20
*** cringe
- Podobało się? - zapytał, kładąc swoją głowę na brzuchu Alice, ale patrzył prosto w jej zamglone oczy.
- Yhym - mruknęła nieśmiało, na co Will zaśmiał się.
- Nie wstydź się. Byłaś świetna i teraz, gdy wiem jak dobrze smakujesz... Myślę, że będziemy to często powtarzać - oznajmił, na co Alice zawstydziła się jeszcze bardziej. - Mały. - Podciągnął się trochę i cmoknął ją w szyję. - Uroczy. - Przyssał się na trochę dłużej. - Wstydzioch - powiedział, gdy tylko się odkleił, ale zaraz przygarnął dziewczynę do siebie.
Domyślał się, że potrzebowała tulenia i dużo czułości.
- Co powiesz na cieplutką kąpiel, ciepłe piciu oraz przytulanie? - zapytał.
- Yhym. - Zgodziła się, na co Will bez ostrzeżenia wziął ją na ręce i ruszył do łazienki.
Alice schowała głowę w jego szyję, aby nie myśleć o tym, że była kompletnie naga i Will mógł zobaczyć jak bardzo była niedoskonała.
- Wciąż się wstydzisz? Jesteś śliczna, Alisiu. Tatuś szaleje na twoim punkcie - mruknął, po czym posadził ją na pralce, szybko przystępując do napuszczania wody.
Dziewczyna w tym czasie zasłoniła się rękami i przyglądała się Willowi, który pospiesznie przygotowywał kąpiel. Dopiero teraz zauważyła wybrzuszenie w jego spodniach, a na ten widok wstrzymała oddech. Znów ogarnął ją gorąc, a potem chęć zrekompensowania się, za otrzymaną przyjemność. Nie mogła uwierzyć, że Will miał tak silną wolę. W pewnym sensie to doceniała, bo domyślała się, że odmówił sobie rozkoszy dla udowodnienia, że nie jest to dla niego teraz aż tak ważne. Mimo to... chciała, aby on również zapamiętał ten dzień jako bardzo przyjemny.
Kiedy wanna się uzupełniła, Ferro odwrócił się w stronę Alice i bardzo zdziwił, gdy była przy nim. Nim zdążył coś powiedzieć, sięgnęła do paska, który sprawnie rozpięła, a potem uporała się z rozporkiem.
William patrzył na nią z figlarnym uśmiechem, ale nie protestował. Patrzył na jej działania z fascynacją, zaciekawiony dalszym obrotem zdarzeń.
Zsunęła z niego spodnie, zostawiając jednak bokserki, które odstawały dość znacznie i niepewnie położyła dłoń na jego kroczu.
Mężczyzna syknął, na co natychmiast podniosła na niego swoje duże, szare oczy.
- Woda wystygnie - rzucił.
Nim Alice zdąrzyła zaprotestować, włożył ją do wanny, a następnie sam dołączył.
Dziewczyna przysunęła się natychmiast, ale Will przytulił ją, uniemożliwiając działanie.
Spojrzała na niego pytająco z żalem, bo nie miała pojęcia, dlaczego jej zabraniał.
Spróbowała jeszcze raz, przysunąć się jeszcze bliżej, ale gdy tylko otarła się o niego udem, zatrztmał ją.
- Wiem, mała. Jest w porządku. Nie przejmuj się. Po prostu w taki sposób na mnie działasz. I choć bardzo bym chciał maleńka. - Uśmiechnął się krzywo, odgarniając jej kilka kosmyków za ucho. - To dziś nie możemy. Przynajmniej nie w taki sposób. Nie mamy gumek - wyjaśnił w końcu z westchnięciem, gdy wciąż patrzyła na niego, prosząc o wyjaśnienia. - A to jest bardzo nieodpowiedni czas na dziecko - dodał, na co Alice rozluźniła się od razu.
Czyli nie był zły, ani w żaden sposób jej nie karał. Po prostu się troszczył.
Oparła głowę na jego ramieniu i uśmiechnęła się, będąc wdzięczną za to, że on pomyślał, gdy jej pożądanie już zaczęło przysłaniać racjonalne myślenie.
- Było mi dziś wspaniale - powiedziała cicho, na co Willowi od razu zrobiło się gorąco. - Spodobało mi się chyba aż za bardzo - dodała ze śmiechem.
- Możemy robić to codziennie. - Zaśmiał się. - Zrobię dla ciebie wszystko, o ile będziesz tego chciała.
- Chciałabym się zrewanżować za te cudowne doznania. - Podniosła na niego wzrok.
- Jeszcze będziesz miała okazję.
- Boję się, że cię nie zadowolę. Ja... nie mam w zasadzie żadnego doświadczenia - oznajmiła smętnie.
- Co to za bzdury? Zapewniam cię, że doprowadzasz mnie do rozkoszowego szaleństwa. Mógłbym spędzać tak każdy kolejny dzień! A jeśli martwisz się o swoje umiejętności, to wiedz, że nie masz powodu. Poza tym wszystkiego będę mógł cię nauczyć. Ale wszystko na spokojnie. Bez żadnego pośpiechu. Delektujmy się chwilą wolnego razem.
- Chciałabym jednak, żebyś ty dziś także poczuł się jak w raju - wymamrotała, po czym niepostrzeżenie, chwyciła jego męskość w dłonie.
Jęknął zaskoczony, a następnie spiorunował ją wzrokiem.
- Łobuzica.
- Łosica? - Zaśmiała się.
- Wiesz, że teraz musisz to zrobić. - Syknął, gdy zaczęła poruszać ręką w górę i w dół.
- O tak? - zapytała, przyspieszając odrobinę, na co jęknął głośno i oparł głowę o kant wanny.
- Czuję, że te zabawy, to będą nasze nowe, ulubione zajęcia - wymamrotał, a Alice uśmiechnęła się jeszcze szerzej, gdy położył dłonie na jej piersiach z satysfakcją wymalowaną na twarzy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top