Rozdział 5

Nie nastawiłam dzisiaj budzika ale i tak obudziło mnie czyjeś pukanie. Domyślałam się kto to mógł być... Otworzyłam drzwi.
- Witaj księżniczko, jak się dziś czujesz? - przede mną stał Martin zasłonięty bukietem czerwonych róż.
-Hej. Już dzisiaj jest lepiej... myślałam żeby może dzisiaj pójść do szkoły? - wszedł do mieszania a ja zamknęłam dni.
- Nie! Nie idź! Jeszcze dzisiaj zostań w domu.
Martin położył bukiet róż na szafkę. I nagle mnie podniósł.
- Daj mi te róże😜 - wystawiłam rękę w kierunku bukietu. On dał mi je do rąk.
Zaniósł mnie do mojego pokoju na łóżko. Położył się koło mnie.
- To kiedy przyjeżdżają twoi rodzice?
- w sobotę rano- Uśmiechnęłam się😂
- czyli masz teraz wolne od nich?jest dopiero środa... - zaśmiał się
- Można tak powiedzieć...
- Masz może ochotę na kawę czy coś? - zaproponował a ja kiwnęłam głową.
Wstał i ruszył w stronę kuchni. Usłyszałam jak włącza gaz żeby zagrzać wodę. Wzięłam telefon... znów miałam smsy 3 od mamy, 2 od Kamila i 1 od nieznajomego.

Od mamy
JAK TAM? MY DZISIAJ IDZIEMY NA BASEN... MAM NADZIEJE ŻE NIE ROZRABIASZ ZA DUŻO? 😜😘

Od mamy
ZADZWONIĘ DZISIAJ WIECZOREM NA SKYPE

Od mamy
ZNACZY... NIE WIEM O KTÓREJ DOKŁADNIE BĘDĘ W DOMU WIEC JAK COŚ TO JUTRO ZADZWONIĘ😘😍😘KOCHAM CIĘ

Do mamy
MIAŁAM MAŁY WYPADEK ALE NIC SIĘ NIE STAŁO. W SZKOLE NUDY JAK ZAWSZE😂😁

Nie chciałam mówić mamie o tym że nie chodzę do szkoły bo by się wkurzyła zapewne.

Od Kamila
JAK TAM? BĘDZIESZ DZISIAJ W SZKOLE?

Od Kamila
PROSZĘ ODPISZ BO SIĘ MARTWIĘ...

Do Kamila
ODCZEP SIĘ... NIE INTERESUJ SIĘ MNĄ...

Od nieznajomego
TRZYMAM ZA CIEBIE KCIUKI! TRZYMAJ SIĘ ŚLICZNA❤

Nie znałam tego numeru więc nie odpisałam. Dość podejrzane było to że nieznany numer do mnie pisze i po co. Ciągle się zastanawiałam kto jest właścicielem tego numeru.
Usłyszałam jak Martin wyłącza wodę i wlewa do szklanek. Po chwili Ujrzałam mężczyznę idącego w moim kierunku. W jednej ręce trzymał kubek z napisem "Caffe" a w drugiej z napisem "Cappuccino". W obydwóch kubkach na wierzchu była bita śmietana na której były posypane wiórki czekoladowe. Miałam wielką ochotę na tą przepyszną kawę. Znaczy... miałam nadzieję że będzie przepyszna...

- Mam tu coś dla ciebie śliczna - popatrzył się na mnie, uśmiechnął się i podał mi do ręki gorącą kawę która wyglądała bardzo smakowicie.
- Powiem ci szczerze że jak wniosłeś tę kawę to aż mi ślinka pociekła - Popatrzyłam się na niego i oboje się zaczęliśmy śmiać.

Szybkim ruchem zaczęłam pić tą kawę... on również. Jak już oboje wypiliśmy. Zbliżył się do mnie I wytarł swoim palcem moje usta które były całe w pianie i w bitej śmietance.
- Ale się ubrudziłaś - zaśmiał się...
- Heh... tylko dlatego że to było takie pyszne...- wzięłam oby dwa kubki do rąk.
Pójdę je umyć. Poszliśmy obydwoje do kuchni, ja zaczęłam myć kubki a on usiadł. Podczas mycia drugiego kubka poczułam czyjeś usta na moim barku. Nie zastanawiałam się długo nad tym, kto to był. Nagle spojrzałam na zegarek.
- Ejjj... bo się spóźnisz... - podniósł głowę i również wpatrywał się w zegarek.
- Mam jeszcze 15 min... - powrócił do czynności którą robił dopóki mu nie przerwałam.

Martin musiał już iść. Ubrał się a ja stałam oparta o ścianę i czekałam żeby zamknąć drzwi.
- Ale jutro pójdę napewno do szkoły... - Uśmiechnęłam się.
- Dobra... ale obiecaj mi... będziesz na siebie uważać...
- Obiecuje... to do jutra! - cmoknęłam jego policzek. Zarumienił się.
- Wspaniała jesteś!!! - zrobił to samo co ja...
Już miał zamykać drzwi, gdy przypomniała mi się jedna rzecz.
- Martin! Nie zapomnij o tym, żeby powiedzieć naszej klasie dzisiaj o wycieczce... - odwrócił się.
- Dobrze że mi przypomniałaś. Zapomniał bym. Jesteś kochana😘 - przesłał buziaka i szybkim krokiem ruszył w stronę wyjścia.

Martin (teraz pisze jako Martin)
Ta dziewczyna jest śliczna!!! Nie mogę się czasami powstrzymać. Ja nie wiem co ze mną jest. Ale muszę jakoś wytrzymać... Przecież to jest moja uczennica!!! - ciągle myślałem o niej idąc do szkoły.

Wszedłem do szkoły zastanawiając się nad tym, jak się zapytać klasę o wycieczkę w góry. Przywitałem się z nauczycielami przechodzącymi obok. Doszedłem pod pokój nauczycielski i wziąłem klucz do sali w której zaraz miała się odbyć moja lekcja. Będzie to lekcja wychowawcza. Nagle zabrzmiał dzwonek. Do klasy wchodzili uczniowie po kolei. Nagle ku mojemu zdziwieniu ujrzałem Megan. Była blada. Nie zdążyłem jej zatrzymać. Zamknąłem drzwi i przywitałem się z klasą.
- Dzień dobry. Rozmyślając o waszej klasie wpadłem na pomysł żeby pojechać na wycieczkę, byśmy się bardziej poznali.

Wszyscy zaczęli krzyczeć że bardzo by chcieli i już się umawiali w jakich pokojach będą. Ale jedna z dziewczyn siedzących w pierwszych ławkach dziwnie się na mnie patrzyła. Niestety, nie była to Megan, tylko jakaś blondynka. Co prawda nie najbrzydsza, ale jednak nie pociągała mnie. Zresztą... Megan jest bardzo śmieszna, śliczna, miła i nie tylko.

- A gdzie odbyła by się ta wycieczka? - zapytała Megan.
- Planowałem w góry... - wszyscy zaczęli buczeć że wolą nad morze.
- Ej ej ej...- Megan weszła na ławkę
- Megan! Zejdź! - zacząłem krzyczeć... przecież jak spadnie... nie wybacze sobie tego!!!
- Słuchajcie... - zaczęła Megan- dajcie waszemu wychowawcy coś do powiedzenia. Tak się stara a wy tacy jesteście dla niego - zbliżyłem się do niej - dziękuję Panno Megan, ale ty lepiej uważaj.
- Dobrze panie Martinie - już miała schodzić i źle stanęła. Po czym się przewróciła. Na szczęście spadła prosto na moje ręce.

Ciesze się że stałem tam. Posadziłem ją na krześle.
- Bardzo ci dziękuję - szepnęła Megan mi do ucha.
No dobra. W takim razie gdzie chcecie jechać? Napisałem na tablicy:
a) góry
b) morze
c) jezioro

Zapytałem wszystkich po kolei i większość wybrało jezioro. W sumie... ciesze się że wpadłem na taki pomysł bo chyba lepsze to niż góry.
- To słuchajcie, dzisiaj pójdę na rozmowę z dyrektorem i namówie go. Mam nadzieje że się zgodzi.
Zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli wychodzić z klasy. Przytrzymałem Megan.

- Megan!!! Co to miało być? Zawiodłem się na tobie!!! - zacząłem krzyczeć.
- Nie krzycz na mnie! - zaczęła płakać
- Przepraszam, ale przestraszyłaś mnie. Nie powinienem na ciebie krzyczeć. Uniosło mnie. Wybaczysz mi?
- Okaże się...- zrobiła minę wkurzonej. Co bardzo słodko wyglądało.
- A po co ty wogóle przyszłaś? - zapytałem się z ciekawości.
- Bo chciałam zobaczyć jak zareaguje klasa. Ale widać że bardzo im zainspirowałeś...- uśmiechnęła się - zwolnij mnie... idę do domu.
- Dobra... ale jutro już normalnie... bo wiesz...
- No dobra dobra... to papa
- Narazie

Megan (teraz już piszę jako Megan)

Ciekawa była ta rozmowa o wycieczce. Mam nadzieje że uda się Martinowi załatwić tą wycieczkę. Poszłam do domu, umyłam się i położyłam się w dużym pokoju na sofie. Dostałam smsy od Mamy, Martina i Britty.

Od Mamy
ZADZWOŃ NA SKYPE JAK BĘDZIESZ MOGŁA

Nie musiałam odpisywać bo poszłam do mojego pokoju po laptopa i go włączyłam.

Od Martina
BĘDĘ JUTRO PO CIEBIE OK 7 😘😘😘

Do Martina
TAK WCZEŚNIE?

Od Britty
NIEZŁY CYRK BYŁ DZISIAJ NA WYCHOWAWCZEJ😂

Do Britty
WIEM😂😂😂

Podczas włączania komputera Britta wysłała mi zdjęcia notatek z zeszytów z wczoraj i dziś i kiedy komputer się włączył to włączyłam Skype i czekałam aż się załaduje.

Od Martina
A CO? MAM WOGÓLE NIE PRZYCHODZIĆ? 😭

Do Martina
JUZ CZEKAM😊😘

Skype się załadowało i zadzwoniłam do mamy

Ma- Mama
Mg- Megan

Ma: Jak się trzymasz?
Mg: A bardzo dobrze
Ma: A w szkole?
Mg: Mamy nowego wychowawce
Ma: I jak? Fajny?
Mg: No spoko
Ma: To się ciesze
Mg: Ja tez... (uśmiechnełam się)
Ma: Wiesz że już jest środa?
Mg: Wiem... wiem... A wiesz że jest możliwość że nasza klasa pojedzie na wycieczkę nad jezioro?
Ma: To świetnie się składa. Brian ( brat Megan) jedzie do sanatorium od następnego miesiąca. Czyli za półtora tygodnia.
Mg: Aaa... zapomniałam...
Ma: dobra... my idziemy juz spać
Mg: Ja tez... dobranoc wszystkim życzę
Ma: Dobranoc kochana

Wyłączyłam laptopa oraz telewizor i poszłam spać...

#####################################

Oby wam się spodobało... postarałam się i mam nadzieje że docenicie to... w tej części użyłam najwięcej słów a jest ich 1290. liczę na głosy oraz komentarze... kolejna część już niebawem

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top