40

#be ready for a cringe lvl extreme

William wyszedł z łazienki, po czym od razu skierował się do sypialni, gdzie oczekiwała na niego Alice. Była już naprawdę zaspana, co niezwykle go rozczuliło.

Czasami wciąż niedowierzał, że miał taką małą, słodką kruszynkę.
Po wyrzuceniu Amandy... dosłownie znienawidził kobiety. A szczególnie surowy był względem swoich studentek. Bał się, że ta historia mogła się powtórzyć i nie chodziło jedynie o obawy o pracę, ale też o jego złamane serce.

Potrzebował dużo czasu, aby wyleczyć się z bezgranicznej nienawiści, ale ta przekształciła się w chorobliwą zazdrość, przedmiotowe traktowanie i skrajną kontrolę. W taki sposób chciał zabezpieczyć się przed powtórką tej wątpliwej rozrywki.

Bez wątpienia, Alice zmieniła jego życie... na lepsze.

Z uśmiechem na twarzy wśliznął się pod kołdrę i przygarnął ją do siebie, a ciepłe światło lampki nocnej dodawało intymnego klimatu.

- Zmęczona? - zapytał, głaszcząc ją po brzuchu, a następnie pocałował jej tył głowy.

- Yhym - mruknęła zaspana.

Ferro zaśmiał się, ale wcale nie zamierzał pozwolić Alice spać.

- Tęskniłaś dziś za Tatusiem? - Zjechał dłonią na kraniec jej majtek, a nie napotykając sprzeciwu, jeszcze niżej i zaczął zataczać kółka na jej kobiecości.

Alice zareagowała na to natychmiast. Oddychała szybciej, niż jeszcze chwilę temu, a na dokładkę zaczęła kręcić pupą, ocierając się o coraz bardziej twardą, męskość Willa.

Zaśmiał się, wyraźnie zadowolony z powodu jej reakcji. W takich okolicznościach, pozwolił sobie wsunąć rękę w majtki Alice, aby zaraz zatopić palec w tym miękkim, wilgotnym wnętrzu.

Sapnęła cicho, na co Ferro z satysfakcją zaczął nim poruszać. Sycił się każdym jej nieśmiałym jękiem oraz ruchem, które utwierdzały go w tym, że Alice było niezwykle dobrze i chciała więcej. Nie zaprzestając ruchów ręką, przekręcił ją ostrożnie na plecy, aby zaraz pospiesznie podwinąć wolną ręką do góry jej koszulkę, aby zacząć pieścić te słodkie piersi.

Całował je z pasją, zasysając raz za razem to jeden, to drugi sutek. Wkładał całe serce w te pieszczoty, a najlepszą nagrodą dla niego były jej coraz śmielsze jęki, wicie się oraz cudowna wilgoć, wskazująca na ogromne podniecenie.

Kiedy dodatkowo zajął się łechtaczką, kwestią czasu było osiągnięcie przez nią spełnienia.

Spojrzał w jej oczy z ogromną satysfakcją, ale wcale nie zamierzał na tym poprzestać.

Pocałował ją namiętnie, dając Alice moment na odpocznięcie. Zszedł ustami niżej, tworząc mokrą ścieżkę przez żuchwę, szyję, aż do obojczyka, aż w końcy zdecydował się, żeby zrobić malinkę. Przyssał się w najczulszym miejscu i mimowolnie uśmiechnął się, gdy wplotła palce w jego włosy, a następnie lekko przycisnęła do siebie.

Po kilku chwilach odkleił się. Z satysfakcją spojrzał na swoje dzieło, by zaraz bezwstydnie wpatrzyć się w odsłonięte piersi swojej dziewczyny.

Policzki Alice były czerwone z zawstydzenia i może nawet zażenowania, spowodowanego reakcjami własnego ciała, o które nawet pewnie by się nie posądzała.

Chciała się zasłonić, ale Will nie zamierzał jej na to pozwolić. Przyszpilił dłonie dziewczyny z gwałtownością do łóżka i dalej bezwstydnie patrzył, a nawet odsłonił sobie je bardziej.

Uwielbiał tę jej niewinność, wstydliwość, ale z drugiej strony... bawiła go to trochę. W końcu tyle razy już ją kąpał. Kochał się z nią nie pierwszy raz, a w związku z tym nie pierwszy raz widział ją nago. Nie rozumiał zatem do końca, dlaczego wciąż potrafiła tak bardzo bać się jego spojrzenia.

Nachylił się i znów zaczął je całować, rozluźniając uścisk na nadgarstkach Alice, aby zdjąć nie tylko tę koszulkę, która cały czas mu przeszkadzała, ale także pozbyć się do końca jej majtek.

Zrobił to szybko, bo bokserki zaczynały go cisnąć do granic możliwości.

- Patrz mi w oczy, śliczna - mruknął, sięgając do szafki nocnej po opakowanie prezerwatyw.

Na te słowa... jakby nieco się spięła.

Rozerwał zębami folię zabezpieczającą i sprawnie założył gumkę.

- Chcę widzieć jak bardzo szalejesz - szepnął, po czym znów wpił się w jej usta.

Kąsał je niespiesznie, dodając delikatny, drażniący masaż, a jednocześnie starał się ją przyzwyczaić do swojego żądania.

Patrzył jej w oczy, a kiedy tylko próbowała uciekać wzrokiem przypominał o swoim poleceniu, nakierowując jej twarz na siebie, albo zwracał na siebie uwagę w inny sposób.

To było niezwykle urocze, widzieć jej zakłopotanie oraz wstyd... Wstyd z powodu przyjemności, własnego pragnienia, które niewiadomo dlaczego chciała przed nim kryć.
Uciekanie wzrokiem zdecydowanie jej pomagało, nie wprawiało w takie zakłopotanie, a ten rozkaz psuł ten plan.

Jęknęła przeciągle, gdy znalazł się w niej cały i na moment zamknęła oczy.

William nie zareagował. Postanowił dać jej chwilę, na oswojenie się z tym wszystkim.

- Patrz na mnie, skarbie. - Przypomniał, całując ją po żuchwie, po czym zaczął leniwie poruszać biodrami.

W końcu Alice zebrała się na odwagę i uchyliła powieki. Napotykając oczy Willa, pełne pożądania, poczuła się nieswojo, ale pocałunek szybko przywrócił spokój oraz opanowanie.

Przyspieszył trochę, na co sapnęła głośno, dostosowując się do tempa jakie narzucił.

Było im gorąco, ale za razem wspaniale. Z coraz większą odwagą spoglądała w jego oczy, przez co przeżywała wszystko jeszcze mocniej.

Po wszystkim Will ponownie pocałował ją namiętnie w usta, po czym przyłożył swoje czoło do jej czoła.

- Kocham cię, moja piękna. - Uśmiechnął się szeroko, dysząc ze zmęczenia.

Alice w odpowiedzi położyła mu dłoń na policzku, a następnie wpiła się w jego usta.

- Ja ciebie bardziej.

***

- Yhym... Jasne... - Alice obudził dźwięk rozmowy.

Przetarła twarz i przeciągnęła się z ziewnięciem. Dopiero po chwili zorientowała się, że po wszystkim tylko trochę się ogarnęli, a potem zasnęli nago wtuleni w siebie. Co poskutkowało jeszcze cudowną powtórką w ciągu nocy.

Wstała z łożka i wzięła z podłogi t-shirt, w którym miał w zwyczaju sypiać Will, gdy było zimno oraz wsunęła go na siebie.

Zawsze chciała przymierzyć jego ubrania, poza tym... chciała zobaczyć jak to jest po cudownej nocy, witać swojego ukochanego w jego koszulce... nie mając nic innego pod spodem.

- Okej... Dam jeszcze znać. - Will z kimś rozmawiał, ale od razu odwrócił się w kierunku Alice, gdy tylko drzwi od sypialni wydały z siebie ciche skrzypnięcie.

Momentalnie zamilkł i ciężko przełknął ślinę, lustrując ją od góry do dołu. Wyraźnie jej kreacja mu się spodobała.

- Tak... tak... słucham. - Został przywołany do rozmowy, ale nawet na moment nie spuścił oka z Alice, która, gdy tylko spostrzegła jaką miała władzę nad Willem, zaczęła się poruszać niczym kotka, pozwalając koszulce podnosić się niebezpiecznie wysoko.

- Jasne. Dam jeszcze znać, a teraz muszę kończyć - powiedział pospiesznie. - Do usłyszenia. - Rozłączył się i uśmiechnął łobuzersko. - To chyba należy do mnie - stwierdził.

- Tak? - Udała zdziwienie. - Nie widzę podpisu. - Skrupulatnie zaczęła oglądać bluzkę, a gdy podwinęła ją dostatecznie wysoko, Will ciężko wciągnął powierze. - Nope! Nie ma na to dowodów. - Wzruszyła ramionami, ale nie mogła powstrzymać się od uśmiechu.

- Oj... doigrasz się... - Zabrzmiał nawet dość groźnie. - Przekonasz się o tym na własnym tyłku. - Poruszył brwiami i zaśmiał się.

- Nie! Tatusiu! - jęknęła smutno. - Lepiej powiedz, kto dzwonił. - Chciała zmienić temat.

Zdecydowanie za często groził jej laniem. Choć zwykle... kończyło się na nawet przyjemnym klapsie lub dwóch.

- Chodź, to ci powiem. - Przysiadł na kanapie i założył ręce.

Podeszła zatem do niego, a ten zaraz wciągnął ją na swoje kolana i pocałował namiętnie.

- Chódź tak ubrana częściej - mruknął jej na ucho, na co od razu się zarumieniła. - I dzwonił Liam. Rita męczy go znów o nocowanie.

- U niej?

- Yhym. Ale pamiętam jaka była umowa. Jeśli powiesz, że nie, załatwię to.

- Chyba... cię zaskoczę. - Zaczęła niepewnie. - Ale chciałabym - powiedziała, co naprawdę zaskoczyło Willa.

- Poważnie?

- Yhym - prztaknęła. - Rita jest zupełnie inna przy Liamie. I ma tyle fajnych zabawek i naprawdę dobrze się z nią bawiłam. Co prawda... trochę bałam się Liama, bo... wydaje mi się, że Rita się go boi i wcale się nie dziwię. Dostała mocne klapsy za przypadkowe rozlanie soku.

- Pamiętam, ale nie zapominaj, że Rita jest dorosła. Jeśli nawet coś w ich związku jest nie tak, nie możemy jej pomagać na siłę. Musi sama zrozumieć, że Liam przesadza z karami oraz ograniczeniami. A ty, nie musisz się martwić. Nie pozwoliłem Liamowi na wymierzanie ci kar, więc nawet jeśli coś spsocisz, policzę się z tobą za to ja. To ja w końcu jestem twoim Tatusiem, tak? - Trącił jej nos. - Ale ty jesteś grzeczna, więc w ogóle nie musisz sobie zaprzątać główki karami. - Ale... - Gwałtownie przekręcił ją na brzuch i podciągnął bluzkę do góry. - Musisz mnie przestać tak bardzo doprowadzać do szału, bo skończyły nam się gumki. - Dał jej lekkiego, całkiem przyjemnego klapsa. - Masz śliczny tyłeczek - stwierdził i wymierzył kolejnego, po czym szybko złożył pocałunki na obu pośladkach, aby zaraz pomóc jej się podnieść. - Doprowadzasz mnie do szaleństwa. - Westchnął, patrząc na jej różowe policzki, a następnie pocałował ją namiętnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top