•16•

Pov. Polska
Obudził mnie dzisiaj donośny głos pielęgniarki która mnie budziła aby dać mi śniadanie.

-Tutaj ma pan śniadanie. (Powiedziała podając mi talerz z suchym chlebem).

-Dziękuję.

Matko boska tego się pogryźć nie da. Postanowiłem odpuścić sobie to jakże pyszne śniadanie. Po chwili napisał do mnie Węgry.

~Piszesz z „Paprykarz"~

~Cześć Lengyelország.
-Cześć Węgry.
~Co tam u ciebie? Jak się czujesz?
-Dobrze, tylko ze mnie tu próbują zabić jakimś kamiennym chlebem.
~Będę dzisiaj u ciebie, przywieść ci coś?
-Tak możesz mi przywieść jakieś normalne jedzenie.
~No dobra. To do zobaczenia pózniej.
-Pa.

Na samą myśl że zjem coś innego niż ten suchy chleb ucieszyłem się. Kromkę chleba tak jak wczoraj włożyłem do siateczki z obierkami. Gdy wybiła godzina 10:36 Węgry przyszedł w odwiedziny.

-Co masz do jedzenia?(Od razy spytałem).

-Kupiłem ci kisiel.(Węgry złapał się za tył głowy).

-Spoko, wszystko lepsze od tego chleba.(Zaśmiałem się).

-Dobra to ja ci zrobie ten kisiel, zaraz wracam.

Po chwili Węgry wrócił z już gotowym kisielem.

-Masz. (Powiedział podając mi kubek z kisielem).

-Dzięki. (Odpowiedziałem)

Lecz zanim zacząłem jeść kisiel do pomieszczenia wparowała pielęgniarka.

-Czy pan oszalał?! Co pan robi!

-Jem kisiel jak widać. (Przewróciłem oczami).

-A czy pan jest nie poważny że daje bratu takie coś?! On powinien stosować się do specjalnej szpitalnej diety!

-Ta z tą waszą dietą prędzej by umarł z głodu.(Prychnął Węgry na kobietę).

-Ale to jest dla pańskiego dobra.

-Ta dla mojego dobra dajecie mi jakiś stary chleb którego nawet gołębie by nie ruszyły.

Pielęgniarka już nic nie powiedziała tylko obróciła się napięcie.

-A rób se pan co chcesz. (Wyszła oburzona z pomieszczenia).

-Matkoo jaki problem. (Zaczął Węgry).

-No.

-Kupiłem ci jeszcze sok pomarańczowy.

-Dzięki.

Węgry został ze mną jeszcze godzinkę ale po tym czasie musiał już wracać do domu bo musiał ugotować obiad dla siebie i Austrii, Węgry powiedział mi że Austriak zatrzymał się u nas na chwilę ale nie miałem z tym problemu.

-A co będziesz robić na obiad?

-Rosół.

-Przyniesiesz mi trochę. (Zrobiłem do Węgra maślane oczka).

-Pewnie! (Powiedział roztrzepując włosy na mojej głowie).

-No dobra to pa.

Gdy Węgry wyszedł znów zapadła cisza. Była dopiero 12:23 więc większość jeszcze pracowała, a mi się nudziło. Położyłem się więc i przymknąłem oczy licząc na to aby jak najszybciej stąd wyjsć.

Pov. Niemcy
Gdzieś około godziny 14 zacząłem dostawać mnóstwo wiadomości od jednej osoby, którą był Polen. Ja rozumiem że mu się nudzi ale nie musi zalewać mnie tysiącami wiadomości.

~Piszesz z „pieróg"~

~Czeeeeeść niemcyyy, co robisz?
-A jak myślisz co mogę robić?
~Nie wiemmm.
-W pracy jestem.
~Aha.
-Potrzebujesz czegoś?
~Nudzi mi się.
-I co mam zrobić z tym faktem?
~Nie wiem.
-To się dowiedz, i nie zawracaj mi dupy.
~Woo co tak ostro.
             ~Wyciszyłeś „pieróg"~

Nie powiem wkurzyłem się trochę tym spamowaniem ale No jednak po części rozumiałem Polskę czemu tak spamuje.

        ~Masz jedną nową wiadomość~

To nie mógł być polska bo go wyciszyłem. Postanowiłem więc sprawdzić kto do mnie napisał. Był to jego brat.

~Piszesz z „brat pieroga"~

~Cześć Niemcy.
-Cześć Węgry.
~Mam do ciebie prośbę, mógłbyś po pracy podjechać do mnie po obiad dla polski? Bo ja nie dam rady dzisiaj pojechać do szpitala.
-Myślałem że dostaje tam normalnie jedzenie.
~No niby dostaje ale jak zobaczyłem co oni mu tam dają to wnet zawału nie dostałem.
-No dobra, będę jakoś po 15.

Pov. Polska
Jakieś piętnaście minut temu dostałem wiadomość od Węgra że dzisiaj niestety nie będzie w stanie dojechać do szpitala z obiadem ale napisał też że ktoś inny mi go przywiezie. Gdy o 15 pielęgniarka weszła z obiadem odmówiłem jej, ona na to się lekko oburzyła i wyszła. Nie powiem byłem dość głodny jednak na śniadanie jadłem sam kisiel. Wyczekiwałem osoby z moim obiadem strasznie długo, nagle wybiła godzina 16:47 a wysoka postać zjawiła się w pomieszczeniu.

-No dłużej się nie dało?

-Korki były, nie moja wina.

-Yhy.

-Słuchaj następnym razem jak będziesz tak mi spamować nie przywiozę ci obiadu. (Pogroził mi Niemcy).

-Dobra dobra przepraszam, a zostaniesz na trochę?

-Nie wiem czy zasłużyłeś.(Zaśmiał się Niemiec).

-No ej!

Niemiec podał mi jeszcze ciepła zupę.

-Dzięki. (Uśmiechnąłem się do niego lekko).

Niemcy odwzajemnił uśmiech i usiadł obok mnie.

-Naprawdę aż tak źle cię tu karmią?

-Suchy chleb.

-No to nie najlepiej.

Po zjedzeniu pysznego i ciepłego obiadu poczułem się szczęśliwszy. Po chwili rzuciłem się na siedzącego obok Niemca tuląc się do niego.

-No widzę że ktoś się za mną stęsknił. (Uśmiechnął się zadziornie).

-Oj cicho bądź.

Siedziałem wtulając się w Niemca a ten jeździł dłonią po moich plecach co mnie znacznie uspokajało, chociaż sama jego obecność w jakimś stopniu mnie uspokajała. Po chwili jednak do pomieszczenia weszła pielęgniarka.

-Jak tak się panu tutaj nie podoba to możemy pana jutro wypisać do domu.

-Naprawdę?! To cudownie!

Strasznie się ucieszyłem, w końcu wrócę do swojego domu gdzie będzie dobre jedzonko.

-Tylko proszę pana, aby pan na siebie uważał, i nie przemęczał się. Proszę jednak jutro nie iść do pracy.(Powiedziała stanowczo kobieta).

-Dobrze, dziękuję.

W oczach Niemca dało się zauważyć iskierki zadowolenia i szczęścia.

-Tylko pamiętaj mam się oszczędzać, a raczej ty mnie oszczędź.(Zaśmiałem się lekko).

-Dobra dobra. (Niemiec na to tylko przewinął oczami).

-To kiedy mam zadzwonić do unii?

-Możemy nawet teraz zadzwonić do unii o ten dzień wolny. (Oznajmił Niemiec).

-Okej.

Po rozmowie z unią na temat udania wolnego wraz z Niemcem położyliśmy się na szpitalnym łożku wtulając się mocno w siebie.

-Nadal nie mogę w to uwierzyć że w końcu stąd wychodzę.

-Ja też się cieszę Polen.(Niemiec uśmiechnął się do mnie czule). Tak w ogóle to mogę po ciebie jutro przyjechać.

-Doskonały pomysł!

-Ich liebe dich Polen. (Niemcy powiedział po czym ucałował mnie lekko w czoło co sprawiło że się lekko zarumieniłem).

-Ja też cię kocham Niemcy.

I tak wtulając się w siebie spędziliśmy miło czas, lecz Niemiec musiał wracać do siebie bo jednak jutro musiał iść do pracy. Pożegnał się ze mną czułym całusem i pojechał do domu. Ja postanowiłem pójść spać. Wtulając się w kołdrę która zdążyła przesiąknąć trochę perfumami Niemca zasnąłem wręcz momentalnie.

———————
Jeeej polska w końcu wychodzi ze szpitala^^.  Oj lepiej niech się przygotuje na to że Niemiec go nie oszczędzi.. 😏

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top