19

#alert RCGBDB

Will w pierwszej chwili kompletnie osłupiał, nie spodziewając się absolutnie takiego widoku.
W końcu, dlaczego miałaby chodzić po mieszkaniu w samej bieliźnie?
W jego głowie od razu pojawiły się podejrzenia oraz czarne myśli.

,,Zdradza mnie!" - pomyślał, czując jak bicie serca przyspieszyło mu niemal do granic niemożliwości. - ,,Nie spodziewała się, że niebawem wrócę, więc nie zdążyła wyrzucić kochanka?"

Z tymi myślami ruszył do jej pokoju. Zaciskał pięści, przygotowując przemowę pełną goryczy, gdy znów zobaczy jakiegoś chłystka, który zbajerował ją zapewne na bycie nieodpowiedzialnym dupkiem.

Wszedł do jej pokoju od razu przejrzywszy całe pomieszczenie w poszukiwaniu intruza.
Kiedy jednak niespostrzegł niczego niepokojącego, skupił się na Alice skrytej pod kołdrą.

- Co robisz? - zapytał dość ostro, na co dziewczyna zmieszała się i spięła.

Nie domyślała się do jakich wniosków zdążył dojść Will. Podejrzewała jednak, że to wiązało się z egzaminami, które dziś przeprowadzał.

- Nic - szepnęła nieśmiało.

- Nic?! - powtórzył po niej, nie mniej zły.

- Nic, Tatusiu - wymamrotała smutno, dopatrując się jego złości w tym, że pominęła to kim dla niej był. - Jesteś głodny?

- Nie - odpowiedział szybko. - Co ty masz na sobie?

- Ja... yymm... - Zmieszała się znów. - Bieliznę - wykrztusiła z siebie.

Nie miała pojęcia dlaczego był taki zły, ale miała ochotę płakać, gdy tak wściekał się bez żadnego powodu. Przecież nie zrobiła nic złego. Czyżby znów stał się dawnym sobą?

- Po co chodzisz po domu w bieliźnie? Spodziewałaś się kogoś?! - zapytał wciąż nie tracąc na zdenerwowaniu.

Ta sytuacja za bardzo przypominała mu o Amandzie... i o tym jak zastał ją niemal w takich samych okolicznościach... Jednak wtedy od razu w łóżku ujrzał też nagiego chłopaka.

Alice do oczu napłynęły łzy, bo czuła się zagubiona i nie wiedziała tak naprawdę za co był na nią zły. Uruchamiały się też od razu skojarzenia z dawnym Ferro. Nie chciała przechodzić drugi raz tego samego horroru.

- Dla ciebie - wymamrotała, już prawie płacząc.

Myślała, że Will się ucieszy z tego, że wrócił akurat, gdy przymierzała koronkową bieliznę... że powie jak bardzo ten widok mu się podoba... że kocha każdy skrawek jej ciała, które ona uznawała za aż tak niedoskonałe.

Było jednak zupełnie inaczej.

Tymczasem William poczuł się jak skończony kretyn i kompletnie skamieniał, a nerwy zaczęły go opuszczać.

- D-dla mnie? - zapytał niepewnie.

Nie miał pojęcia dlaczego taki wariant w ogóle nie przyszedł mu do głowy.

- Naprawdę dla mnie? - zapytał z fascynacją.

Na jego twarzy pojawił się uśmiech, a ciało przeszło niewysłowione ciepło podniecenia.
Podszedł do niej, położył się obok na łóżku i przytulił mocno, całując ją raz po raz w czoło oraz włosy, gdy drobne rączki Alice, otoczyły go i ścisnęły mocno.

Nawet nie zorientował się, kiedy wszedł po kołdrę, a następnie pocałował ją namiętnie w usta. Robił to niespiesznie, czule, z pasją toczył walkę z jej językiem oraz muskał podniebienie.

Gdy już zaczęło brakować im tchu, zsunął się trochę  niżej i zaczął robić ścieżkę z pocałunków przez żuchwę po szyję.

Alice westchnęła, kiedy odnalazł pierwsze czułe miejsce, na co od razu na dłużej przyssał się do niego. Zadrżała z podniecenia, a ciepło rozchodziło się po całym ciele, oblewając rumieńcem jej blade policzki.

Ten widok nakręcił Ferro jeszcze bardziej. Zjechał powoli dłonią do jej majtek i delikatnie zaczął ją masować, sprawdzając, czy nie miała nic przeciwko.

Widząc jednak jak wiła się z rozkoszy oraz dawała mu coraz lepszy dostęp, nie krępował się ani trochę.

Pospiesznie zdarł z siebie marynarkę i rozpiął koszulę, żeby nie roztopić się od gorąca, po czym podniósł się, wsunąwszy uprzednio dłoń pod plecy Alice, aby rozpiąć stanik, który miała na sobie.

Dziewczyna spięła się troszkę, gdy zdjął go bez przesadnego przeciągania, żeby zaraz zabrać się za pieszczenie obnażonych piersi. Całował je, drażnił sutki, podgryzał lekko co jakiś czas, zerkając na Alice, oddychającą szybko i płytko, w której oczach błyszczało szalone pożądanie.

Spodnie zaczęły uwierać go do granic możliwości, ale postanowił się opanować.
Pamiętał, że pierwszy raz Alice był koszmarny, a przez to stała się oziębła w łóżku oraz strachliwa z obawy, że to wszystko się powtórzy.
Nie chciał tego.

Pragnął, żeby pożadała go każdego dnia! Żeby codziennie biegała w samej bieliźnie i prowokowała go do dzikiej namiętności w łóżku. Chciał słyszeć jej nieśmiałe westchnięcia, tłumione przez niewinny wstyd oraz móc dotykać ją po całym ciele, darząc uwielbieniem każdy cal jego ukochanej.

Kiedy czuł, że Alice chce już więcej, gdy niemo domagała się, żeby wreszcie pozwolił jej zaznać spełnienia, zaczął całować ją pod piersiami, kierując się powoli w dół.

Nie była pewna co zamierzał zrobić, więc posłała mu zaniepokojone spojrzenie, ale kiedy uśmiechnął się uspokajająco i zaczął obcałowywać wewnętrzną stronę jej uda, miała wrażenie, jakby powiedział do niej: - Zaufaj mi. Wiem co robię. Będzie ci świetnie.

Rozluźniła się zatem, na ile potrafiła i starała się nie przeszkadzać mu, gdy powoli ściągał z niej majtki. Sunął delikatnie dłońmi po skórze, czym wywołał nową falę przyjemnych dreszczy. Wpatrzyła się w niego zawstydzona, mając ochotę schować to, czego dotychczas nie miał okazji oglądać z tak bliska.

William uśmiechnął się znów, kiedy dostrzegł nutkę strachu, a zarazem poziom jej gotowości.
Podmuchał lekko, aby zobaczyć jak bardzo była wyczulona i zaśmiał się, gdy poruszyła się niespokojnie.

- Zaufaj mi i pamiętaj, że możesz to przerwać w każdej chwili - powiedział, gdy założył sobie jej nogi na ramiona, składając serię pocałunków na jej kolanie (zwłaszcza pod nim) i udach, po czym zabrał się za działanie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top