13
Z samego rana Alice obudził dźwięk rozmowy. Podniosła się powoli, pocierając oczy, aby szybciej się rozbudzić i nie miała wątpliwości, że Will z kimś rozmawiał.
Zastanawiała się jedynie, czy ktoś ich odwiedził, czy to była telefoniczna konwersacja. Choć wszystko wskazywało na to drugie...
Wstała z łóżka, po czym wybrała pierwszą lepszą spódniczkę oraz bluzkę, a następnie dyskretnie wyjrzała, aby upewnić się, czy ktoś był w mieszkaniu.
Kiedy zobaczyła Willa, rozmawiającego przez telefon, nie powstrzymała się i od razu pobiegła do niego, żeby się przytulić.
Akurat siedział na kanapie, a gdy tylko ją spostrzegł uśmiechnął się szeroko. Ona tymczasem podeszła do niego i usiadła na nim okrakiem, wtulając się w jego klatkę i czekając jak skończy.
Z początku miała ochotę dowiedzieć się z kim rozmawiał, ale gdy zorientowała się, że miejsce w którym położyła głowę znajdowało się tętniące serce Willa, zaczęła się w nie wsłuchiwać. Zamknęła oczy oraz skupiła się na ręce mężczyzny, którą zaczął delikatnie masować jej plecy, wsłuchując się w monolog rozmówcy.
- Dobrze. To żaden problem. Alice będzie zachwycona - powiedział nagle, na co dziewczynka od razu podniosła głowę i spojrzała na Willa pytająco. - To jesteśmy umówieni. Do zobaczenia. - Po tych słowach rozłączył się.
- Kto to był? - zapytała od razu.
- Liam.
- Liam? - Zdziwiła się.
- Powiedział, że Rita męczy go niezwykle o to nocowanie, więc chciał zapytać, czy bym się zgodził - oznajmił, na co Alice od razu posmutniała. - Nie cieszysz się? Myślałem, że będziesz zadowolona, że masz koleżankę do zabawy.
- Ja... nie wiem co miałabym z nią robić...
- Bawić się. Kolorować, rysować, układać puzzle, grać w gry, ostatecznie oglądać bajki, albo jakieś inne filmy, rozmawiać...
- To nie takie proste. - Westchnęła. - Mam wrażenie, że mnie nie polubiła i nie mamy zbyt wielu wspólnych tematów.
- I dlatego nalega na nocowanie? - William uniósł brwi. - Myślę, że tak ci się wydaje, bo nie daliśmy wam zbyt dużo czasu na zabawę. Liam w zasadzie wypił herbatę i zaraz wołał Ritę do domu. A skoro chce przyjechać znowu to pewnie jej się podobało.
- Może tak - odparła Alice bez entuzjazmu.
- Zjemy śniadanko i pojedziemy na zakupy. Kupię wam jakichś słodyczy, popcorn, czy co tam będziesz chciała...
- Dziś?
- Tak. Liam przywiezie ją o siedemnastej.
- Już dziś?
- Tak, Alice. To właśnie powiedziałem. W przyszłym tygodniu muszę kilka razy pojechać na uczelnię, bo są poprawki, a nie chciałbym was zostawiać bez opieki - wyjaśnił.
- Myślałam, że spędzimy czas razem - oznajmiła zrezygnowanym głosem.
- Spędzamy codziennie. - Westchnął, odgarniając jej niesforny, jasny kosmyk za ucho. - Poza tym ja cały czas będę w pobliżu. Zobaczysz, że będzie fajnie.
***
Po zakupach Alice pomagała Willowi wszystko rozłożyć oraz zabrała się za sprzątnięcie w mieszkaniu.
Podczas zakupów, Ferro znów zniknął na moment z jej oczu i była przekonana, że w tym czasie coś kupił, ale niestety nie dał jej okazji, aby się dowiedzieć, ani nie chciał zdradzić tajemnicy, powtarzając, że nie kupił nic, czego by nie widziała.
Na myśl o tym, że znów będzie musiała spędzić czas z Ritą, miała ochotę udawać, że coś ją rozbolało, albo, że w ogóle się rozchorowała. Wiedziała jednak, że to nie załatwiłoby problemu. Jedynie odwlekło to w czasie. Poza tym... nie chciała okłamywać Willa, ani martwić go bez potrzeby.
Nie mogła jednak powstrzymać niechęci, bo wciąż pamiętała jak Rita patrzyła na Willa.
Kiedy rozległ się dzwonek do drzwi, Ferro poszedł otworzyć.
U progu stał Liam oraz Rita ze sportową, czarną torbą wypchaną po brzegi. Tym razem miała na sobie czarną, krótką spódnicę, czerwoną, dość mocno rozpiętą koszulę w kratę, z pod której wystawała czarna koszulka, a na głowie miała dwa, wysokie, luźne koczki.
Uwadze Alice nie umknęła również spora obróżka z kolcami oraz zwisającym kryształowym znaczkiem w kształcie kociej łapki. Całość dopełniały oczywiście zakolanówki oraz skórzany harness na udo, a także kilka plecionych bransoletek i oczy podkreślone kreskami.
- Cześć, Will.
- Cześć.
- Przywiozłem małą i zabieram ją jutro po południu.
- Na pewno nie zajdziesz teraz na kawę?
- Nie. Dziękuję, Will, ale mam zaraz pierwszą wywiadówkę dla trzeciej klasy. Bądź grzeczna Rita i słuchaj się Willa - powiedział, po czym dał jej lekkiego klapsa.
- Będę, Daddy - odparła, a następnie pocałowała go krótko na pożegnanie.
- Ja myślę. Will mi potem o wszystkim powie. - Pogroził jej palcem.
- Na pewno będzie grzeczna - stwierdził z uśmiechem Ferro.
- Dobrze. Lecę. Trzymajcie się.
- Do zobaczenia, Liam.
Drzwi zamknęły się, a Rita została w środku.
- Jesteś głodna?
- Nie. Daddy zrobił mi makaron z sosem przed wyjściem. Nie chcieliśmy robić problemu - powiedziała, robiąc od razu maślane oczy do Willa.
- Jakiego problemu? - Zaśmiał się nad wyraz przyjaźnie, a Alice zrobiło się smutno. - To żaden problem. W takim razie możecie iść się pobawić i jak poczujecie, że zaczynacie się robić głodne to dajcie znać.
- Dobrze, proszę pana - powiedziała, po czym razem z Alice ruszyła do jej pokoju.
- Daddy zapakował mi nowe kolorowanki z księżniczkami Disneya i kupił nowe kredki Bambino. Powiększony zestaw - oznajmiła z dumą, wyciągając wszystko z bocznej przegródki torby. - Ostatnie prawie wszystkie połamałam. - Zaśmiała się pod nosem.
- Mogę zobaczyć? - zapytała niepewnie Alice, patrząc na brokatową okładkę kolorowanki.
- No jasne!
Alice chwyciła zatem książeczkę i zaczęła przyglądać się każdemu rysunkowi.
- Którą lubisz najbardziej? - Zagadała.
- Mulan. A twoja?
- Chyba Bella.
- Chyba pod koniec są razem. To może pokolorujemy właśnie to? - zapytała, a wtedy do pokoj wszedł Will.
- Co tam dziewczynki? Wszystko w porządku? - zagadał przyjaźnie, patrząc, co robiły.
- Tak, proszę pana - powiedziała od razu Rita, rumieniąc się lekko.
- To dobrze. Dawajcie znać jakbyście miały na coś ochotę, albo chciały pić. Na razie nakroiłem wam trochę owoców. Jedzcie dziewczynki.
- Dzięk...
- Dziękujemy panu! - przerwała Rita. - Jest pan wspaniały! - dodała, łapiąc od razu za kawałek jabłka.
William uśmiechnął się tylko, po czym wyszedł z pokoju, zostawiając uchylone drzwi.
Dziewczynki zabrały się zatem za kolorowanie.
- Lubię te kredki, a ty? - zagadała nagle Rita.
- Ja też, ale są dość kruche i w zasadzie łatwo je zniszczyć - powiedziała, sięgając po kolejną kredkę.
- Dlaczego najbardziej lubisz Bellę?
- Podziwiam ją za odwagę. Ja chyba bałabym się mieszkać z Bestią. Już sam jego widok musiał być przerażający. Poza tym groził jej ojcu, co tylko dodawało mu straszności. Bella nie mogła mieć pewności, że nie zrobi jej jednak krzywdy. A ty? Czemu lubisz Mulan?
- Też za odwagę. - Uśmiechnęła się. - Za to, że wbrew temu co wszyscy sądzili dawała sobie radę w wojsku. Poza tym ten smok jest uroczy. - Zaśmiała się.
Wtem Alice niechcący za mocno przycisnęła żółtą kredkę, a ta złamała się w pół.
Zapanowała kilkuchwilowa cisza.
- Przepraszam - powiedziała od razu, gdy nagle Rita wybuchła głośnym płaczem. - Przepraszam. Nie chciałam! - powtórzyła, wystraszona, że będzie miała kłopoty, a gdy usłyszała szybkie kroki, bicie jej serca od razu przyspieszyło, spodziewając się kłopotów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top