||9||
Wtorkowego dnia siedziały całkowicie znudzone i zmęczone na ławkach przed szkołą. Miały aktualnie długą przerwę, dlatego postanowiły ją spędzić jakoś inaczej, niż zazwyczaj. Stwierdziły, że trochę świeżego powietrza im nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie, może się nawet w jakimś stopniu odprężą.
Aktualnie leciał drugi tydzień szkoły, a one już były zmęczone. Codzienne wstawanie rano i męczenie się na lekcjach, na których trwała wieczna walka z samym sobą, aby nie uciąć sobie czasami krótkiej drzemki - to wszystko było strasznie przytłaczające. Nie miały czasu dla siebie. Nie mogły oddać się swoim hobby, bo wspaniałomyślni nauczyciele zadbali o to, aby ich uczniowie w domach się nie nudzili i zadali prac domowych na następny dzień tyle, ile najwięcej dostawało się w ciągu miesiąca w klasach jeden-trzy podstawówki.
Zmieniły pozycję i usiadły tyłem do słońca, a przodem do wejścia od budynku, niestety. Siedziały i po prostu patrzyły, jak te wszystkie osoby zmierzają nie wiadomo dokąd.
— Wkurza mnie ten cały Jeongguk. — odezwała się nagle JaeRim.
— A mnie Taehyung. — oburzyła się TaeMi.
— Przecież on nic nie zrobił. Jest właśnie, o dziwo, w porządku. — zdziwiła się Hae.
— Wiem, ale chciałabym, żeby do mnie zagadał, czy coś. — zamyśliła się.
— A czy ty nie byłaś, przypadkiem, zachwycona Lucasem przez ostatnie dni? — zapytała zdezorientowana najmłodsza.
— Tak, dalej jestem nim zachwycona. Piszemy ze sobą codziennie. Na tej imprezie wymieniliśmy się naszymi nazwami na Kakaotalk. — opowiedziała, uśmiechając się dyskretnie pod nosem.
— Spodobał ci się, co? — HaeMin szturchnęła starszą delikatnie w ramię.
— No może trochę... — wyznała niechętnie, tworząc butem półkola w rozsypanym piasku.
— Kto ci się spodobał? — zapytał Hoseok, zachodząc dziewczyny od tyłu. Pech chciał, że TaeMi siedziała na samym brzegu ławki i tak się przestraszyła, że aż upadła na ziemię.
— Dzięki. — powiedziała po cichu, z uśmiechem, gdy stojący obok Taehyung, podał jej swoją dużą dłoń i pomógł wstać. Otrzepała się z piasku i stanęła naprzeciwko chłopaków wraz ze swoimi przyjaciółkami, które zdecydowały się wstać.
— Jeszcze raz taki cyrk odwalisz, to dostaniesz po pysku. — zagroziła JaeRim, której serce w dalszym ciągu biło przyspieszonym tempem.
— HaeMin, siostrzyczko, przytul się do braciszka. — powiedział podstępnie, rozkładając ramiona.
— Nie mam pieniędzy, Hoseok. — powiedziała wściekła, zaciskając zęby.
— Chłopaki, gdzie wy się szlajacie?! — krzyknęła jedna z trzech dziewczyn, zmierzających w ich stronę.
— Spędzamy przerwę na świeżym powietrzu, tępa szmato. — powiedział Hoseok pod nosem, czym wzbudził w całej reszcie śmiech. No prawie całej. Jeongguk mocno klepnął go w plecy i zmierzył twardym spojrzeniem.
— JooHyun, nie klej się tak. — powiedział Taehyung, wyszarpując się z mocnego uścisku dziewczyny.
— Jesteś moim chłopakiem, co dziwnego jest w tym, że się do ciebie przytulam? — zapytała ze zmarszczonymi brwiami, puszczając TaeMi spojrzenie, które totalnie ją przeraziło. Jej ślepia były okropne.
— Ty mnie dusisz, a nie przytulasz. — powiedział podirytowany, przechodząc w inne miejsce, aby się od niej oddalić, ale ta najwidoczniej nie zrozumiała i poszła za nim.
— Może byście nas z nimi zapoznali? — zapytała dziewczyna Jeongguka mało przyjaznym głosem, mimo że wyraz jej twarzy był niesamowicie miły i niewinny.
— Po co? W sumie sam nie wiem kim są. — powiedział Jeongguk obojętnym tonem.
— Jesteś bezczelny, stary. — powiedział wściekły Hoseok. — To HaeMin, moja siostra, a to jej, jak i moje, dwie przyjaciółki - JaeRim i TaeMi. — oznajmił, wskazując kolejno na dziewczyny.
— Jestem JiEun, dziewczyna Jeongguka, a to moje przyjaciółki - JooHyun, dziewczyna Taehyunga i SuRan, dziewczyna Yoongiego. — powiedziała z przyjaznym uśmiechem na twarzy, co trójka młodszych przyjaciółek odwzajemniła dość niepewnie.
— Dobra, chodźcie, bo zaraz matmę z Namjoonem mamy. — powiedział Seokjin, za którym podążyli wszyscy. JaeRim, razem ze swoimi przyjaciółkami i Hobim, szła z tylu.
— Poważnie? My też. — powiedział Jimin przyjaznym głosem.
— Uwielbiają się przechwalać. — powiedział nagle zirytowany Hoseok.
— Nie lubisz ich, co? — zapytała najmłodsza.
— Nie cierpię, dlatego cieszę się, że przynajmniej jeden jest mądry i chce zerwać. — wywrócił oczami.
— Który? — zapytała TaeMi.
— Taehyung. Nie układa mu się od jakiegoś czasu z JooHyun, nie kocha jej już. Ta laska jest strasznie nachalna. Od razu bym z taką zerwał.
— Ja bym nawet nie zaczęła chodzić. — powiedziała zamyślona, długowłosa brunetka.
//
Aktualnie wszyscy siedzieli na nudnej lekcji matematyki. Nic nie rozumieli i nawet nie stwarzali pozorów, że jest inaczej.
— Kochani, skupcie się. — poprosiła nauczycielka. — To jest trudne, ale wystarczy słuchać i patrzeć jak rozwiązuję te zadania i od razu coś w głowie zostanie.
Nikt sobie jednak z niej nic nie zrobił. Każdy był jakiś nieobecny. A co do nieobecności...
— O proszę, pan Jeon obdarzył nas swoją łaską i postanowił się zjawić. — powiedziała złośliwym tonem blondwłosa matematyczka, gdy chłopak powoli, na spokojnie, wszedł do sali.
JaeRim skupiła teraz na nim swoją uwagę, ponieważ, po pierwsze, był przystojny, ale to wiadomo i po drugie, wyglądał jakoś inaczej niż jeszcze paręnaście minut wcześniej. Jego delikatnie zapadnięte policzki były czerwone, włosy delikatnie potargane, a rozporek od jasnych jeansów nie do końca zapięty.
— Gdzie byłeś? — zapytał „po cichu" Jimin, który dzielił z nim swoją ławkę.
— W kiblu. — rozsiadł się na krześle, odchylając głowę w tył.
— Sam?
— Z JiEun.
— Chciałeś powiedzieć ze szmatą. — odchrząknął czarnowłosy.
— Tylko wyjdziesz z klasy to masz w ryj. Twoja też jest szmatą i jakoś o tym nikt nie mówi. — uniósł się Jeongguk.
— Nie jestem już z nią. — Jimin zacisnął swoją szczękę oraz pięści.
— Bo była zwykłą szmatą, co? — zapytał młodszy, z pewnym uśmiechem na twarzy, który po chwili zniknął, a zamiast niego pojawiła się złość.
Jimin wstał ze swojego miejsca i rzucił się na swojego przyjaciela. Mocno uderzył pięścią w jego nos, z którego zaczęła lecieć, a wręcz się lać, krew. Jeongguk nie pozostał mu dłużny i zaczął okładać go pięściami, nie patrząc gdzie uderza. Czarnowłosy leżał teraz na ziemi z rozwalonym łukiem brwiowym i próbował zdominować w bójce silniejszego.
Nauczycielka szybko podbiegła do bijących się chłopaków i spróbowała ich rozdzielić, jednak to nie przyniosło żadnego skutku. Nie mogła za wiele zrobić, dlatego wyręczyli ją w tym ich przyjaciele.
Obaj chłopcy stali naprzeciwko siebie z pokancerowanymi twarzami.
— Nie była szmatą! Gówno wiesz, bo wiecznie byłeś zajęty JiEun! - krzyknął Jimin, plując krwią pod nogi Jeongguka. Zabrał swój plecak i wyszedł z klasy, pomimo licznych krzyków, że nie może tak po prostu sobie wyjść w środku lekcji i musi na niej zostać. Nic sobie z tego nie robił i słusznie, bo nie wiadomo jak mógłby zareagować brunet.
— Proszę pani, pójdę zobaczyć czy nic mu nie jest! Słabo wyglądał. — krzyknął Taehyung i wybiegł z klasy za pobitym przyjacielem.
— Dobrze, ja pójdę po panią pielęgniarkę. — powiedziała blondynka głośniejszym tonem.
— Popierdoliło cię? — wyszeptał Hoseok, pchając delikatnie młodszego w geście niedowierzania.
— Wyzywał JiEun od szmat. — oburzył się.
— Bo nią jest, Guk. Przejrzyj wreszcie na oczy. — stwierdził Hobi spokojnym głosem, co jeszcze bardziej rozwścieczyło młodszego, który podniósł pięść, tym razem, na niego.
— Nawet nie próbuj! — krzyknęła spanikowana HaeMin.
— Nie. — zaprotestował jej brat. — No dawaj, Gukie. Nie wahaj się. — próbował wyprowadzić go z równowagi. Wiedział, że przyjaciel go nie uderzy. Myślał, że wiedział.
Po chwili silna, żylasta pięść bruneta spotkała się z prawą stroną twarzy starszego. Ten aż zatoczył się do tyłu i wytarł wargę, z której delikatnie zaczęła sączyć się krew.
— Gdybym był taki, jak ty, to na pewno bym ci oddał, ale na szczęście taki nie jestem. — powiedział Hoseok z przekąsem. — Zmieniłeś się, Jeon. — wyznał, kładąc nacisk na nazwisko, po czym podszedł do swojej ławki.
— Zadzwoń po Jaya. Niech on po was przyjedzie albo wróćcie na pieszo. Dacie radę? — uśmiechnął się delikatnie.
— Tak. — odpowiedziała młodsza siostra, tuląc się do niego mocno.
A JaeRim obserwowała Jeongguka, który wpatrywał się teraz w kochające się, szczęśliwe rodzeństwo. W jego czarnych oczach było widać żal i złość, mimo że on miał najmniej powodów, aby być złym.
— To było słabe, stary. Jesteś zwykłym chujem. — stwierdził Yoongi, patrząc na młodszego z politowaniem, po czym ponownie usiadł na swoim miejscu.
Osiemnastolatek nie wytrzymał. Czyżby wyrzuty sumienia zaczęły pojawiać się już teraz? A może była to jedynie złość za zwyzywanie jego dziewczyny? Nikt nie wiedział, jakie uczucia aktualnie kumulowały się w jego wnętrzu.
Również postanowił się ulotnić. Tak było po prostu najłatwiej. Gdy przechodził przez próg drzwi, minął się z nauczycielką.
— Gdzie ty się wybierasz? Siadaj tutaj, trzeba ci jakoś zdezynfekować te rany. — rozkazała zdezorientowana kobieta.
— Sam też potrafię. — odpowiedział obojętnym, cichym głosem i postawił na swoim, wychodząc z budynku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top