14

- Co się stało? - zapytał z wejścia Will, a skoro tylko Rita płakała, wydawało się oczywiste, że winna temu była Alice.

Przeniósł spojrzenie zatem na nią, na co cała się spięła, wystraszona, że za moment dostanie karę.

- To... niechcący - wymamrotała cicho, ale zaraz odezwała się Rita, łkając:

- Złamała kredkę w moim ulubionym kolorze!

- Przepraszam. Naprawdę nie chciałam. - Do oczu Alice również zaczęły napływać łzy, bo przecież to był przypadek i nie chciała mieć kłopotów, a Will stał wciąż w progu zakłopotany i patrzył na nie z zaskoczeniem.

Niedowierzał, że to naprawdę było powodem takiej rozpaczy.

- Riciu. - Westchnął przykucając nieopodal niej. - Alice na pewno nie zrobiła tego specjalnie. To był po prostu wypadek, a to tylko kredki. Wciąż można z niej korzystać, widzisz? - powiedział, biorąc kawałek do ręki i pokolorował fragment sukienki Belli. - Ty też nie płacz mała. Nic się nie stało... - Chciał uspokoić wyraźnie wystraszoną Alice, ale zaraz przerwała mu córeczka Liama.

- Ale teraz będzie niewygodnie z niej korzystać. - Rita wciąż szlochała.

- Zaraz coś na to poradzę - powiedział, biorąc dwie części kredki i wyszedł na moment z pokoku, aby zaraz wrócić ze sklejoną taśmą kredką. - Teraz jest prawie jak nowa - mruknął, obejmując ramieniem Alice.

- Nie dostanę kary? - zapytała cichutko, pocierając oczy.

- No coś ty, słonko. - Pocałował ją w czubek głowy. - To tylko kredka. Poza tym Rita na pewno się nie gniewa - oznajmił i spojrzał w kierunku dziewczynki, która patrzyła na nich dziwnym spojrzeniem.

Trochę tak, jakby niedowierzała, że Alice nie spotka kara i... chciała teraz być na jej miejscu.

- Jest lepiej - oznajmiła, oglądając kredkę. - Ale nie będzie już taka jak była wcześniej.

- Jak wpadniesz do nas na następny raz to kupię nowe kredki. I będzie jak wcześniej.

- Dziękuję - szepnęła.

- To bawcie się już grzecznie i jedzcie owocki. Mają dużo witamin, które są bardzo dobre, dla każdej małej dziewczynki - powiedział na odchodne, a gdy tylko wyszedł Rita pospiesznie zebrała kredki oraz schowała kolorowanki.

Atmosfera nie była już tak przyjemna jak na początku. Alice miała ochotę, żeby Rita już sobie poszła. Mogłaby wtedy przytulić się do Willa i obejrzeć z nim coś... Ale ona miała zostać do jutra...

- Nie mam już ochoty na kolorowanie - powiedziała krótko, gdy wszystko znalazło się już w torbie.

- To może pogramy w jakąś planszówkę? Tatuś kupił mi Wróżki, ale jeszcze nie mieliśmy okazji w nie zagrać - powiedziała, wyciągając pudełko.

Rita nie wykazywała jednak zbyt dużego zainteresowania, a gdy Alice przejęła prowadzenie, jeszcze bardziej odechciało jej się grać.

- Chyba chce mi się pić. Może poprosimy twojego Tatę o herbatkę, albo mleczko? - zapytała, podnosząc się z miejsca.

Ten pomysł od razu nie spodobał się Alice. Domyślała się, że dziewczyna chciała na niego popatrzeć, albo mieć okazję w jakiś sposób się mu przypodobać.

Jednak nim zdołała się sprzeciwić, dziewczyna była już w salonie, gdzie siedział Will.

- Co się stało? Zgłodniałyście?

- Chce mi się pić. Tatuś zawsze o tej porze robi mi ciepłe piciu i oglądam dobranockę. Może mi pan zrobić coś do picia i Alice też?

- Jasne, a masz butelkę?

- Tak proszę pana. Już przynoszę - powiedziała, po czym poszła do swojej torby.

- Też chcesz piciu? - zapytał Will, na co Alice przytaknęła bezgłośnie.

- To moja butelka! - powiedziała z dumą Rita, podając ją Ferro.

- Śliczna. - Pochwalił, przyglądając się wzorkowi na butelce, jakim były kokardki i smoczki. - A co chcecie dziewczynki? Kaszkę, czy herbatkę?

- Kaszkę! - Z odpowiedzią znów wyrwała się Rita.

- Ja też - mruknęła smętnie Alice, patrząc jak Will ruszył do kuchni, a dziewczyna za nim, robiąc do niego maślane oczy.

Mężczyzna krzątał się z gracją, przygotowując zamówione napoje, gdy dziewczynki obie czekały aż skończy.

- O! - zawołała nagle Rita, gdy wyciągnął z szafki opakowanie z kaszką. - Ma pan smakowe kaszki!

- Tak. - Uśmiechnął się. - Zawsze takie robię Alice, bo są lepsze w smaku i chętniej je pije. Na razie jesteśmy na truskawkowej, ale jeśli chcesz mam też jakąś bananowo-malinową, waniliową, waniliowo-malinową...

- A mogłabym waniliowo-malinową?

- Oczywiście - oznajmił z uśmiechem. - Aliś? A ty? Chcesz spróbować waniliowej z malinami?

- Tak, Tatusiu.

- A tobie Rito, Tatuś nie robi smakowej kaszki? - Zagadał do niej.

- Rzadko.

- A mówiłaś mu, że chciałabyś pić smakową?

- Raz tak, ale Tata się nie zgodził.

- Oj. Dlaczego?

- Twierdzi, że w kaszkach smakowych jest za dużo cukru.

- Za dużo? Chyba trochę przesadza - stwierdził, wstrząsając butelkami. - Może chcesz, żebym z nim o tym pogadał? - zapytał, po czym podał nam nasze butelki.

- Nie. Tatuś byłby zły - oznajmiła smutno, wkładając gumową końcówkę do buzi. - Ale dobra!

- Cieszę się. - Will uśmiechnął się uprzejmie. - Przygotuję kanapę na seans bajkowy, a wy za ten czas nie wypijcie wszystkiego.

Alice napiła się znów, nie mogąc wyzbyć się złego humoru i miała ochotę zrobić coś, aby móc pozbyć się Rity oraz zostać samą z Tatusiem.
Nie chciała go jednak rozczarować. Choć czuła, że już był nią rozczarowany. Przez tę kredkę... i płacz Rity.

Wtem dziewczyna podniosła się z krzesła i pobiegła do Willa.

Alice odprowadziła ją do niego wzrokiem, a reakcja Ferro jedynie pogorszyła jej humor.

Uśmiechnął się zalotnie i zaśmiał, mówiąc:

- Nie musisz mi pomagać, mała. Poradzę sobie.

Mimo to Rita nie dała się zbyć i pomogła mu ścielić kanapę.

Alice podniosła się zatem również, bo nie zamierzała być gorsza od Rity i dołączyła się do pomocy.

- Dziękuję, dziewczynki. Lećcie po kaszkę i siadajcie, a ja już szukam jakichś bajek - powiedział, sięgając po pilota, a za ten czas Alice i Rita wzięły butelki, po czym zasiadły na kanapie.

William przyniósł też kocyk, żeby okryć dziewczynki, a gdy przyrzucił je nim, usiadł obok Alice i również oglądał.

Alice przytuliła się mocno do ramienia swojego Tatusia i starała się nie zwracać uwagi na Ritę.

Wyobrażała sobie, że byli sami, piła przy nim kaszkę... że zaraz zaniesie ją do łazienki... umyje szybko, a potem przeniesie do sypialni, gdzie spokojnie zasną, ale wciąż czuła na sobie palące spojrzenie dziewczyny, która co kilka chwil odrywała się od bajki i patrzyła na nią, jak wtulała się w Willa.

Teraz Alice czuła się lepiej. Nie zniosłaby tego, gdyby znów go straciła. Zwłaszcza, gdy był taki dobry i kochany.

- Proszę pana? - odezwała się nagle.

- Tak? - Zarówno Will jak i Alice spojrzeli na Ritę. - Jakoś boli mnie głowa. - Zrobiła zbolałą minę.

Alice od razu wyczuła w tym jakiś podstęp, ale Ferro podniósł się, przysiadł obok niej i dotknął jej czoła. Ten gest sprawił, że na jej policzkach od razu pojawiły się rumieńce.

- Nie czuję, żebyś miała gorączkę. Może to ze zmęczenia, co? - Pogłaskał ją po głowie, na co Alice poczuła, że musi wkroczyć do akcji, więc stanęła obok Willa i znów wtuliła się w jego rękę, przypominając o swojej obecności.

- Możliwe. Dziś dużo się działo...

- Jeśli bardzo boli, to mogę dać ci jakąś tabletkę. Jesteś na coś uczulona?

- Nie. Ale może to faktycznie tylko zmęczenie i potrzebuję już snu.

- To może pójdź się przebrać w piżamkę.

Rita podniosła się, poszła po torbę, a po chwili zniknęła za drzwiami łazienki.
William w tym czasie zabrał puste butelki i zabrał się do ich mycia.

- Tatusiu?

- Słucham, Klusko? - zapytał, po czym wziął ją na ręce i posadził na swoim biodrze.

Alice przytuliła się z całych sił, na co Tatuś zaśmiał się oraz pocałował ją krótko w skroń.

- Nie wiedziałem, że jesteś malutką zazdrośnicą. Nie podzieli się z nikim.

- Jesteś moim Tatusiem - mruknęła na swoje usprawiedliwienie.

- Tylko twoim, Klusko. - Pocałował ją znów. - Nie dziw się reakcji Rity. Z tego co obserwuję, reprezentujemy zupełnie inny rodzaj DDlg, niż ten, który łączy Liama i Ritę. Sądzę, że jest dla niej zbyt surowy oraz dużo od niej wymaga. Wręcz za dużo. Ale już jutro po nią przyjeżdża, a my wciąż będziemy razem, tak? - Nacisnął lekko jej nosek.

- Yhym - mruknęła cicho Alice, a następnie Will puścił ją, odstawiając butelki na suszarce. - Umyjesz mnie?

- Nie dziś, Klusko - powiedział smutno. - Nie chcę, żeby Rita czuła się niezręcznie, sama w mieszkaniu, więc będzie lepiej jak, po prostu umyjesz się szybciutko sama.

Alice od razu znów posmutniała, ale doskonale rozumiała, że tak będzie lepiej.

Kiedy dziewczyna wyszła, oboje wpatrzyli się w zupełnie odmienioną Ritę. Miała na sobie różową, puchatą piżamkę w formie kombinezonu, w kształcie kotka. Wyglądała w nim niezwykle uroczo i niewinnie. Zwłaszcza w porównaniu do tego, jak wyglądała jeszcze przed chwilą.

- Idź się szybko umyć i przebrać w piżamkę Alice, a ty Rita chodź. Położysz się już.

- A mogę spać z siostrzyczką Alisią? - zapytała, robiąc słodkie oczka. - Boję się spać sama bez Tatusia. - Dodała, więc Will nie dał się prosić i od razu się zgodził.

Alice też nie miała zamiaru za bardzo dyskutować. W zasadzie było jej to na rękę, bo wolała mieć tę podstępną dziewczynę na oku.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top