||7||

     JaeRim obudziła się w piątek przed zadzwonieniem irytującego budzika. Szybko poderwała się z łóżka i wbiegła do sypialni śpiących rodziców.

— Mamo, tato. — powiedziała trochę głośniejszym tonem, siadając na rogu łóżka. Szturchnęła delikatnie swoją rodzicielkę, która zaczęła się przebudzać.

— Co się stało, kochanie? — zapytała kobieta sennym głosem.

— Dzisiaj wieczorem będzie taka impreza zapoznawcza w domu kolegi z klasy. Mogę iść? Będzie też HaeMin, TaeMi i Hoseok. — starała się być jak najbardziej przekonująca.

— Od której, do której będzie to trwało?

— Od dwudziestej. Spalibyśmy tam albo przyszlibyśmy tutaj, bo ich rodzice by się pewnie trochę wkurzyli. Znasz ich. — zaśmiała się nerwowo szesnastolatka.

— Dobrze, możesz iść. Tylko masz na siebie uważać. Nie bierz tam od nikogo alkoholu, jeżeli już, to poproście Hoseoka, żeby wam coś kupił. Będzie pewność, że nikt nic wam nie dosypie. — pani Park ostrzegła córkę.

— Dziękuję. Kocham cię. — powiedziała szybko podekscytowana, całując swoją mamę w policzek.

Szatynka wybiegła z ciemnego pokoju i weszła do toalety. Tam wykonała swoją poranną rutynę. Odpuściła sobie makijaż, który w zasadzie na co dzień i tak był ledwo widoczny. Wyszła z łazienki w ręczniku i szybko wzięła ze swojego pokoju pierwsze lepsze jeansy i za duży t-shirt. Ponownie wróciła do, chwilę wcześniej, opuszczonego pomieszczenia i tam ubrała się w, przed chwilą wyjęte, ciuchy.

Zbiegła na dół z plecakiem oraz telefonem. W kuchni zjadła na szybko płatki i poleciała jeszcze na górę umyć zęby. Gdy była już gotowa, wyszła z domu i podeszła pod dom HaeMin.

Hoseok majstrował aktualnie coś przy masce samochodu, a HaeMin razem z TaeMi stały nad nim.

— Cześć. — JaeRim przywitała się z uśmiechem.

— O Matko Boska, Jae. — powiedział Hoseok, uważnie jej się przyglądając. — Co ci się stało?

— O co ci chodzi? - zapytała niezrozumiale.

— Te włosy potargane, nie wytapetowałaś się chyba. Jakieś dziwne zmiany czy co? — zapytał zdziwiony.

— Spierdalaj, jestem leniwa. — powiedziała z delikatnym śmiechem. Nie miała zamiaru się obrażać.

Wiedziała, że wyglądała narazie jak gówno. Dopiero na imprezę się porządnie wymaluje, uczesze i ubierze.

Gdy nadszedł już czas na odjazd do szkoły, całą czwórką wsiedli do auta i powoli zaczęli zmierzać do znienawidzonego miejsca.

||

     Przed nimi była jeszcze ostatnia lekcja. Plan lekcji na piątek był o tyle fajny, że kończyli o trzynastej trzydzieści pięć.

     Aktualnie była długa przerwa. Siódemka chłopaków siedziała, o dziwo, na korytarzu. JaeRim oraz jej przyjaciółki postanowiły podejść tylko z jednego z względu.

— Mam pytanie odnośnie tej imprezy. — zaczęła HaeMin. — Mogę przyprowadzić jeszcze jedną osobę?

— Jasne, zapraszaj kogo chcesz. — Taehyung powiedział miłym, niskim głosem.

— Kogo ty chcesz niby zaprosić? — zapytał zdezorientowany Hoseok.

— Jaebeoma — wzruszyła ramionami, uśmiechając się delikatnie. Dziewczyny również zaczęły się dyskretnie uśmiechać, gdy zobaczyły niezadowoloną minę osiemnastolatka.

— Żartujesz w tym momencie? — zapytał oburzony.

     HaeMin miała zamiar już się wydrzeć, jednak JaeRim ją powstrzymała, a TaeMi po cichu jakoś uspokoiła.

— Nie żartuje. To jej chłopak, Hoseok. Wyluzuj. — wtrąciła się Jae.

— On jest o siedem lat starszy! — krzyknął podirytowany.

— Co nie zmienia faktu, że traktuje ją w dobry sposób. Przestań być taki uprzedzony.

— Nie będzie mi gnój psuł imprezy.

— No Hoseok, teraz będzie musiał pilnować, żeby ci dzisiaj typ siostry nie posuwał. — zaśmiał się Yoongi.

— Stul pysk. — rzucił w stronę chłopaka. — Nie zgadzam się, żeby Jay był na tej imprezie.

— Ale ja się zgadzam. — wtrącił się tym razem Taehyung. — Może być ciekawie.

||

     JaeRim umówiła się z dziewczynami i Hoseokiem o godzinie dziewiętnastej trzydzieści pod domem rodzeństwa. Oznaczało to, że miała jeszcze dwie i pół godziny na wyszykowanie się. Jeszcze, a może i tylko, dlatego od razu wzięła się za ogarnianie samej siebie.

     Pierwsze, co zrobiła, to poszła do łazienki. Nie miała w zwyczaju myć się w połowie dnia, ale dzisiaj wszystko miało być inaczej. Zdjęła z siebie ubrania i wskoczyła pod prysznic, aby było szybciej. Dokładnie wyszorowała swoje ciało i umyła włosy. Po półgodzinnej kąpieli stanęła na małym chodniczku. Dokładnie wytarła swoje ciało, po czym włosy zawinęła, standardowo, w turban.

     Nałożyła szlafrok na swoje czerwone, od ciepłej wody, ciało i poszła do swojego pokoju. Usiadła przy toaletce i wyjęła potrzebne jej kosmetyki. Na twarz nałożyła jedynie krem nawilżający. Nie lubiła bawić się w żadne podkłady. Następnie na powieki nałożyła bazę oraz cienie w odcieniach czerni, jednakże nie było to mocne. Na koniec oko podkreśliła czarną kreską. Pomalowała jeszcze rzęsy oraz brwi. Na usta przyjdzie czas potem.

     Przejrzała swój telefon, poodpisywała na różne wiadomości i poszła do łazienki wysuszyć włosy. Wyprostowała je jeszcze, mimo że na co dzień były proste same w sobie, ale chciała, by były bardziej wygładzone. Umyła zęby i ponownie wróciła do swojego pokoju. Otworzyła dużą szafę i usiadła na łóżku. Musiała w głowie wszystko dokładnie sobie dopasować, aby później móc się tylko przebrać.

Ostatecznie postawiła na czarną, koronkową bieliznę do swojej czarnej sukienki. Szybko ubrała stringi oraz biustonosz. Szlafrok rzuciła gdzieś na łóżko i wzięła się za szukanie zakupionej dzień wcześniej sukienki.

W końcu znalazła, ale była nieco wygnieciona, dlatego na szybko ją wyprasowała.

Czas na efekt końcowy.

      Kreację włożyła na siebie i dokładnie przejrzała się w lustrze. Musiała mieć pewność, że wygląda dobrze. Czarna, przylegająca sukienka z długim rękawem, sięgająca do połowy uda, z dużym dekoltem. Zwykła, prosta, a prezentowała się świetnie.

     JaeRim zadowolona ponownie usiadła przy toaletce i najpierw nawilżyła delikatnie swoje usta, po czym nałożyła na nie ciemnoczerwoną, matową szminkę.

    Teraz wzięła się za pakowanie małej, podręcznej torebki. Wzięła to, co najpotrzebniejsze i opadła na łóżko.

— Perfuma. — powiedziała sama do siebie pod nosem i szybko udała się do łazienki, gdzie wyperfumowała się swoimi najlepszymi zapachami.

     Wróciła do pokoju i spojrzała na zegar na ścianie. Wskazywał godzinę dziewiętnastą dziesięć, dlatego Jae złapała za swoją torebkę oraz telefon i zeszła na dół. Na korytarzu zaczęła przebierać w butach. Najbardziej lubiła buty płaskie, wygodne, ale nie pójdzie na imprezę w zajechanych trampkach albo ciężkich traperach. Wyglądałoby to dość dziwnie przy takim stroju i jej drobnej budowie ciała.

     Dojrzała, w głębi dużej szafy, czarne, zamszowe buty na wysokim, grubym obcasie, zapinane na kostce. Zdecydowała się więc na nie. Zrobiła jeszcze rundkę po domu, żeby się przyzwyczaić i nie zabić. Zawiesiła swoją torebkę, do której wpakowała telefon i wyszła z domu, zakluczając jeszcze na szybko drzwi.

    Poszła powoli pod dom swojej przyjaciółki. Na schodkach siedziała już odwalona na bóstwo TaeMi.

— Tylko się nie zabij, Jae. Tylko się nie wypierdol. — mówiła sama do siebie. — Hej. — przywitała się z przyjaciółką.

— Hej. — odpowiedziała starsza, przeciągając „e". — Niby taka grzeczna, a tu proszę, jak się odjebała. — obie się zaśmiały.

— Postanowiłam dzisiaj trochę zaszaleć. Zobaczymy jak to się skończy. — oznajmiła.

— No wreszcie, dziewczyno. — TaeMi uderzyła ją delikatnie w ramię, wyrażając swój podziw, a JaeRim sobie omal nie skręciła kostki.

— Cześć, dziewczyny. — przywitała się HaeMin, przytulając każdą z osobna. — Wyglądamy jak wredne suki. — stwierdziła.

— Bardzo dobrze. — powiedziała TaeMi, będąc dumną z tego. Udzieliło się to również JaeRim.

— Dobra, moje dziewczynki, idziemy. — powiedział Hoseok, wychodząc z domu. — Gdyby nie fakt, że jesteście przyjaciółkami mojej siostry, to bym się dzisiaj koło was zakręcił. Wyglądacie zajebiście. — powiedział z podziwem.

— My wyglądamy zajebiście przez cały rok, Hobi. — upomniała go Jae z żartem.

— Ale dzisiaj przeszłyście same siebie. — mówiąc to, zasiadł w aucie, a dziewczyny chwilę po nim.

— To chyba dobrze, co? — zapytała najmłodsza.

— W zależności dla kogo. Dla mnie gorzej, bo będę musiał was pilnować dwa razy bardziej, żeby nikt was tam nie zgwałcił. — zaśmiał się, mimo że to, o czym mówił, było poważne.

||

     Krótko przed dwudziestą cała czwórka zjawiła się na imprezie. Taehyung ciepło ich przywitał, zapraszając do środka. Ze szczególną uwagą przyglądał się TaeMi, która aktualnie stała do niego tyłem. Jej przyjaciółki natomiast stały do niego przodem, więc wszystko widziały.

— Dobra, dziewczyny, bawcie się dobrze. Hoseok idzie wyrwać jakieś dobre laski. — potarł swoje ręce i oblizał usta, a po chwili zniknął w tłumie ludzi.

— No i to na tyle z jego opieki nad nami. - zaśmiała się HaeMin.

— Przynajmniej mamy wolną rękę. — JaeRim wzruszyła ramionami, a jej przyjaciółki zaniemówiły.

— Nie sądziłam, że kiedykolwiek to od ciebie usłyszę. — wydukała Hae.

— Nie poznaję cię, Jae! — krzyknęła Tae. — O kurwa, widzicie tamtego typa? — wskazała na wysokiego chłopaka o jasnobrązowych włosach i dużych, błyszczących oczach. — Idę do niego, bawcie się dobrze. — przytuliła obie przyjaciółki, po czym po chwili znalazła się już przy szatynie, który wydawał się być naprawdę miły z wyglądu.

— A gdzie jest Jaebeom? — zapytała zdezorientowana Jae.

— Będzie tu niedługo. Hoseok by go nie podwiózł, więc napisałam mu adres, który wyciągnęłam od tego debila, to odpisał mi, że będzie jakoś koło dwudziestej dziesięć. — HaeMin wzruszyła ramionami.

Dziewczyny stały w miejscu i w zasadzie nie wiedziały, co mają począć. Przed ich oczami działy się przeróżne rzeczy. Tutaj jakaś grupka stała i piła alkohol, tam ktoś siedział i nie wiedział co ma ze sobą zrobić, zupełnie tak, jak one. Jeszcze w innym miejscu stał Jeongguk, namiętnie całując jakąś dziewczynę. Na kanapie siedział Yoongi, na którego kolanach była jakaś dziewczyna. Większość wyglądała na totalnie wyluzowaną, a one najzwyczajniej w świecie nie potrafiły.

Po chwili ciszy w domu rozbrzmiał dzwonek. Gospodarz poszedł otworzyć drzwi. W progu drzwi stanął Jaebeom, do którego HaeMin od razu podbiegła.

— Jay! — krzyknęła, przytulając uśmiechniętego chłopaka.

— Kolego, masz tutaj może jakiś wolny pokój? — zapytał prosto z mostu szarowłosego, zbijając sobie z nim piątkę.

— Tak, tam u góry. — odpowiedział, wskazując pomieszczenie i uśmiechając się półgębkiem. Dokładnie wiedział, co się tam wydarzy.

A JaeRim już totalnie została sama. Oparła się o ścianę i zaczęła robić coś na telefonie. W zasadzie to sama nie wiedziała co. Po prostu chciała się czymś zająć, żeby nie wyglądać jak idiotka, że jako jedyna jest sama i się nie bawi.

Przed jej oczami pojawiła się właśnie TaeMi.

— Nazywa się Yukhei, ale mam go nazywać Lucas. Boże, jaki on jest przystojny i taki cholernie męski i pociągający. Dobra, wracam do niego. Puściłam mu ściemę, że idę tylko się jeszcze napić i możemy zaczynać. — powiedziała na jednym wdechu niesamowicie podekscytowana.

— Co? To gdzie on jest? — zapytała zdezorientowana szatynka.

— U góry w pokoju. Wiesz, co będzie się działo. — TaeMi poruszyła znacząco brwiami i wbiegła na górę, mijając idącą po schodach HaeMin, która całowała się z Jaebeomem.

Obie moje przyjaciółki spędzą dzisiaj zajebistą noc, a ja siedzę tu jak taki kołek, pomyślała szesnastolatka. Włożyła swój telefon do torby i uważnie rozejrzała się po pomieszczeniu.

— Zatańczymy? — usłyszała za sobą uwodzicielski głos i aż prawie się przewróciła z przerażenia.

— Matko, Jimin. — powiedziała, łapiąc się teatralnie za serce. — Tak, możemy zatańczyć. — dodała po chwili, gdy już minimalnie ochłonęła.

Weszli pomiędzy tłum ludzi i zaczęli tańczyć. Standardowo początki były grzeczne i normalne. Później oboje zaczęli się rozkręcać. Chłopak podszedł bliżej dziewczyny i co jakiś czas ocierał się swoim kroczem o jej pupę, a ta wyginała się jeszcze bardziej. I tak każdy był zbyt zajęty sobą i nie zwracał na nich uwagi.

Czarnowłosy złapał ją za nadgarstek i wyciągnął z tłumu, przyszpilając do pierwszej lepszej ściany. Dobrał się do jej ust, pieszcząc je namiętnie i zachłannie, ale mimo to cholernie dobrze i dokładnie. Z początku JaeRim nie oddawała pocałunku. Była zbyt zdezorientowana tym, co się właśnie działo, jednak po chwili również zaczęła pieścić jego pełne wargi, tymi swoimi.

Jednak w pocałunku ktoś im przeszkodził. Tym kimś była wlatująca w nich para, a być może zupełnie przypadkowe dla siebie osoby - Jeongguk oraz dziewczyna, z którą się wtedy całował.

— Odbijany. — powiedziała miłym głosem i zaczęła tańczyć z Jiminem, który robił to niesamowicie niechętnie.

Nawet teraz nie tańczyliśmy, tępa debilko, pomyślała szesnastolatka, która stała aktualnie jak słup soli razem z Jeonggukiem. W ciszy. Niezręcznej i denerwującej ciszy, którą nie wiedziała jak i czy w ogóle przerwać.

— Skoro oni, to i my, co? — zaproponował nagle Guk, uśmiechając się podstępnie.

Nie, spierdalaj, pomyślała.

— Tak, w porządku. — odpowiedziała z uśmiechem.

Stanęli obok czarnowłosego i tej ładnej lafiryndy. Jeongguk cały czas obserwował ruchy ciemnowłosej, w ogóle nie skupiając się na JaeRim.

— Chciałeś tańczyć, a stoisz w miejscu. — powiedziała pretensjonalnie. — Co? Zazdrosny? — zaśmiała się cicho, jednak widząc groźne spojrzenie bruneta, od razu przestała.

— To moja dziewczyna, kretynko. — powiedziała chłodnym tonem.

— Szmaciarz. — powiedziała pod nosem, gdy chłopak zniknął gdzieś w tłumie.

— Dobra, JiEun, starczy. — powiedział Jimin, udając zmęczonego. — Idź do Guka, on na pewno ma siłę, żeby z tobą tańczyć.

     Brunetka niechętnie od niego odeszła i również zniknęła gdzieś w tłumie.

— Kontynuujemy? — zapytał Jimin, uśmiechając się zalotnie.

    JaeRim od razu wpiła się w jego usta, zaciskając piąstki na jego czarnej, luźnej koszuli, przez którą było widać nieco mięśni chłopaka.

— Przepraszam w ogóle, że tak długo, ale ta dziwka nie słucha, co się do niej mówi. — czarnowłosy przerwał ich pocałunek.

— W porządku. — zaśmiała się i kontynuowała pieszczotę. — Nie lubisz jej?

— Nie cierpię. Po prostu udaję, że mi nie przeszkadza, bo Jeongguk z nią chodzi.

— Jae! — krzyknęła HaeMin, przerywając ich pocałunek.

— Co? — zapytała nieco zirytowana.

— Zbieramy się. — powiedziała stanowczo.

— Co? — zapytała zdezorientowana.

— Zbieramy się. Byłam z Jayem na górze, to przyszedł Hoseok i go wyjebał. — opowiedziała w skrócie krótkowłosa.

— Jak wyjebał?

— Wkurwił się i wyjebał. Jay wrócił do siebie, a ja nie mam ochoty patrzeć na mordę mojego brata. Proszę, chodźmy stąd. — mówiła zrozpaczona.

— A co z TaeMi?

— Nie będziemy jej przeszkadzać. Jest z tym typem na górze. Było słychać niezłe rzeczy za ścianą. Wróci rano z tym popierdoleńcem. — powiedziała wkurzona to ostatnie zdanie.

— W sensie Hoseokiem? — zapytała Jae, chcąc się upewnić, a gdy starsza przytaknęła, zaczęła kontynuować. — Dobra. — powiedziała niechętnie. — Muszę iść. — uśmiechnęła się delikatnie do Jimina.

— Powtórzymy to kiedyś? — zapytał z nadzieją. — Mam teraz przerwę z moją dziewczyną, więc możemy zaszaleć. — powiedział, unosząc jedną brew w górę.

— Masz dziewczynę? — zapytała wkurzona szesnastolatka.

— W zasadzie to nie, bo zrobiliśmy sobie przerwę. Nie wiadomo czy do siebie wrócimy. — wzruszył ramionami.

— Jimin, ale tak nie można. — powiedziała oburzona.

— Jae! Idziemy! - krzyknęła zniecierpliwiona HaeMin.

JaeRim odwróciła się od chłopaka i wyszła ze starszą z domu Taehyunga.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top