42
Alice poszła za Ritą, która natychmiast złapała kolorowanki oraz pociągnęła ją za sobą.
Z jednej strony miała ochotę powiedzieć, że to nie było prawdą, ale... oprócz tego, że nie miała odwagi, to na samą myśl o tym jak Rita zostałaby ukarana przez Liama, odechciewało jej się tego. Dlatego też przemilczała to z nadzieją, że nim William się wścieknie, gdy się dowie o tym wypadku to pozwoli jej się wytłumaczyć, dzięki czemu sama uniknie niezasłużonej kary.
Rita pospiesznie rozłożyła kolorowanki i nie miała odwagi spojrzeć Alice w oczy. Obie czuły się potwornie niezręcznie, ale w końcu obie zaczęły malować.
Atmosfera znów się zepsuła, gdy Liam wrócił. Wyglądał na złego, ale na szczęście, nie na wściekłego.
Przyniósł grę, którą zaraz rozłożył. Starali się zachowywać jakby nic się nie stało, jednak od Liama wciąż czuć było negatywne emocje. Tak jakby miał ochotę wyrównać rachunki.
Dopiero po drugiej turze gry, wszystko zdawało się wracać do normy. Liam nawet zgodził się na sorbet przed obiadem, którym wszyscy zajadali się ze smakiem, bo na zewnątrz było wyjątkowo ciepło.
- To co dziewczynki? Może chcecie pobawić się na dworze?
- Tak, Tatusiu! - zawołała z entuzjazmem Rita, po czym pobiegła założyć buty.
Z początku Alice nie miała pojęcia, co niby miałyby robić na dworze, dopóki nie zobaczyła dość sporego placu zabaw z huśtawkami, dużą zjeżdżalnią, drabinkami, piaskownicą, a nawet trampoliną.
Pierwsze od razu padło na huśtawki, więc Liam usiadł przy stole pod antresolą na drewnianym, ogromnym tarasie i coś czytał, doglądając bawiących się dziewczynek.
Alice i Rita śmiały się, rozmawiając o ulubionych kreskówkach z dzieciństwa oraz innych mało ważnych sprawach, lub takich, które mogłyby wzbudzić szczególne zainteresowanie Liama, a tym samym móc go zdenerwować.
- Poskaczemy na trampolinie? - zapytała nagle ciemnowłosa, na co Alice od razu przytaknęła.
Chciała bawić się wszystkim, bo u siebie w domu nie miała tylu wspaniałych rzeczy. Nie przeszkadzało jej to jednak. Wcale nie chciała, żeby Will obsypywał ją prezentami. Wystarczało, żeby był... taki jaki jest. Kochany, czuły, wrażliwy, empatyczny... Gdyby taki był od początku, ich historia wyglądałaby zupełnie inaczej.
Chociaż z drugiej strony, chyba bardziej go doceniała, wiedząc jaką drogę przeszedł i jaką przeżył przemianę. Przypominały jej o tym zawsze poranione ręce.
Dziewczynki pospiesznie zdjęły buty, a zaraz potem weszły do wnętrza trampoliny i zaczęły skakać śmiejąc się radośnie.
- No już starczy dziewczynki. Czas, żebyście coś zjadły! - Liam rozsunął siatkę ochronną, aby ostatecznie skończyć zabawę.
- Nie! Tatusiuuuu! Jeszcze chwilkę!
- Bez dyskusji, Rita! - warknął ostro, więc obie musiały założyć buty i pójść do salonu.
Tym razem również Alice włączyła się do pomocy, pomagając nakryć do stołu, na co Liam nie szczędził jej miłych słów.
W tym czasie Rita patrzyła to na niego z niedowierzaniem, to na Alice z zazdrością. Ona musiała starać się dużo bardziej, żeby zostać nagrodzoną w taki sposób.
Z powodu diety, którą stosował Liam, dziewczynki były zmuszone do jedzenia mdłej, zmiksowanej zupy wielowarzywnej, przypominającej papkę.
Bez słowa wmuszały ją w siebie, bo żadna z nich nie miała ochoty sprawdzać cierpliwości Liama.
- Jak ci jest z Willem? - zapytał nagle, na co Alice w pierwszej chwili zamarła kompletnie.
To pytanie nie tylko wydało jej się wścibskie, ale też nieodpowiednie.
- Jest bardzo dobrym Tatusiem - odpowiedziała cicho.
- Wybacz mi to pytanie, gdy widzieliśmy się po raz pierwszy, nie miał wtedy Little, a DDlg wyglądało na coś co go przerasta. Przede wszystkim wydaje mi się zbyt łagodny oraz pobłażliwy, a może nawet trochę śmieszny ze swoim postrzeganiem DDlg. Wyraźnie nie wiedział na czym polega DDlg i jaki ma związek z bdsm.
Alice nic na to nie odpowiedziała, ponieważ nawet nie za bardzo widziała sens w dyskusji z Liamem na ten temat. Zdawała sobie sprawę, że to nie Will się nie znał, tylko on! Wypaczał DDlg karami za byle co, czym krzywdził Ritę, która wyraźnie była w niego zapatrzona.
- No! Skończyłyście? To do pokoju, pobawić się troszkę zanim przyjdzie czas na drzemkę - powiedział, ale ku zdziwieniu dziewczynek, poszedł za nimi.
Wyszedł dopiero po ustawieniu elektrycznej niani.
Po twarzy Rity, Alice wiedziała, że nie była z tego powodu zadowolona. Wyjęły zatem kolorowanki i przez pierwsze chwile nic nie mówiły.
- To rejestruje głos?
- Yhym - przytaknęła Rita, na co Alice westchnęła cicho.
Czując się tak dziwnie obserwowaną, nie potrafiły znów być swobodne i spokojne.
Alice doszła do wniosku, że gdyby teraz pilnował je Will, obie bawiłyby się świetnie, ale Liam... wzbudzał w nich jedynie strach.
Kiedy zbliżał się wieczór, Liam zrobił dziewczynkom po kaszce, a na końcu ułożył je w łóżku, karząc się zdrzemnąć.
***
Następnego ranka zostały obudzone wyjątkowo wcześnie, ponieważ dochodziła siódma.
Na wstępie Liam wysłał je obie do łazienki, żeby przebrały się z piżamek oraz umyły buzie i zęby.
Kompletnie zaspane, robiły to co im kazał, aby na końcu skończyć w salonie przy stole, jedząc śniadanie.
- Chcecie pójść na jakiś spacer, dziewczynki?
- Możemy pójść - stwierdziła Rita.
- To może za chwilkę. Sprzątnę po śniadaniu, a wy za ten czas idźcie sobie jeszcze pokolorować - powiedział, więc poszły na górę.
Rozłożyły sobie wszystko na dywanie, a następnie położyły się na brzuchu i zaczęły malować.
- Przepraszam cię za to, że wczoraj zwaliłam na ciebie tę szklankę. Liam bywa furiatem, a za stłuczenie szklanki chyba dostałabym z dwieście pasów.
- Nic nie szkodzi - odparła Alice, bo zwłaszcza po tych przeprosinach z wyjaśnieniami, nie miała jej tego za złe.
Z resztą Will wspominał jej, że wykształciła w sobie taką metodę obronną zrzucania na innych, aby nie dostać kary.
- Zwłaszcza, że wczoraj przed waszym przyjazdem dostałam co swoje, za to, że zachowywałam się lekceważąco wobec niego. Cokolwiek to znaczyło - ostatnie słowa dodała ciszej, a gdy rozległy się szybkie, głośne kroki w jej oczach zakręciły się łzy.
Dopiero wtedy zorientowały się, że elektryczna niania wciąż była włączona, a zatem Liam... wszystko słyszał.
Kiedy wtargnął do pokoju, na jego twarzy malowała się taka wściekłość, że mimowolnie obie podniosły się i chciały schować.
- Nie! Tatusiu! Przepraszam! - zaczęła powtarzać maniaklnie Rita, domyślając się, że to co się zaraz stanie, nie będzie niczym przyjemnym.
Sprawnie chwycił za kółko od obróżki, ciągnąc ją w kierunku drzwi, a gdy stawiała opór, zatrzymał się na moment i wymierzył jej dwa mocne klapsy.
Przez pierwsze chwile, Alice stała w osłupieniu, nie mając pojęcia, co powinna była zrobić w tej sytuacji. Krzyki nie ustępowały, a gdy pojawiły się dodatkowo dźwięki uderzania w gołą skórę i spazmatyczne szlochy Rity, stało się oczywiste, co się działo.
W końcu jednak zebrała się na odwagę, aby zareagować i szybko ruszyła w kierunku pomieszczenia, z którego dochodziły te dźwięki.
Jednak kiedy weszła do środka, znów zatrzymała się.
Rita, kompletnie zalana łzami, leżała z gołą pupą na kolanach Liama, który bezlitośnie okładał z dużą siłą, czerwone pośladki Rity, drewnianą packą.
Znów potrzebowała chwili, aby schować strach i wziąć się w garść. Sama potwornie się bała.
- Zostaw ją! - zawołała, podchodząc bliżej i starała się go powstrzymać.
Za pierwszym razem tylko krzyknął, odpychając ją, ale kiedy zaczęła go okładać, dzięki czemu Ricie udało się wyśliznąć, nawet nie zorientowała się, gdy została brutalnie przełożona przez kolano, unieruchomiona, a potem jej spodnie zostały zsunięte wraz z majtkami, a nogi, którymi wymachiwała, by się uwolnić przycisnął swoją nogą i to jej zaczął wymierzać niezwykle bolesne klapsy, drewnianą packą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top