41

Po śniadaniu Will zasiadł do laptopa w celu wpisania ostatnich kilkunastu ocen. Alice w tym czasie bardzo się nudziła, ponieważ liczyła, że Tatuś spędzi z nią cały dzień, więc nie mogła się doczekać chwili aż skończy.
Stanęła za nim, po czym położyła swoje małe dłonie na jego barkach i zaczęła je lekko masować.

Ferro z początku nie reagował. Nie miał nic przeciwko temu, bo było to nawet całkiem przyjemne.

- Tatusiuuuuuu? - jęknęła przeciągle.

- Słucham, króliczku? - zapytał, nie spuszczając wzroku znad komputera.

- Długo ci to jeszcze zajmie? - Pochyliła się i zaczęła całować go po szyi.

William zamruczał cicho, a następnie zerknął na Alice.

- Już kończę mała. A co?

- Chciałabym z tobą coś porobić. Na przykład pooglądać bajki i pomasować ci plecki.

- Ymmm - zamruczał. - Zatem już kończę - powiedział, pospiesznie wpisując ostatnie oceny. - Co chce oglądać mój króliczek? - Podniósł się, po czym wziął ją gwałtownie na ręce, całując po policzkach.

Alice zaśmiała się i przytuliła do niego mocno.

- Doprowadzasz mnie do szaleństwa - oznajmił, a następnie posadził na kanapie, żeby włączyć Alice bajkę. - Piękna i bestia?

- Może być.

William nastawił bajkę, a następnie usiadł obok Alice.

- Połóż się, Tatusiu. - Położyła swoje dłonie na jego ramionach, aby  zrobił to, o co prosiła. - Na brzuchu. - Dodała, gdy tak też uczynił.

Usiadła na jego udach, starając się nie opierać na nim mocno i podwinęła czarny, zwykły t-shirt, który akurat miał na sobie.
Przejechała dłonią po gładkich plecach, a następnie zaczęła je głaskać oraz całować delikatnie.
Williamowi było niezwykle przyjemnie, więc wcale nie zamierzał przeszkadzać swojej córeczce.
Skupił się na przyjemnej pieszczocie, sunących dłoniach po skórze oraz miękkich ustach.

- Dobrze ci, Tatusiu?

- Jest mi cudownie - odparł cicho, prosząc w myślach, żeby nie przestawała.

***
- Będę pilnował telefonu, więc gdyby coś było nie tak, to wystarczy nawet sms i zaraz będę na miejscu, żeby rozszarpać każdego, kto spróbował cię skrzywdzić.

- Jesteś wspaniały, Tatusiu - powiedziała i zaraz przeszła nad drążkiem biegów, aby móc wtulić się w Willa.

Przytuliła go z całych sił, na co zaśmiał się zaskoczony taką reakcją.

- Aż tak się cieszysz z tego, że przywiozłem cię do Liama?

- Cieszę się, że cię mam i mogę na ciebie liczyć.

Ferro zaśmiał się, a następnie pogłaskał ją po plecach.

- Przyjadę jutro po południu. Będziesz grzeczna, prawda?

- Oczywiście, Tatusiu! - zapewniła, po czym ruszyła szybko na miejsce, aby wysiąść swoją stroną.

Liam już czekał przy drzwiach z szerokim, życzliwym uśmiechem. Przywitał ich ochoczo, zapraszając znów do swojego gustownego domu.

- Zostaniesz na kawę, Will? - zapytał.

- Jasne.

- Rita! Mamy gości! - zawołał i dopiero, gdy usiedli do stołu, dziewczynka pojawiła się.

Uśmiechnęła się lekko, choć był to bardzo smutny uśmiech.
Czarna bluzka z długim rękawem oraz spódnica za kolano dodawały jeszcze większej posępności jej wyglądowi. A na szyi niezmiennie znajdowała się spora obróżka z metalowym kółkiem.

- Dzień dobry - powiedziała smętnie, na co Alice i Will odpowiedzieli z zaniepokojeniem.

- Chcecie coś do picia dziewczynki?

- Nie - odpowiedziały niemal jednocześnie.

- To może idźcie się pobawić, a ja pogadam sobie z Willem o sprawach dorosłych - powiedział, więc zaraz poszły razem na górę do pokoju Rity.

- Co chciałabyś robić?

- Wszystko w porządku? Wyglądasz, na przybitą.

- Nic mi nie jest - odpowiedziała szybko. - Może pobawimy się w dom?

- Okej - odparła Alice, więc zaraz zabrały się za przygotowanie wszystkiego do zabawy.

- Ja upiekę dla nas gofry! - zadeklarowała Rita, gdy tylko wyjęli ciastolinę. - Tylko najpierw muszę pójść na zakupy - dodała, zatem Alice chętnie wcieliła się w ekspedientkę.

Zwłaszcza, że bardzo podobała jej się kasa fiskalna, którą miała Rita.
W trakcie zabawy dziewczynki nieco się ożywiły, a atmosfera zrobiła się zdecydowanie luźniejsza.
Śmiały się i bawiły w najlepsze, gdy postanowił zajrzeć do nich Liam.

- Jak tam dziewczynki? Nie chce wam się pić, albo jeść?

- Tatusiu? A możemy dostać soczek?

- Oczywiście. Zaraz wam przyniosę. W co się bawicie?

- W dom! Właśnie wracam z zakupów od Alisi i będziemy gotowały - odpowiedziała z dumą, na co Liam zaśmiał się przyjaźnie.

- Mam nadzieję, że poczęstujecie mnie swoimi pysznościami.

- Oczywiście!

- Idę po soczek. Zaraz wrócę - powiedział, po czym wyszedł z pokoju.

- A lubisz grać w memory? Tatuś kupił mi takie z księżniczkami.

- Lubię.

- To może zagramy jak nam się znudzi zabawa w dom?

- Jasne!

- Już jestem. - Do pokoju wrócił Liam z  dwoma szklankami oraz butelką soku.

- Dziękuję, Daddy!

- Dziękuję - dodała od siebie również Alice, gdy nalał jej trochę do szklanki.

- Proszę. Co tam upichciłyście?

- Ja robię gofry dla Daddy'ego, a Alisia robi lody - odpowiedziała.

- Śliczne. A może chciałybyście, żebym z wami coś porobił, jak skończycie?

- Myślałyśmy, żeby pograć w memory. Możesz zagarać z nami, Tatusiu, ale musisz nam dawać fory - odpowiedziała.

Liam zaśmiał się i poczochrał jej włosy.

- Nie muszę, nie muszę. Pamięć już nie ta sama. - Zaśmiał się. - To bawcie się dziewczynki, a jak będziecie chciały pograć, to będę na dole.

- Okej.

Dziewczynki wróciły do zabawy, bawiąc się w najlepsze i popijając sok. Alice nie mogła się nacieszyć zabawkami, o których niegdyś tak niesamowicie marzyła, a nie mogła ich mieć. Rita natomiast cieszyła się, że wreszcie miała jakąś koleżankę, którą Liam akceptował.

Rita odstawiła na stolik gotowego gofra z ciastoliny, a następnie sięgnęła po szklankę, która nieopatrznie wyśliznęła się z jej rąk i spadła na ziemię, pękając.

Obie zamarły, ale w oczach Rity pojawiło się przerażenie, gdy tylko w drzwiach stanął Liam, starający się zorientować w sytuacji.

- To Alice! - zawołała od razu Rita, na co Alice kompletnie zamarła.

- Nic się nie stało, Alisiu. - Wrogi wyraz twarzy Liama od razu złagodniał. - Weźcie sobie kolorowankę, albo te memory i idźcie na dół. Tylko ostrożnie. Ja sprzątnę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top