ciało, było ono takie jakie pamiętała ale nie wiedziała czemu jest ona taka przeźroczysta.
- "Wielkie nieba, gdzie ja się znalazłam?! Czuję się martwa ale, czy tak właśnie kończą dusze zmarłych? Zostają tu uwięzione czy raczej próbują znaleźć to "sławne" jasne światło?" - rozmyślała dziewczyna, rozglądając się po mrocznej czeluści i próbując nasłuchiwać tych dziwnych, niezrozumiałych dla niej dźwięków, niespodziewanie szepty ucichły i nagle poczuła że ostro zaczyna spadać w dół, prosto w centrum jakiegoś czerwonego punktu.
- "Ja nie chcę znowu umierać! JA CHCĘ ŻYĆ!!!!" - krzyknęła w myślach dziewczyna spadając i znów czuła że jej świadomość zaczyna odpływać i zemdlała. Jakiś czas później, dziewczyna zaczęła odzyskiwać przytomność i usłyszała bicie swojego serca, a swoim ciałem czuła że leży na czymś zimnym i wilgotnym.
- "Moje serce, słyszę je... czyżbym wróciła do żywych?! Na czym ja leżę? Czyżby na... trawie?" - zaczęła się zastanawiać i powoli zaczęła otwierać swoje zbolałe od światła oczy, pierwsze co zobaczyła to niebo o krwisto czerwonym kolorze z kilkoma ciemniejszymi chmurami i ogromnym pentagramem w tle.
- "Hejże, co jest?! Od kiedy to niebo jest takie czerwone i o co chodzi z tym pentagramem?" - zastanowiła się dziewczyna, powoli wstając do siadu i zobaczyła że znajduje się w jakimś parku, ale co dziwne wszędzie gdzie okiem sięgnąć były pięknie zadbane aleje, pełne liści drzewa, kwiatowe krzewy i trawnik na którym leżała, wstała nie pewnie i chwiejnym krokiem zeszła z trawnika na alejową ścieżkę, rozglądając się zobaczyła sporych rozmiarów, okrągłą fontannę, podeszła do niej i zobaczyła swoje odbicie w tafli wody, zbladła w szoku widząc swoje nowe oblicze.
- "O na gwiazdy, co się ze mną stało?!" - krzyknęła w myślach, dokładniej oglądając swoje ciało, nie dość że była trupio blada to jeszcze miała na głowie małe rogi, jej niegdyś piękne blond włosy były teraz ciemnożółto-czerwone, jedno jej oko było czarne z białą źrenicą i blizną a drugie było żółto-czerwone, jej ubrania były teraz w ciemniejszych barwach a na plecach miała parę skrzydeł jak u wielkiego nietoperza i biało-żółty ogon. Lecz gdy pierwszy szok miną, spojrzała na swoje ręce, miała na przed ramienicach 2 różne srebrne "bransolety", na prawym miała żółty pentagram a na lewym czerwony, miała też na sobie nie dużą brązową, skurzaną torbę z różnymi kieszonkami i przegródkami, a na szyi miała nie duży wisior ze złotą perłą w środku.
- Nie przypominam sobie żebym miała takie rzeczy... - powiedziała do siebie, przyglądając się nowym dodatkom, po chwili zaczęła się rozglądać wokół nieznanego jej parku - ...gdzie ja się znalazłam? - powiedziała pytająco i w oddali usłyszała dźwięk podobny do klaksonu z auta.
- Czyżby samochód? - powiedziała zastanawiającym głosem, wsłuchując się ponownie w otaczającą ją ciszę i znów usłyszała ten charakterystyczny dźwięk klaksonu.
- Tak, to samochód! Tam gdzie park, tam i miasto... - mówiła dziewczyna z lekką ulgą w głosie - ...może tam czegoś się dowiem, czym jest to dziwne miejsce w którym się znalazłam - powiedziała stanowczo i ruszyła w kierunku ulicznego gwaru, po kilku minutowym spacerze parkową aleją, dziewczyna zaczęła mijać po drodze przedziwne stworzenia, które do złudzenia przypominały jej humanoidalne wilki, jaszczury, diabły i inne tego typu stwory, gdy zbliżała się do parkowej bramy zobaczyła napis na szyldzie "Park Pentagram City".
- "Pentagram City?! Pierwsze słyszę o takim mieście" - pomyślała dziewczyna i nim zdążyła zbliżyć się do bramy, poczuła że na coś nadepnęła, spojrzała na ziemię i zobaczyła że depcze po gazecie, podniosła arkusz papieru i przeczytawszy kilka zdań, odkryła pewne i dość niepokojące fakty.
- "Że co, piekło?! Po śmierci, znalazłam się w... piekle?! Nie rozumiem, przecież od małego mi mówiono że takie miejsca jak niebo czy piekło w ogóle nie istnieją więc, jak to w ogóle jest możliwe?!" - pomyślała dziewczyna, odkrywając ten niepokojący fakt. Sama już nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć, ale skoro już tu trafiła to trzeba było się rozeznać w nowym miejscu, wyrzuciła gazetę do śmieci i wyszła z parku prosto na uliczny chodnik, idąc tak wzdłuż chodnika i mijając potencjalnych mieszkańców, widziała różne kina, teatry, opery/operetki, kluby, bary, puby, sklepy z rożnymi artykułami i kioski z różnymi gazetami.
- "Może nie będzie tu aż tak źle, po za tym to miasto łudząco przypomina mi Nowy Jork, gdzie mieszkałam z mamą przez pierwsze 5 lat mojego życia, nim przeniosłyśmy się do mojego dziadka w Denver, piękne czasy" - pomyślała dziewczyna, przyglądając się ciemno-krwistym budynkom mieszkalnym. Choć dziewczyna nie wiele wiedziała o tym miejscu to mimo wszystko, starała się być nie wzruszona na zaczepki tutejszych łobuzów, nie wiedziała czemu ale jakimś cudem udało się jej nauczyć samemu, jak korzystać ze swoich skrzydeł, nie tylko robiły za tarczę przed łobuzami to jeszcze nauczyła się latać, co prawda na razie latała na niskim "pułapie", ale to zawsze jakiś postęp. Choć zwiedzanie miasta było dość ciekawym doświadczeniem dla dziewczyny, to jednak nawet i w piekle zapadały noce, przez następne 4 dni, młoda kobieta niestety nie miała gdzie się podziać więc, spała gdzie mogła, najbezpieczniejsze miejsca na noce upatrywała dachy tutejszych wieżowców, bo miała przynajmniej pewność że nie zagrozi jej jakieś groźniejsze niebezpieczeństwo. Pewnego ranka, dziewczyna obudziła się dość wcześnie i co dziwne, zauważyła że tak tętniące życiem miasto, nagle stało się ciche i wyludnione więc postanowiła zbadać sprawę, opuściła swoją kryjówkę wylatując z jednej wierzy budynku i bez problemów, wylądowała na pustą i cichą ulicę, idąc wzdłuż niej rozglądała się po oknach domów i mieszkalnych bloków, wszędzie gdzie okiem sięgnęła wszystkie okna były szczelnie pozasłaniane, a niektórzy bezdomni wręcz chowali się w studzienkach kanałowych i kontenerach na śmieci, dziewczyna doszła do końca ulicy i znalazła się na dziedzińcu z wielką wierzą zegarową, gdzie pod tarczą zobaczyła coś w rodzaju sekundnika, który wskazywał 0.0.1.
(Od Aut. Zdjęcie znalezione w internecie)
- Zaraz...o co tu chodzi?! - powiedziała zastanawiającym głosem i nagle usłyszała czyjś szept, spojrzała w kierunku źródła dźwięku i zobaczyła że jeden z ukrywających się bezdomnych, usiłuje jej coś powiedzieć.
- Hej panienko, szybko... musisz się ukryć, bo inaczej oni cię zgładzą jako pierwszą - mówił półgłosem bezdomny, gadopodobny stwór.
- Chwila, o kim ty mówisz... jacy "oni"? - zapytała nie pewnie i w tedy na sekundniku było już widać 0.0.0, a dzwon na wieży zadzwonił tak głośno, że dziewczyna musiała zasłonić sobie uszy aby nie ogłuchnąć, nagle pentagram który był widoczny na krwisto-czerwonym niebie, zaświecił wściekłą, oślepiającą bielą, a z niego zaczęły wylatywać dziwne stworzenia które to przypominały krzyżówki aniołów z demonami, dziewczyna nie wiele myśląc schowała się za jednym z kontenerów na śmieci i zobaczyła, jak tuzin z tych stworów ląduje na dziedzińcu, były to dość wysokie na jakieś góra 3-4m aniołodemony o szaro czarnych barwach, mieli na sobie szarą, łuskowatą skórę, ich twarze były jak ekrany telewizorów na których szybko ich twarze zmieniały się ze smutnych na wesołe, natomiast na głowach mieli duże zawinięte rogi a nad nimi lewitowały srebrno-białe aureole, a ich skrzydła były także 2 kolorowe, czarne z zewnątrz i szare wewnątrz, ich nogi wyglądały jak u "satyra", a w swoich dłoniach trzymały duże włócznie z ostrym pół grotem.
- "Niech mnie licho, kim oni są i czego chcą?!" - zastanowiła się dziewczyna i zobaczyła jak te stwory wdzierają się do domów i wyciągają z nich mieszkańców piekła, a następnie wbijając swoje włócznie, dokonują ich egzekucji.
- "Wielkie nieba" - powiedziała dziewczyna, patrząc z przerażeniem na ten krwawy proceder tych istot, sama nie mogła uwierzyć w to co się dzieje, może i dziewczyna była tu od niedawna ale wiedziała jedno, nikt nie zasługiwał na taki okrutny los, nawet potępieńcy. Z szokowanego transu wyrwał ją lament pewnej demonicy i płacz małego dziecka na jej rękach.
- O nie, tak być nie będzie! DOSYĆ TEGO! ZOSTAWCIE JĄ!!!! - krzyknęła dziewczyna i wylatując ze swojej kryjówki, pomknęła w kierunku tych istot i z impetem uderzyła z obu pięści w jednego z nich, prosto w jego wielokształtną twarz. Stwór zachwiał się i przewrócił na pozostałych, dziewczyna wylądowała na ziemi, usiłując osłonić matkę i jej maleństwo.
- Niech pani szybko ucieka z dzieckiem do domu, już! - powiedziała mocno opanowanym głosem dziewczyna, demonica tylko kiwnęła głową na wznak że zrozumiała i uciekła z maleństwem w rękach do budynku z którego ją wcześniej wyciągnęli. Stwory natomiast widząc co ich zaatakowało, szybko się podniosły i rozpoczęły szarżę w kierunku dziewczyny.
- Skoro tak chcecie załatwiać sprawę to proszę bardzo, może i zginę w ogniu walki, ale wy nigdy nie wygracie! - powiedziała ze stłumionym gniewem w głosie dziewczyna i wzbijając się w powietrze, pomknęła w kierunku napastników, ukryci mieszkańcy piekła lekko odsłonili swoje zasłony i kotary w oknach i zobaczyli na własne oczy jak młoda dziewczyna w pojedynkę walczy z tuzinem eksterminatorów, kilku z nich zaczęło nagrywać na swoje telefony tę dość nie typową dla nich walkę, a dziewczyna na polu bitwy zdążyła już załatwić co najmniej połowę z tych cudaków, choć szybko i zwinnie unikała ich ciosów i grotów włóczni to jednak te stwory zdążyły zadać jej drapiące ciosy, dziewczyna czuła jak zadrapania z ich pazurów, zaczynały jej doskwierać, wylądowała na ziemi tuż obok jednego z tych martwych i zakrwawionych istot, widziała że tamci też zaczynali tracić siły w tym boju, choć dziewczyna czuła narastające zmęczenie to nie poddawała się i biorąc w rękę złamaną część włóczni z grotem od martwego stwora, przyjęła obronną pozę a pozostała 6 znów rozpoczęła szarżę w jej kierunku.
- Nie ważne ilu was będzie, ja i tak się nie poddam cudaki! Wypędzę was stąd! - krzyknęła i znów wdała się w wir walki, dziewczyna zadawała cios za ciosem, ranę za raną aż w końcu jeden się ostał, chciał odlecieć ale nie było mu to dane.
- O nie, nigdzie mi nie odlecisz ty ćwoku! - krzyknęła dziewczyna i lecąc tuż za stworem, dorwała go wbijając mu włócznię prosto w plecy, stwór jedynie ryknął i runął martwy na ziemię, a dziewczyna wyjęła z niego swoją zakrwawioną broń, nagle usłyszała że lecą kolejne takie stwory, jeden z mieszkańców piekła nie wytrzymał i otworzył okno swojego mieszkania.
- Dziewczyno, musisz szybko stąd uciekać! Nie dasz rady całej batalii eksterminatorów, zrobią z ciebie poduszkę do szpilek! - wykrzyczał pół demon - pół wilk w jej kierunku, usiłując ją ostrzec. Ale kiedy zobaczył że kolejne stwory są coraz bliżej, czym prędzej zamknął okno.
- Nie, nie mogę... nie będę uciekać, nie mogę zdzierżyć tego, że te stwory przylatują tu i bezkarnie odbierają komuś życie, nikt nie zasługuje na taki los, nikt nie zasługuje na taką śmierć, każdy zasługuje na to, aby żyć! - powiedziała dziewczyna i nagle jej bransolety i wisior zaświeciły tak jasnym, oślepiającym światłem że zmieniło się to w biało - srebrny płomień, ukryci mieszkańcy piekła widzieli jak dziewczyna była wręcz skąpana w tej energii, a anioło-demony były już na tyle blisko że mogły już rozpocząć atak, a dziewczyna ryknęła na całe gardło i światło pochłonęło prawie wszystkich napastników, lecz większość stworów co jeszcze nie doleciała a zobaczyła co zaszło, czym prędzej zaczęli lecieć w popłochu w kierunku nieba i pentagramu który na nim był. I kiedy ostatnie stwory odleciały, pentagram na piekielnym niebie znów był w swoich barwach, a gdy światło rozpłynęło się i zgasło to na dziedzińcu, budynkach i jak na nie których ulicach, można było zobaczyć gdzie leżały martwe ciała ekserminatorów, a dziewczyna czując że zaraz utraci resztkę sił, podparła się włócznią którą jeszcze miała w rękach aby nie zemdleć, rozejrzała się po niedoszłym polu bitwy i zobaczyła jak mieszkańcy piekła wychodzą z domów i nie mogli uwierzyć własnym oczom, że jeden demon pokonał niemal pół batalionu eksterminatorów i to w pojedynkę, dziewczyna nie chcąc czekać na reakcję innych, odwróciła się w przeciwnym kierunku i powoli zaczęła iść chwiejnym krokiem wzdłuż ulicy miasta i opierała się co krok o swoją domniemaną włócznię, lecz po drodze zobaczyła leżącą na ulicy aureolę tych stworów, podniosła ją i zabrała ze sobą, jako pamiątkę i trofeum z dzisiejszego dnia.
- "Nie żałuję swojej decyzji względem tej walki, może i jestem w piekle ale to teraz jest mój dom, a ja... zamierzam go bronić, choćbym miała przy tym zapłacić najwyższą cenę" - pomyślała dziewczyna idąc w dobrze znanym jej celu, po 2 godz. chwiejnego marszu, doszła do bramy dobrze znanego jej parku.
- Jedyne takie ciche i spokojne miejsce - powiedziała osłabionym i zmęczonym głosem, przechodząc przez parkową bramę, lecz dziewczyna nie wiedziała że jest przez kogoś śledzona. Idąc zmęczonym krokiem, dziewczyna znalazła plac z fontanną gdzie to po raz pierwszy znalazła się w piekle, zobaczyła wolną ławkę przy różanym krzewie i opadając ze zmęczenia, usiadła na niej i na moment zamknęła oczy, chcąc wsłuchać się w szum wody i poczuć ten kojący zapach róż z krzewów przy ławce.
- Hehe, ten kto powiedział że w piekle nie ma skrawka raju, musiał być nie złym deklem bez rozumu - powiedziała osłabionym głosem dziewczyna próbując się lekko zaśmiać, ale nawet taki lekki śmiech powodował u niej duży ból z ran, zadanych przez tych ekasterminatorów. Siedząc tak na ławce, dziewczyna powoli zaczynała tracić świadomość z powodu braku sił, lecz niespodziewanie w tle oprócz szumiącej wody z fontanny, zaczęła słyszeć szumy i zakłócenia, zupełnie jak z jakiejś stacji radiowej, dziewczyna próbowała spojrzeć skąd brały się te dziwne radiowe zakłócenia, ale była tak wyczerpana że jedynie co ujrzała to rozmazującą się czerwoną postać, a potem ciemność.
C.D.N.
-------------------------------------
I jak wam się podoba ten rozdział? Może tego nie wiecie, ale lubię sprawiać niespodzianki swoim czytelnikom, a jak mówię że będzie coś mocnego lub ostrego to ja nie rzucam słów na wiatr, staram się jak mogę aby zaspokoić wasze oczekiwania, może jeśli nawet to moje opowiadanie nie będzie tak popularne jak inne moje prace, ale przynajmniej dam upust temu, co siedzi w mojej głowie aby mieć miejsce na nowe pomysły na inne moje opowieści, do zobaczenia znowu w kolejnym rozdziale ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top