Rozdział 4
Otworzyłam drzwi i ku mojemu zdziwieniu ujrzałam Kamila (mojego byłego). Zapytałam się po co przyszedł, a on odpowiedział, że chciał się zapytać jak się czuje. Wszedł do pokoju i usiadł na łóżku.
-A dlaczego ty nie w szkole? - zapytałam z zaciekawieniem.
- Zrobiłem dla ciebie wagary. Martwiłem się o ciebie - uśmiechnął się.
- Ale wiesz że nie musiałeś? - skrzywiłam się.
- Wiem że nie musiałem ale ja ciebie nadal kocham...
- A mnie to nie obchodzi. Miałeś swoją szansę... nie zasłużyłeś na kolejną - popatrzyłam się prosto w jego oczy.
- Ale proszę...
- Nie!!!
- No to chociaż powiedz jak się czujesz...? - popatrzył się w podłogę.
- Czuje się lepiej dzięki fajnemu facetowi - Uśmiechnęłam się szyderczo.
- To dobrze...
- Idziesz już?
- Tak... juz wychodzę... - podszedł do mnie chcąc mnie pocałować ale odsunelam się od niego. Ruszył w stronę drzwi I ostatnie słowo powiedział "nara" i trzasnął drzwiami.
Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się nad tym co się wydarzyło w ostatnich dniach. Rozmyślając o Kamilu i Martinie rozbolała mnie głowa po czym zasnęłam.
***
Poczułam czyjś dotyk na moim udzie. Obudziłam się po czym szybko podniosłam się z pozycji leżącej i zauważyłam pana Martina, zapytałam się jak on się dostał do mojego mieszkania. On powiedział że pukał ale ja nie słyszałam i były drzwi otwarte.
-A teraz zamknąłeś drzwi? Żeby nikt nie wszedł...- popatrzyłam się na niego.
- Tak... żeby nikt do nas nie wszedł...
- To dobrze...
- A wogóle to jak się masz?...- patrzył się prosto w moje oczy.
- Niestety bolała mnie głowa... dlatego zasnęłam.
- Uuu... a czy denerwowałaś się przed bólem głowy?
- Można tak powiedzieć. Był tutaj mój były...
- Coś ci zrobił?
- Nie chciałabym o tym rozmawiać... przepraszam...
- Rozumiem... nie nalegam...
- A ty juz skończyłeś swoje lekcje? - popatrzyłam z ciekawością.
- Zwolniłem się z ostatniej lekcji... powedziałem dyrektorowi że idę do ciebie porozmawiać z tobą bo miałaś wypadek - popatrzył się na mnie I uśmiechnął...- przynajmniej klasa jest zwolniona z ostatniej lekcji... - zaśmialiśmy się.
- Tylko szkoda że nie moja😂
- No niestety nie twoja😂
- Ałłłłaaa...
Martin szybko zbliżył się do mnie i zapytał co się stało?dlaczego krzyknęłam...
- Strasznie mnie boli brzuch...!!! - byłam czerwona z bólu.
- A może masz okres? - popatrzyłam się na niego...
- nie... miałam już... i narazie nie będę miała...
- A mógłbym zobaczyć twój brzuszek? - wskazał palcem na moją koszulkę od piżamy.
- No dobra...
Podniósł moją koszulkę...
- Ejjj... ale nie tak wysoko! Bo nie mam stanika - lekko się zaśmiałam... ale z bólu zapiszczałam.
- Dobrze... tyle wystarczy? - popatrzyłam się. Koszula była podwinięta pod moje piersi. Dobrze że nie wyżej... pomyślałam...
- Kur*a!!! - krzyknęłam jak dotknął swoją gorącą ręką mojego brzucha...
- Ej ej ej... nie pozwalaj sobie na za dużo moja droga... - popatrzył się na mnie.
Pomasował mój brzuszek i nagle zaczął się pytać czy tu boli czy tu... czy wyżej czy niżej... ale jak dawał ręce niżej to czułam coraz większy ból. Podwinął moje spodenki niżej i znowu krzyknęłam po czym wstałam.
Moje nogi ugieły się...
* * * * * *
Obudziłam się na udach Martina. On pisał z kimś na telefonie.
- Co sie stało? - popatrzył się na mnie, rzucił telefon i zaczął mnie masować po czyi.
- Przez ból brzucha straciłaś równowagę bo chciałaś wstać...
- Ja ciebie tak bardzo przepraszam.. zajmuje ci tyle czasu... a ty jesteś taki opiekuńczy i wgl... dobrze że moi rodzice wyjechali na tydzień do Zielonej Góry...
- Nie masz za co przepraszać... dla mnie to sama przyjemność. Bardzo cię lubię... - Może nawet za bardzo...- szepnął.
- Co mówiłeś?
- Nic takiego. Ale wiesz że ty tak nie możesz sama siedzieć w domu. Nie jesteś jeszcze dorosła. Masz dopiero 15 lat. Wiec się tobą zajmuje.
- No w sumie...
- No dobrze... dalej cie boli brzuszek?
- Juz nie...
- To pewnie dlatego że siedziałam ciągle i masowałem go...
- Mam nadzieje że nie zjechałeś niżej... prawda? - Uśmiechnęłam się...
- Oczywiście że nie... powstrzymałem się😂
- Okey😂heh
- A tak wogóle to wpadłem na świetny pomysł...
- Jaki? - zaciekawiłam się.
- Co sądzisz żeby nasza klasa pojechała na wspólną wycieczkę? W góry...
- Byłoby świetnie... tylko byś musiał porozmawiać z dyrektorem a głównie z naszą klasą. Ja jestem na tak😘😊😎
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Była to Britta. Przyniosła mi książki. Martin szybko się ubrał i wyszedł wtedy kiedy Britta weszła.
- A dzień dobry panie Martinie...- zdziwiła się i popatrzyła na niego...
- Witaj... - i odszedł... - hej jak się trzymasz?
- No jakoś... dzięki Martinie jest ok... ale chcę od razu powiedzieć... jestem bardzo zmęczona.
-To wiesz co... ja przyjdę jutro po szkole a ty siedź w domu. Oki?
- Oki... pa kochana😘
- Papa. Buziaczki😘😘
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
To tyle na dzisiaj. Liczę na ❤. Lub jakieś miłe komentarze.... Teraz będę częściej pisać książki😘😊
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top