Rozdział 9
Zamknęłam drzwi i zeszłam na dół. Stałam na schodku i wpatrywałam się w samochody stojące i przejeżdżające. Nagle przede mną stanęło białe audi. A osoba siedząca na miejscu kierowcy trąbnęła. Wdziedzialam, że to on.
#####################################
- No wiesz... takie troche spóźnienie... - udałam sfochowaną.
- Przepraszam musiałem jeszcze coś załatwić.
- No dobra. Wybaczam
Wsiadłam do auta na miejsce pasażera.
- To twoje audi?
- Nie, moich rodzicow.A co? Podoba się?
- Taaa... i to bardzo.
- Zapytam tak... gdzie masz ochotę pojechać?
- Znaczy... może gdzieś na lody?
- Ejjj no...na lody? nieee
- A co? Masz lepszy pomysł?
- Tak
- Jasneeee
- A żebyś wiedziała
- No dawaj. Jestem ciekawa co mi zaproponujesz...
- Zobaczysz - i ruszył. Nie miałam pojęcia gdzie mnie wiezie.
Jechaliśmy jakąś godzinkę.
- Gdzie ty mnie wywozisz?
- Zaraz zobaczysz
Chwilę potem zauważyłam napis "Zielona Góra". I ujrzałam basen.
- Ejjjj...czemu tutaj mnie przywiozłeś?
- Na basen kochaniutka - przesłał mi buziaka.
- Ale ja nie mam nawet stroju!!!
- Spokojnie..poczekaj...
Podszedł do auta i wyciągnął z bagażnika torbę prezentową i mi dał.
- Proszę
- A dziękuję bardzo
Otworzyłam torbę i zauwarzyłam strój kąpielowy. Wyciągnęłam i nie mogłam się napatrzeć
- Mam nadzieje, że ci się podoba.- Usłyszałam za uchem
- Jest śliczny, dziękuje. Jesteś kochany - dałam mu buziaka w policzek. - A ręcznik? - zapytałam.
- Mam w torbie dam ci jak już będziemy po basenie- uśmiechnął się.
- To jak? Idziemy? - popatrzył się na mnie, zamknął samochód, złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę basenu.
- Chyba nie mam wyboru - uśmiechnęłam się.
Jak weszliśmy na basen to poszłam się przebrać. Zamknęłam drzwi i zaczęłam się przebierać w nowy strój. Nagle zobaczyłam że obok mnie stoi Krystian. Przestraszyłam się.
-Co ty tu do cholery robisz?
- No wiesz... chyba zapomniałaś zamknąć drugich drzwi - zaśmiał się.
- No tak.. dobrze że to tylko ty.
Niestety na moje nieszczęście nie założyłam jeszcze góry stroju i stałam w samym biustonoszu.
- Wyjdź z tąd bo chce się przebrać
- Nie -zaśmiał się.
Dźgnełam go palcem w brzuch i w końcu wyszedł...
Dokończyłam się przebierać i wyszłam.
- Wow!!! Ślicznie wyglądasz - usłyszałam nagle.
- Dzięki kochany
On już byl przebrany.
-Ty lepiej patrz czy nigdzie nie ma moich rodziców
- A co? Są w Zielonej?
- Taaaa... przyjechali do znajomych
- A o tobie zapomnieli?
- Nie. Po prostu szkola i te sprawy. W sumie, nie chciało mi się
- No dobra.
Poszliśmy pływać. Zjeżdżaliśmy w ciemnej rurze, w której się świeciło...
********************************************************************************************
Dwie godziny później siedzieliśmy już w jego samochodzie.
- To co robimy? Może pojedziemy do twoich rodziców?-zaproponował
- Nie wiem w sumie. Znajomi mieszkają niedaleko. Od razu się spotkam z kumpelą.
- To jak kochaniutka?
- Jedziemy! - krzyknęłam zabawnie.
- Gdzie to? - był zakłopotany.
- Wyjedź zparkingu i jedź w lewo... czekajjj
- Co?
- Jedźmy do sklepu. Kupię im coś... jedziemy w gości tak troche głupio
- No oke
Zajechaliśmy do pierwszego lepszego dużego sklepu i weszliśmy do środka.
- Co chcesz im kupić? - zapytał.
- Myślałam nad storczykiem
- W sumie, jako ozdoba ładnie
- Mhm, też tak uważam.
Zaczeliśmy szukać kwiatków. Po chodzeniu po sklepie znalzłam to czego szukałam. Wybrałam jeden ładny i szliśmy w kierunku kasy.
- Ejjj...ale ja nic nie mam - Krystian stał z zawahaniem
- Ale to od nas głuptasie
- Ale wiesz, mam fajny pomysł. Zaczekaj tu!
- Nigdzie nie czekam, ide z tobą.
Szłam za nim i zatrzymał się przed alkoholem.
- Serio? Alkohol?
- A czemu by nie?
- No w sumie...
Wziął jakiegoś dobrego szampana i poszedł kawałek dalej gdzie były piwa
- Co chcesz mała? -popatrzył się na mnie z uśmiechem
- Yyy... dobrze wiesz - Uśmiechnęłam się
- A, no tak. Lech Free - zaśmiał się.
- Ok
- Nie no..dobra. wezmę twoje ulubione.
Wziął kilka piw smakowych i poszliśmy do kasy. Ja poszłam jako pierwsza i zapłaciłam.
- A ty chłopcze masz już skończone 18 lat? - zapytała pani która stała za kasą.
- Tak
- Pokaż dowód.
Krystian wyciągnął z kieszeni kluczyki od samochodu i pokazał je kasjerce.
- To wystarczy? - popatrzył się na nią.
- Niech Ci będzie - zaśmiała się.
Wiać było ze nie chce jej się czekać aż on znajdzie dowód. Ja tez się zaśmiałam wtedy.
Wyszliśmy ze sklepu I poszliśmy do auta
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
To na tyle narazie. Użyłam 656 słów. Kolejna część niebawem😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top