||4||
— Mam dość. — wymruczała zachrypniętym głosem JaeRim, gdy szukała dłonią telefonu, z którego wydobywał się znienawidzony przez nią dźwięk budzika.
Kiedy już odnalazła urządzenie, przejechała palcem w bok, wyłączając tym samym swojego nieprzyjaciela. Stwierdziła, że ma jeszcze trochę czasu, dlatego w dalszym ciągu leżała w łóżku. I to było błędem, ponieważ przysnęła na chwilę, co jej się zazwyczaj nie zdarza, a obudziło ją dopiero trzaśnięcie drzwiami od domu, gdy jej rodzice wychodzili do pracy.
— Kurwa, siódma dwadzieścia? — zapytała samą siebie pod nosem, szybko wstając spod wygodnej i ciepłej pierzyny.
Wyjęła z szafy bieliznę, jasne jeansy oraz białą, krótką, falbankową bluzkę i migiem ruszyła do łazienki, gdzie wykonała swoją poranną rutynę dwa razy szybciej niż zazwyczaj.
Na szybko, na chama wpakowała książki, tym razem do plecaka, i prędko zakładając buty, wybiegła z domu.
Po niecałych dwóch minutach dotarła pod umówione, dzień wcześniej, miejsce, czyli dom HaeMin. To stanie się prawdopodobnie rutyną. Starsza dziewczyna dzisiejszego dnia wyszła przed Hobim, także teraz stały we trzy i czekały na chłopaka.
— No dalej, chłopie. — mruczała pod nosem jego młodsza siostra, co poskutkowało, ponieważ osiemnastolatek właśnie zakluczał drzwi od domu.
— Otwarte. — krzyknął, a dziewczyny weszły do auta.
— Czemu ci twoi koledzy są tacy dziwni? — zapytała HaeMin, ponieważ sprawa z wczorajszej godziny wychowawczej nie dawała jej spokoju.
— To było nic, moja droga. Jeszcze nie raz się na nich przejedziecie.
— A dlaczego my na nich? Może to oni na nas, co? — wtrąciła się TaeMi.
— Możecie próbować, ale wątpię, żeby to przyniosło jakieś pozytywne skutki. Są zawsze wkurwieni, napaleni i gotowi do bójki, także nie wydaje mi się, aby to oni przejechali się na was. — Hoseok lekko się zaśmiał.
— Och, spierdalaj. — TaeMi mówiąc to, udała obrażoną.
||
W przeciwieństwie do dnia wczorajszego, dzisiaj zdążyli na czas bez problemu. W pełni spokojni weszli do szkoły, kierując się pod klasę od matematyki.
— Która godzina? — zapytała Jae.
— Siódma pięćdziesiąt trzy. — odpowiedział Hoseok, spoglądając na swój zegarek.
— Znasz tę babkę od matmy? — zapytała Tae, przerażonym głosem.
— Tak, ale spokojnie - jest w porządku. Będzie uczyła nas też chemii. Fajnie tłumaczy i jest zabawna, także bez strachu. — zaśmiał się z przerażenia wymalowanego na twarzach dziewczyn, gdy Tae wypowiedziała tamto pytanie.
— O, siema, Guk. — uśmiechnął się Hobi, widząc swojego przyjaciela, który, o dziwo, nie przyszedł na ostatnią chwilę. No i w ogóle przyszedł do szkoły - to już było coś.
— Nie wkurwiaj mnie, Jung. — wywarczał, rzucając swój praktycznie pusty plecak.
— Co jest? — dopytywał przyjaciel.
— JiEun znowu się wkurwiła. Już nawet nie będę robił z siebie debila, przepraszając ją.
— Wow, ty i przeprosiny?
— Mówiłem, że masz mnie nie wkurwiać! - krzyknął, a drzwi od kantorka sprzątaczek się otworzyły.
— Jak ty się wyrażasz?! — krzyknęła starsza kobieta. — Jeszcze raz usłyszę takie brzydkie słowa, to do pani dyrektor cię za uszy zaciągnę! — zagroziła, a Jeongguk puścił jej spojrzenie, mrożące krew w żyłach. Nic dziwnego, że staruszka od razu się schowała za drzwiami.
— Ogarnij się, Jeon. — Hobi szczególny nacisk położył na nazwisko chłopaka.
— Po chuj to robisz, co?
— A ty? — odpowiedział pytaniem na pytanie, unosząc jedną brew do góry.
— Dobra, sorry, stary. — powiedział Jeongguk spokojniejszym głosem, zbijając sobie pionę ze starszym od siebie, o zaledwie parę miesięcy, przyjacielem.
Trójka dziewczyn uważnie im się przyglądała z niemałym zaciekawieniem i zaskoczeniem. Cały ten Jeongguk był po prostu pojebem i twierdziły tak wszystkie trzy, mimo że w żaden sposób się nie porozumiewały. To po prostu było widać po ich minach.
Cała reszta klasy przyszła na ostatnią chwilę, krótko przed przybyciem nauczycielki.
— Usiądźcie. — rozkazała blondynka, wyglądając na, średnio, czterdzieści parę lat. — Sprawdzę teraz obecność. Proszę się zgłaszać, gdy wyczytam wasze imię i nazwisko, ponieważ muszę się mniej więcej rozeznać z uczniami waszej klasy, bo większości nie znam. — wytłumaczyła, patrząc się na piątkę, starszych od reszty, chłopaków.
Kobieta kolejno zaczynała wyczytywać osoby.
— Dobra, stan klasy... — zaczęła szeptać pod nosem.
— Proszę pani, mogę do toalety? — krzyknął blondyn na całą klasę.
— Nie ma opcji, panie Min. Od tego była przerwa. — powiedziała stanowczo, zapisując temat dzisiejszej lekcji na tablicy.
— Ale ja muszę. — powiedział cicho, udając, że jego potrzeba jest wielka.
— Jesteś dużym chłopcem, wytrzymasz. Koniec tematu. — skwitowała i zaczęła prowadzić lekcję organizacyjną.
||
— Kto do kurwy wymyślił wf-y? — narzekała Jae, kiedy szła razem z Hae i Tae do szatni, aby przebrać się w strój na znienawidzone zajęcia.
Nie lubiła wf-u. Nie ze względu na to, że nie potrafiła grać, bo radziła sobie naprawdę całkiem nieźle. Tutaj chodziło o czyste lenistwo i to całe przebieranie się, z którym było zamieszanie. Dziękowała Bogu, że wcale nie jest tak źle, bo wf-y miała na ostatnich lekcjach. Zawsze mogło być gorzej, tak?
Wszystkie dziewczyny zaczęły ze sobą rozmawiać i poznawać się bliżej. Szybko się przebrały i usiadły na ławeczkach, prowadząc dyskusje na różne tematy. Okazało się, że mają dużo wspólnego z tą trójką.
— Dzień dobry, dziewczęta. Dzisiaj pójdziemy na dwór, na boisko od piłki nożnej. Trzeba korzystać, póki jest piękna pogoda. — powiedziała młoda, przy kości, nauczycielka z uśmiechem.
Będzie łatwo puścić jej ściemę - pomyślała Jae.
Grupą poszły na duże boisko, na którym byli już chłopcy z ich klasy.
— Hae! Tae! — krzyknęła podekscytowana najmłodsza. — Jezus Maria, widziałyście to? Ten w czarnych włosach podniósł koszulkę. Kurwa, jaki on ma cudowny brzuch. — zaczęła przeżywać jak mrówka okres, z czego zaczęły się śmiać jej przyjaciółki.
— W dodatku ma takie samo nazwisko. Czyżby przeznaczenie? — TaeMi zaczęła ją podpuszczać, za co od razu jej się oberwało w ramię.
— Dobra, robimy dwa kółeczka na rozgrzewkę! — kobieta wydała polecenie, które wszystkie dziewczyny wykonały.
I naprawdę w porządku było to, że wszystkie biegły grupą, rozmawiając na różne tematy i denerwując się, że piersi im skaczą, a chłopcy mają lepiej.
Na boisku rozbrzmiał głośny gwizd.
— Zmiana! — krzyknął wf-ista.
Dziewczyny weszły na środek boiska. Trenerka podzieliła je na dwie równe drużyny, po czym zagwizdała. I właśnie w tym momencie rozpoczęła się najgorsza i najbardziej żenująca gra, jaka tylko mogła mieć miejsce tego dnia.
— Dajesz, Hae! — krzyknął Hobi, pokazując swojej siostrze kciuki w górę. Krótkowłosa spojrzała się w tamtą stronę i zauważyła jak jego kumple się na nią patrzą, dlatego od razu musiała podzielić się tym z przyjaciółkami. Podbiegła do nich, udając, że chce piłkę i im o wszystkim powiedziała. Nie było tego dużo, także nie zajęło to długo.
— Jak ja nienawidzę, gdy ktoś się na mnie patrzy. — Jae zaczęła marudzić, ale mimo wszystko stanęła w miejscu i zajęła się dalszą rozmową ze starszymi.
I nawet się nie zorientowała, że twarda piłka leci prosto w jej głowę, w którą po chwili uderzyła, a dziewczynę aż zgięło w pół. Usiadła na ziemi i próbowała dojść do siebie. Nie płakała, bo to nie był powód do płaczu, jednakże kilka łez spłynęło po jej policzkach, ale było to spowodowane jedynie nagłym incydentem. To był niekontrolowany odruch.
— Odsuńcie się, proszę. — poprosiła nauczycielka, przepychając się przez zgromadzenie uczniów. — Jak masz na imię?
— JaeRim. — wydukała, trzymając się za głowę.
— Nic jej nie jest, możemy grać dalej? — wtrącił się Jeongguk, patrząc na poszkodowaną z politowaniem i zażenowaniem. Wszyscy spojrzeli na niego zmieszani, a przystojny czarnowłosy palnął go w tył głowy.
— Pal gumę, śmieciu. — wywarczała TaeMi pod nosem.
— Żartujesz w tym momencie? Siadaj. — rozkazał Jeonggukowi wf-ista chłopców.
— Bardzo cię boli? — dopytywała nauczycielka.
— Tak. — mówiła szesnastolatka, ledwo kontaktując.
— Usiądź może narazie na ławce. — zaproponowała kobieta, a Jae z chęcią skorzystała z okazji.
— Posiedzę z nią, na wypadek, gdyby się coś działo. — powiedziała Tae.
— Ja też. — dodała Hae.
— Dobrze, zostańcie z nią. - zgodziła się nauczycielka, powracając do lekcji.
— Co za kutasiarz. — najmłodsza zaczęła wyzywać pod nosem. Na to zawsze miała siłę.
— Trzeba trochę wypytać Hoseoka o co tutaj w ogóle chodzi. Jestem ciekawa, czy wszyscy jego koledzy są tacy popierdoleni. — HaeMin zaczęła rozmyślać.
— Ej, ten w szarych włosach wcale nie jest jak narazie taki zły. — oburzyła się TaeMi w żartobliwy sposób.
— Ten czarnowłosy też. To mój bliźniak, mówię wam. — powiedziała Jae, przyglądając się „obgadywanemu" chłopakowi.
— Śmiałabym się, gdybyście faktycznie się w przyszłości jakoś zakolegowali. — powiedziała Hae.
Cała trójka przyglądała się aktualnie grającym chłopakom. Radzili sobie naprawdę dobrze, a gra dziewczyn przy tych ich, była po prostu porutą, bo tego nie dało się inaczej nazwać.
Gdy chłopcy ponownie zmienili się z dziewczętami, Hoseok dosiadł się do swojej siostry i jej przyjaciółek. Po chwili dołączyli również jego koledzy. Łącznie z obrażonym na nie wiadomo co Jeonggukiem.
— Słuchajcie, wstępny plan jest taki. W piątek przychodzimy do Taehyunga o dwudziestej. Wy nie wiecie, gdzie to jest, ale będziecie ze mną, więc was tam zaprowadzę. Zostajemy u niego prawdopodobnie na noc. Rano wracamy albo do siebie, albo do kogoś. — mówił powoli. — JaeRim! — zwrócił się do rozkojarzonej dziewczyny.
— No?
— Twoi rodzice są wyluzowani, prawda?
— No tak. — odpowiedziała zmieszana.
— W takim razie mógłbym przyjść do ciebie z Hae i Tae? U nas to rodzice się raczej wkurwią, gdy wrócimy schlani. — zaśmiał się delikatnie.
— No spoko. — wzruszyła ramionami.
— Jak głowa? — zagadnął czarnowłosy, ale mimo wszystko twardy, ostry wyraz twarzy go nie opuszczał.
— Już lepiej. Dziękuję. — uśmiechnęła się delikatnie w stronę chłopaka, co ten po kryjomu odwzajemnił.
— Zmiana! - krzyknął trener, dlatego chłopcy musieli wrócić na boisko, a przyjaciółki jeszcze dyskutowały przez jakiś czas na temat zbliżającej się imprezy zapoznawczej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top