||21||

Nadszedł trzeci i zarazem ostatni dzień wycieczki. JaeRim niezmiernie się z tego faktu cieszyła. Zdecydowanie za dużo się wydarzyło. Pierwszy dzień był w porządku, jednak zaczynała powoli żałować i mieć wyrzuty sumienia, że po prostu wtedy nie odstąpiła od tamtego odważnego i nieodpowiedniego wyzwania, które tak bardzo namieszało jej w głowie. Wczorajszy dzień był po prostu straszny. Niepotrzebna kłótnia, krwotok z nosa, rozcięta warga i ta kpina w głosie Jeongguka. Czyżby zmienił swoje zdanie i Jae już nie była jego kolejnym celem? Może zrozumiał, że jednak kocha JiEun, a z szesnastolatką nie chce mieć nic do czynienia?

Pytań było wiele, a odpowiedzi zero, co dobijało dziewczynę jeszcze bardziej.

Aktualnie w ciszy pakowała się ze swoimi przyjaciółkami, ponieważ wycieczkowicze musieli do godziny dwunastej być gotowi i opuścić hotel. Teraz duży zegar wskazywał godzinę za piętnaście dwunasta, a one zaczęły sprawdzać, czy aby na pewno wszystko ze sobą wzięły.

Wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku, dlatego wykorzystały chwilę wolnego i rozsiadły się na łóżkach, by móc chwilę odpocząć, mimo że niczego nie wiadomo jak pracochłonnego nie zrobiły.

— Czyli dzisiaj już nic nie zwiedzamy, tylko od razu wracamy do Busan, tak? Dobrze zrozumiałam? Byłam wtedy tak zaspana, że jej praktycznie w ogóle nie słuchałam. — zapytała Hae, która była nie w humorze, ponieważ nauczycielka obudziła je dzisiaj wcześniej niż było to planowane. Nienawidziła, gdy ktoś przerywał jej tak przez nią kochany sen.

— Dokładnie tak. — odpowiedziała Tae.

— Z kim siedzicie? — zapytała najmłodsza.

— Nie wiem jeszcze, w autokarze się ustali. — najstarsza wzruszyła ramionami, a Hae przytaknęła na jej słowa.

— Idę oddać tę bluzę Hoseokowi. Jakby co, to czekajcie. — powiedziała przeciągle Jae, wychodząc powoli z pokoju.

Zrobiła kilka małych kroczków i już znalazła się pod drzwiami od pokoju chłopaków. Zawahała się przez moment ze względu na dziwny incydent z brunetem z dnia wczorajszego. Po chwili stwierdziła jednak, że nie ma co i po prostu weszła do środka bez żadnego bawienia się w pukanie.

— Hobi, tutaj masz bluzę. — podała przyjacielowi jego własność.

— Będziesz ją prała. — zaśmiał się.

— Jestem twoją przyjaciółką, frajerze! — uderzyła go delikatnie w ramię.

— Żartuję przecież. — uśmiechnął się miło w jej stronę. — Nie będzie ci już potrzebna?

— Nie, raczej nie. — zastanowiła się przez chwilę. — Dobra, idę. — oznajmiła, po czym rzucając Gukowi nieprzyjemne spojrzenie, wyszła.

//

O godzinie trzynastej wszyscy byli już w autokarze i prawie wszyscy byli juz na ustalonych między sobą miejscach. TaeMi usiadła z Taehyungiem, a HaeMin z Yoongim, który sam wprosił się na puste miejsce obok niej, byleby nie siedzieć z SuRan, która wciąż się za nim uganiała. Jedynie JaeRim miała problem.

— Hoseok! — krzyknęła zirytowana upartością przyjaciela. — Idź do niego, a ja tutaj sobie usiądę z Jiminem!

— Nie chce mi się. — mówił złośliwie, chcąc się z nią trochę podroczyć.

— Ale to twój kumpel, więc możesz się przesiąść, a ja spędzę miło i ciekawie powrót. — wywarczała wściekła.

— A twój kolega, więc możesz z nim usiąść. Przed wczoraj bardzo dobrze się bawiliście. — uniósł jedną brew w górę.

— On nie jest moim kolegą. — burknęła pod nosem, rzucając przyjacielowi zimne, twarde spojrzenie.

— W czym jest znowu problem? — podeszła do nich wychowawczyni.

— On nie chce się przesiąść do Jeongguka. — wytłumaczyła krótko dziewczyna.

Być może było to dziecinne lub tylko na takie wyglądało, ale ona naprawdę nie chciała z nim siedzieć. Byłoby po prostu nudno i cicho, a z Jiminem mogłaby się pośmiać i porozmawiać. Dojazd trwa parę godzin, dlatego atmosfera jest bardzo ważna. Przynajmniej dla niej.

— To ty do niego usiądź i po problemie, nie chce już słyszeć żadnej dyskusji. Usiądź na miejsce, bo będziemy już odjeżdżać. — powiedziała szybko kobieta.

JaeRim wywróciła oczami i niechętnie przysiadła się do Jeona. W zasadzie to go nie rozumiała, zresztą to nie pierwszy raz. Dlaczego nie usiadł ze swoją dziewczyną albo którymś ze swoich kumpli, tylko siedział tutaj sam, jak taki kołek?

— Mogę przy oknie? — zapytała po chwili, gdy nabrała nieco odwagi. Skoro rozmawiać zapewne nie będą, to przynajmniej będzie miała dobry widok na to, co ich otacza.

— Nie. — odburknął, a JaeRim wywróciła oczami. Kolejny uparty. Wiedziała, że nawet jej się nie opłaca go prosić czy błagać, bo to byłoby utopijne.

Autokar ruszył o godzinie trzynastej piętnaście, a więc będą późnym popołudniem w Busan, co bardzo ją ucieszyło. Będzie miała czas, by odrobić lekcje i napić się mocnej, dobrej kawy.

— Dobra, chodź tu. — osiemnastolatek zgodził się, gdy promienie słoneczne zaczęły go nieprzyjemnie i drażniąco razić w oczy. Dziewczyna usatysfakcjonowana wymieniła się z nim miejscami, jednak nie mogło to przebiec przecież normalnie. Przestrzeń między jednymi, a drugimi fotelami była bardzo mała, a oni już niekoniecznie. Jedno z nich nie mogło wstać, bo akurat nauczycielka stała w przejściu i mówiła coś przez mikrofon, więc na pewno by im zwróciła uwagę. Zdecydowali zatem, że JaeRim przeciśnie się w pewnym sensie nad nim. Pojazdem delikatnie zachwiało, a czarnowłosa straciła równowagę, przez co upadła na umięśnione uda Jeongguka. Szybko wstała, by ten nie zdążył jej zwyzywać lub rzucić jakimś niemiłym, ubliżającym tekstem.

Szesnastolatka nie zwracała uwagi na mocno dające po oczach słońce. Po prostu skupiała się na pięknie Seulu. Mnóstwo roślin, wysokich, nowoczesnych budynków i ludzi, których mimo że nie lubiła, to tutaj podziwiała z zachwytem.

Kątem oka zauważyła, że brunet jej się przygląda. Również spojrzała się więc na niego. Ale ten milczał.

— Co się tak patrzysz jak szpak w pizdę? — zapytała nagle, na co Jeongguk delikatnie się zaśmiał, spuszczając na moment głowę w dół.

— Nieźle masz tę wargę rozwaloną. — stwierdził po chwili.

— No bywa. — wzruszyła ramionami i powróciła do podziwiania krajobrazu.

— Dlaczego nie chciałaś ze mną usiąść?

— Bo nie. — parsknęła, kręcąc delikatnie głową. Co to w ogóle było za bezsensowne pytanie?

— Czułem się wczoraj głupio, wiesz? — zaczął temat tak nagle, że Jae w ogóle nie wiedziała o co mu chodzi, dlatego patrzyła na niego jak na idiotę, którym swoją drogą był. — Chodzi mi o butelkę.

— Ach, to rzeczywiście ty powinieneś czuć się dziwnie. — powiedziała z przekąsem.

— Tak, bo to mi miał stanąć, a tak się nie stało.

— No, jeżeli już w tym wieku masz takie problemy, to ja nie wiem, co będzie dalej. Może powinieneś pójść do jakiegoś specjalisty i poprosić o pomoc w znalezieniu przyczyny? — mówiła z pełną powagą, a ten cały czas uważnie jej się przyglądał.

— Może, ale wydaje mi się, że znam tego powód. — oblizał delikatnie wargę, patrząc na te, należące do szesnastolatki.

— Tak? — udała zaciekawioną. — Więc kto lub co jest tym powodem?

— Ty.





//
2/4
rozdział pojawia się trochę później, ponieważ nie mogłam go niestety wcześniej sprawdzić, za co przepraszam:(

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top