36

Po policzkach Rity spłynęły łzy, a Alice poczuła się jeszcze bardziej niezręcznie i źle.
Z jednej strony miała ochotę zwrócić uwagę Liamowi, bo według niej nie było powodu do wymierzenia kary Ricie, a poza tym  dla komfortu Rity powinno się odbyć w odosobnieniu. W końcu nikt nie lubił być karany, a już na pewno nie przy kimś. Z drugiej strony nie miała odwagi, żeby zareagować w jakiś sposób, dlatego wpatrzyła się w swój talerz, próbując nie zwracać uwagi na szlochającą Ritę.

- Już przestań! - warknął. - Jak ty się zachowujesz przy Alice?

Pospiesznie zaczął wycierać rozlany sok.

- Nic się nie stało - wymamrotała cichutko Alice.

Chciała trochę załagodzić sytuację, choć zachowanie Liama ani trochę jej się nie podobało. Chyba zaczynała rozumieć, co miał na myśli Will, gdy mówił, że Liam jest bardzo surowym Tatusiem, więc Rita nauczyła się zrzucać winę na innych, aby nie być bez przerwy karaną.

Zapanowała cisza, którą przerywały jedynie pojedyncze pociągania nosem przez Ritę. Po wściekłym spojrzeniu jakim Liam obdarowywał Ritę za każdym takim razem, domyślała się, że nie mogła mieć łatwo i zaczynała jej bardzo współczuć.

W końcu, co niby złego zrobiła? Potknęła się. Ani nie biegła, ani nie wylała tego soku specjalnie. Czy naprawdę to był powód do takiej złości?

Alice nie miała już ochoty nawet na niego patrzeć. Miała jedynie nadzieję, że zjedzą i będą mogły wrócić do zabawy ciastoliną.

***

Po powrocie do pokoju jeszcze przez pewien czas w powietrzu unosiło się napięcie i niezręczność. Niewątpliwie Ricie było wstyd z powodu tego co się stało, a przez to nie miała nawet odwagi, spojrzeć Alice w oczy.

- Nie przejmuj się - szepnęła w końcu bezradna, choć czuła, że te słowa były... głupie. Rita niepewnie przeniosła na nią spojrzenie. - Twojego Tatę trochę poniosło. Nie zrobiłaś nic złego - dodała.

- Może... pobawimy się w sklep? - zaproponowała, aby zmienić temat, więc Alice się zgodziła.

W kilka chwil zdołały zapomnieć o tym, co stało się podczas obiadu. Najpierw to Rita była sprzedawczynią, a potem Alice, której zabawkowa kasa, wyglądająca niemal jak prawdziwa, spodobała się bardzo. Miała działający czytnik, ale także możliwość drukowania paragonu i elektroniczny wyświetlacz. Po zakupach, znów razem bawiły się w gotowanie, a szok Alice urósł jeszcze bardziej, gdy okazało się, że w zabawkowej kuchni był zamknięty obieg wody oraz zimna para, która pomagała imitować to, że naprawdę się gotowało.

- Jak tam dziewczynki? Bawicie się grzecznie? - Do pokoju zajrzał Liam.

- Oczywiście, Daddy! - odpowiedziała natychmiast Rita, a Alice potwierdziła to szerokim uśmiechem.

- Chcecie już ten sorbet? Czy gramy we wróżki?

- A możemy i to i to, Tatusiu?! - Rita spojrzała na niego prosząco.

- No dobrze. To chodźcie na dół - powiedział, więc obie od razu zeszły za nim na dół.

Usiadły przy stole, zabierając się za rozkładanie gry, gdy Liam nałożył do pucharków po odrobinie sorbetu i postawił je przed dziewczynkami.

- Dziękuję - oznajmiły niemal jednocześnie, po czym obie zachichotały, czym wywołały uśmiech na twarzy mężczyzny.

- Jakim kolorem wróżki chcesz być Alisiu? - zapytał, na co na moment zamyśliła się.

- Mogę różową?

- Ja chciałam być różową! - Wtrąciła się Rita.

- Rita! - Upomniał ją stanowczo i zgromił  wzrokiem.

- To mogę być niebieską. - Zaproponowała natychmiast Alice.

- Będziesz różową. - Zarządził Liam, wręczając jej figurkę. - Jaką chcesz? - Do swojej córeczki zwrócił się w drugiej kolejności.

- Niebieską - wymamrotała, więc tę też dostała.

Klimat znów od razu się zepsuł, ale w miarę kontynuowania gry, atmosfera trochę się rozluźniała.

- Długo jesteś z Willem? - zapytał nagle Liam, na co Alice zmieszała się. 

- Od trochę ponad pół roku. - Skłamała.

- Uczysz się?

- Nie. - Te pytania niepokoiły ją coraz bardziej.

- A masz ulubioną bajkę? - Nie przestawał pytać, przez co Rita patrzyła na niego z dziwnym zaniepokojeniem.

- Lubię wiele bajek, ale najbardziej te, które wymyśla mi Tatuś - oznajmiła i uśmiechnęła się na wspomnienie, gdy ostatnim razem po myciu wymęczyła od niego opowiedzenie bajki, więc wymyślił jej historię o księżniczce ze złamaną monetą.

- Rozumiem. - Uśmiechnął się szeroko. - A z takich, które można by przeczytać?

- O śpiącej królewnie.

- Dobrze. W takim razie dokończymy grę, potem jeszcze chwilkę się pobawicie w domu, bo niestety rozpadało się, więc z zabawy na dworze nici, a do mleczka poczytam wam bajkę o śpiącej królewnie.

***

Liam czytał baśń o "śpiącej królewnie", a w tym czasie Alice i Rita leżały grzecznie na kanapie, pijąc kaszkę. Słuchały grzecznie, ale nie potrafiły przestać wymieniać się uśmiechami, ponieważ pomimo wielu obaw Alice bawiła się z Ritą naprawdę świetnie. 

W końcu rozległ się dzwonek do drzwi, więc Liam przerwał czytanie, aby pójść otworzyć. Wystarczyła chwila, żeby Alice rozpoznała głos Willa, zatem podniosła się z kanapy i postanowiła się do niego przytulić.

- Cześć, skarbie. - Powitał ją z szerokim uśmiechem oraz pogłaskał po włoskach, gdy otoczyły go jej rączki. - Mam nadzieję, że byłaś grzeczna i bawiłaś się dobrze - dodał.

- Było super, Tatusiu - powiedziała, co lekko zaskoczyło Willa, ale także ucieszyło.

- Była bardzo grzeczna - odezwał się Liam. - I ładnie zjadła obiadek.

- Cieszę się. W takim razie, zbieraj się mała, bo już się za tobą stęskniłem. - Poczochrał jej włosy.

- Nie zostaniesz na kawie? Alice nie zdążyła wypić kaszki.

- Już wypiłam - oznajmiła, wskazując na pustą butelkę, stojącą na stoliku.

- Dziękuję Liam, ale następnym razem.

- Trzymam za słowo - odparł przyjaźnie. - Tylko może na następny raz umówimy się na nocowanie?

- Czemu nie? - Will wzruszył ramionami, choć wiedział, że decyzja należała do Alice. 

Pamiętał o umowie i zamierzał jej dotrzymać.


***

- I jak było? - zapytał, gdy już siedzieli w samochodzie.

- Wbrew obawom... całkiem fajnie. - Przyznała. - Nawet nie wiesz jak dużo ma zabawek. Ma taką zabawkową kuchnię, w której jest woda i taką maszynkę do robienia lodów z ciastoliny... - opowiadała mu z fascynacją, na co Will uśmiechał się zadowolony, że nic złego się nie stało.

Jadąc po nią potwornie się bał, że zastanie ją zapłakaną, albo smutną. Że będzie patrzyła na niego z wyrzutem i nie daruje mu tego przez długi czas. Teraz był spokojny.

- Choć...

- Co? Coś było nie tak? - zapytał zaniepokojony, gdy przerwała radośnie trajkotać.

- Liam zbił przy mnie Ritę.

- Co? Za co?

- Bo rozlała sok.

- Biegała ze szklanką?

- Nie. Potknęła się i trochę rozlała.

- I to tyle?

- Yhym - mruknęła.

- Wiesz, że nie powinna za to dostać kary?

- Wiem, ale zrobiło mi się jej szkoda. I teraz żałuję, że nic nie powiedziałam. - Posmutniała.

- Nie wiń się, Alice. Są dorośli i to ich związek oraz zasady. Choć... ja pewnie zrobiłbym to na jego miejscu już po twoim wyjeździe, gdybym w ogóle zamierzał dać jej karę. Ale tak poza tym, było w porządku?

- Tak. I?

- Tak?

- Rita nie jest taka zła - dodała i uśmiechnęła się do Willa, który akurat spojrzał w jej kierunku, gdy zatrzymał się na czerwonym świetle.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top