11
- Co się stało? - zapytał przejęty, a jego twarz wyrażała jedynie zaniepokojenie.
W końcu wiedział, że Alice była małą wstydnisią i nie spodziewał się, że mogłaby od tak do niego przyjść. Zwłaszcza, gdy był kompletnie nagi.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, ale po kilku chwilach, zaczęła zdejmować ubranie, co zaskoczyło Willa jeszcze bardziej. Nie miał jednak nic przeciwko i wręcz z fascynacją przyglądał się jej ruchom, nie omieszkając patrzeć na odsłaniane fragmenty ciała.
Rozluźnił się oraz oparł o wannę z zawadiackim uśmiechem, gdy Alice zasłaniła się i szybko weszła do wody, usadawiając się po drugiej stronie.
Przez chwilę panowała cisza. Policzki dziewczyny stały się czerwone, a dodatkowo skuliła się tak, aby postarać się w żaden sposób nie dotykać Willa.
Nie miała pojęcia dlaczego to zrobiła, ale teraz... nie była tak pewna, co do słuszności tej decyzji jak wcześniej.
Podniosła spojrzenie na Ferro, który oparł ręce na kancie wanny i wciąż uśmiechał się szelmowsko. Jego oczy błyszczały jak dwa ogniki, a z mokrymi włosami... wyglądał o dziwo bardzo pociągająco.
- Nie musisz się wstydzić, ani tym bardziej bać - odezwał się nagle, żeby przerwać ciszę, a na dokładkę uspokoić Alice.
Wiedział, że mimo wszystko, wciąż dla niej było to coś krępującego oraz niecodziennego. Starał się być zatem jak najbardziej wyrozumiałym.
Dziewczyna posłała mu znów niepewne spojrzenie, po czym postanowiła choć trochę rozprostować nogi oraz rozluźnić się.
Czuła się dziwnie i miała wrażenie jakby całe jej ciało było sercem, które kołatało najszybciej jak się dało.
Speszyła się, gdy poczuła dotyk na łydce, ale po chwili uspokoiła się, czując delikatne głaskanie na skórze nóg.
- Chciałaś podglądać Tatusia? - zapytał Will.
Zamierzał się z nią trochę podroczyć. W rzeczywistości bardzo cieszyło go to, jak szybko Alice chciała pokonywać kolejne etapy. Wydawało mu się to aż trochę dziwne.
- Ja... - Zawstydziła się znów. - Poczułam się trochę samotnie - wymamrotała cicho, zawstydzona swoją śmiałością.
W końcu weszła mu do wanny.
- Wyglądasz niezwykle uroczo, gdy tak niewinne się rumienisz. - Zaśmiał się, po czym podniósł jej stopę nad taflę wody i pocałował ją. - Skoro już tu jesteś, to czy oznacza to, że od razu cię myjemy?
- Yhym - mruknęła po chwili namysłu.
- To przybliż się troszkę. Zamoczymy ci włoski. - Machnął na nią.
Alice jednak przez dobre kilka chwil siedziała w miejscu. Bała się, że natknie się na... męskość Willa. Wiedziała, że to wprawiłoby ją w okropne zakłopotanie, a... poza tym... pewnie stchórzyłaby kompletnie i uciekła z tej wanny, nawet bez wycierania.
- Wiesz, że cię nie zjem? Ani nie zrobię nic bez twojej zgody, czy aprobaty? - zapytał.
Kiedy teraz myślał o tym jak ją traktował i... wręcz próbował wymusić od niej seks, miał ochotę przyłożyć samemu sobie z przeszłości. Wolał zatem powiedzieć na głos to, co generalnie zawsze było dla niego oczywiste, ale mogło wyglądać inaczej w oczach Alice, gdy dawniej wygadywał takie głupoty.
To, że była jego dziewczyną, nie dawało mu prawa do tego, aby wymagać od Alice tego, żeby się z nim kochała.
Małżeństwo również go nie przyznaje! O czym wielu mężczyzn, którzy nie powinni nosić tego miana nie ma pojęcia, czym krzywdzi swoje żony. Stąd taki duży procent gwałtów małżeńskich.
Chciał zatem, aby Alice dowiedziała się, że już nie myślał tak, jak jeszcze kilka lat temu jej mówił.
Poza tym, był w stanie znieść brak seksu z nią, byleby nie odeszła. Byleby budząc się, miał ją przy sobie uśmiechniętą, żeby tuliła się do niego, mówiła Tatusiu z tą dziecięcą radością i nigdy więcej go nie opuściła.
- Wiem - powiedziała, ale nie brzmiała na zbytnio przekonaną.
Jednak przysunęła się nieco bliżej.
William niespiesznie zamoczył jej włosy. Nałożył szampon. Zmył go. Potem przyszedł czas na odżywkę.
- Będziesz pachniała ślicznie marakują - szepnął, po czym pocałował ją w kark i zaczął delikatnie masować plecy Alice, która zaczęła mruczeć niczym kotek z przyjemności.
Stres i wstyd niemal kompletnie się ulotniły, a obecność Willa przestała ją przerażać, a wręcz cieszyć.
- Mam myć cię dalej, czy chcesz zająć się sobą sama? - Pocałował ją znów w kark.
- Ty Tatusiu - powiedziała, na co Ferro od razu położył dłonie na jej piersiach i zaczął je masować.
W pierwszej chwili Alice spięła się bardzo, ale w końcu uległa tej całkiem przyjemnej pieszczocie. William masował je, głaskał, bawił się sutkami, sycąc się sapnięciami swojej dziewczynki, oznaczającymi przyjemność.
Ferro zaśmiał się jedynie, gdy dostrzegł cień smutku, kiedy zabrał dłonie, aby sięgnąć po żel do higieny intymnej.
Alice mimowolnie spięła się, ale ponowny pocałunek, tym razem w ramię, nieco ją uspokoił. W końcu był przy niej odmieniony Will. Delikatny, czuły...
Zamknęła oczy, gdy odstawił żel i wzdrygnęła się lekko w reakcji na dotyk w dolnej partii ciała.
Nawet nie zorientowała się, kiedy oparła się o jego plecy, a Will masował ją delikatnie, doprowadzając na skraj szaleństwa. Przez to wszystko szybko pojawiło się ciepło oraz pulsowanie w podbrzuszu, a biodra same chciały się poruszać, aby zaznać więcej doznań.
Wtem... William przerwał, na co Alice podniosła głowę i spojrzała na niego ze smutkiem oraz rozczarowaniem.
- Już jesteś czyściutka. - Zapewnił z uśmiechem i pocałował ją szybko w czoło. - Poza tym woda zrobiła się zimna - Dodał, grzebiąc się, aby wstać.
Alice kompletnie oniemiała, bo... myślała... że Will... sprawi, że ta przyjemność doczeka się kulminacji, ale... Nie zrobił tego. A ona nie miała odwagi prosić.
Ferro wyszedł pierwszy i nim mimowolnie zerknęła na dolne partie Willa, ten był już przepasany ręcznikiem.
Wyciągnął ją z wanny, wytarł, a następnie poszedł po świeżą bieliznę, o której Alice wcześniej nie pomyślała.
Przy okazji sam założył bokserki.
William widział jej rozczarowanie, ale... tak naprawdę to on spanikował. Bał się, że przesadzi, gdy było jeszcze tak wcześnie. Wolał się zatem wycofać, niż skrzywdzić ją przez jej milczenie. Mimowolnie obawiał się, że nie będzie mówiła mu prawdy o tym co czuje... że nie będzie potrafiła powiedzieć mu nie, przez... jakiś głupi strach, czy poczucie, że może powinna to dla niego robić... Przez to jaki głupi był kiedyś. Pomimo, że minął już taki czas.
Wiedział, że Alice nie zapomniała przeszłości. Choć bardzo by tego chciał. Aby pamiętała go tylko takiego.
Ubrał ją w bieliznę, po czym wziął na ręce, całując mocno w policzek.
- Może zrobię ci ciepłe kakao, a ty już ułóż się wygodnie pod kołderką? - Położył ją w sypialni, a gdy Alice przytaknęła niemrawo, poczochrał jej włosy i zaraz udał się do kuchni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top