12
Alice sięgnęła po telefon, który leżał przy łóżku i otworzyła ostatnie opowiadanie DDlg jakie czytała.
Rozdział 15
Tatuś wziął mnie na rączki i zaniósł do łazienki. Choć nie chciałam go puścić, wiedziałam, że będzie wtedy zły, więc grzecznie zabrałam ręce, czekając na dalszy rozwój sytuacji.
Patrzyłam jak Tatuś odkręcił kran, zatkał odpływ oraz nalał dużo płynu do kąpieli, żeby zrobiło się sporo piany. Dopiero wtedy wrócił z powrotem do mnie. Powoli zdjął moją bluzeczkę, potem spódniczkę, a ja starałam się stać nieruchomo i mu nie przeszkadzać, choć niezwykle kusiło zasłonić się chociaż troszkę, żeby nie widział mojego odstającego brzuszka, grubych nóg, małych piersi... Mimo to stałam wciąż grzecznie, nawet gdy uporał się z haftkami od stanika i bez ceremoniału pozbył się go. Starał się bardzo, żeby nie pokazać swojego zainteresowania, ale wiedziałam doskonale, że patrzył uważnie, na całe moje ciało. Drgnęłam lekko, kiedy przyszedł czas na majtki. To było mimowolne, bo... wciąż troszkę się wstydziłam Tatusia. Zrobiłam krok w bok, po czym Tatuś wziął mnie pod pachy i włożył do wanny. Od razu poczułam się lepiej.
Woda była cieplutka, a dodatkowo pachniała słodko malinami. Nie mogłam się powstrzymać, więc od razu zaczęłam bawić się pianą, która mieniła się od światła i tworzyłam z niej wieżę, a potem dmuchałam w nią lekko, aby bombelki mogły pofrunąć w górę, by zaraz opaść z powrotem do wanny.
Tatuś przyklęknął przy krawędzi wanny, podwinął rękawy, a następnie podał mi gumową kaczkę, którą od razu zaczęłam się bawić.
Nie zwracałam uwagi na to, że Tatuś w międzyczasie mył mi włoski, plecki, a ja korzystałam z przyjemnego masażu, bawiąc się beztrosko.
Sytuacja zmieniła się, gdy Tatuś zabrał się za mycie moich piersi.
Starałam się powstrzymać wstyd, nie ruszać się, ale on chyba celowo drażnił moje sutki, ściskał je i szczypał. Przez co nie mogłam usiedzieć spokojnie w miejscu.
- Nie kręć się, mała - powiedział, więc postanowiłam oprzeć się o ścianę wanny, żeby wykonać polecenie Tatusia.
Zamknęłam oczy, próbując skupić się na dotyku i wyciągnąć z niego przyjemność. Czułam jak moje policzki stawały się coraz bardziej czerwone, a kobiecość również domagała się, aby się nią zajął. Mój oddech był płytki. Serce biło szybko i wydawało mi się, że nie może bić szybciej, ale wtedy poczułam drugą dłoń Tatusia między nóżkami.
Instynktownie zacisnęłam nogi oraz otworzyłam oczy.
- Rozchyl nóżki - mruknął spokojnie, głaszcząc mnie po udach.
Potrzebowałam jednak chwili na opanowanie emocji, żeby to zrobić. Nie wiedziałam dlaczego się bałam. Robił to już nie raz, ale... ja wciąż byłam wstydnisią. Co jeśli bym mu się nie spodobała? Co jeśli chciałabym móc się ruszać, dotknąć go, a on by się nie zgodził? Może to były głupie wątpliwości, a może... wcale nie?
Oparłam się z powrotem, wpuszczając go powoli znów między moje nóżki.
Tatuś uśmiechnął się przyjaźnie, jakby chciał mnie uspokoić. To od razu poskutkowało, bo nie chciałam, żeby był zły. Wrócił zatem do drażnienia sutków, a jednocześnie masował i mył moją kobiecość.
Ciepło powróciło, potęgując podniecenie do granic niemożliwości.
- Ta-tusiu... - wysapałam.
Miałam ochotę być bliżej niego, ale domyślałam się, że on jednak planował coś innego.
- Słucham, skarbie. Czego chce moja królewna? - zapytał z szerokim uśmiechem, na co spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, z nadzieją, że zrozumie, że miałam już dość i chciałam, żeby pozwolił mi dojść.
- Już jestem - powiedział Will, gdy tylko wszedł do sypialni, wstrząsając butelką.
Alice wystraszona jego pojawieniem i zawstydzona tym co czytała, natychmiast schowała telefon pod poduszką.
Ferro spojrzał na nią podejrzliwie, bo jej reakcja wydała mu się bardzo dziwna, przez co dziewczyna przeklinała się w myślach za taką gwałtowną i impulsywną reakcję, która zwróciła jego uwagę.
- Co tam chowasz? - Zaśmiał się sztucznie.
Starał się udawać spokojnego, ale ta cała sytuacja niezwykle go zestresowała.
W końcu dlaczego miałaby tak niezwykle dziwnie zareagować? Czy coś ukrywała? Może pisała z innym Tatusiem? Może zakochała się... w jakimś innym chłopaku.
- Nic - odpowiedziała z nadzieją, że Will odpuści i zaraz położy się przy niej, podając jej kaszkę.
Jednak ukrywanie prawdy, jedynie bardziej go zaniepokoiło. Odstawił butelkę na szafkę nocną i wyciągnął rękę w kierunku Alice.
- Daj.
- Ale co? - Starała się udawać, że nie wiedziała o co chodziło, ponieważ wstydziła się tego co czytała i bała się reakcji Willa.
- Alice! Nie będę się powtarzał - powiedział ostrzej, bo nie podobała mu się ta sytuacja.
Dziewczyna opuściła głowę zasmucona, że go zdenerwowała, po czym niechętnie sięgnęła po telefon i podała mu go.
William od razu odblokował telefon i zaczął przeglądać. Jego uwagę jednak od razu zwróciło otwarte opowiadanie.
Zaczął je czytać, a na policzki Alice wstąpiły rumieńce. Patrzyła uważnie na twarz Willa i bała się jak on na to zareaguje.
Nie miała pojęcia dlaczego wydawało jej się, że będzie zły... a może bardziej bała się, że ją wyśmieje.
Panowała cisza, a Alice czuła jak z każdą sekundą, gdy William czytał, rosło napięcie.
W końcu skończył. Wygasił ekran, odłożył telefon, po czym sięgnął z powrotem po butelkę.
- Kładz się. Już prawie wystygło - mruknął spokojnie z cieniem uśmiechu na twarzy.
Zrobiła to bardzo niepewnie uważnie, obserwując Willa, który położył się obok niej, wsparł głowę na łokciu i podsunął pod jej usta gumową końcówkę butelki.
Zaczęła pić, patrząc w oczy Tatusia, próbując rozgryźć, co sobie myślał. Nie wyglądał na złego, ale nie była w stanie powiedzieć nic więcej.
- Chodziło o tę książkę o DDlg? - zapytał nagle.
Alice przytaknęła nieśmiało.
- Nie ma się czego wstydzić, Skarbie - powiedział ze śmiechem. - To nic zabronionego, czytać o tym książki. Byleby były w miarę sensowne, czyli bez idealizowania szkodliwych schematów.
- Czyli... nie jesteś zły? - zapytała niepewnie, odsuwając na moment butelkę od ust.
- Dlaczego miałbym być zły? - Zaśmiał się przyjaźnie. - To wyjaśnia mi też twoje zainteresowanie robieniem kolejnych kroków.
- Ta sfera DDlg też mi się podoba - powiedziała, ale zaraz zawstydziła się.
- Możesz rozwinąć? - zapytał zaciekawiony.
- Tak... czasem... - Nie miała odwagi spojrzeć mu w twarz. - Zastanawiam się jak to jest, gdybyś... na przykład mnie związał, albo używał na mnie jakichś gadżetów...
- Naprawdę cię to ciekawi. - Poruszył się wyraźnie podekscytowany.
- Znaczy... - Na jej policzki wstąpiły rumieńce. - Nie wiem, czy by mi się to ostatecznie spodobało, ale... nie miałabym nic przeciwko, żeby spróbować... Kiedyś.
- Dobrze. Jest już późno. Wrócimy do tego wszystkiego kiedy indziej, a teraz pij ładnie i przytul się, bo powinnaś już smacznie spać maluchu - oznajmił z uśmiechem, po czym złożył pocałunek na jej czole, gdy ona wtuliła się mocno, kończąc pić zawartość butelki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top