||10||

     Dzień wczorajszy był dniem tragicznym. JaeRim nie znała się długo z Jeonggukiem i Jiminem, jednak mimo to, była w stanie stwierdzić, że czarnowłosego musiała naprawdę zaboleć obojętność ze strony przyjaciela. W przeciwnym razie by mu nie wykrzyczał w twarz tego, co wykrzyczał, czyż nie?

Dzień dzisiejszy natomiast był inny niż ten wczorajszy. Nie było wśród chłopców już żadnego jawnego gniewu. Jednakże nie odzywali się do siebie ani nie spędzali ze sobą czasu. Jeongguk znikał gdzieś na przerwach, zapewne przebywał wtedy z JiEun.

Kto by pomyślał, że przyjaciele pobiją się o dziewczynę, o którą, jak większość uważała, nie było warto? Co Jeongguk takiego w niej widział? A może to wcale nie była miłość, może jedynie korzyści? Nieważne, ponieważ co by to nie było, osiemnastolatek nie chciał się do tego przyznać przed samym sobą, a co dopiero przed innymi. Męska duma mu na to nie pozwalała. Nie pozwalała na przyznanie się do błędu.

Aktualnie trwała długa przerwa, którą można byłoby wykorzystać w naprawdę fajny sposób, na przykład można by było się zrelaksować. Ale nie. Trzeba było iść do szatni, przebrać się na znienawidzony wf.

     Trójka przyjaciółek uwinęła się z tym najszybciej, jak tylko się dało. W tej małej klitce  pachniało strasznie nieprzyjemnie potem uczniów, którzy wcześniej się tam przebierali. Ohyda.

     Krótko po tym, jak zadzwonił dzwonek na lekcje, w progu drzwi od szatni zjawiła się nauczycielka.

— Dzień dobry. — powiedziała z miną wyrażającą zniesmaczenie. — Jak tutaj śmierdzi, masakra.

     No nie pierdol, pomyślała JaeRim.

     Po chwilowej ciszy i ostatecznym przebraniu się reszty dziewczyn, wf-istka ponownie zabrała głos.

— Dzisiaj pójdziemy sobie na dwór. Na pierwszej lekcji będziemy na boisku od piłki nożnej, a na drugiej może zagramy w kosza. — powiedziała z uśmiechem, po czym gestem ręki rozkazała uczennicom iść za sobą.

— Znowu oni. — westchnęła najmłodsza z trójki, widząc chłopców ze swojej klasy.

— Czekaj. Może być ciekawie, bo z tego, co widzę, to Jeongguk i Jimin są kapitanami w przeciwnych drużynach. — stwierdziła TaeMi, obserwując sytuację, co zaczęły robić również jej przyjaciółki.

— To się nie może dobrze skończyć. — westchnęła Hae.

— Dwa kółeczka na rozgrzewkę! — krzyknęła kobieta, a wszystkie dziewczyny rzuciły się ku biegu. Robiły to na „odwal się", bo wiadomym było, że nikomu się nie chciało o tej godzinie biegać.

     Po wykonanych okrążeniach dziewczyny rozgrzały się jeszcze w miejscu. Przewodnicząca klasy, którą została pewna miła brunetka, chciała wyjść na środek, aby już zacząć grę, jednak ktoś ją wyprzedził. Tym kimś był nie kto inny, jak Jeongguk z bardzo niezadowoloną miną. Naprzeciwko chłopaka stanął, nieco niższy i niewiele drobniejszy, Jimin z identyczną miną. Tylko ta jego wyrażała bardziej żal. Jego ciemne oczy również o tym mówiły.

     Gdy wszyscy się dobrze rozstawili, trener użył swojego gwizdka. Gra się rozpoczęła. JaeRim, HaeMin i TaeMi usiadły kawałek dalej od reszty dziewczyn, aby móc w spokoju komentować i przeżywać.

     W pewnym momencie, gdy Jimin biegł z piłką na bramkę przeciwnika, Jeongguk pchnął Yoongiego, który asekurował młodszego kolegę z drużyny w razie, gdyby ktoś chciał odebrać ich drużynie szansę na zdobycie gola. Blondwłosy upadł niespodziewanie na ziemię. Co, jak co, ale Jeon miał siłę, a dodatkowo działała na niego adrenalina i chęć wygranej, przez co nie przywiązywał uwagi do tego, co i komu robi. Chciał wygrać za wszelką cenę.

     Wf-ista dmuchnął w swój gwizdek i zaczął iść w stronę poszkodowanego, który podnosił się ze sztucznego trawnika.

— Czy ciebie już do reszty popierdoliło? — zapytał wściekły, łapiąc Jeongguka za gardło. Ten próbował zabrać rękę przyjaciela, jednak Yoongi użył jeszcze więcej siły. — Jesteśmy przyjaciółmi do cholery, a ty zachowujesz się tak, jak byś był naszym wrogiem. Jesteś popierdolony, Jeon. — warknął i zabrał rękę z szyi młodszego, która zdążyła poczerwienieć i usiadł pod siatką obok trójki przyjaciółek, blisko HaeMin. Już się dzisiaj nagrał, czas na odpoczynek.

     Gra została wznowiona, a trener zadecydował o rozpoczęciu jej od środka. Akcja na boisku toczyła się dalej i akcja pomiędzy Yoongim i dziewczynami również.

— Wkurwia mnie już. — wymruczał pod nosem.

— Nie był kiedyś taki, prawda? — zapytała nieśmiało HaeMin.

— Oczywiście, że nie. Teraz zaczęło mu odpierdalać przez JiEun. — odchylił głowę do tyłu, a szesnastolatka nie była w stanie oderwać wzroku od jego widocznego jabłka Adama. Uwielbiała to.

     JaeRim i TaeMi postanowiły się trochę oddalić i jedynie przysłuchiwać się całej rozmowie. Nie chciały za dużo wypytywać, bo Yoongi mógłby się jeszcze bardziej zdenerwować, że tyle osób na raz zadaje mu tyle pytań. Powód jego złości byłby jak najbardziej uzasadniony, ale wolały po prostu się nie udzielać. HaeMin szło świetnie w tejże konwersacji, dlatego również z tego powodu nie chciały się wtrącać.

— Czemu tak twierdzisz? — zapytała, wpatrując się w dłonie chłopaka. Duże, spracowane dłonie.

— Zanim zaczął z nią chodzić, było zajebiście. Dało się z nim normalnie porozmawiać. Było dużo odpałów, a teraz ona mu na to nie pozwala, a on nie wiadomo dlaczego się na to zgadza. Spędza z nami mniej czasu i ma w dupie inne dziewczyny, co nie jest w jego stylu.— opowiedział w skrócie, a w jego głosie było słychać tęsknotę za dawnymi, dobrymi czasami.

— A od kiedy są razem? — starała dowiedzieć się czegoś więcej.

— Cztery miesiące już jakoś będą. Jego rekord. — zaśmiał się, darząc dziewczynę wreszcie spojrzeniem.

     Wpatrywaliby się w siebie zapewne jeszcze dłużej, jednak nastąpiła zmiana. Teraz była kolej dziewczyn. JaeRim postanowiła dać z siebie wszystko i pokazać, na co ją tak naprawdę stać. Lubiła piłkę nożną, ale nigdy jakoś szczególnie nie grała. Może czas zacząć?

      Trenerka zagwizdała, a gra się rozpoczęła.

— Czemu u nas nikogo nie ma na bramce? — krzyknęła zdezorientowana szatynka.

— Stop! — krzyknęła nauczycielka. — Nie zauważyłam. — zaśmiała się. — Zapewne nie chcecie iść na bramkę, dlatego Jeongguk idzie na bramkę do drużyny HaeMin, a Taehyung do drużyny przeciwnej. — rozdzieliła i każdy z wybranych chłopaków niechętnie poszedł na „stanowisko".

— Kurwa mać. — burknęła Jae, widząc jak Gukowi bardzo się spieszy. Już nawet ona szybciej by tam doszła, mimo że w kółko słyszała, że chodzi strasznie wolno.

     Gra zaczęła się od nowa. TaeMi przejęła piłkę i zaczęła biec prosto na bramkę, której bronił Taehyung. Strzeliłaby piękne okienko, gdyby nie chłopak, który zdążył w ostatniej chwili się rzucić i obronić strzał.

— Było dobrze, ale mi nie trafi nikt. — powiedział z pewnym siebie uśmiechem, puszczając dziewczynie oczko, na co ta sama się uśmiechnęła.

     Przeciwna drużyna biegła właśnie na bramkę, na której stał Jeongguk. Wysoka blondynka szybko podbiegła i strzeliła pięknego gola. Nie chodziło tu o jej umiejętności. Ten frajer nawet nie próbował tej piłki obronić.

— Co ty odwalasz?! — krzyknęła JaeRim, zmierzając w stronę chłopaka.  — Dlaczego ty tego w ogóle nie broniłeś?

— Nie chciało mi się. — powiedział obojętnie, opierając się prawym ramieniem o jeden ze słupków.

— To wypierdalaj! — krzyknęła TaeMi. Była osobą zdecydowanie szczerą, a już w szczególności w stosunku do osób takich, jak on.

— Posłuchaj mnie. — zaczął stanowczo, wychodząc z bramki, idąc pewnym krokiem w stronę młodszej od siebie. — Je-

— Zostaw ją. Albo idziesz bronić i podchodzisz do tego na poważnie, albo siadaj z dupą na miejscu i pozwól wykazać się komuś innemu. — powiedziała JaeRim stanowczo, co nie było do niej podobne, puszczając chłopakowi wściekłe spojrzenie.

— Dobra. — powiedział niechętnie i ze skwaszoną miną wrócił na swoje miejsce.

     Gra została wznowiona. Jeongguk faktycznie podszedł do tego poważnie i stanął na wysokości zadania. Jednak przez jego wcześniejsze olanie sprawy, drużyna przeciwna wygrała jednym punktem.

//

     Po drugiej godzinie zajęć z wychowania fizycznego, którą dziewczęta spędziły na boisku od koszykówki, każdy czekał już tylko na dzwonek, by móc wrócić do domu.

     Tak bardzo wyczekiwany i upragniony dźwięk rozbrzmiał w uszach uczniów z dwuminutowym opóźnieniem.

     JaeRim, TaeMi i HaeMin wybiegły z szatni jako pierwsze, czekając na Hoseoka, który aktualnie zbierał swoje rzeczy z kafelek. Przewiesił sportową torbę przez ramię i poszedł z dziewczynami do swojego samochodu, przy którym czekał Yoongi razem z Taehyungiem.

— Stary, podwieziesz nas? Nie chce nam się iść na chatę, żeby po niecałej godzinie zapieprzać do ciebie. — zapytał szarowłosy.

— No chętnie, ale wiozę dziewczyny. Nie ma miejsca. — wyjaśnił Hobi i czekał na to, co chce powiedzieć Yoongi, ponieważ widział jaki zamyślony był.

— Spokojnie, pomieścimy się. — powiedział po chwili i uśmiechnął się cwaniacko, patrząc na niezadowoloną HaeMin.

— Niby w jaki sposób? — zapytała krótkowłosa, przyglądając się mu uważnie.

— TaeMi usiądzie Taehyungowi na kolana, bo mają taki sam początek imienia, a poza tym, Tae gustuje w brunetkach. — powiedział, patrząc na wymienione osoby. Oboje nie wyrażali żadnego niezadowolenia, co uznał za zgodę. — Ty jesteś jakaś niezadowolona, ja też jestem niezadowolony, więc usiądziesz na mnie, a JaeRim usiądzie z przodu. — przedstawił swój plan do końca.

— Co? — parsknęła Hae.

— Nikt się nie sprzeciwia, więc ty też tego nie rób.

— A-a czy ty nie masz przypadkiem dziewczyny?

— Mam, ale ona się o tym nie dowie. — powiedział, nie tracąc na pewności siebie. Puścił jeszcze oczko w stronę Hae, po czym wszyscy usiedli w aucie w taki sposób, jaki ustalił Yoongi.





//
Dobranoc! <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top